Kolejna jednorazówka :)
Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać <3
Mam nadzieję, że będzie Wam się podobać <3
Szłam z Pablem ulicą. Wracaliśmy właśnie z kawiarni, rozmawiając jednocześnie o niczym i o wszystkim. Śmialiśmy się i płakaliśmy jednocześnie. Oczywiście to były łzy szczęścia. Myślałam, że to będzie najwspanialszy dzień w moim życiu. Było tak cudownie! [fragment z prologu] Miałam szczerą nadzieję, że ten dzień się nie skończy i będę taka szczęśliwa już do końca życia... Razem z Pablem poszliśmy do mojego domu i rozmawialiśmy. Z tego, co pamiętam, to włączyliśmy jeszcze jakiś film... Wieczorem, zaraz jak tylko mój chłopak opuścił moje mieszkanie, wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mojej siostry. Zawsze tak robiłam, gdy miała koncert. Po jej występie dzwoniłam do niej, a ona opowiadała mi, jaki ma kochanych fanów. Zazdrościłam jej tego. Wybrałam jej numer w komórce i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał... drugi... trzeci... Nie odbiera. To była dla mnie nowość, bo ona zwykle wiedziała, że ja zadzwonię i tylko czekała na mój telefon. "No nie denerwuj się Angie... Może poszła do toalety, a przecież nie będzie tam chodziła z telefonem...". Po pięciu minutach zadzwoniłam jeszcze raz, ale też nic... Lecz gdy już odłożyłam telefon na półkę, on zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. Tak, to dzwoniła Maria.
- No hej siostra, już się bałam, że coś ci się stało i nie odbierzesz. No opowiadaj, jak tam koncert.
- Nie słyszałaś jeszcze o wypadku?
- Co? Jakim wypadku?
- Samolot, którym leciałam miał małe problemy i... powiem w prost, walnął w ziemię...
- Rozbił się? - nie dowierzałam.
- Tak...
- Ale żyjesz? Ja się czujesz? Bardzo jesteś poobijana?
- No przecież inaczej bym z tobą nie rozmawiała siostrzyczko. - wyczułam w jej głosie, że się uśmiechnęła. - Przeżyłam jako jedna z nielicznych. Nie czuję się najgorzej, chociaż bywało lepiej... Uspokój proszę mamę i Germana. Kocham ich, ale nie miałam siły z nimi rozmawiać... Wiedzą tylko, że żyję i, że był wypadek... Jakbyś mogła im powiedzieć, że rozmawiałaś ze mną i, że czuję się dobrze, ok?
- Jasne, nie ma sprawy... Tylko co teraz z koncertami?
- Muszę wrócić do domu... Tata stwierdził, że powinnam odpocząć. Mimo, iż to miała być moja ostatnia trasa, to musimy zorganizować jeszcze jedną w ramach za odwołane koncerty.
- Ale przynajmniej spędzisz teraz trochę czasu z Violettą.
- No, to jest jakiś plus.
- A kiedy będziesz w domu? - zapytałam.
- Powinnam być już jutro, jakoś wieczorem.
- To bardzo fajnie.
- Zgodzę się z tobą. Jak tylko przyjadę musimy poplotkować o twoim chłopaku. Sądzisz, że będzie z was coś więcej?
- Maria! Myślisz, że ja już się zastanawiam nad małżeństwem? Jestem jeszcze za młoda! Mam dopiero osiemnaście lat, a Pablo jest o rok starszy! A z resztą pogadamy jak wrócisz. Miałam dzisiaj bardzo... aktywny dzień i jestem trochę zmęczona. Nie zezłościsz się, jak powiem ci, że chciałabym już kończyć?
- Nie, no coś ty! Do zobaczenia jutro!
- Pa, pa! Będę na ciebie czekała u was w domu, razem z Germanem i Violą.
- Dobrze, cześć! - rozłączyłam się.
Już nie mogłam się doczekać tego spotkania. W końcu, po trzech miesiącach trasy, mogłam zobaczyć się z moją siostrzyczką! Zostałabym u nich na noc. Byśmy całą noc przegadały! Chociaż może lepiej nie... Pewnie jej mąż też się strasznie za nią stęsknił... Trudno, zaproszę ją do siebie trochę później. Ruszyłam do łazienki , aby wykonać w niej wieczorne czynności. Umyć się, umyć zęby, nałożyć różne kremy... Gdy wróciłam z niej, położyłam się na łóżku i spojrzałam na zegarek. Nieprawdopodobne, a jednak! Siedziałam w niej tylko pół godziny. Starałam się zasnąć, ale nie mogłam... Byłam za bardzo podekscytowana spotkaniem z Marią... Nie widziałam się z nią całe długie trzy miesiące... W końcu, rozmyślając zasnęłam...
Obudziłam się nad ranem. Stwierdziłam, że tego dnia raczej nie będę się z nikim umawiała. Gdy otworzyłam oczy rozmyślałam o tym, co mi się tamtej nocy śniło. Dopiero po chwili mi się przypomniało. Śnił mi się Pablo. Byliśmy na jakiejś randce i spotkaliśmy jakiegoś faceta, który sprzedawał pączki i chciał nam je wcisnąć, ale my nie chcieliśmy... Taki dziwny sen, ale mimo to mi się podobał. Wykonałam poranne czynności, wzięłam torebkę i spojrzałam na zegarek. 9:37... To chyba jakiś kiepski żart... Wiedziałam, że wstałam rano, ale spodziewałam się, że około dziesiątej... I jeszcze przecież długo się szykowałam... To było dziwne, ale byłam na siebie trochę wściekła, bo musiałam czekać na Marię co najmniej osiem godzin... Zastanawiałam się co mogę przez ten czas robić, lecz nie miałam żadnego pomysłu... Sięgnęłam po książkę i położyłam się na kanapie... Była to moja ulubiona książka, którą czytałam już pierdylion* razy, ale mimo nadal mi się nie znudziła. Jednak tym razem nie mogłam się na niej skupić. Ciągle myślałam o tym co mogę porobić z Marią jak tylko będzie miała dla mnie chwilę... Może jakieś zakupy? Albo podwójna randka! Ja z Pablem, ona z Germanem! To też jest bardzo dobry pomysł... Albo zrobimy i to, i to. Chciałam się nacieszyć tą chwilą, bo wiedziałam, że mogłam Marię stracić... Wiedziałam, że wszystko już będzie lepiej, ale na pewno moja siostra przeżyła szok... Była krok od śmierci... Jak sobie uświadomiłam to, że mogłam ją stracić na zawsze, to zaczęłam rozumieć, jak ważna jest dla mnie każda spędzona z nią chwila. Rozmyślając tak, mimo, że byłam wyspana, zasnęłam...
- Angeles, Maria nie żyje. Samolot, w którym leciała rozbił się, a ona zapłaciła za to życiem.
- Co?!
- Tak, to prawda...
(...)
- Mamo, co się stało z Germanem i Violettą?
- German zabrał swoje rzeczy i razem z Violą opuścili kraj.
- Dlaczego?
- Chyba tak bardzo cierpi po stracie Marii...
(...)
- Pablo, nie rozumiesz, że moja siostrzenica też jest dla mnie ważna!? Muszę ją znaleźć!
- Angie, a ty nie rozumiesz, że przez to zaniedbujesz nasz związek?
- To może w takim razie lepiej będzie jeśli ze sobą zerwiemy?
(...)
- Violu! Tak długo czekałam na to spotkanie!
- Kim jesteś?
(...)
- A rodzina ze strony matki?
- Maria nie miała rodziny...
(...)
- Angie, zakochałaś się w Germanie, prawda?!
- Może...
(...)
- Violetta nie może śpiewać! Violetta nie może wychodzić! Violetta nie może znać swojej rodziny! A to wszystko przez śmierć pańskiej żony, panie Casttio, prawda?
Obudziłam się przerażona... "To wszystko, to był tylko zły sen Angie... Nie masz się czym martwić... To był tylko taki koszmar... Każdemu się one śnią..." - starałam się uspokoić. - "Wdech, wydech...". W tamtej chwili usłyszałam wielki huk w kuchni. Zrozumiałam, że ktoś był w domu, w pomieszczeniu obok i buszował mi po szafkach... Wydawało mi się, że ten ktoś miał zamiar wejść do salonu, gdzie jeszcze pięć minut temu spałam... Nakryłam się szybko kocem i położyłam na kanapie. Udawałam, że jeszcze niby śpię, lecz gdy ta osoba weszła do pokoju, zauważyłam, że to był mój chłopak z dwoma kubkami herbaty. Od razu energicznie usiadłam na sofie.
- Obudziłem cię, jak talerz mi wypadł z szafki, prawda? - uśmiechnął się.
- Nie... - odpowiedziałam. - Obudziłam się dosłownie chwilę wcześniej, ale myślałam, że jesteś złodziejem i wolałam jeszcze udawać, że śpię kiedy wchodziłeś do salonu. A teraz ty mi odpowiedz na pytanie... Skąd wiedziałeś, że się zaraz obudzę?
- Nie wiedziałem.
- To dlaczego zaparzyłeś też dla mnie herbatę?
- Bo nawet jeśli byś nie wstała, to musiałbym cię obudzić.
- Dlaczego?
- Bo za pół godziny musisz być w domu u Germana. Przecież Maria przyjeżdża o szóstej.
- A która jest dokładnie godzina?
- Piąta dwadzieścia siedem.
- To dobrze zrobiłeś, że mnie obudziłeś. Muszę się powoli zacząć ogarniać... Będziesz szedł ze mną?
- Nie. Jeśli nie masz nic przeciwko to zostanę tutaj.
- Jasne, tylko dlaczego nie chcesz iść?
- Chcę ci dać się nacieszyć siostrą... Po za tym ja jeszcze nie jestem członkiem waszej rodziny i nie chcę się tam wpraszać...
- Jak wolisz, ale pamiętaj, że możesz tam ze mną iść, bo w końcu jesteś mi naprawdę bliski. A teraz wybacz, idę się przebrać.
Gdy skończyłam mówić zniknęłam w pokoju obok. Mimo, że nie byłam w piżamie, tylko w zwykłych ubraniach, to przez to, że spałam w nich około siedmiu godzin zrobiły się takie trochę... nieprzyjemne. Na dodatek na dworze był upał, a ja byłam ubrana w dżinsy... Tym razem byłam mądrzejsza i założyłam sukienkę. Wzięłam z pufy torebkę, pocałowałam Pabla w policzek i wyszłam z domu. Chciałam zamknąć drzwi na klucz, lecz w ostatniej chwili przypomniało mi się, że mój chłopak jest w środku i nie może siedzieć zamknięty. Wyjęłam kluczyki z zamka, wrzuciłam do torby i szybkim krokiem ruszyłam do willi Casttio. Gdy dotarłam na miejsce, weszłam drzwiami od kuchni i spodziewałam się zaraz krzyku Olgi "O, moja mała Angeles!", ale nie. Gosposi nie było nawet kuchni. Zrobiłam krok dalej. Pomyślałam, że zaraz zobaczę Ramallo, który wyjada jedzenie z lodówki. Tym razem też się pomyliłam... "Gdzie ich wszystkich wcięło?" - pomyślałam. Weszłam do salonu no i nagle wszyscy się odnaleźli.
- Dzień dobry wszystkim. - przywitałam się z uśmiechem.
- Cześć. - rzucił German.
Mimo niedużej różnicy wieku między nami, mój szwagier traktował mnie jak dziecko. Co prawda, ledwo skończyłam osiemnaście lat i byłam jeszcze trochę dziecinna, ale w końcu nie powinien się tak zachowywać wobec mnie.
- Czekacie na Marię? Niedługo powinna być.
- To Maria dzisiaj przyjeżdża? - zdziwiła się Olga, która stała obok Germana trzymającego na rękach małą Violettę.
- Nie wiedzieliście? Umówiłam się z nią, że zaczekamy na nią razem w waszym domu.
- Rozmawiałyście ze sobą? - spytał mój szwagier odkładając swoją córkę na kanapę. Mała już spała.
- Tak. Kazała wam przekazać, żebyście się o nią nie martwili, bo jest cała i zdrowa, i przyjedzie dzisiaj, około szóstej-siódmej do domu. Dlatego też do was przyszłam.
- Przydałoby się, żebyśmy coś porobili do czasu jej przyjazdu. Bo co? Mamy siedzieć bezczynnie i czekać? - German podszedł do półki, która stała po drugiej stronie salonu. - Angie, chcesz zagrać w jakąś planszówkę?
- A ty sądzisz, że ile ja mam lat? 7? - odpowiedziałam z uśmiechem i podeszłam do niego. - Ale jeśli bym się zgodziła, to co byś zaproponował?
- Heh... Dawno nie grałem w warcaby.
- A wiesz, że ja też? To może zagramy? Tak, żeby sobie przypomnieć stare czasy...
- "Stare czasy". W twoim przypadku stare czasy były całkiem niedawno.
- Hahaha, jaki suchar. Jak wolisz, to możemy poleniuchować, ale wiesz... Masz dopiero dwadzieścia parę lat, a zachowujesz się już jak dziadek.
- Dobra, dobra. Nie pozwalaj sobie. - uśmiechnął się. - Gramy? - wziął z półki pudełko z warcabami.
- Gramy. - zabrałam mu i podeszłam do stoliku.
Otworzyłam pudełko i zaczęłam rozstawiać pionki na planszy.
- Czarne czy białe? - zapytałam.
- Czarne. Dam ci zacząć, tylko nie myśl sobie, że wygrasz.
- W takim razie robimy losowanie. - schowałam za plecy dwa pionki przeciwnych do siebie kolorów. - Lewa czy prawa?
- Hm, lewa.
Wyjęłam wskazaną rękę zza pleców i otworzyłam ściśniętą dłoń. Czarny.
- Jeszcze się zdziwisz. Będziesz mnie prosił o rewanż.
I zaczęła się gra. Każdy mój ruch decydował o tym, czy wygram, czy też przegram... Nie mogłam przegrać. Co on sobie myśli? Że ja jestem gorsza, bo jestem młodsza? O nie, nie pójdzie mu tak łatwo! Na planszy zostało siedem pionków. Ja miałam cztery, z czego jedną damkę, natomiast mój szwagier miał ich dwie. Bałam się, że zauważy, iż może zbić mój najmocniejszy pionek... Zaczął powoli przybliżać swoją dłoń do planszy i już miał wykonać ruch, gdy nagle... drzwi się otwierają, a w nich staje... moja siostra!
- Maria! - podbiegłam do niej i rzuciłam się jej na szyję.
- Kochana! Tęskniłam za tobą. - pocałowała mnie w głowę i spojrzała mi w oczy. - Jejku, nie widziałam cię raptem trzy miesiące, ale tak wydoroślałaś... Moja już dorosła siostra.
- A ze mną się nie przywitasz? - zapytał German powoli zbliżający się do nas.
- No i mój ukochany mąż. - pocałowali się. - Tęskniłam. A teraz wybaczcie, że spytam, ale czy Olgita przygotowała coś na kolację?
- Tak. Właśnie kurczak kończy się piec. - odparła gosposia podchodząc do mojej siostry i przytulając ją. - Witaj w domu Maria.
- Dobrze, tak więc, przywitałam się już z Angeles, Germanem, Olgą, Violetta pewnie śpi, a kto mi jeszcze został? A no tak! Ramallo! Gdzie on jest?
- Tutaj, za panią, panienko Mario. - odwróciła się w jego stronę.
- Ramallo! Wysoki jak zawsze! - przytulili się.
- To co? Zapraszam do stołu w takim razie! - powiedziała gospodyni.
- Ale zapachy... - odparł jak zwykle głodny asystent mojego szwagra.
- Zanim jeszcze, to chcę zobaczyć Violę. Gdzie ona jest? - spytała moja siostra.
- Tutaj, na kanapie. - wskazałam palcem.
- Oj, malutka... Przebudziła się... Tak, tak, to ja, twoja mamusia... Ciii... - poprosiła Maria i zaczęła jej nucić pewną melodię [chodzi tutaj o "En mi mudno"]
- To jest fragment melodii z pozytywki Violetty, prawda? - spytałam.
- Tak. Napisała go Maria. - odpowiedział dumnie German.
- To jakim prawem znalazła się w pozytywce?
- Została ona specjalnie dla niej zrobiona. - zaczęła mi opowiadać moja siostra. - Jakbym wyjeżdżała na koncerty, to żeby ona zawsze o mnie pamiętała.
- Ooo... To urocze. - odparłam.
- Dobrze, dobrze. Później sobie porozmawiacie. Teraz jedzcie, bo jedzenie nam stygnie. - powiedziała Olga.
Po posiłku postanowiłam, że będę się zbierać. Tym bardziej, że w domu czekał na mnie Pablo i pewnie nie mógł się doczekać kiedy wrócę.
- Muszę lecieć, do zobaczenia. - powiedziałam biorąc torebkę z wieszaka.
- Idziesz? Sądziłam, że zostaniesz na noc. - powiedziała moja siostra.
- Wiesz, mój chłopak czeka u mnie, aż w końcu się pojawię... A po za tym pewnie ty i twój mąż chcielibyście nadrobić te trzy miesiące nie widzenia się... Pogadać...
- Jak wolisz, ale obiecaj mi, że następnego dnia zrobimy sobie piżama party i obgadamy Pabla.
- Jasne, a teraz pa. - machnęłam ręką na dowiedzenia i wyszłam.
- I jak tam spotkanie z siostrą? - zapytał mój chłopak, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- A dobrze. Spodziewałam się większej euforii, ale źle nie było.
- Myślałem, że wrócisz wcześniej... Będę się zmywał.
- Może zostań na noc? Na zewnątrz jest ciemno i zrobiło się zimno...
- Chciałabyś? - podszedł do mnie bardzo blisko, stykaliśmy się niezręcznie nosami.
- Tak, ale o niczym więcej nie myśl. - pocałowałam go i odsunęłam się. - Śpisz na kanapie w salonie, jasne?
- Okej. - kiwnął głową. - Angie...
- Tak?
- Dziękuję ci, że jesteś. Kocham cię.
Wydawało mi się, że pierwszy raz słyszałam takie wyznanie z jego ust... Chociaż zapewne mówił mi już to kilkanaście razy, ale wtedy wydawało mi się to takie żartobliwe... Teraz to brzmiało tak poważnie...
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się.
- Do jutra. - weszłam do swojej sypialni.
Jak on jest kochany... Wiele dziewczyn zapewne pozazdrościłoby mi takiego chłopaka. Przebrałam się migiem w piżamę i położyłam się spać. Musiałam się wyspać, bo podczas następnej nocy na pewno nie zmrużyłabym oka. Miałam ten cały czas przegadać z Marią. Byłam pewna, że będzie fajnie. Myśląc tak, szybko zasnęłam.
/Następnego dnia - środek nocy/
- Czyli widzę, że z Pablem łączy cię szczera miłość...
- Tak. Wczoraj usłyszałam od niego "kocham cię". Słyszałam jej już po raz kolejny, ale to brzmiało inaczej... Tak szczerze...
- Tak coś czuję, że to jest twoja prawdziwa i jedyna miłość, Angie...
- Maria.
- Tak?
- Obiecujesz, że nigdy nie odsuniesz mnie od Violetty?
- Tak. Przysięgam, ale skąd to pytanie?
- A nieważne... Po prostu chcę mieć pewność...
Dni nam mijały bardzo szybko... Cały czas byłam obok rodziny Casttio. Violetta w wieku siedmiu lat poszła do szkoły, jak inne dzieci. Zaczęła chodzić na dodatkowe zajęcia z muzyki, bo wszyscy dobrze wiedzieli jaki ma talent. Zaczynała pisać piosenki od małego, a w wieku czternastu lat poszła do Studia, w którym byłam nauczycielką śpiewu po skończeniu studiów. Napisała masę piosenek, ale jej największym hitem było "En mi mundo" i "Hoy somos mas". Potrafiła naprawdę robić wiele ze swoim głosem. Tańczyć też potrafiła i wychodziło jej to naprawdę dobrze. Została gwiazdą internetowego programu Y-Mix, który współpracował z naszym Studiem, a rok później zaczęła się trasa koncertowa. Przez ten cały czas wspieraliśmy ją we troje. Ja, moja siostra i jej mąż. Viola w wieku siedemnastu lat poznała swoją miłość na całe życie. Była w tym samym wieku, co moja siostra, gdy poznała Germana. Chłopak miał na imię Diego. Moje życie było o wiele prostsze, niż w śnie, zaraz po wypadku samolotu, w którym moja siostra leciała na koncert...
Obudziłam się nad ranem. Stwierdziłam, że tego dnia raczej nie będę się z nikim umawiała. Gdy otworzyłam oczy rozmyślałam o tym, co mi się tamtej nocy śniło. Dopiero po chwili mi się przypomniało. Śnił mi się Pablo. Byliśmy na jakiejś randce i spotkaliśmy jakiegoś faceta, który sprzedawał pączki i chciał nam je wcisnąć, ale my nie chcieliśmy... Taki dziwny sen, ale mimo to mi się podobał. Wykonałam poranne czynności, wzięłam torebkę i spojrzałam na zegarek. 9:37... To chyba jakiś kiepski żart... Wiedziałam, że wstałam rano, ale spodziewałam się, że około dziesiątej... I jeszcze przecież długo się szykowałam... To było dziwne, ale byłam na siebie trochę wściekła, bo musiałam czekać na Marię co najmniej osiem godzin... Zastanawiałam się co mogę przez ten czas robić, lecz nie miałam żadnego pomysłu... Sięgnęłam po książkę i położyłam się na kanapie... Była to moja ulubiona książka, którą czytałam już pierdylion* razy, ale mimo nadal mi się nie znudziła. Jednak tym razem nie mogłam się na niej skupić. Ciągle myślałam o tym co mogę porobić z Marią jak tylko będzie miała dla mnie chwilę... Może jakieś zakupy? Albo podwójna randka! Ja z Pablem, ona z Germanem! To też jest bardzo dobry pomysł... Albo zrobimy i to, i to. Chciałam się nacieszyć tą chwilą, bo wiedziałam, że mogłam Marię stracić... Wiedziałam, że wszystko już będzie lepiej, ale na pewno moja siostra przeżyła szok... Była krok od śmierci... Jak sobie uświadomiłam to, że mogłam ją stracić na zawsze, to zaczęłam rozumieć, jak ważna jest dla mnie każda spędzona z nią chwila. Rozmyślając tak, mimo, że byłam wyspana, zasnęłam...
- Angeles, Maria nie żyje. Samolot, w którym leciała rozbił się, a ona zapłaciła za to życiem.
- Co?!
- Tak, to prawda...
(...)
- Mamo, co się stało z Germanem i Violettą?
- German zabrał swoje rzeczy i razem z Violą opuścili kraj.
- Dlaczego?
- Chyba tak bardzo cierpi po stracie Marii...
(...)
- Pablo, nie rozumiesz, że moja siostrzenica też jest dla mnie ważna!? Muszę ją znaleźć!
- Angie, a ty nie rozumiesz, że przez to zaniedbujesz nasz związek?
- To może w takim razie lepiej będzie jeśli ze sobą zerwiemy?
(...)
- Violu! Tak długo czekałam na to spotkanie!
- Kim jesteś?
(...)
- A rodzina ze strony matki?
- Maria nie miała rodziny...
(...)
- Angie, zakochałaś się w Germanie, prawda?!
- Może...
(...)
- Violetta nie może śpiewać! Violetta nie może wychodzić! Violetta nie może znać swojej rodziny! A to wszystko przez śmierć pańskiej żony, panie Casttio, prawda?
Obudziłam się przerażona... "To wszystko, to był tylko zły sen Angie... Nie masz się czym martwić... To był tylko taki koszmar... Każdemu się one śnią..." - starałam się uspokoić. - "Wdech, wydech...". W tamtej chwili usłyszałam wielki huk w kuchni. Zrozumiałam, że ktoś był w domu, w pomieszczeniu obok i buszował mi po szafkach... Wydawało mi się, że ten ktoś miał zamiar wejść do salonu, gdzie jeszcze pięć minut temu spałam... Nakryłam się szybko kocem i położyłam na kanapie. Udawałam, że jeszcze niby śpię, lecz gdy ta osoba weszła do pokoju, zauważyłam, że to był mój chłopak z dwoma kubkami herbaty. Od razu energicznie usiadłam na sofie.
- Obudziłem cię, jak talerz mi wypadł z szafki, prawda? - uśmiechnął się.
- Nie... - odpowiedziałam. - Obudziłam się dosłownie chwilę wcześniej, ale myślałam, że jesteś złodziejem i wolałam jeszcze udawać, że śpię kiedy wchodziłeś do salonu. A teraz ty mi odpowiedz na pytanie... Skąd wiedziałeś, że się zaraz obudzę?
- Nie wiedziałem.
- To dlaczego zaparzyłeś też dla mnie herbatę?
- Bo nawet jeśli byś nie wstała, to musiałbym cię obudzić.
- Dlaczego?
- Bo za pół godziny musisz być w domu u Germana. Przecież Maria przyjeżdża o szóstej.
- A która jest dokładnie godzina?
- Piąta dwadzieścia siedem.
- To dobrze zrobiłeś, że mnie obudziłeś. Muszę się powoli zacząć ogarniać... Będziesz szedł ze mną?
- Nie. Jeśli nie masz nic przeciwko to zostanę tutaj.
- Jasne, tylko dlaczego nie chcesz iść?
- Chcę ci dać się nacieszyć siostrą... Po za tym ja jeszcze nie jestem członkiem waszej rodziny i nie chcę się tam wpraszać...
- Jak wolisz, ale pamiętaj, że możesz tam ze mną iść, bo w końcu jesteś mi naprawdę bliski. A teraz wybacz, idę się przebrać.
Gdy skończyłam mówić zniknęłam w pokoju obok. Mimo, że nie byłam w piżamie, tylko w zwykłych ubraniach, to przez to, że spałam w nich około siedmiu godzin zrobiły się takie trochę... nieprzyjemne. Na dodatek na dworze był upał, a ja byłam ubrana w dżinsy... Tym razem byłam mądrzejsza i założyłam sukienkę. Wzięłam z pufy torebkę, pocałowałam Pabla w policzek i wyszłam z domu. Chciałam zamknąć drzwi na klucz, lecz w ostatniej chwili przypomniało mi się, że mój chłopak jest w środku i nie może siedzieć zamknięty. Wyjęłam kluczyki z zamka, wrzuciłam do torby i szybkim krokiem ruszyłam do willi Casttio. Gdy dotarłam na miejsce, weszłam drzwiami od kuchni i spodziewałam się zaraz krzyku Olgi "O, moja mała Angeles!", ale nie. Gosposi nie było nawet kuchni. Zrobiłam krok dalej. Pomyślałam, że zaraz zobaczę Ramallo, który wyjada jedzenie z lodówki. Tym razem też się pomyliłam... "Gdzie ich wszystkich wcięło?" - pomyślałam. Weszłam do salonu no i nagle wszyscy się odnaleźli.
- Dzień dobry wszystkim. - przywitałam się z uśmiechem.
- Cześć. - rzucił German.
Mimo niedużej różnicy wieku między nami, mój szwagier traktował mnie jak dziecko. Co prawda, ledwo skończyłam osiemnaście lat i byłam jeszcze trochę dziecinna, ale w końcu nie powinien się tak zachowywać wobec mnie.
- Czekacie na Marię? Niedługo powinna być.
- To Maria dzisiaj przyjeżdża? - zdziwiła się Olga, która stała obok Germana trzymającego na rękach małą Violettę.
- Nie wiedzieliście? Umówiłam się z nią, że zaczekamy na nią razem w waszym domu.
- Rozmawiałyście ze sobą? - spytał mój szwagier odkładając swoją córkę na kanapę. Mała już spała.
- Tak. Kazała wam przekazać, żebyście się o nią nie martwili, bo jest cała i zdrowa, i przyjedzie dzisiaj, około szóstej-siódmej do domu. Dlatego też do was przyszłam.
- Przydałoby się, żebyśmy coś porobili do czasu jej przyjazdu. Bo co? Mamy siedzieć bezczynnie i czekać? - German podszedł do półki, która stała po drugiej stronie salonu. - Angie, chcesz zagrać w jakąś planszówkę?
- A ty sądzisz, że ile ja mam lat? 7? - odpowiedziałam z uśmiechem i podeszłam do niego. - Ale jeśli bym się zgodziła, to co byś zaproponował?
- Heh... Dawno nie grałem w warcaby.
- A wiesz, że ja też? To może zagramy? Tak, żeby sobie przypomnieć stare czasy...
- "Stare czasy". W twoim przypadku stare czasy były całkiem niedawno.
- Hahaha, jaki suchar. Jak wolisz, to możemy poleniuchować, ale wiesz... Masz dopiero dwadzieścia parę lat, a zachowujesz się już jak dziadek.
- Dobra, dobra. Nie pozwalaj sobie. - uśmiechnął się. - Gramy? - wziął z półki pudełko z warcabami.
- Gramy. - zabrałam mu i podeszłam do stoliku.
Otworzyłam pudełko i zaczęłam rozstawiać pionki na planszy.
- Czarne czy białe? - zapytałam.
- Czarne. Dam ci zacząć, tylko nie myśl sobie, że wygrasz.
- W takim razie robimy losowanie. - schowałam za plecy dwa pionki przeciwnych do siebie kolorów. - Lewa czy prawa?
- Hm, lewa.
Wyjęłam wskazaną rękę zza pleców i otworzyłam ściśniętą dłoń. Czarny.
- Jeszcze się zdziwisz. Będziesz mnie prosił o rewanż.
I zaczęła się gra. Każdy mój ruch decydował o tym, czy wygram, czy też przegram... Nie mogłam przegrać. Co on sobie myśli? Że ja jestem gorsza, bo jestem młodsza? O nie, nie pójdzie mu tak łatwo! Na planszy zostało siedem pionków. Ja miałam cztery, z czego jedną damkę, natomiast mój szwagier miał ich dwie. Bałam się, że zauważy, iż może zbić mój najmocniejszy pionek... Zaczął powoli przybliżać swoją dłoń do planszy i już miał wykonać ruch, gdy nagle... drzwi się otwierają, a w nich staje... moja siostra!
- Maria! - podbiegłam do niej i rzuciłam się jej na szyję.
- Kochana! Tęskniłam za tobą. - pocałowała mnie w głowę i spojrzała mi w oczy. - Jejku, nie widziałam cię raptem trzy miesiące, ale tak wydoroślałaś... Moja już dorosła siostra.
- A ze mną się nie przywitasz? - zapytał German powoli zbliżający się do nas.
- No i mój ukochany mąż. - pocałowali się. - Tęskniłam. A teraz wybaczcie, że spytam, ale czy Olgita przygotowała coś na kolację?
- Tak. Właśnie kurczak kończy się piec. - odparła gosposia podchodząc do mojej siostry i przytulając ją. - Witaj w domu Maria.
- Dobrze, tak więc, przywitałam się już z Angeles, Germanem, Olgą, Violetta pewnie śpi, a kto mi jeszcze został? A no tak! Ramallo! Gdzie on jest?
- Tutaj, za panią, panienko Mario. - odwróciła się w jego stronę.
- Ramallo! Wysoki jak zawsze! - przytulili się.
- To co? Zapraszam do stołu w takim razie! - powiedziała gospodyni.
- Ale zapachy... - odparł jak zwykle głodny asystent mojego szwagra.
- Zanim jeszcze, to chcę zobaczyć Violę. Gdzie ona jest? - spytała moja siostra.
- Tutaj, na kanapie. - wskazałam palcem.
- Oj, malutka... Przebudziła się... Tak, tak, to ja, twoja mamusia... Ciii... - poprosiła Maria i zaczęła jej nucić pewną melodię [chodzi tutaj o "En mi mudno"]
- To jest fragment melodii z pozytywki Violetty, prawda? - spytałam.
- Tak. Napisała go Maria. - odpowiedział dumnie German.
- To jakim prawem znalazła się w pozytywce?
- Została ona specjalnie dla niej zrobiona. - zaczęła mi opowiadać moja siostra. - Jakbym wyjeżdżała na koncerty, to żeby ona zawsze o mnie pamiętała.
- Ooo... To urocze. - odparłam.
- Dobrze, dobrze. Później sobie porozmawiacie. Teraz jedzcie, bo jedzenie nam stygnie. - powiedziała Olga.
Po posiłku postanowiłam, że będę się zbierać. Tym bardziej, że w domu czekał na mnie Pablo i pewnie nie mógł się doczekać kiedy wrócę.
- Muszę lecieć, do zobaczenia. - powiedziałam biorąc torebkę z wieszaka.
- Idziesz? Sądziłam, że zostaniesz na noc. - powiedziała moja siostra.
- Wiesz, mój chłopak czeka u mnie, aż w końcu się pojawię... A po za tym pewnie ty i twój mąż chcielibyście nadrobić te trzy miesiące nie widzenia się... Pogadać...
- Jak wolisz, ale obiecaj mi, że następnego dnia zrobimy sobie piżama party i obgadamy Pabla.
- Jasne, a teraz pa. - machnęłam ręką na dowiedzenia i wyszłam.
- I jak tam spotkanie z siostrą? - zapytał mój chłopak, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- A dobrze. Spodziewałam się większej euforii, ale źle nie było.
- Myślałem, że wrócisz wcześniej... Będę się zmywał.
- Może zostań na noc? Na zewnątrz jest ciemno i zrobiło się zimno...
- Chciałabyś? - podszedł do mnie bardzo blisko, stykaliśmy się niezręcznie nosami.
- Tak, ale o niczym więcej nie myśl. - pocałowałam go i odsunęłam się. - Śpisz na kanapie w salonie, jasne?
- Okej. - kiwnął głową. - Angie...
- Tak?
- Dziękuję ci, że jesteś. Kocham cię.
Wydawało mi się, że pierwszy raz słyszałam takie wyznanie z jego ust... Chociaż zapewne mówił mi już to kilkanaście razy, ale wtedy wydawało mi się to takie żartobliwe... Teraz to brzmiało tak poważnie...
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się.
- Do jutra. - weszłam do swojej sypialni.
Jak on jest kochany... Wiele dziewczyn zapewne pozazdrościłoby mi takiego chłopaka. Przebrałam się migiem w piżamę i położyłam się spać. Musiałam się wyspać, bo podczas następnej nocy na pewno nie zmrużyłabym oka. Miałam ten cały czas przegadać z Marią. Byłam pewna, że będzie fajnie. Myśląc tak, szybko zasnęłam.
/Następnego dnia - środek nocy/
- Czyli widzę, że z Pablem łączy cię szczera miłość...
- Tak. Wczoraj usłyszałam od niego "kocham cię". Słyszałam jej już po raz kolejny, ale to brzmiało inaczej... Tak szczerze...
- Tak coś czuję, że to jest twoja prawdziwa i jedyna miłość, Angie...
- Maria.
- Tak?
- Obiecujesz, że nigdy nie odsuniesz mnie od Violetty?
- Tak. Przysięgam, ale skąd to pytanie?
- A nieważne... Po prostu chcę mieć pewność...
Dni nam mijały bardzo szybko... Cały czas byłam obok rodziny Casttio. Violetta w wieku siedmiu lat poszła do szkoły, jak inne dzieci. Zaczęła chodzić na dodatkowe zajęcia z muzyki, bo wszyscy dobrze wiedzieli jaki ma talent. Zaczynała pisać piosenki od małego, a w wieku czternastu lat poszła do Studia, w którym byłam nauczycielką śpiewu po skończeniu studiów. Napisała masę piosenek, ale jej największym hitem było "En mi mundo" i "Hoy somos mas". Potrafiła naprawdę robić wiele ze swoim głosem. Tańczyć też potrafiła i wychodziło jej to naprawdę dobrze. Została gwiazdą internetowego programu Y-Mix, który współpracował z naszym Studiem, a rok później zaczęła się trasa koncertowa. Przez ten cały czas wspieraliśmy ją we troje. Ja, moja siostra i jej mąż. Viola w wieku siedemnastu lat poznała swoją miłość na całe życie. Była w tym samym wieku, co moja siostra, gdy poznała Germana. Chłopak miał na imię Diego. Moje życie było o wiele prostsze, niż w śnie, zaraz po wypadku samolotu, w którym moja siostra leciała na koncert...
* - liczba autorstwa Wiolczur z VPL :D.
I jak? Podoba się? :)
Ostatnio właśnie rozmyślałam nad tym, że życie Angie byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby Maria żyła, bo przecież German by nie wyjechał, Vilu by śpiewała od małego... No i zapewne nie było by Germangie, co dla niektórych jest pocieszające, a dla innych nie. ;)
No, ale byłoby nudno :D.
Słuchaliście nowej płyty z Violetty? Które piosenki najbardziej Wam przypadły do gustu? Mi osobiście najbardziej podoba się "En gira", "Encender nuestra luz", "Ser quen soy" i "Aprendi a decir adios", która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, bo spodziewałam się czegoś spokojnego, a tu proszę! Bardzo fajnie Lodo to wyszło <33. Bardzo lubię jeszcze "Supercreativa", "Amor en el aire" i "Underneath it all" (pomimo, że Tini angielski akcent nie jest najlepszy :P).
I teraz jeszcze przyznać się! Kto tydzień temu siedział do pierwszej trzydzieści i oglądał pierwszy odcinek Violetty 3? Przyznam się, że ja tak ;). Najlepsze było jak Lu i Fede biegli, bo nie zdążą na show xD. A co do tematu spadającej Violi, to wiadomo, że Leon złapie Vilu. Co z tego, że spada pół minuty? -.- Leoś musi być bohaterem! Kto ogląda dzisiaj? Jeszcze chwila! (chociaż pewnie jak ktoś to czyta, to już dawno po odcinku xD)
W ogóle to strasznie dużo nowości związanych z Violettą się pojawiło od ostatniej jednorazówki :). Jeszcze potwierdzone En Vivo w Polsce, teledysk do "En gira" i Violetta na TVN 7 od września... Mimo, iż jestem na bieżąco, to mam wrażenie, że wiem o wszystkim ostatnia. O.o
W ogóle to strasznie dużo nowości związanych z Violettą się pojawiło od ostatniej jednorazówki :). Jeszcze potwierdzone En Vivo w Polsce, teledysk do "En gira" i Violetta na TVN 7 od września... Mimo, iż jestem na bieżąco, to mam wrażenie, że wiem o wszystkim ostatnia. O.o
Uuu, to się rozpisałam! :D
Do następnej jednorazówki! :*
bloggerka
bloggerka