Buenas noches! :)
Zapraszam na 31 rozdział! :D
Kolejny dzień prób... Do występu coraz bliżej, ale i tak jest dobrze. Paula naprawdę świetnie spisuje się w roli Martiny. Jedyne czego jeszcze nie opanowała to śpiewanie z Tomem "Nuestro camino", bo za bardzo się wstydzi, ale i tak mogło być gorzej. Z dnia na dzień jest coraz lepiej i o to nam chodzi. Tego dnia przyszłam do Studia trochę wcześniej, gdyż stwierdziłam, że bardzo dobrym pomysłem będzie przygotowanie dla wszystkich uczniów małej niespodzianki. Oni też przecież muszą czasami odpocząć.Zapraszam na 31 rozdział! :D
- Hej, Angie. Co ty tutaj robisz tak wcześnie? - zapytał mnie Pablo.
- Cześć. - przywitałam się. - Stwierdziłam, że można by zrobić uczniom małą niespodziankę. Znalazłam film, który parę lat temu zmontował Maxi z trasy Violetty, Diego i reszty uczniów. Nie trwa on długo, a uważam, że mógłby on zmotywować dzieciaki do pracy, aby wiedziały, do czego dążą. Chciałam im to wyświetlić przed rozpoczęciem próby, co ty o tym sądzisz?
- To genialny pomysł. - odpowiedział Pablo. - Jeśli chcesz, to mogę ci pomóc.
- Bardzo chętnie.
Weszliśmy do sali, w której odbywały się próby do koncertu. Naszykowaliśmy rzutnik, przygotowaliśmy film i okazało się, że niepotrzebnie przychodziłam aż tak wcześnie, bo wyrobiliśmy się pół godziny przed próbą. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak tam się ma nasza córka?
- Coraz lepiej, ale mimo to, nadal jest przejęta tym, że nie może wziąć udziału w przedstawieniu, ale nie dziwię się jej. Przecież tak bardzo jej na tym zależało...
- Wiem. Musi bardzo to przeżywać... A jak zareagowała na to, że to Paula będzie ją zastępować? Zdenerwowała się jeszcze bardziej?
- Wręcz przeciwnie! Ucieszyła się, że to właśnie ona. Zaraz po tej informacji zadzwoniła do niej i złożyła jej gratulacje.
- To dobrze. Bałem się, że będzie wściekła.
- Nie, ona taka nie jest.
- No tak, przecież ma to po tatusiu.
- Po tatusiu?! Chyba po mamie! - zaczęłam się śmiać. - Ty byłeś tak profesjonalny, że nikt nigdy nie musiał cię zastępować.
- Heh... - uśmiechnął się. - Wiesz co? Wpadłem na pewny pomysł.
- Mów, słucham.
- Może wpadniecie do mnie dzisiaj na kolację? Weź Edwarda, Martinę i Toma, o ile będą chcieli.
- Wiesz, że to jest świetny pomysł? Z przyjemnością się zjawimy. - ucieszyłam się.
- To wpadnijcie koło piątej.
- Jasne. Będziemy.
Nagle do klasy zaczęli schodzić się powoli uczniowie. Skończyliśmy naszą rozmowę i wzięliśmy się do pracy.
Pojawiliśmy się pod jego domem równo o siedemnastej. Gdy tylko otworzył drzwi można było poczuć zapachy z kuchni. Chyba bardzo się przykładał do gotowanego przez siebie posiłku, a przecież nawet nie musiał, bo dobrze wiedzieliśmy, że oprócz pasji do muzyki i tańca jego drugim zamiłowaniem jest kulinaria. To on zazwyczaj gotował w domu obiady, a ja robiłam to tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy Pablo nie miał na to czasu.
- Witajcie! Jak miło, że jesteście! - przywitał nas z ogromnym uśmiechem na twarzy. - A gdzie się podział mój brat?
- Edward niestety musiał pojechać do pracy. Nagłe wezwanie. Kazał przeprosić, za to, że nie mógł się pojawić.
- No trudno. Nie ukrywam, ale zależało mi, aby się pojawił. Dawno nie mieliśmy okazji, aby ze sobą porozmawiać.
- Porozmawiacie innym razem. Na pewno trafi się jeszcze wiele okazji. - uśmiechnęłam się.
- Pewnie masz rację. - odparł. - Wejdźcie do salonu. Nakryłem już stół i już podaję posiłek.
- To było super! - powiedziałam.
- W takim razie zaśpiewajmy jeszcze coś. - zaproponował Tom. - Co wy na to?
- Bardzo chętnie.
Martina ponownie zaczęła grac, a my chwilę potem przyłączyliśmy się do niej. Prześpiewaliśmy sobie tak resztę wieczoru, a następnie Pablo podał deser, który zjedliśmy oglądając nasze zdjęcia. Na jednym z nich grałam na gitarze, co bardzo zdziwiło moją córkę.
- Mamo, to ty grałaś? - spytała.
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Naprawdę nie wiedziałaś?
- Nie... Wiedziałam, że tata gra i grał, ale że ty? - odpowiedziała. - A zagrałabyś nam coś teraz?
- Nie wiem, czy jeszcze potrafię...
- No proszę... - podała mi gitarę do ręki.
- Ale co mam zagrać? - zastanawiałam się. - O, już chyba wiem. To jest nawet proste.
"Chcę patrzeć na ciebie... Chcę o tobie śnić... Przeżyć z tobą każdą moją chwilę... Chcę cię przytulić... Chcę pocałować... Pragnę mieć ciebie blisko siebie... Jesteś wszystkim, czego potrzebuję... Przecież to co czuję, to miłość..."** Nagle usłyszałam oklaski, które zaczęła mi bić Martina razem z Tomem i Pablem.
- Było aż tak źle? - zapytałam.
- Nie. Cudownie grasz, mamo. - uśmiechnęła się nastolatka.
- Naprawdę, świetnie pani idzie. - odparł chłopak mojej córki.
Podziękowałam im i wróciliśmy do oglądania zdjęć. Zbliżaliśmy się już do tych, które były robione niedawno. Natrafiliśmy akurat na fotografię, którą zrobiliśmy, gdy German zaprosił nas do siebie. Byliśmy tam wtedy całą rodziną. Ja, Pablo, Martina, Tom, Violetta, Diego, Facundo, German, Priscilla, Ludmiła, Federico... Rzadko spotykaliśmy się w takich grupkach, więc to było naprawdę niezapomniane przeżycie. Chciałam przewrócić stronę w albumie, ale moja córka mi na to nie pozwoliła.
- Pamiętacie nasze wspólne obiady, które były jeszcze parę miesięcy temu? Wiecie, że nadal mogłoby być tak samo?
- Martina, nie zaczynaj. - rzucił Tom.
- A właśnie, że zacznę. Zupełnie was nie rozumiem. Udajecie, że do siebie czujecie tylko przyjaźń, a dobrze wiecie, że jest zupełnie inaczej!
- Martina... - jej chłopak próbował ją uspokoić.
- Czy wy naprawdę tego nie widzicie? Sami dobrze wiecie, że nie potraficie bez siebie żyć, więc dlaczego trzymacie się na dystans? - widziałam w jej oczach łzy.
- Córeczko, przecież sama wiesz, jak jest. Tłumaczyłam ci to. - odpowiedziałam.
- Tak, ale z czasem widzę, że albo mnie okłamałaś, albo sama nie wiedziałaś co mówiłaś. Mamo, nie jest jeszcze za późno. - spojrzała na mnie. - Porozmawiajcie. - wstała i sięgnęła kule. - Będziemy z Tomem w parku. - chłopak również się podniósł i pomógł dziewczynie wyjść.
Siedzieliśmy w wielkiej ciszy. Nie wiedziałam, czy powinnam kontynuować ten temat, czy zacząć rozmawiać o czymś innym, a może postąpić tak jak moja córka, czyli opuścić dom Pabla. Bałam się zerknąć w jego stronę. Jemu też ta sytuacja za bardzo nie odpowiadała. Myśli krążące po mojej głowie zaczynały mnie przerażać... Było ich tak wiele, a każda dotyczyła osoby siedzącej obok mnie. Bałam się zacząć mówić. Obawiałam się, że coś źle powiem, a przeczuwałam, iż w tamtym momencie wpłynęłoby to na resztę mojego życia. W tamtej chwili poczułam, że złapał mnie za rękę. Dopiero wtedy odważyłam się spojrzeć w jego stronę, lecz dopiero po fakcie stwierdziłam, że to był błąd.
- Pablo... - to było jedyne co udało mi się powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Czujesz się w tej sytuacji pewnie tak samo dziwnie jak ja. Wiesz co mnie przeraża? - zapytał. - To, że nasza córka wie, co do siebie tak naprawdę czujemy. I ona zdaje sobie z tego sprawę lepiej, niż my. - poczułam jego ciepłą dłoń na swoim policzku. - Tęsknię.
To jedno słowo sprawiło, że w środku rozsypałam się na tysiące malutkich kawałków, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Było to bardzo trudne do zrealizowania. Nagle poczułam, że puścił moją dłoń i... zaczął oddawać mi delikatne pocałunki w usta.
* - fragment "Ser mejor"
** - fragment "Nuestro camino"
Witam wszystkich! :)
Jak Wam weekend minął? Mnie strasznie szybko ;___;
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał,
wiem, że krótki i mogły przewinąć się błędy (za co przepraszam),
ale mimo wszystko przynajmniej się pojawił! ;D
Jak myślicie? Czy w końcu Pangie wróci do siebie?
A może czeka ich teraz jeszcze więcej kłopotów?
Dowiecie się tego już niedługo! ;)
Do zobaczenia niedługo! :*
bloggerka
niech pangie wróci do siebie !!!!
OdpowiedzUsuńa rożdział super
Dzięki :)
Usuń