Nowy rozdział!
Ostatni dzień wolnego, więc musiałam coś dodać. ;)
Siedzieliśmy dwie godziny w salonie i przeglądaliśmy wszelkie papiery, aby móc stwierdzić ile pieniędzy możemy wydać na koncert. Robiliśmy również notatki i wykonywaliśmy od groma telefonów, gdyż zostało nam mało czasu, a chcieliśmy, aby to show wyszło świetnie. Na dworze zaczynało się robić coraz ciemniej. Noc była coraz bliżej, aczkolwiek nie poddawaliśmy się. Walczyliśmy z toną dokumentów.- Może zrobimy sobie małą przerwę? - zaproponowałam.
- Bardzo dobry pomysł. Chyba oboje już jesteśmy przemęczeni... - odpowiedział. - Napijesz się czegoś?
- Jakbyś mógł zrobić mi jeszcze kawy... - poprosiłam.
- Myślałem o czymś innym. - odpowiedział wyciągając z szafki butelkę czerwonego wina. - Masz ochotę?
- Chętnie. - odparłam z uśmiechem na ustach.
Postawił na stoliku dwa kieliszki. Po otwarciu napoju napełnił je do połowy. Jeden z nich podał mnie, a drugi trzymał w ręku. Oboje wzięliśmy łyka w tym samym czasie.
- Mimo wszystko cieszę się, że wróciłeś do Studia. - nie wiem, dlaczego zaczęłam drążyć ten temat.
- Ja również. Nie wiem, jak mogłem zrezygnować z czegoś tak dla mnie ważnego. - powiedział. - Angie, ubrudziłaś się.
- Gdzie? - zapytałam.
- Tutaj. - przybliżył się do mnie i wskazał miejsce na mojej koszuli. - To zapewne wino.
- Przecież zawsze byłam niezdarą. - odparłam z uśmiechem i odstawiłam kieliszek.
Nagle poczułam jego ciepłą dłoń na swoim policzku. Czułam jak się rumienię. Złapałam ją swoją ręką i położyłam sobie na kolanach. Trzymałam ją całą i jeździłam po niej palcami. Nie wiem dlaczego, ale obawiałam się, że jak ją puszczę, to tak, jakbym pozwoliła Pablowi odejść... Zerknęłam nieśmiało na mojego przyjaciela. Przyglądał mi się z ogromnym uśmiechem. Drugą dłonią odgarnął mi włosy z czoła, które wchodziły mi w oczy.
- Angie... Muszę ci coś powiedzieć... - nagle usłyszeliśmy głośnie pukanie do drzwi.
To było dziwne. Była już noc, a brzmiało ono agresywnie. Odrobinę się przestraszyłam.
- Pójdę zobaczyć kto to. - odparł Pablo, lecz nim zdążył to powiedzieć usłyszeliśmy, że ten ktoś już wszedł do środka.
- To dlatego nie odbierasz telefonów, tak?! Wolisz się poprzytulać z moim bratem niż chociaż odpisać mi na SMS'a!? - łatwo domyślić się, że był to Edward.
- Co? - zdziwiłam się. - O co ci chodzi?
- Nie odpisujesz na wiadomości, nie odbierasz telefonów, a jest już późno! Bałem się, że coś ci się stało!
- Ale jak widzisz, jestem cała i zdrowa. Pracujemy, dlatego nie korzystałam z telefonu.
- No właśnie widzę jak pracujecie. - zerknął na stolik, na którym stało wino.
- Brat uspokój się... Naprawdę nic tutaj się nie wydarzyło... - przekonywał go Pablo.
- I już się nie wydarzy. Koniec pracy na dziś. - podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że wstałam z kanapy. - Idziemy już do domu. - ciągnął mnie w stronę drzwi. - Do widzenia. - założyłam buty w pośpiechu i wyszliśmy.
- Pa, Pablo! - zdążyłam krzyknąć jeszcze przez drzwi.
- Co ty najlepszego narobiłeś?! - zapytałam zdenerwowana.
- Zabrałem cię stamtąd. Za dużo pracujesz. Powinnaś odpocząć.
- Nagle przejmujesz się tym, że za dużo pracuję?! Przyznaj, jesteś zazdrosny i tyle! Między mną, a nim do niczego nie doszło! Jesteśmy przyjaciółmi!
- Tak, ale kiedyś byliście bardzo blisko...
- Kiedyś tak, ale to już jest rozdział zamknięty! Mam ciebie i w życiu bym cię nie zdradziła, rozumiesz?! Obiecałam ci to!
- Nie złość się na mnie, bo nie masz za co.
- Wbiegasz do jego domu, jak gdyby nigdy nic, oskarżasz nas o to, że się obściskujemy, a na samym końcu każesz mi stamtąd wyjść i niby nie mam się za co na ciebie złościć?! Dla twojej informacji: jestem pełnoletnia od dawna i wiem, co mogę robić, a czego nie mogę. Jeśli będę chciała się z nim obściskiwać to będę! Tylko pamiętaj, że nigdy nie posunę się aż tak daleko, żebyś ty też na tym cierpiał, jasne? - zdenerwowałam się.
- Angie, nie rób scen. Wracajmy do domu.
- Nie. Nie mam zamiaru tam z tobą wracać. Mam wolną wolę i będę robić co mi się podoba!
- Chyba nie wrócisz do Pabla?
- A nawet jeśli tak, to co mi zrobisz? Nic mi nie zrobisz! - krzyknęłam.
Jednak nie poszłam w stronę jego mieszkania. Poszłam w zupełnie przeciwnym kierunku. Było już późno i ciemno na dworze. Szłam przed siebie. Tak właściwie nie wiedziałam, gdzie chcę iść, ale na pewno nie chciałam wracać do domu. Byłam zła na Edwarda. Rozumiem, był zazdrosny, ale żeby aż tak? Widocznie on mi nie ufa... Idąc ulicą natknęłam się nagle na klub. Nie zastanawiając się długo, weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znalazłam. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to głośna muzyka, którą tak właściwie było słychać już przed budynkiem, ale dlaczego miałoby mnie to zdziwić? Klub, jak klub. W środku bawiła się masa ludzi. Jedni tańczyli, drudzy grzali ławki, a inni siedzieli przy barku. Dołączyłam do tej ostatniej grupy. Usiadłam na krześle i zamówiłam drinka... Zaczęło się niewinnie... Jeden... drugi... trzeci... A potem? Już nawet nie pamiętam, co zamawiałam... Nagle obok mnie usiadł jakiś facet. Zamówił coś do picia.
- Co taka laska robi sama w takim klubie? - zapytał.
- Nic. Siedzi. - odparłam krótko.
- Chyba ci się nudzi, nie? Jak chcesz, to mogę pokazać ci jak można się tutaj świetnie zabawić... - powiedział uwodzicielskim tonem. - Co ty na to? - podszedł bliżej i ujął mój podbródek swoją dłonią.
- Wiesz... chyba odmówię... ale bardzo dziękuję za propozycję... - powiedziałam speszona.
- No co ty? Zgódź się mała, a nie pożałujesz.
- Nie, naprawdę dziękuję.
Wtem poczułam ucisk na nadgarstkach. Złapał mnie za nie i trzymał mocno.
- Jeśli nie chcesz po dobroci to trzeba siłą.
Zaczął zbliżać swoje usta do moich, ale ja byłam za bardzo pijana, żeby się bronic. Nagle ktoś do nas podbiegł i krzyknął:
- Odczep się od niej, jasne?! - minęła chwila, zanim zrozumiałam, że był to Pablo.
- A bo co mi zrobisz?
- Chyba wolałbyś nie wiedzieć.
- Co taki cienias jak ty niby może mi zrobić?
- Przegiąłeś. - mój przyjaciel przywalił mu z całej siły w twarz.
Zaczęła mu lecieć z nosa krew. Spojrzał się na Pabla z ogromną wściekłością. Najprawdopodobniej chciał mu oddać, aczkolwiek Galindo walnął go pięścią w brzuch przez co tamten nie mógł się wyprostować. Obserwowałam to wszystko pijąc kolejny napój alkoholowy.
- Chodź Angie, idziemy. - złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
- Nie, zostańmy tutaj. Pobawmy się trochę.
- Na dziś ci już zabawy starczy. Chodź. - pociągnął mnie mocniej.
Wyszliśmy na zewnątrz. Niestety na dworze padało, a z tego co zrozumiałam Pablo przyszedł tutaj na nogach. Ściągnął z siebie kurtkę, założył na mnie i nałożył mi na głowę kaptur.
- Nie ściągaj jej, dobrze? - mówił do mnie jak do małego dziecka, ale ciężko mu się dziwić.
Przytaknęłam głową. Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść. Przez całą drogę mówiłam do niego, a on najprawdopodobniej udawał, że mnie słuchał. Nawet nie pamiętam, co wtedy mówiłam, ale pewnie przez usta przechodziły mi same pierdoły. Po chwili dotarliśmy do jego domu. Gdy weszliśmy do środka, ściągnęłam z siebie kurtkę oraz buty. Cała byłam przemoczona... Ostatnie co pamiętam to jak weszłam do kuchni, gdy Pablo zaparzał wodę na herbatę... A potem? A potem już urwał mi się film...
Nad ranem obudziłam się w objęciach Pabla. Jeszcze bardziej się przestraszyłam, gdy zobaczyłam, że nie jestem w swoich ubraniach, tylko najprawdopodobniej w jego koszuli. Tak wygodnie leżało mi się w jego ramionach... I to ciepło, które od niego czułam... Od razu zebrało mi się na wspomnienia... Ale przecież nie mogłam leżeć spokojnie. Nie pamiętałam tego, jak znalazłam się w jego łóżku, a co dopiero w jego objęciach i ubraniach!
- Widzę, że już się obudziłaś... - powiedział, gdy zaczęłam się wiercić. - Nie chciałem wstawać, żeby cię nie zbudzić. Spałaś na moim ramieniu, a po wczorajszym dniu sen na pewno ci się przydał. Bardzo cię boli głowa?
Dopiero w tamtej chwili poczułam, jak rozsadza mnie od środka. Przypomniałam sobie o wczorajszym dniu, a konkretniej wieczorze w klubie... Usiadłam na łóżku, bo nie mogłam skupić się na tym co mówię, gdy leżałam w jego objęciach.
- Przeżyję... - odparłam po większym namyśle. - Jak to się stało, że się tam wczoraj znalazłeś?
- Zwykły przypadek.
- Ale w idealnym momencie podbiegłeś do nas. Gdyby nie ty... Kto wie, gdzie bym się teraz obudziła... - spojrzałam na mojego przyjaciela, który był ubrany w same bokserki. - Pablo... - zerknęłam na niego nieśmiało. - Czy wczoraj doszło między nami do czegoś więcej?
- Czegoś więcej? Co masz na myśli?
- Sam dobrze wiesz... Czy my wczoraj... no ten tego...
- Nie. - chyba nie chciał na ten temat rozmawiać.
- To dlaczego ja jestem ubrana jedynie w twoją koszulkę?
- Bo wczoraj, gdy wróciliśmy z klubu byłaś cała przemoknięta, gdyż wczoraj strasznie padało. Nie mogłem pozwolić, żebyś spała w mokrych ciuchach.
- Czyli ty... ty wczoraj... przebrałeś mnie?
- Tak.
- To znaczy, że... widziałeś mnie wczoraj... bez ubrań? - byłam zakłopotana całą tą sytuacją.
- Tak, ale obiecuję ci, że do niczego się nie posunąłem. A tak po za tym, to przecież już nie raz cię tak widziałem... Jesteś, a raczej byłaś moją żoną...
"Byłam jego żoną..." - dlaczego te słowa o mało co nie doprowadziły mnie do płaczu?
- To pozostało mi jeszcze jedno pytanie... - kontynuowałam. - Dlaczego położyłeś mnie spać w sypialni, a nie w salonie? Dlaczego spaliśmy razem?
- Nie pozwoliłaś mi spać osobno.
- Przepraszam, co? - nie dowierzałam w to, co słyszałam.
- Tak, dobrze zrozumiałaś. Gdy leżałaś już w łóżku, a ja miałem położyć się na kanapie w salonie, zaczęłaś mnie prosić, abym spał koło ciebie, bo "bałaś się potworów". Położyłem się z brzegu, ale ty od razu się we mnie wtuliłaś i zasnęłaś...
Nie mogłam uwierzyć w to, co on powiedział... Ale z drugiej strony ufałam mu jak nikomu innemu na świecie... Jeśli mówi, że tak było, to musiało tak być.
- Wiesz, że bezgranicznie ci ufam? Więc jeśli mnie okłamałeś, to nigdy ci tego nie wybaczę.
- Nie kłamałem. Tak było naprawdę. Nie posunąłbym się aż tak. Zależy mi na tobie i nie chcę cię stracić. Chcę mieć cię zawsze blisko siebie. Nie chcę również, aby mój brat cierpiał... - usiadł obok mnie. - Wierzysz mi? - złapał mnie za rękę.
- Tak. - odpowiedziałam utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
Nie wiedziałam dlaczego, ale z oczu popłynęła mi łza. Poczułam, jak jego ciepła dłoń delikatnie mi ją wyciera. Chwilę po tym spłynęła kolejna, a zaraz za nią następne.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał troskliwie.
- Nie wiem... - rozpłakałam się bardziej. - Nie wiem... To jest silniejsze ode mnie... Nie potrafię nad tym zapanować... - przetarłam policzki. - Los stawia cię zawsze na mojej drodze, gdy potrzebuję czyjejkolwiek pomocy. Akurat ciebie.
- Widocznie wie, że może mi zaufać.
W tamtym momencie nie mogłam już dłużej wytrzymać. Rozpłakałam się całkowicie. Sięgnęłam poduszkę i wtuliłam w nią twarz.
- Nie musisz płakać w poduszkę. - powiedział. - Przecież masz mnie.
Po tych słowach odrzuciłam ją na bok i przytuliłam się do niego. Wtulałam się w niego bardzo mocno. Nie wiem skąd pojawiła się ponownie obawa, że jeśli go puszczę, stracę go na zawsze. Zaczynałam już drżeć od tych łez. Zamknęłam oczy i zaczęłam skupiać się na jego bliskości. Bliskości, której tak bardzo teraz potrzebowałam.
- Cichutko... - próbował mnie uspokoić. - Najdroższa, nie płacz już, proszę...
Najdroższa... Jak on tak dawno do mnie nie mówił... Odsunęłam się od niego parę centymetrów i przetarłam oczy.
- Dziękuję. - odparłam i ponownie mocno go przytuliłam, lecz tym razem już bez płaczu.
Jak Wam się podoba? Wydaje mi się, że nie jest za krótki ;)
Za wszelkie błędy językowe, gramatyczne, czy jakiekolwiek tam jeszcze mogą być, przepraszam. Pisałam rozdział w nocy, więc... :P
Pangie coraz bliżej siebie... Czy w końcu do siebie wrócą? :D
Do zobaczenia następnym razem! :*
bloggerka
Nawet nie zwrociam uwagi na jakiekolwiek bledy. Rozdzial super :)
OdpowiedzUsuńKejla<3
Dzięki wielkie :)
UsuńEj a co z Agatą? (teraz mi się tak o niej przypomniało) Przecież na początku oni byli razem i z tego co pamietam nie rozstali się i gdzieś razem wyjechali XD
OdpowiedzUsuńKejla<3
Yyy... Poczekaj, niech ja sobie przypomnę... xD
UsuńTo było jakoś tak, że oni byli razem, ale on się dowiedział, że ona jest wredna i z nią zerwał (?). Chyba coś takiego ;D
Rozdzial dzisiaj?
OdpowiedzUsuńWe wtorek zaczynam egzaminy. Najbardziej boje sie angielskiego ale mam nadzieje ze nie bedzie zle
kejla<3
Rozdział pojawi się dzisiaj, albo jutro :)
UsuńNiestety wcześniej się nie wyrobiłam :/
Trzymam za ciebie kciuki! :D Będzie dobrze, zobaczysz! ;)