Po trzech tygodniach przerwy
zapraszam na rozdział! <3
- Diego, już jesteś? Tak wcześnie?Hiszpan zapukał do mojego domu, a ja nie patrząc na zegarek zwlekłam się z łóżka, założyłam szlafrok, kapcie i zeszłam, aby mu otworzyć. Musiałam wyglądać koszmarnie, ale przecież jestem kobietą. Nie potrafię się przygotować gdziekolwiek w krócej niż piętnaście minut.
- Przepraszam, sądziłem, że o dziewiątej nie będziesz już spała. A po za tym do urodzin pozostało nam tylko sześc godzin. Trzeba wszystko przygotować...
- No wiem, wiem... Wydaje mi się, że Pablo już nie śpi, to przysłałabym go, aby ci pomógł, a ja w tym czasie zacznę się ubierać, dobrze?
- Spoko.
Miałam już wejść na górę, lecz zatrzymałam się jeszcze między drugim, a trzecim schodkiem.
- Pozwolisz, że spytam z ciekawości... Co powiedziałeś Violetcie? A może nic jej nie zakomunikowałeś i będzie się o ciebie martwiła...
- Nie było jej w domu, musiała wyjść z Facundo na kontrolę nogi do przychodni i jeszcze mi napomknęła, że poszłaby z nim odwiedzić Germana.
- A jak wróci wcześniej do domu?
- Zostawiłem jej kartkę. "Telefon mi padł, wyszedłem, będę przed trzecią. Kocham Cię, Diego.".
- To ty po nią pójdziesz przed urodzinami?
- Taki był początkowy plan, ale skoro planuje iść do ojca, to może go poproszę, aby ją tutaj przywiózł?
- Twoja decyzja. Dobra, to ja idę po Pablo. Zaraz tutaj zejdzie, a ty może zostaw te wszystkie ozdoby w salonie? Tak, tam chyba będzie najlepiej.
- Dobra. Pośpiesz się, bo bez twojej pomocy nie zdążymy. - uśmiechnął się.
- Już idę, idę...
Weszłam na górę. Miałam rację, mój mąż już nie spał, ale też do końca nie był gotowy, aby zejść na dół i pomóc Diego. Siedział w piżamie i czytał książkę.
- Hm... - mruknęłam. - Ile minut potrzebuje przeciętny facet, żeby się ubrać? - zapytałam siadając obok Pablita.
- Pewnie mniej od przeciętnej kobiety. - odłożył książkę na bok. - A skąd to pytanie?
- Bo wiesz... Diego na dole czeka aż przyjdziesz mu pomóc z dekoracją.
- A co z tobą? Ty nie?
- Ja tak. - odparłam. - Ale sam właśnie potwierdziłeś, że mnie to ogarnięcie się zajmie dłużej niż tobie, więc radzę ci się pospieszyć.
- Dlaczego zawsze ja mam gorzej od ciebie?
- Bo jesteś mężczyzną. Mężczyźni zazwyczaj tak mają.
- Zastanawiałem się kiedyś, jak to by było być dziewczynką. Ale stwierdziłem, że nie mógł bym nią być. Sukienki, mycie się trzy razy dziennie, okres... Yyy... nie, to nie dla mnie.
- W każdym razie, ty jesteś facetem, a ja dziewczyną. Ty ubierzesz się w trzydzieści sekund, a ja w dziesięć minut. A znając nas, ta dyskusja trwa już około dwudziestu minut, czyli Diego siedzi bezczynnie i marnuje swój czas. Radzę ci się pospieszyć. Idę do łazienki, więc możesz się tutaj ubrać. Widzimy się za pół godziny. - wzięłam ubrania i weszłam do łazienki.
Trzydzieści minut później otworzyłam drzwi do łazienki. Wyszłam z niej, weszłam do sypialni, pościeliłam łóżko, odłożyłam piżamę i wyszłam. Przez przypadek trzasnęłam zbyt mocno drzwiami. Moja córka wyłoniła się ze swojego pokoju.
- Co tutaj się dzisiaj dzieje? Ty trzaskasz drzwiami, tata wali młotkiem w ścianę...
- No, bo widzisz... - chwila przerwy. - Co? Tata wali młotkiem w ścianę?!
- Tak. Ale dlaczego to już się mnie nie pytaj. Sama nie wiem i jestem bardzo ciekawa dlaczego robi to akurat w sobotę o dziewiątej rano.
- Martina, dzisiaj wyprawiamy urodziny Violi. To był pomysł Diego i bardzo mu na tym zależało. Chciał je wyprawić u nas, no to się zgodziliśmy. Tata z wujkiem właśnie wieszają dekoracje w salonie, ale... po co im ten młotek?
- Robicie dekorację? Ja bardzo chętnie pomogę.
- Ubierz się i zejdź na dół.
- Dobrze, będę za pół godziny. - zamknęła drzwi od pokoju.
"Wiedziałam, że pół godziny..." - uśmiechnęłam się w duchu. Zaczęłam schodzić na dół. Zerknęłam w stronę salonu. Na pierwszy rzut oka nic nie widziałam. Weszłam do salonu i dopiero przy stole zobaczyłam duże zmiany. Cały salon był wysprzątany tak, że wszystko lśniło, a w części, gdzie znajdował się nasz wielki stół było mnóstwo fioletowych ozdób. Biały obrus w różowe kwiaty pokrywał calutki ciemnobrązową ławę. Szafkę, która stała na przeciwko telewizora przestawili, tak, by stała naprzeciwko drugich drzwi od salonu. W ten odo sposób została zwykła żółta ściana, na której chłopaki powiesili napis "¡Feliz Cumpleaños Violetta!". Oczywiście nie zapomnieli o masie balonów i serpentyn porozwieszanych po ścianach. Zapowiadała się jeszcze masa roboty, ale przy tym sporo zabawy...
- I jak? Podoba się? - zapytał z uśmiechem Diego.
- No jasne! To jest... wow...
- To co? Bierzemy się dalej do pracy?
- Oczywiście. Zaraz Martina nam zejdzie pomóc. Czeka nas wiele pracy... Cały dom ozdabiamy?
- Tak. Razem z piętrem i tarasem.
- To bierzmy się do pracy!
Skończyliśmy w sam raz, pół godziny przed trzecią w południe. Ja pojechałam po tort, a Diego po Violettę. Pablo musiał zostać w domu, gdyż jakby ktoś przyszedł przed czasem, a Martina po babeczki do Olgi. Violetta była bardzo uradowana z imprezy. Ogromnie się z niej ucieszyła.
- I jak tam mijają ci urodziny? - zapytałam.
- Świetnie, tylko cały czas mam wrażenie, że widzę gdzieś Leona...
- Nie mylisz się. On tutaj rzeczywiście jest. - odparł Dieguto.
- Kto go tutaj zaprosił?!
- Sam przyszedł.
Nie chciałam się wtrącać w tą dyskusję. Stałam cicho i przyglądałam się tym wszystkim słodyczą, które leżały na stole.
- To idź i go stąd wyproś!
- Dobra, ja go zaprosiłem.
- Ty? Po co!?
- Chciałem, żebyście się pogodzili. Zrobiłem coś źle?
- Tak! Znaczy nie... Chciałeś dobrze... Ach... Yyy... Ale i tak jesteś bardzo kochany. Dziękuję.
- To co? Pójdziesz z nim porozmawiać?
- Wiesz co? Pójdę.
- To świetnie! Mam iść z tobą?
- Lepiej zostań. Tutaj. Nie ruszaj się stąd, dobrze?
- Yyy... Jasne.
Stanęłam obok Diego i zaczęłam z nim rozmawiać. Zajadaliśmy się tymi pysznymi babeczkami, które przyrządziła Olga. Chwila nie minęła, a Leon wraz z Violettą zniknęli nam z oczu.
- Gdzie jest Violetta?
- Gdzie jest Leon? Widzisz! Mówiłam, że to bardzo zły pomysł!
- Teraz mi nie wypominaj tylko pomóż mi ich szukać!
Panikowałam bardziej niż Diego. Chyba dlatego, iż znałam całą prawdę o ich pocałunku...
- Diego! Martina mówi, że łazienka jest zamknięta już od jakiegoś czasu...
- Błagam cię Angie, nie strasz mnie tak. Musimy się do niej jakoś dostać...
- Ale mamy wyważyć drzwi?
- Oni mięli się tylko pogodzić...
I w tamtej chwili mnie oświeciło. Przecież Leon mógł jej zrobić krzywdę...
- Masz jakieś drobne w kieszeni?
- Mam... - włożył rękę do kieszeni. - Po co ci?
- Daj mi to. - podał mi do ręki
Zamek od drzwi był tak zbudowany, że udało nam się swobodnie otworzyć drzwi. Lecz (nie)stety, nikogo tam nie było...
- To był zły pomysł, żeby go tutaj zaprosić...
- Chciałeś dobrze... I to się liczy...
Nagle usłyszeliśmy odgłos otwieranych drzwi. Spojrzeliśmy w ich stronę. Była tam... Violetta z Leonem! Szybko podbiegliśmy do nich.
- Gdzie wyście byli?! Szukaliśmy was! - zaczął Diego.
- Znaczy... Bo wiesz, wszyscy chcą, żebyś coś zaśpiewała...
- Bardzo chętnie. Chłopaki przygotujecie wszystko na tarasie?
- Oczywiście. - powiedział Leon i zaczął iść w stronę drzwi tarasowych, a mąż Violi zaraz za nim.
- Co wy robiliście? Wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy?
- Dlaczego?
- Bo byłaś z Leonem. Z tym Leonem, który pocałował cie mimo twojej woli.
- Byłam z nim wszystko sobie wyjaśnić. Stwierdziliśmy, że powiemy wszystko Diego po urodzinach. Nie chcę go oszukiwać, bo prędzej czy później dowie się prawdy, ale najlepiej będzie, jak sama mu powiem.
- I dobrze, a teraz chodź. Zaraz śpiewasz.
- Więc chodźmy.
Wyszłyśmy na taras. Rozbrzmiały się pierwsze dźwięki. Na scenę weszła Violetta i zaczęła śpiewać pierwsze wersy piosenki. "On the first day, that I meet you... Feeling out of pleace , so many new faces..."*. Nagle dołączyła do niej Francesca, która przyleciała tutaj specjalnie z Marco aż z Włoch. Następnie Diego, Leon, Camilla a nawet Ludmiła, która, można powiedzieć, że została siostrą Violi, bo ich rodzice nadal się spotykają, mimo, iż nie są po ślubie. Nagle na całe podwórko było słychać piękny występ Violetty, jej znajomych i mojej córki, która się do nich dołączyła. "Friends 'till the end... Never break, never bend... Friends understand, make you smile, hold your hand..."**.
Śpiewali jeszcze inne, przeróżne piosenki i tak oto zakończyły się urodziny mojej siostrzenicy. Lecz przed Violettą jeszcze bardzo trudna rozmowa... Musiała powiedzieć Diego o tym nieszczęsnym buziaku z Leonem...
- Diego, chcemy ci coś powiedzieć... - zaczęła Violetta.
- Przeczuwam, że coś złego... Walcie...
- Pocałowałem Violę mimo jej woli. I wszystkie te kłamstwa, które wypisują w gazetach są informacjami wyssanymi z palca, więc nie wierz im. Naprawdę, żałuję tego, co zrobiłem, ale proszę, nie gniewajcie się na mnie... Nie kontrolowałem siebie... Wybaczcie...
- Wiedziałem, że to tak wygląda...
- Czyli dowiedziałeś się wszystkiego?
- Myślisz, że nie? Co krok gazeta z waszym zdjęciem na okładce. Czekałem, aż sama się przyznasz...
- Nie gniewaj się na Leona, bo to też w pełni nie jego wina... Pierw, co prawda, nie chciał mnie puścić, ale potem... Odwzajemniłam jego pocałunek... Mówię ci to, bo chcę, abyś znał calutką prawdę. Wiem, że możesz mnie znienawidzić, bo postąpiłam okropnie... Ale kocham cię i dlatego ci to mówię...
- Violetta, też cię kocham i dlatego ci wybaczam. Bez ciebie moje życie nie miałoby sensu... Leon, jeśli o ciebie chodzi, to rozumiem. Jak można nie oprzeć się mojej Violi? - zaczęli się śmiać. - A tak na serio, to serio stary. Nie gniewam się. Nie mogę być zły, bo przecież to są twoje urodziny Vilu. I obiecuję, że nie będę do tego wracał, gdy wrócimy do domu. To taki dodatkowy prezent ode mnie. - uśmiechnął się.
- Dziękuję. - moja siostrzenica pocałowała swojego męża w policzek.
- Kumple? - zaproponował Leon.
- Kumple. - odparł Diego.
* - "W pierwszym dniu, w którym cię poznałam... Czułam się nie na miejscu, przez wiele nowych twarzy..." - fragment "Friends 'till the end"
** - "Przyjaciele do końca... Nigdy się nie złamiemy, nigdy nie przepadniemy... Przyjaciele rozumieją, sprawiają, że się uśmiechasz, trzymają cię za rękę..." - również kawałek tej piosenki.
I jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że znośny.
Zamiast czytać lekturę (która jest na jutro)wolałam napisać rozdział.
Widzicie, jaka ja jestem kochana? xD
A tak w ogóle jak Wam się podobał 1 odcinek V3 po polsku?
Co do wyglądu, to aż szkoda mi słów, bo nie mam go kiedy skończyć ;___;
Do zobaczenia niebawem! :*
bloggerka
Czytam, czytam, czytam i nagle... pisiont groszy! XD A już tak całkiem serio - rozdział fajny, nawet bardzo, tylko czemu tak długo?! (się odezwała punktualna) ;D Czekam na next, życzę weny i buziaki :*
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńDługo? Raptem trzy tygodnie :P xD
Wzajemnie ;*
Super rozdzialik. A 1 odc. ogl. i nadal ogl. moja siostra juz marudzi ze codziennie to leci
OdpowiedzUsuńKejla <3
Dzięki :).
UsuńHaha... Skąd ja to znam? :D
Teraz na przerwie świątecznej bd dodawać rozdzały?
OdpowiedzUsuń~Nimfadora
ps lubisz Harrego Pottera
W 24, 25 lub 26 pojawi się jednorazówka świąteczna :).
UsuńCo do PS: Nie interesuję się nim. :P