Kolejna jednorazówka ;).
Zapraszam! <3
* - widziane oczami Pabla
Od siedmiu lat chodzę na dodatkowe zajęcia taneczne do Studio 21. Nie jestem uczniem tej szkoły, dlatego musiałem się trochę namęczyć, aby się dostać, ale jestem i bardzo się z tego cieszę. Opłacało mi się to, gdyż nauczyłem się bardzo wiele, poznałem ludzi, którzy tak jak ja, kochają taniec. Jednym z nich jest pewna dziewczyna... Ma na imię Angie... Jest bardzo ładna i naprawdę cudownie tańczy. Już nie raz obiecywałem sobie, że się z nią umówię, ale jakoś nie mogę... Dlaczego? Sam nie wiem... Z nie jedną dziewczyną się już umówiłem, ale czuję, że ta jest taka... wyjątkowa... Chyba najzwyczajniej w świecie boję się, że palnę jakąś głupotę i już jestem przekreślony w jej oczach na zawsze... Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Znamy się już siedem lat, a ja jeszcze nie mam jej numeru telefonu... Ech, kretyn ze mnie. Zawsze, gdy chcę z nią porozmawiać to zgrywa tą niedostępną... Całe szczęście, że nie ma faceta...Zapraszam! <3
* - widziane oczami Pabla
Tego dnia miałem ostatnie zajęcia taneczne w tym roku szkolnym. Zostały nam dwa dni do wakacji. Wszyscy w okół się cieszyli i gdyby nie fakt, że nie zobaczę przez te długie, dwa miesiące Angie, to byłbym szczęśliwy jak nigdy. Przez ostatnie wakacje nic, tylko myślałem o niej. Chodziłem często na miasto, do parku i w jeszcze inne miejsca publiczne z nadzieją, że ją zobaczę, lecz na próżno... Widocznie cały czas wyjeżdżała z miasta... albo nie wychodziła z domu... Postanowiłem, że tym razem, tą ostatnią lekcję spędzę z nią w jak najlepszy sposób potrafię.
- Hej. - przywitałem się, gdy przyszedłem.
- Cześć. - odpowiedziała mi, jakby obojętnie.
Moja ukochana siedziała na parapecie, zaraz przy wejściu na salę. Odszedłem na drugi koniec, aby odłożyć na boku butelkę wody i ręcznik, ale nie minęła chwila, a byłem znów koło niej.
- Co tam? - spytałem.
- No nic, a u ciebie?
- Też nudy. Wyjeżdżasz gdzieś na wakacje? - pewnie pomyślała, że spytałem z grzeczności, ale nie. Ja byłem naprawdę tego ciekawy.
- Nie wiem. Raczej nie, a jeśli już to tylko na tydzień, nie więcej. A ty?
- No, ja tak.
- Gdzie?
- Będę trochę w Egipcie, a trochę we Włoszech.
- O, to naprawdę fajnie. - stwierdziła. - Wiesz Pablo, tak sobie pomyślałam, że może...
Naprawdę byłem ciekawy, co ona powie, lecz niestety Gregorio, jak z resztą zwykle, musiał przyjść nie w porę i przerwać nam swoim głośnym "dzień dobry!". Nim się obejrzałem, wszyscy, łącznie z Angie, stali już na swoich miejscach, gotowi do tańca. Nie miałem wyjścia, musiałem z nimi stanąć. Bardzo chciałem, abyśmy tego dnia tańczyli w parach, bo chciałem zatańczyć z Angie. Za każdym razem chcę to zrobić, ale zawsze jakaś inna do mnie podejdzie i o to poprosi, a ja, że jestem dobrze wychowany, nie mogę odmówić... Tym razem obiecałem sobie, że będzie inaczej. Że będę tańczył z nią, chociażby nie wiem co miało się stać. Lecz jak zwykle, wszystko musiało iść na przekór i tym razem nie tańczyliśmy w duetach. Przećwiczyliśmy dwa razy nasz układ, nawet nic nowego się nie nauczyliśmy... Naszemu nauczycielowi zachciało się oglądać film... "Dirty Dancing"... Sądziłem, że to będzie kolejna pierdoła, lecz muszę przyznać, że był całkiem fajny.
Na koniec zajęć zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, z dyplomami, które dostaliśmy za ukończenie siódmego roku kursu tańca. Wszyscy go dostali, bez wyjątku. Od razu po tym poszedłem do szatni, aby się przebrać. Gdy z niej wychodziłem, akurat z szatni damskiej (która znajduje się na przeciwko), wychodziła Angie. Nic nie mówiąc podszedłem do niej i zaczęliśmy razem iść na dwór. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, przed szkołą, nastała chwila ciszy.
- No to co? - odparłem. - Chyba czas się pożegnać. Pa! Do zobaczenia po wakacjach. - powoli zacząłem iść przed siebie, widocznie w przeciwną stronę od miejsca, do którego zmierzała moja miłość.
"Boże, coś ty zrobił?!" - pomyślałem. - "W tak idiotyczny sposób się z nią pożegnałeś!? Nie będziesz się z nią tyle widział i tylko tyle jej powiedziałeś?!?" Całe szczęście, nim odszedłem, zdążyła jeszcze powiedzieć coś, co zatrzymało mnie przy niej na dłużej.
- Pablo, mogę się ciebie o coś jeszcze zapytać? - odwróciłem się w jej stronę.
- No jasne. - podszedłem nieco bliżej.
- Czy ty... masz dziewczynę?
- Czy ja mam dziewczynę? - trochę zdziwiło mnie to pytanie, nie spodziewałem się go. Myślałem, że to będzie coś typu "co robisz w wakacje?". - Dlaczego chcesz to wiedzieć?
- Tak po prostu... Chciałabym wiedzieć.
- Aha, dobra... Ja...
- A wiesz. - przerwała mi. - Lepiej mi nie mów. Udanych wakacji. Pa, pa. - zaczęła odchodzić, jakby chciała uciec.
- Angie! - krzyknąłem wyraźnie, żeby mnie usłyszała. - Podobam ci się, prawda? - ja naprawdę to powiedziałem?!
Nie wierzę, że odważyłem się, żeby się jej o to zapytać. Gdzieś tam, w głębi serca, sądziłem, że taka może być prawda, ale jednak w to nie wierzyłem.
- Dobra, może w końcu czas powiedzieć prawdę? - powiedziała na głos. - Tak Pablo, podobasz mi się. I to nawet bardzo. Od dobrych paru lat...
- Liczysz na coś, prawda? Liczysz na związek? - nie wierzyłem w to, co słyszałem.
- Nie. - zdziwiłem się potwornie.
- Kochasz mnie, ale nie chcesz być ze mną? - pomyślałem, że ona coś knuje.
- Chcę, ale przecież jesteś jeszcze ty. Twoje zdanie też się tu liczy, a ja nie chcę być w związku, w którym miłość jest tylko po jednej stronie. Wiem, że miałeś sporawo dziewczyn, ale to teraz nie ważne.Nie chcę być w związku, w którym tylko mnie będzie zależało na podtrzymywaniu jego.
- To w takim razie, po co mi wyznajesz miłość?
Zapadła kolejna chwila milczenia. Nie rozumiałem zbytnio tej rozmowy... Czyżby ona była przekonana, że ja nic do niej nie czuję?
- Bo chciałam się dowiedzieć prawdy. - odpowiedziała nieśmiało po chwili.
- A co jeśli powiem, że ja czuję do ciebie tylko przyjaźń? - byłem ciekawy jej reakcji.
Po jej minie stwierdziłem, że raczej tego się spodziewała... Żałuję, że nie powiedziałem jej wprost, że mi się podoba...
- Zrozumiem. Proszę, bądź ze mną szczery, bo ja właśnie z tobą jestem. Jeśli masz być ze mną tylko po to, żeby nie zrobić mi przykrości, to wybacz, ale nie.
- Mam powiedzieć prawdę, tak?
- No, tak.
"Angie, kocham cię najmocniej na świecie! Podobasz mi się już tyle czasu, non stop o tobie myślę i nie potrafię przestać! Z każdym dniem, z każdą godziną, minutą zastanawiam się co robisz, gdzie jesteś i czy nie dzieje ci się nic złego!"
- Dobrze. Angie, bardzo cię lubię, ale nic więcej...
- Okej. - pewnie starała się ukryć swój smutek... cóż, nie wychodziło jej to. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Tylko proszę, nie wyśmiewaj mnie... Niech ta sprawa zostanie między nami, dobrze?
- Nie, no coś ty. Przyjaciele?
- Przyjaciele... - powiedziałam załamanym głosem.
Dopiero po fakcie, gdy już odeszła dotarło do mnie to, co powiedziałem... Ech, jaki ja jestem głupi! Tak bardzo ją kocham, jak ja mogłem jej skłamać, że nic do niej nie czuję? Może po prostu sądziłem, że to był jakiś sen, który... a z resztą już sam nie wiem... Cały czas patrzyłem na nią, gdy odchodziła, a gdy zniknęła za zakrętem, zamiast za nią pobiec, zacząłem iść w stronę swojego domu... "- Człowieku, idź za nią, bo stracisz ją na zawsze! - Nie! - Idź, bo pożałujesz! - Nie mam odwagi... Jestem zwykłym tchórzem..."
Wakacje mijały mi bardzo wolno... Normalny uczeń by się z tego cieszył, ale nie ja. Starałem się nie myśleć o Angie, ale nie potrafiłem... Co krok coś mi ją przypominało... Chciałem korzystać z wolnego, ale jak się zamyśliłem, to już na cały dzień... Codziennie zerkałem w kalendarz, kiedy w końcu będę mógł się z nią spotkać. Czasami udawało mi się o niej nie myśleć, ale to tylko wtedy, gdy byłem z kumplami, czy byłem na tyle czymś zajęty, że myślałem tylko o tym, co robię. Bałem się jednego... Że gdy wrócę po wakacjach na zajęcia, Angie już nie będzie z nami chodzić... Tak jej namieszałem w głowie, że pewnie nie chce już mnie znać, ale starałem się o tym nie myśleć. Myślałem tylko o tym, żeby to wszystko jakoś odkręcić. Marzę, żeby być z nią, a przecież jej też na tym zależy... I chyba tak samo jak mnie, skoro mówiła, że podobam jej się od paru dobrych lat... W każdym razie okropnie bałem się tego dnia, w którym miałem się z nią zobaczyć, ale jednocześnie tak bardzo chciałem, żeby on nadszedł... Rozmyślałem jak z nią porozmawiać, żeby nie palnąć znowu jakiejś głupoty. Bałem się, że znowu się zestresuje i tym razem wyjdzie, że jej nienawidzę, albo, że śmierdzi jej z ust czosnkiem... Ale byłby przypał.
Tamtego dnia byłem pełen euforii. Nareszcie mogłem zobaczyć się z Angie. Wszedłem do klasy ze znajomymi i rozglądałem się za nią. Zajęło mi to trochę czasu, ale w końcu ją znalazłem.
- Chłopaki, zacznijcie się sami rozgrzewać, a ja zaraz do was dojdę, ok?
- Jasne.
Moja ukochana stała tyłem do mnie i grzebała w swojej torbie. Podszedłem do niej bardzo blisko, a ona nagle przyłożyła telefon do ucha.
- Tak kochanie? - położyłem swoją rękę na jej ramieniu, a ona się odwróciła. - Poczekaj chwilkę. - powiedziałam do telefonu i zakryła go dłoniom. - Co chcesz?
- Nie. Już nic. Rozmawiaj sobie z tym swoim chłopakiem. - posunąłem się parę kroków do tyłu i odwróciłem.
Już miałem odejść, gdy nagle usłyszałem słowa:
- Jeśli o to ci chodzi, to już o tobie zapomniałam.
W tym momencie do sali wszedł Gregorio, a Angie skończyła rozmowę. Przez całe zajęcia nie mogłem się skupić... Przewracałem się, obijałem, nieumyślnie podkładałem nogi osobą stojącym obok mnie... A to wszystko, przez te parę słów wypowiedzianych przez Angie... "Już o tobie zapomniałam...". Czyżby naprawdę tak było? Przez wakacje zdążyła już poznać kogoś innego? Chyba z siedemnaście razy powtarzałem jeden i ten sam krok w tańcu z moją partnerką.
- Pablo, co jest? - zapytał mnie nauczyciel.
- Nie wiem... Coś mi nie wychodzi...
- A może potrzebujesz innej partnerki? Angie, chodź tutaj. Przećwiczysz z nim to.
W duchu się ucieszyłem, ale byłem pewny, że teraz wyjdzie mi wszystko jeszcze gorzej niż do tej pory, ale nie... Nic, żadnego potknięcia... Wyszło nam naprawdę ładnie... Gdy zrobiliśmy ostatni krok, Angie wylądowała w moich ramionach... Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem, lecz chwilę później odwróciła wzrok na Gregorio.
- Brawo, brawo! To było cudowne! Od dzisiaj, będziecie razem ćwiczyli ten układ i wystąpicie z nim, na kolejnym konkursie Y-Mix'u.
- Ale przecież ja nie chodzę do Studia. To są tylko moje dodatkowe zajęcia. - chciałem się z tego wykręcić, bo wiedziałem, że jak będziemy tak ćwiczyć, to za którymś razem, na samym końcu nie powstrzymam się i ją pocałuję...
- Ale wystąpić możesz. Ja już ci to załatwię.
Spojrzałem na Angie. Jej mina widocznie też nie była najlepsza... Ciekawe dlaczego? "Chwila, chwila... Ona nadal mnie kocha, tylko próbuje sobie zastąpić mnie innym! Ale ja bredzę, przecież ona ma cię już gdzieś! Przyjaciele? Nie pamiętasz?!" - ech, sam już nie wiedziałem co myśleć...
Następnego dnia, odbywał się w Studiu bal, z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Mimo, że nie byłem uczniem tej szkoły, to zostałem zaproszony. Nawet się uśmiechnąłem. Pomyślałem, że się dowiem, czy w końcu Angie ma kogoś, czy nie. Siedziałem na krześle i patrzyłem na pary, które wchodziły do sali. Wśród nich wyszukiwałem twarzy Angie... Długo jej nie było, a gdy w końcu się zjawiła, to nie zjawiła się sama... Praktycznie całe dwie pierwsze godziny balu przesiedziałem... Jeśli nie liczy się łażenie po picie i przekąski to tak... Siedziałem i gapiłem się na Angie, która zamiast tańczyć z tym pajacem, z którym teraz tańczy, mogłaby tańczyć ze mną... Niestety, zaczął się wolny taniec, a wraz z nim, ulubiona zabawa wszystkich chłopaków (szczególnie singli)... Polegała ona na tym, że gdy światło zostało skierowane na jakąś tańczącą parę, ona musiała się pocałować. Miałem nadzieję, że stanie się cud i ominie to Angie... Jednak nie... Nim ich usta zbliżyły się do siebie, zauważyłem, że jej towarzysz mruknął jej coś na ucho. Patrzyłem na każdy jej ruch z wielką uwagą. Gdy ich usta znajdowały się od siebie o kilka milimetrów, ona nagle powiedziała coś, co chociaż nie powinno, ale sprawiło mi wielką radość...
- Przepraszam, ja nie mogę... - odrzekła.
- Dlaczego? - spytał.
- Tomas, przez to, co ci teraz powiem, na pewno poczujesz się oszukany. - wsłuchiwałem się w każde jej słowo. - Przez te prawie trzy miesiące było mi naprawdę z tobą dobrze... Lecz w głębi serca, tak naprawdę, miałam ciągle innego. Myślałam, że pomożesz mi wyleczyć po nim rany. Wiem, że robiłeś co mogłeś, lecz dopiero teraz dostrzegłam, że te rany są nieuleczalne. Jedynym sposobem, na nie był właśnie chłopak, przez którego je miałam... Tym chłopakiem jest Pablo. - odwróciła się w moją stronę. - Tak, kłamałam... Nie potrafię o tobie zapomnieć... Wiem, że obiecałam, ale nie umiem... Kocham cię ponad życie... I nikt inny nie zajmie miejsca w moim sercu...
Czułem się taki dumny z tego, co powiedziała... Wstałem, podszedłem do niej i objąłem jej twarz swoimi dłońmi...
- Długo na to czekałem... - delikatnie ją pocałowałem. - Angie, zrozumiałem, że źle powiedziałem... Też mi na tobie zależy... Dlaczego płaczesz? - zobaczyłem, że po jej policzkach spływają pojedyncze, drobniutkie łzy.
- Bo w końcu widzę, że jestem szczęśliwa... I, że ty jesteś szczery... - odwróciła się na chwilę do posmutniałego Tomasa. Co, jak co, ale w tamtej chwili zrobiło mi się go szkoda... On naprawdę zakochał się w Angie... - Przepraszam. Pewnie poczułeś się oszukany, ale wiedz, że jestem ci wdzięczna, bo próbowałeś mi pomóc... Jesteś na mnie teraz okropnie wkurzony, prawda?
- Nie. Rozumiem, że nie potrafiłaś zapomnieć... Zawsze możesz na mnie liczyć. - podszedł do niej, a następnie pocałował ją w policzek. - No... Musicie coś dokończyć. - próbował się uśmiechnąć.
Pocałowaliśmy się jeszcze raz, ale pewniej. Resztę balu przetańczyliśmy razem, wtuleni w siebie. Byłem pewny, że mogę jej powiedzieć o wszystkim. Nie musiałem się już tak panicznie bać, że zrobię przed nią z siebie kretyna, bo nawet jeśli by się tak zdarzyło, to ona by mi wybaczyła... Jest jedyna w swoim rodzaju... Kocham ją i nigdy nie przestanę...
Hej! Co sądzicie o tej jednorazówce? :)
Pisałam ją i pisałam... No ale w końcu jest! :D
Czekam na Wasze opinie <3.
Do zobaczenia! ;*
bloggerka
Ps. Nad trzecim sezonem nadal się zastanawiam, ale bądźcie dobrej myśli ;).
- Nie. Już nic. Rozmawiaj sobie z tym swoim chłopakiem. - posunąłem się parę kroków do tyłu i odwróciłem.
Już miałem odejść, gdy nagle usłyszałem słowa:
- Jeśli o to ci chodzi, to już o tobie zapomniałam.
W tym momencie do sali wszedł Gregorio, a Angie skończyła rozmowę. Przez całe zajęcia nie mogłem się skupić... Przewracałem się, obijałem, nieumyślnie podkładałem nogi osobą stojącym obok mnie... A to wszystko, przez te parę słów wypowiedzianych przez Angie... "Już o tobie zapomniałam...". Czyżby naprawdę tak było? Przez wakacje zdążyła już poznać kogoś innego? Chyba z siedemnaście razy powtarzałem jeden i ten sam krok w tańcu z moją partnerką.
- Pablo, co jest? - zapytał mnie nauczyciel.
- Nie wiem... Coś mi nie wychodzi...
- A może potrzebujesz innej partnerki? Angie, chodź tutaj. Przećwiczysz z nim to.
W duchu się ucieszyłem, ale byłem pewny, że teraz wyjdzie mi wszystko jeszcze gorzej niż do tej pory, ale nie... Nic, żadnego potknięcia... Wyszło nam naprawdę ładnie... Gdy zrobiliśmy ostatni krok, Angie wylądowała w moich ramionach... Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem, lecz chwilę później odwróciła wzrok na Gregorio.
- Brawo, brawo! To było cudowne! Od dzisiaj, będziecie razem ćwiczyli ten układ i wystąpicie z nim, na kolejnym konkursie Y-Mix'u.
- Ale przecież ja nie chodzę do Studia. To są tylko moje dodatkowe zajęcia. - chciałem się z tego wykręcić, bo wiedziałem, że jak będziemy tak ćwiczyć, to za którymś razem, na samym końcu nie powstrzymam się i ją pocałuję...
- Ale wystąpić możesz. Ja już ci to załatwię.
Spojrzałem na Angie. Jej mina widocznie też nie była najlepsza... Ciekawe dlaczego? "Chwila, chwila... Ona nadal mnie kocha, tylko próbuje sobie zastąpić mnie innym! Ale ja bredzę, przecież ona ma cię już gdzieś! Przyjaciele? Nie pamiętasz?!" - ech, sam już nie wiedziałem co myśleć...
Następnego dnia, odbywał się w Studiu bal, z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Mimo, że nie byłem uczniem tej szkoły, to zostałem zaproszony. Nawet się uśmiechnąłem. Pomyślałem, że się dowiem, czy w końcu Angie ma kogoś, czy nie. Siedziałem na krześle i patrzyłem na pary, które wchodziły do sali. Wśród nich wyszukiwałem twarzy Angie... Długo jej nie było, a gdy w końcu się zjawiła, to nie zjawiła się sama... Praktycznie całe dwie pierwsze godziny balu przesiedziałem... Jeśli nie liczy się łażenie po picie i przekąski to tak... Siedziałem i gapiłem się na Angie, która zamiast tańczyć z tym pajacem, z którym teraz tańczy, mogłaby tańczyć ze mną... Niestety, zaczął się wolny taniec, a wraz z nim, ulubiona zabawa wszystkich chłopaków (szczególnie singli)... Polegała ona na tym, że gdy światło zostało skierowane na jakąś tańczącą parę, ona musiała się pocałować. Miałem nadzieję, że stanie się cud i ominie to Angie... Jednak nie... Nim ich usta zbliżyły się do siebie, zauważyłem, że jej towarzysz mruknął jej coś na ucho. Patrzyłem na każdy jej ruch z wielką uwagą. Gdy ich usta znajdowały się od siebie o kilka milimetrów, ona nagle powiedziała coś, co chociaż nie powinno, ale sprawiło mi wielką radość...
- Przepraszam, ja nie mogę... - odrzekła.
- Dlaczego? - spytał.
- Tomas, przez to, co ci teraz powiem, na pewno poczujesz się oszukany. - wsłuchiwałem się w każde jej słowo. - Przez te prawie trzy miesiące było mi naprawdę z tobą dobrze... Lecz w głębi serca, tak naprawdę, miałam ciągle innego. Myślałam, że pomożesz mi wyleczyć po nim rany. Wiem, że robiłeś co mogłeś, lecz dopiero teraz dostrzegłam, że te rany są nieuleczalne. Jedynym sposobem, na nie był właśnie chłopak, przez którego je miałam... Tym chłopakiem jest Pablo. - odwróciła się w moją stronę. - Tak, kłamałam... Nie potrafię o tobie zapomnieć... Wiem, że obiecałam, ale nie umiem... Kocham cię ponad życie... I nikt inny nie zajmie miejsca w moim sercu...
Czułem się taki dumny z tego, co powiedziała... Wstałem, podszedłem do niej i objąłem jej twarz swoimi dłońmi...
- Długo na to czekałem... - delikatnie ją pocałowałem. - Angie, zrozumiałem, że źle powiedziałem... Też mi na tobie zależy... Dlaczego płaczesz? - zobaczyłem, że po jej policzkach spływają pojedyncze, drobniutkie łzy.
- Bo w końcu widzę, że jestem szczęśliwa... I, że ty jesteś szczery... - odwróciła się na chwilę do posmutniałego Tomasa. Co, jak co, ale w tamtej chwili zrobiło mi się go szkoda... On naprawdę zakochał się w Angie... - Przepraszam. Pewnie poczułeś się oszukany, ale wiedz, że jestem ci wdzięczna, bo próbowałeś mi pomóc... Jesteś na mnie teraz okropnie wkurzony, prawda?
- Nie. Rozumiem, że nie potrafiłaś zapomnieć... Zawsze możesz na mnie liczyć. - podszedł do niej, a następnie pocałował ją w policzek. - No... Musicie coś dokończyć. - próbował się uśmiechnąć.
Pocałowaliśmy się jeszcze raz, ale pewniej. Resztę balu przetańczyliśmy razem, wtuleni w siebie. Byłem pewny, że mogę jej powiedzieć o wszystkim. Nie musiałem się już tak panicznie bać, że zrobię przed nią z siebie kretyna, bo nawet jeśli by się tak zdarzyło, to ona by mi wybaczyła... Jest jedyna w swoim rodzaju... Kocham ją i nigdy nie przestanę...
Hej! Co sądzicie o tej jednorazówce? :)
Pisałam ją i pisałam... No ale w końcu jest! :D
Czekam na Wasze opinie <3.
Do zobaczenia! ;*
bloggerka
Ps. Nad trzecim sezonem nadal się zastanawiam, ale bądźcie dobrej myśli ;).
Fajnie to wyszło. :) Trochę Pablo dał plamy na początku, nie powiem. XD
OdpowiedzUsuńDzięki :D.
UsuńNo nie powiem, trochę przypał :P.
Łuuhuhu *-* Kocham rozdziały i jednorazówki z perspektywy Pablita :3 Świetnie ci to wyszło <3 Czekam na decyzję! :D
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji :p
//Sayuri
Dzięki, wzajemnie :).
UsuńJa jestem na ten trzeci sezon caly czas nastawiona, no i czekam :D
OdpowiedzUsuńOstatnio myslalam nad tym, co by bylo gdyby z twoich opowiadan powstala ksiazka, najlepiej lektura do szkoly :D Sprawdziany z lektury w koncu przestalyby byc trudne no i interpretacje bylyby fajne! :d hahaha, marzenia :d
A jednorazowka swietna, nie wpadlabym na pomysl zeby napisac dwie ale jedna oczami Angie, a druga Pabla :) hah, supeeer :3
Pomarzyć można xD.
UsuńMasz bujną wyobraźnię ;).
Dzięki :D.
Hej, założyłam już nowego bloga. Szczegóły na starym. :) <3
OdpowiedzUsuńZaraz wpadnę.
UsuńDzięki za informację :)