sobota, 28 lutego 2015

Sezon 3 - Rozdział 19 - Wiem, że nadal coś czujesz do Pabla...

Jak Pablo zachowuje się po ostatnim spotkaniu z Angie?
Dowiecie się tego już w tym rozdziale! ;)
Następnego dnia obudziłam się, lecz Edwarda nie było już przy mnie. Spojrzałam na zegarek. Mimo, iż była wczesna godzina, to zapomniałam, że przecież on pracuje... Nie tak jak Pablo, który miał wolne weekendy i wychodził do pracy razem ze mną... Założyłam kapcie na nogi i zeszłam na dół, do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę, przygotowałam sobie kubek i zajrzałam do lodówki. Tam, na talerzyku leżały kanapki, a obok nich karteczka napisana przez Edwarda. "Smacznego, kochanie :*". Uśmiechnęłam się czytając to. Wyjęłam je z lodówki, zalałam kawę i zabrałam swoje śniadanie na górę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść. W międzyczasie sięgnęłam swój telefon i wysłałam Edwardowi SMS'a, w którym podziękowałam mu za przygotowanie mi posiłku. Chciałam do niego zadzwonić, ale on nie mógł rozmawiać w pracy... W porównaniu do Pabla, z nim spędzałam strasznie mało czasu... Cały czas pracował, wychodził z domu... Pablo zrobiłby wszystko, żeby... Chwila, chwila! Dlaczego porównuję go do Pabla? Przecież on, to już rozdział skończony! Teraz liczy się tylko Edward! Gdy skończyłam jeść odłożyłam talerz na półkę stojącą obok mojego łóżka i położyłam się jeszcze na chwilę. Nie szłam tego dnia do pracy, więc mogłam sobie na to pozwolić. Nieoczekiwanie zasnęłam...
- Mamo wróciłam! - krzyknęła Martina wchodząc do domu.
- O, cześć. - przywitałam się.
Parę sekund później dostrzegłam za nią Pabla. Cały czas mnie obserwował.
- To ja idę do siebie. - powiedziała moja córka wchodząc po schodach.
- Grzeczna była? - zapytałam z uśmiechem.
- Tak... bardzo... - podszedł do mnie i... pocałował mnie.
Robił to tak namiętnie... A może zwyczajnie tylko ja tak potrzebowałam jego ust? Nagle oparliśmy się o ścianę, a on całował mnie coraz gwałtowniej... Wtedy coś w środku mnie pękło...
- Pablo, kocham cię... - powiedziałam mu.
Wtem on odsunął się ode mnie, odwrócił się... i wyszedł...
Przebudziłam się i westchnęłam. Jeśli ten sen coś znaczył? To mało prawdopodobne, ale możliwe.... Ale jeśli coś znaczy, to znaczy jedno... To koniec z nami. Nasze małżeństwo jest już skończone. Czy było ono błędem? Nie. Kochałam go i miałam wrażenie, że on odczuwa to samo. Wcale tego nie żałuję. Wręcz przeciwnie. Uważam, że to był naprawdę genialnie spędzony czas i mimo wszystko trochę szkoda, że już się zakończył... Stwierdziłam, że jak tylko mój były odwiezie naszą córkę do domu, to będę musiała sobie z nim coś wyjaśnić. I tym razem nie dam sobie namieszać w głowie. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie. Zerknęłam na zegarek. Trzecia dwadzieścia siedem po południu. Niedługo Martina powinna wrócić do domu... A ja jestem jeszcze w piżamie! Pobiegłam z powrotem do sypialni, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Przebrałam się, związałam włosy w wysoką kitkę, pomalowałam rzęsy i nałożyłam na usta szminkę. Nie malowałam się za dużo, bo Pablo zawsze mi powtarzał, że "mogę mieć na sobie tonę makijażu, a i tak zawsze bez niego będę o wiele ładniejsza". Po zakończeniu owych czynności stanęłam przed lustrem i spojrzałam sobie prosto w oczy.
- Poradzisz sobie... - powiedziałam sama do siebie.
Im więcej czasu mijało, tym bardziej w siebie wątpiłam... Bałam się, że jednak nie uda mi się z nim porozmawiać... Pewnie domyślacie się, jak musiałam zareagować, gdy usłyszałam, że drzwi się otwierają...
- Martina! Już jesteś! A gdzie tata? - zbiegłam szybko na dół.
- Tata zostawił mnie pod domem i pojechał. Kazał przeprosić, że nie wejdzie, ale mu się gdzieś śpieszy...
"Czyli teraz przez najbliższy czas będzie mnie unikał, tak?" - pomyślałam. Jednocześnie zdenerwowałam się na niego, bo zachowywał się jak małe dziecko, ale z drugiej strony pewnie nie podołałabym zadaniu...
- Jak tam się u niego bawiłaś? - zapytałam jakby nigdy nic.
- Super było! Wczoraj do wieczora byliśmy na zakupach, a później poszliśmy na pizzę. Rano tata zabrał mnie jeszcze do parku, na spacer. Pokazywał mi wiele miejsc związanych z wami. Później wróciliśmy do domu, zjedliśmy obiad i odwiózł mnie tutaj. - odpowiedziała. - Słuchaj, mamo... mam pytanie...
- Tak?
- Odwiozłabyś mnie do Pauli?
- Teraz?
- Tak.
- Przecież jutro jest Studio, musisz się wyspać...
- Tak, tak... Wiem, ale jestem już spakowana, lekcje odrobione, a po za tym musimy trochę pogadać.
Nagle do domu weszła kolejna osoba. Był to młodszy brat Galindo. Widocznie dzisiaj wcześniej skończył pracę.
- Pogadaj z Edwardem. Może on cię zabierze. - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale o co chodzi? - spytał.
Moja córka wszystko mu w skróci wyjaśniła. On zgodził się bezproblemowo, bo chciał, aby ona go polubiła jeszcze bardziej niż teraz. Gdy wyszli z domu, ja wróciłam na górę. Położyłam się w sypialni na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Paula nie mieszkała jakoś bardzo daleko od nas, więc nie minęło wiele czasu, a mój chłopak wrócił z powrotem do domu.
- Angie, a może się gdzieś wybierzemy? - położył się obok mnie.
- Przepraszam cię Edward, ale jakoś dzisiaj nie mam ochoty.
- No chodź, będzie fajnie, a po za tym dawno razem nigdzie nie wychodziliśmy...
- Daj mi spokój...
- To może chociaż obejrzymy jakiś film?
- Zależy...
- Zależy od czego?
- Jaki gatunek.
- A to mi obojętne. Wybierz.
- Na horror nie mam nastroju, komedia odpada, bo jakoś mi dzisiaj nie do śmiechu, romansów już mam dość... Tak więc chyba wszystko odpada.
- To może zamówimy pizzę i zjemy ją przy świecach?
- Od pizzy się tyje.
- No to już nie wiem. Widzę, że nie masz ochoty nawet ze mną porozmawiać. Tak więc dam ci już spokój. - obrócił się na drugi bok i udawał, że idzie spać.
W tamtej chwili zaczęłam żałować, że byłam dla niego taka oschła. Przecież on tylko chciał, abyśmy spędzili we dwoje romantyczny wieczór... Przytuliłam się do niego.
- No już się nie obrażaj... - szturchnęłam go. - Przepraszam. - szturchnęłam go trochę mocnej. - Słyszałeś? Przepraszam. No już się nie obrażaj.
- Ty mnie nie kochasz. - odwrócił się w moją stronę.
- Ja cię nie kocham? Kocham cię najmocniej na świecie. - pocałowałam go w policzek.
- Jesteś tego pewna?
- Oczywiście.
Poczułam, jak jego usta dotykają się delikatnie z jego.
- Wiesz co, Angie? Każdego dnia, gdy na ciebie patrzę, czuję, że zakochuję się w tobie coraz bardziej i bardziej... I nie wiem dlaczego, ale tak mam, że okropnie boję się, iż kiedyś cię stracę... Ciebie i Martinę... jesteście dla mnie bardzo ważne... Nie będę ci wmawiał, że jestem o wiele lepszy od mojego brata, bo nie jestem. To on zawsze był tym mądrzejszym, przystojniejszym...
- Ale mimo to kocham cię bardziej od niego. - odrzekłam mu.
- Proszę, nie przerywaj mi. - poprosił. - Dlatego też ty nie kłam, że go nie kochasz. Mówiąc tak oszukujesz nie tylko mnie, Martinę i innych dookoła, ale także samą siebie. Wiem, że kochasz go nadal, bo nie da się tego nie zauważyć. Wiem, że się starasz zapomnieć, ale będę szczery, nie wychodzi ci to. Więc jeśli chcesz do niego wrócić, powiedz mi to teraz, żebym tak bardzo nie cierpiał. Jeśli zrobisz to, za jakiś czas, będzie coraz ciężej mi się z tym pogodzić...

Rozdział dzisiaj taki do kitu :/
Siedziałam nad nim łącznie z dwanaście godzin, ale nie mogłam nic wymyślić ;___;
Myślicie, że Pangie wróci do siebie? ^^

Widzimy się niedługo! ;)
bloggerka

4 komentarze:

  1. Nie, no nie gadaj, rozdział spoko. :P 12 godzin?! Really?! XD Pangie musi być razem, bo czy inaczej ich życie miałoby sens? ;) Czekam na next i weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio nie taki zły? Nie miałam na niego pomysłu :P.
      Nom ;D. Siedziałam, gapiłam się w ekran i czekałam aż na coś wpadnę xD.
      Dzięki i wzajemnie ;). Besos ;*

      Usuń
  2. Mi się podobał :) Wierzę w nich i nazwę Tego bloga :)
    Kejla <3

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)