Pablo już rozumie,
że jednak to Edward mógł podrywać Angie...
Zapraszam! :)
Nie wiem, jak to możliwe, ale ostatnio praktycznie cały czas siedzę w domu. No dobra. Siedzę sobie w tym domu. Pewnie większość osób pomyślałaby, że kompletnie nic nie robiłam. Otóż nie. Cały czas miałam mnóstwo rzeczy do robienia. Nie miałam wolnej minuty. Ale mimo wszystko, nie pamiętam, co robiłam... No, ale to taki mały szczegół. Pamiętam to, że któregoś razu siedziałam w kuchni i rozliczałam rachunki domowe. Nagle przyszedł Pablo i usiadł na przeciwko mnie. Zaczął do mnie mówić:- Angie, wiesz co?
- No zaskocz mnie...
- Po długich przemyśleniach stwierdziłem, że to jednak mógł być Edward...
- Aha. A co Cię skłoniło do podjęcia tak ważnej decyzji? - zapytałam.
- Nie chce Ci się tego słuchać... - powiedział.
- Nie no, pochwal się. - odparłam.
Nie rozumiem osób, które twierdzą, że gdy facet płacze to jest jakiś obciach. Każdy ma takie samo prawo płakać. Są momenty, w których powinniśmy się wstydzić tych łez, ale czasami nawet nie trzeba.
- Też Cię kocham... - uśmiechnęłam się i przytuliłam do Niego. - To co zrobimy z Edwardem? - zapytałam po chwili.
- No nie wiem...
- Może pójdziemy z tym do Twojego taty? - zaproponowałam.
- On nic nam nie poradzi... Znając go, to jeszcze wyśmieje nasz problem.
- No już nie przesadzaj. Przecież się pogodziliście, tak?
- No dobrze... Może i nas nie wyśmieje, ale raczej nic z tym nie zrobi.
Zapadła cisza, a ja zaczęłam intensywnie myśleć... Nie wiedziałam, co by tu zrobić... Sądziłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jak poczekamy jeszcze trochę... Możliwe, że prędzej, czy później znudzi mu się podrywanie mnie i zostawi mnie w spokoju. Gdy na to wpadłam krzyknęłam na głos:
- No nareszcie!
- Co nareszcie? - nagle do kuchni wszedł Edward.
Z początku sądziłam, że to był Pablo, gdyż nie zobaczyłam, jak wchodzi do kuchni, a głosy mają w miarę podobne.
- No, nareszcie wymyśliłam. - powiedziałam.
- Ale co wymyśliłaś? - zapytał.
Nagle poczułam, że ktoś mnie szturcha. To był Pablo. Zdziwiło mnie to. Nie miał raczej powodu, żeby przerywać mi w mówieniu. Dopiero chwilę później zrozumiałam, że to nie On się mnie o to pytał, lecz Jego brat.
- Co wymyśliłam? Wymyśliłam co będzie... dzisiaj na obiad! - jak zwykle palnęłam głupotę.
- A może zapytam się go w prost? - zapytałam swojego męża.
- Chyba tak trzeba zrobić... Będzie prościej...
- To byłeś ty, prawda?
- Ale, że co ja? - udawał, jakby nie wiedział, o co chodzi.
- Edward, przyznaj się. - powiedział Pablo.
----------------------------------------------------------------------------------
* - tutaj takie małe nawiązanie do jednorazówki :).
No znowu krótkie!
Ale jak to powiada mój ulubiony "piosenkarz":
"Liczy się jakość, a nie ilość."
Oczywiście wiadomo, że chodzi o CeZika ;D.
Lecę się uczyć na test z historii! Dobranoc! :*
bloggerka
*u* Ciekawe co będzie miał na swoją obronę XD Super! ;n; Czekam na next! ;w;
OdpowiedzUsuńDzięki :).
Usuń