Coś czuję, że po tym rozdziale
mnie znienawidzicie, haha :D.
Łapajcie linka do piosenki, której słuchałam przy pisaniu :P
- Przyszedł do nas list od Germana. - powiedział Pablo wchodząc do pokoju z pismem w ręku.
- Czytałeś jego treść? O czym pisze?
- O tym, o czym ostatnio nam cały czas truje... Co on się tak na to uparł? Nagle mu się na ojcostwo zebrało?
- No wiesz... Może dlatego, że teraz nie ma Violetty w domu, a przecież Martina jest w jej wieku, kiedy oni przyjechali do Buenos Aires...
- Ale tak nagle? Przecież obiecał nam, że zostawimy tą sprawę w spokoju.
- Może wygadał coś Priscilli i ta chce wiedzieć?
- A co ma do tego Priscilla? Dlaczego ty tak właściwie go bronisz? Jesteś z tego zadowolona? Co my powiemy Martinie? "Córeczko, wujek German chce wiedzieć, czy nie jest twoim tatą i chce, abyśmy zrobili testy na ojcostwo, bo jest 50% szansy, że on jest twoim tatą"? Jak ty to sobie wyobrażasz? A może ty go nadal kochasz i tak naprawdę to twój pomysł na ten test?
- Ja bronię Germana? Nadal go kocham? I te prośby to niby moje wymysły? No jeszcze czego! Teraz to szczerze przegiąłeś.
- Przegiąłem? Nie pamiętasz, jak jeszcze parę lat temu: "Kocham was obydwóch!", "Kocham cię, ale kocham również Germana i nie potrafię o nim zapomnieć...". Angie, powiedzmy sobie szczerze, to było żałosne.
- Wiesz co? Żałosny, to w tym momencie jesteś ty.Jeśli ci coś nie pasuje, dlaczego po prostu nie wyprowadzisz się i dasz sobie ze mną spokój, skoro byłam taka okropna?!
- A wiesz, że chyba tak zrobię?!
- Idź, proszę bardzo! Nie wierzysz w to, że jesteś ojcem Martiny, mimo tego, że przekonuję cię o tym!
- Ja nie wierzę?! Ja!? To ty razem z Germanem chcecie dowodów! Po za tym, skąd ty możesz wiedzieć, że to na pewno jest moja córka?
- To się czuje Pablo. Wiesz co ci powiem? Boisz się prawdy. Nawet nie będę ci przypominała tego, że zapewniałeś mnie, że nawet jak to nie jest twoje biologiczne dziecko, to będziesz kochał je jak własne. Może i lepiej, żeby Martina się dowiedziała, co zaszło? Przecież nie chcemy jej okłamywać... Chcemy, a ja już na pewno, jej szczęścia.
- I jeśli German okaże się jej jej ojcem, to myślisz, że ona niby będzie szczęśliwa? Radzę ci się co do tego nie łudzić, bo dobrze ją znam.
- Ale nie rozumiesz, że robimy źle?
- Robimy źle? Mylisz się! Jak możemy robić źle, skoro nawet my nie znamy prawdy? Gdyby rzeczywiście German był jej tatą, a my byśmy o tym wiedzieli, to wtedy byśmy ją okłamywali! Nie mam już dłużej siły do ciebie! Wynoszę się stąd!
- Zrób to jak najszybciej, bo ja nie mam siły na ciebie już dłużej patrzeć!
Wyszliśmy z salonu. On, aby skierować się ku gorze, by się spakować, a ja... tak po prostu. Lecz zobaczyliśmy Martinę na schodach, która miała całe załzawione oczy... Czyżby wszystko słyszała? Aczkolwiek, gdy nas zobaczyła pobiegła do swojego pokoju. Zrobiliśmy to zaraz za nią, ale zdążyła się zamknąć.
- Widzisz co narobiłaś?!
- To niby moja wina!? A kto niby przyniósł ten idiotyczny list i rozpoczął całą tą badziewną kłótnię?!
- Kto zaczął krzyczeć!? Z resztą, to nie ma sensu. Idę się spakować. Nie wiem, jak mogłem tutaj wytrzymać z tobą to siedemnaście lat! - wszedł do sypialni i zatrzasnął za sobą drzwi. Zeszłam na dół i zaczęłam w kuchni przygotowywać obiad. Zaraz pojawiło się w głowie pełno myśli... Czy żałowałam tego co zrobiłam? Nie, bo zgadzałam się z Germanem. Trzeba to w końcu sprawdzić. Czy żałowałam tego, że krzyknęłam, aby Pablo się wyprowadził? Nie mogłam znaleźć na to odpowiedzi. Pomyślałam, że może ma tylko focha i chowa się w sypialni, a wyjdzie z niej uspokojony i przeprosi, ale nie miałam racji. Byłam tak na niego zdenerwowana... Po jakimś czasie usłyszałam, jak znosi po schodach walizki.
- Chciałaś, to masz! Wynoszę się stąd! Zgadzam się na ten test, ale to koniec z nami, możesz o mnie zapomnieć! Nie będę ci już więcej uprzykrzał życia! Żegnaj! - miał już wyjść, gdy nagle...
- Tato, nie wyprowadzaj się, proszę. - poprosiła po cichu Martina stojąca na schodach.
- Kochanie, muszę... Nie mam wyjścia... - podszedł do niej. - Będę do ciebie dzwonił, pisał, spotykał się... Nigdy nie przestanę cię kochać...
- Nie rób mi tego...
- Wybacz, ale ślub z twoją mamą, to była jedna wielka pomyłka. Kocham cię. - pocałował ją w czoło i wyszedł. Usłyszałam tylko głośny trzask drzwi.
"No co jest? Dlaczego za nim nie pobiegniesz, nie przytulisz, nie pocałujesz, nie powiesz, że kochasz go najmocniej na świecie? Przecież doskonale wiesz, że taka jest prawda! No już, leć!"
- Martina, obiad! - krzyknęłam i usiadłyśmy do stołu.
Jadłyśmy w ogromnej ciszy, co było dla nas nowością. Zawsze było słychać jakieś śmiechy, czy historie, a teraz? Nic. Absolutna cisza, którą nagle przerwała moja córka.
- Jesteś z siebie zadowolona mamo?
- Gniewasz się na mnie za to, że nie powiedziałam ci, że twoim tatą może być German?
- Jak mam być szczera, to mnie jakoś nie poruszyło... Jak mogłaś wyrzucić tatę z domu?
- Nie wyrzuciłam go. Sam chciał odejść.
- To dlaczego nawet nie spróbowałaś go powstrzymać? Przecież kochasz go! W każdym razie kochałaś... To, że ukrywaliście przede mną, że mogę mieć zupełnie innego tatę... To jeszcze zniosę, ale to, iż pozwoliłaś mu odejść... Przecież wiem, że zależy ci na nim... - ledwo powstrzymywała się od płaczu. - Dokończę jeść u siebie. - zabrała talerz i wyszła.
Następnego ranka, gdy się obudziłam miałam nadzieję, że nic już bardziej mnie nie dobije. Na dodatek nie przespałam tej nocy... Nie, nie płakałam, ale... nie czułam jego bliskości... Nikt mnie nie przytulał... Nikt nie powiedział mi na noc, że mnie kocha... Mimo, że miałyśmy z Martiną zajęcia o tej samej porze, wybrałyśmy się do Studio osobno... Ona wyszła pierwsza, a ja parę minut później. Obraziła się na mnie. Czy wybaczy mi kiedykolwiek to, że pozbawiłam go taty na co dzień? Szłam i rozmyślałam na ten temat bardzo dużo... Czułam w sobie ogromną pustkę, tak jakbym nie miała w sobie nic, ale mimo tego,
nie odczuwałam tęsknoty za nim... Bałam się, co się stanie, gdy spotkamy się w Studio, lecz chyba niekoniecznie, ponieważ, gdy się w nim pojawiłam dowiedziałam się od Gregorio, że teraz Studio jest w jego posiadaniu, gdyż Pablo na chwilę obecną zrezygnował. Kiedy to usłyszałam poczułam mocny, ale chwilowy ból w brzuchu. Tak, jakby ktoś mnie w niego kopnął. Stałam, jak wryta.
- Myślałem, że coś o tym wiesz... - powiedział nowy dyrektor Studia.
Minęły dwa tygodnie, a on nie dawał mi żadnych znaków życia. Martina się do mnie nie odzywała i pewnie, gdyby mogła, to też najchętniej wyprowadziłaby się z domu.
- Proszę pani, a co się stało z panem dyrektorem? Dlaczego go nie ma? Kiedy wróci? - pytali. uczniowie.
- Pablo jest chwilowo na urlopie... Niedługo wróci... - miałam nadzieję, że tak się stanie...
- Widzisz co narobiłaś? Jesteś z siebie zadowolona, mamo?
- Martina, ale to jego wybór. Nie możesz mnie obwiniać o to, że odszedł. Powiedz mi, proszę... Dzwoni do ciebie, albo pisze?
- Nagle cię to obchodzi, tak?
- Powiedz, czy daje jakiekolwiek znaki życia... Proszę...
- Tak, on żyje. - odeszła zapłakana.
Moja córka nadal nie mogła się pozbierać. Tęskniła za tatą... Nie dziwiłam jej się... Bez niego w naszym życiu było nudno... Zrobiło się czarno-białe... Każdego wieczora płakałam... Nie mogłam spać, wiedziałam, że czegoś mi brakuje... Ale nie chciałam, aby wracał. Zrobiliśmy test na ojcostwo, lecz nikt, mimo tego, że mieliśmy już wyniki, nie otwierał ich. Martinę on najmniej obchodził, bo Pabla zawsze będzie kochać najmocniej jako tatę. Nie chciałam się do końca załamać...
(w tym samym czasie w pokoju córki Angie ~ *widziane oczami Martiny*)
- "O czym wy rozmawialiście? Dlaczego tata niby ma się wyprowadzić? Dlaczego oddał Studio Gregorio? Moje zdanie się nie liczy?!" Dlaczego nie wyskoczyłaś z takimi pytaniami? - powiedziała Paula.
Odkąd taty nie ma i nie rozmawiam z mamą ona mnie wspiera. Jest moją prawdziwą przyjaciółką i zawsze mogę na nią liczyć. Pewnie, gdyby nie ona już dawno bym zrobiła jakieś głupstwo...
- Myślisz, że było mi łatwo?
- W sumie masz rację, przepraszam...
- Spoko nic się nie stało... Czekaj dostałam SMS'a... To od taty...
Macie już wyniki testu?
Kocham Cię bardzo mocno.
Śpij dobrze, córeczko.
Tata :*
Odpisałam mu na wiadomość i wyjaśniłam mu, że mi na nich nie zależy, a wujek German i mama nie otwierali koperty odkąd przyszła, czyli od jakiś dwóch dni.
- Pewnie strasznie za nim tęsknisz, nie?
- Wiesz jakie to jest okropne? I co z tego, że wysyła mi wiadomości na dobranoc, jak ja chcę się do niego przytulic... Chociaż na mamę też nie powinnam się tak gniewa... Też za nim tęskni... Słyszę to w nocy... Gdy wydaje się jej, że śpię, zaczyna płakać...
- Wiesz, że nie będę mogła teraz do ciebie przychodzić?
- Dlaczego?
- Mówiłam ci już, ale tym razem wybaczam ci, że nie pamiętasz. Mamy teraz dwutygodniową przerwę w Studio, a ja wyjeżdżam do Hiszpanii...
- Rzeczywiście mi opowiadałaś, przepraszam.
- Spoko.
- Chwila mamy dwa tygodnie przerwy?
- No... tak...
- Mam pomysł!
- Ja to już jakoś czarno widzę... Ale mów.
- Muszę go odnaleźć. Przecież tak nie może być, że on tylko do mnie dzwoni i wysyła SMS'y... To mój tata i potrzebuję go przy sobie. Musimy się wspierać. Będę go szukała. Zrobię wszystko, aby w końcu się do niego przytulic.
- Świetnie, ale jak zamierzasz to zrobić?
- Pierw odwiedzę jego znajomych i krewnych tych, o których wiem. Któryś z nich na pewno coś wie...
- A jeśli nie?
- To przeszukam całe Buenos Aires.
- A jak wyjechał na przykład do Europy?
- Nie wyjechał. Ja to czuję. On jest gdzieś niedaleko...
Nie bój się o mnie.
Wiem co robię.
Niedługo wrócę.
Wybaczam Ci, mamo ♥
Martina
Hejo! Jak się rozdział podobał?
Mam nadzieję, że jakoś zniesiecie te parę dni/tygodni do nowego rozdziału ;).
Wybaczcie, ale jakoś tak obudziłam się wczoraj i... bum! Olśniło mnie xD.
Mam nadzieję, że jakoś zniesiecie te parę dni/tygodni do nowego rozdziału ;).
Wybaczcie, ale jakoś tak obudziłam się wczoraj i... bum! Olśniło mnie xD.
Do zobaczenia (niedługo!) :*
bloggerka
bloggerka
Super ja jyz chce wiedziec co bedzie dalej
OdpowiedzUsuńKejla <3
Właśnie wzięłam się za pisanie, więc zaraz powinien pojawić się spoiler ;).
UsuńA next mam nadzieję, że wstawię jeszcze dzisiaj :D.