Rozdział 27!
Zapraszam :)
Wcale nie śpieszyłam się z wyjściem od Pabla. Wiedziałam, że Edward będzie na mnie okropnie zły, za to, że nie przyszłam na noc do domu, a na dodatek, wcześniejszego dnia się pokłóciliśmy... Niby cały czas byłam świadoma tego, że źle postąpiłam, ale dopiero gdy dotarłam pod swój dom, zaczęłam odczuwać lekki strach.Zapraszam :)
- Ej, uśmiechnij się. Nie będzie aż tak źle. - powiedział mój były patrząc się na mnie z rozpromienioną twarzą.
- Tak sądzisz?
- To mój brat. Chyba znam go i ciebie wystarczająco dobrze. - powiedział. - Będę trzymał kciuki.
- Dzięki. - czułam, jak kąciki ust lekko unoszą mi się w górę. - Pablo, chciałabym jeszcze raz ci podziękować, za to, że znalazłeś się w tym klubie i mi pomogłeś. Nie potrafię wyrazić słowami jaka jestem ci wdzięczna.
- Zrobiłem to co należało zrobić. Zależy mi na tobie. Nie chcę, abyś wpadła w jakieś kłopoty, tym bardziej z mojego powodu.
- Z twojego powodu? To była tylko i wyłącznie moja wina.
- Pewnie nie pamiętasz, ale opowiedziałaś mi wszystko dokładnie. Pokłóciliście się o mnie i poszłaś tam. Gdybyśmy się wtedy nie spotkali, to obyłoby się bez kłótni.
Czy aby na pewno poszłam tam, bo pokłóciłam się o niego z Edwardem? Wydawało mi się, że tak, ale miałam dziwne przeczucie, że była tego jeszcze większa przyczyna...
- Tak, ale mimo wszystko poszłam tam z własnej woli. Przestałam myśleć... Ale to, że pojawiłeś się tam... Tak nagle... Znikąd... O idealnym czasie... Nadal nie mogę tego pojąć.
- Rozmawialiśmy już dzisiaj o tym. - odparł. - A teraz idź już. Im dłużej nie będziesz przychodziła, tym bardziej on będzie się denerwował. Wiem z doświadczenia.
- Tsaa... Jasne... - przytaknęłam. - W takim razie do zobaczenia i jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma sprawy. Cześć. - pożegnaliśmy się i wyszłam z samochodu.
"Dasz sobie radę. Tylko nie kłoć się z nim jeszcze bardziej." - powtarzałam sobie w duchu. Cały czas zastanawiałam się czy nie wrócić do samochodu Pabla i poprosić go, aby odwiózł mnie stąd jak najdalej... Gdy usłyszałam, jak odjeżdża zaczęłam coraz bardziej panikować. Byłam tak zestresowana, że bałam się, iż powiem coś niewłaściwego. Stanęłam przed drzwiami. Wzięłam głęboki wdech i wydech... Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Na dole najprawdopodobniej nie było nikogo. Weszłam na górę do swojej sypialni. Na łóżku zastałam Edwarda, który czytał właśnie książkę. Gdy znalazłam się w pokoju nawet na mnie nie spojrzał. Widocznie był bardzo obrażony.
- Tak, wiem. Nie wróciłam na noc i masz prawo być na mnie zły, ale proszę, nie kłóćmy się. Ostatnio, gdy ostro się z kimś pokłóciłam... prawie straciłam go na zawsze... A nie chcę cię stracić... - czułam jak moje oczy robią się już mokre, lecz mimo to, on nadal nie reagował. - Edward, kocham cię.
- Gdyby tak było to nie spędziłabyś nocy u mojego brata.
- Skąd możesz o tym wiedzieć? - zdziwiłam się.
- Widziałem, jak przywiózł cię pod dom. Łatwo było się domyślić. - powiedział mając nadal nos w książce. - Powiedz mi, co on takiego ma czego ja nie mam. Jest przystojniejszy? Mądrzejszy? Odważniejszy? Dlaczego on nie miał najmniejszego problemu, aby cię zdobyć, a ja mam i to spory? I chociaż staram się jak mogę, to na próżno.
- Jesteś w błędzie. Ja i Pablo to jest już dawno rozdział skończony, co nie znaczy, że zupełnie. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale powinieneś się cieszyć, że byłam w nocy u niego, bo mogłam się obudzić zupełnie u kogoś innego. On mnie po prostu uratował, a ty chcesz się za to teraz na niego wściekać?
- Nie na niego, tylko na ciebie. I co on niby takiego bohaterskiego zrobił, że sądzisz, iż cię uratował?
- Po naszej kłótni poszłam do klubu nocnego. Nie zdziwi cię to, jak powiem, że była tam masa pijanych ludzi. Jeden z nich się do mnie przyczepił i gdyby nie twój brat źle by się to skończyło.
- Tylko dlaczego dziwnym prawem musiałaś zostać u niego na noc? Jakby nie mógł cię tutaj przywieźć...
- Było późno, padało, a on na dodatek był na pieszo. Jeszcze przeszkadzało mu to, że byłam pijana i sama nie wiedziałam, co robię. - dopiero w tamtym momencie spojrzał na mnie zza książki.
- To skąd mam mieć pewność, że mnie nie zdradziłaś? - bardzo bałam się tego pytania, bo nie potrafiłam na nie odpowiedzieć nawet sobie.
- Nie wiem... Ja sama jej nie mam... - czułam, jak coś w środku mnie pęka. - Nie pamiętam zupełnie nic. - nagle z oczu zaczęły lać mi się łzy.
Zobaczyłam, że odkłada książkę na półkę i gestem ręki pokazuje, abym podeszła do niego. Usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam mu opowiadać.
- Pablo zapewnia mnie, że nic się nie stało... Obiecywał, że położył mnie od razu spać i ufam mu, ale pewnie ty w tej kwestii nie za bardzo. - poczułam, jak mnie obejmuje. - Nawet nie wiesz, jak głupio się poczułam nad ranem. Nie chciałam cię zranić, a jeśli to zrobiłam, to naprawdę żałuję. - płakałam mu coraz głośniej w ramię. - Kocham cię, rozumiesz?
Wtedy poczułam jak delikatnie ociera łzy z mojej twarzy i daje całusa w policzek. Spojrzałam mu się nieśmiało w oczy.
- Ja ciebie również. - usłyszałam i poczułam jego usta na swoich.
Pablo miał rację. Nie było aż tak źle. Wybaczył mi. Cieszyłam się z tego niezmiernie.
- To wpadniecie?
- Muszę to obgadać z Edwardem, ale raczej tak.
- Świetnie. To widzimy się o drugiej. - rozłączyłam się.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytał Galindo.
- Z Germanem. Zaprasza nas dzisiaj na rodzinny obiad.
- A kogo on przewiduje na tym "rodzinnym obiedzie"?
- On razem z Priscillą, Violetta z Diego i Facundo, ja i ty oraz Martina wraz z Tomem.
- Rzeczywiście rodzinny obiad.
- Zgadzasz się?
- Dlaczego miałbym się nie zgodzić? Bardzo dobry pomysł.
- W takim razie trzeba powiedzieć Martinie, żeby zadzwoniła do swojego chłopaka.
- Jasne, zaraz jej powiem.
Nie minęło dużo czasu nim znaleźliśmy się wszyscy razem w domu Castillo. Atmosfera, która tam panowała była naprawdę świetna. Przekonanie, że mam naprawdę wspaniałą rodzinę umocniło się jeszcze bardziej, ale miałam wrażenie, iż czegoś brakuje...
- A może zaśpiewacie nam coś? - zaproponował German patrząc na Violę i Diego.
- Bardzo chętnie. - odparli wstając od stołu i podchodząc do pianina.
Nagle po całym domu rozległa się muzyka i ich wspaniałe głosy. Zaczęli grac piosenkę autorstwa Hernandeza.
"I to, że jestem taki,
moje życie jest zwariowane...
Po jednym pocałunku zostaniesz we mnie
na zawsze zakochana..."*
Wszyscy zebrali się w okół instrumentu, aby ich posłuchać, aczkolwiek German poprosił mnie o rozmowę i niestety musieliśmy się oddalić.
- O czym chcesz porozmawiać? - spytałam.
- Uważam, że Edward nie jest dla ciebie... odpowiedni.
- Słucham?
- Nie pasujecie do siebie.
- I kto to mówi?! Wiesz, twoje zdanie w tej kwestii obchodzi mnie najmniej.
- Angie, ja się tylko troszczę o ciebie. Nie chcę, abyś popełniła jakieś głupstwo.
- Głupstwo? Edward nie jest głupstwem! Ja go kocham!
- Tak ci się tylko wydaje... Tak naprawdę, tam w środku wiesz, że on pomaga ci tylko zapomnieć o Pablu, który nadal coś do ciebie czuje. Wiem też, że ciągle kochasz swojego byłego i to się nigdy nie zmieni, a Edward będzie tylko na tym cierpiał.
Spojrzałam się na niego skamieniałą miną. Czyżby miał rację?
- Skąd ty to możesz wiedzieć?
- Znam was bardzo dobrze. Lepiej niż myślisz.
Nagle usłyszeliśmy jak z jadalni woła nas Priscilla. Kazała nam przyjść, gdyż drugie danie było już podane. Przez resztę obiadu cały czas myślałam o tym, co powiedział mi German... Dlaczego jego słowa mnie aż tak poruszyły? Kochałam Edwarda... Skąd on niby mógł wiedzieć, co ja i Pablo tak naprawdę teraz do siebie czujemy? I dlaczego zawsze, jak wyjdę na prostą, to ktoś musi coś zrobić, żebym znowu się wahała? Nie chciałam jednak pokazywać, że znowu jestem zmartwiona. Na ustach cały czas miałam sztuczny uśmiech, ponieważ nie chciałam zepsuć nam obiadu. Mimo wszystko w tamtej chwili przechodziły mi przez głowę myśli, aby wstać od stołu, wybiec stamtąd, pobiec jak najdalej i rozpłakać się, ale nie. Musiałam być silna.
- Kochanie, dlaczego nie jesz? - zapytał mnie Edward. - Nie smakuje ci? - spojrzał jak dłubię widelcem w jedzeniu.
- Nie, nie... Jest bardzo dobre, z resztą jak zawsze. Kuchnia Olgi jest najlepsza. - zerknęłam w stronę gosposi. - Jakoś tak... Zamyśliłam się i zupełnie zapomniałam o jedzeniu.
- To lepiej jedz, bo zaraz ci wystygnie. - odrzekła Priscilla.
- A co wy na to, żeby po posiłku wybrać się razem do kina?
- Bardzo dobry pomysł. - powiedział mój towarzysz.
Przed rozmową z Germanem może i zgodziłabym się na wyjście do tego kina... Ale teraz? Miałam zupełnie popsuty humor. Miałam ochotę jak najszybciej znaleźć się w swoim domu.
- Skarbie, nie pamiętasz, że mieliśmy wracać zaraz po obiedzie? - zaczęłam.
- Naprawdę? Mówiliśmy o czymś takim? - zdziwił się.
- Tak. Mieliśmy wrócić, bo... mamy to ważne spotkanie... z prezesem... tej firmy... KONCERT! - nie wiedziałam co mogę powiedzieć. - Mamy spotkanie z prezesem firmy, która będzie sponsorowała nasz koncert ze Studia.
- Nie wspominałaś mi nic o tym spotkaniu... - odpowiedział.
- W takim razie może niech Edward pójdzie z nami, a ty idź na spotkanie. - zaproponowała Priscilla. - Przecież on ci tam nie potrzeby.
- Nie obrazisz się, jakbym z nimi poszedł? - zapytał Galindo, któremu widocznie bardzo zależało na owym wyjściu.
Stwierdziłam, że może iść, ale po dłuższej chwili namysłu zaczęłam się rozmyślać. Jeśli zostawiłabym ich samych... German mógłby mu coś nagadać...
- A może pójdę z wami? - pomyślałam na głos.
- Co ze spotkaniem? - zapytała Viola.
- Przełożę je. W końcu nie zawsze spotykamy się wszyscy razem, więc trzeba to wykorzystać. - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę? To świetnie. - ucieszyła się Martina.
- W takim razie na co idziemy? - zapytał German.
- Ja proponuję na "Epokę Lodowcową". Właśnie wyszła najnowsza część. - zaproponował mały Facundo.
- My z Tomem mamy ochotę na coś bardziej romantycznego. - odparła moja córka.
- Ja też bardzo chętnie bym obejrzała jakieś romansidło. - powiedziała Priscilla. - A ty, Violetta?
- Mnie to naprawdę obojętne. - odparła moja siostrzenica.
- W takim razie postanowione. Idziemy na film, w którym się całują, przytulają i mówią, że nie mogą bez siebie żyć, następnie zrywają i twierdzą, że się już nie kochają, ale pod koniec filmu i tak do siebie wracają. - zarządził German.
Chwila czy to nie brzmi znajomo? Dlaczego nikt nie spytał mnie o zdanie? Nie chciałam tego oglądać. Wolałabym obejrzeć tą całą "Epokę Lodowcową" razem z Facundo, a najbardziej to bym się ucieszyła, jakby Edward zechciał wrócić już ze mną do domu, ale nie! Musieliśmy obejrzeć jeszcze jakiś badziewny, dwugodzinny seans, wyjść razem do kawiarni i dopiero potem się rozeszliśmy.
- Trzeba było się nie zgadzać na to całe spotkanie. - powiedziałam, gdy wracaliśmy w końcu do domu.
- Oj tam, mamo nie przesadzaj. Mnie się podobało. - odparła Martina.
- Mnie również. Było super. - odrzekł Edward.
- Czy nie mielibyście nic przeciwko jakbym wyskoczyła teraz na dwie godzinki do Toma? - zapytała z uśmiechem moja córka.
- Myślałam, że spędzimy ten wieczór razem w domu... - nie chciałam zostawać z Edwardem sam na sam.
- No wybacz mamo, ale chcieliśmy gdzieś wyjść razem.
- Nie ma problemu. Idźcie. - pożegnali się z nami i oddalili.
Szliśmy sobie sami wzdłuż ulicy. Droga do domu dłużyła mi się tak, jak nigdy, a na dodatek German popsuł mi już resztę dnia. Nagle poczułam, jak Edward łapie mnie za rękę. Nie wiadomo skąd, ale przypomniało mi się w tamtym momencie wszystko to, co przeżyłam z Pablem. Miałam wrażenie, że w moim sercu jest wielka dziura, którą młodszy Galindo próbuje zakleić, ale ma do tego za mały plaster. Krwawiło ono coraz bardziej. W niektórych momentach zdarzało się, że przestawało, ale zawsze musiało pójść coś nie tak i zaczynało się wszystko od nowa...
* - fragment "Yo soy asi".
Rozdział! Nareszcie! ^_^
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Mam nadzieję, że się podobał :D.
Do następnego! :*
bloggerka
Ps. Jak tam poszedł Wam sprawdzian trzecioklasiści? Daliście radę? ;)
Rozdzial super.
OdpowiedzUsuńA co do egzaminu to polski, oczywiscie prucz opowiadania zawalilam. Historia wos i przyrodnicze tak sobie, ale Matematyka suuper. Czyli jeszcze nie jest tak zle :)
Kejla <3
Dzięki :D
UsuńPodobno przyrodnicze były strasznie trudne :/
Ale skoro mówisz, że jakoś poszło, to aż tak źle chyba nie było? ;)
cóż mogę powiedzieć rozdział świetny jak zwykle. Znalazlam twojego bloga przed wczoraj i juz go calego przeczytalam tak sie wciagnelam ze zapmnialam ze pisze egzaminy. Licze na szybkiego nexta. Pozdrawiam i buziaki
OdpowiedzUsuńDo nastepnego
Dziękuję :)
UsuńRozdział fajny<3 ale mam takie małe pytanko ;) czy Angie i Pablo będą razem czy nie? Bo tak mnie jakoś to pytanie męczy
OdpowiedzUsuńDzięki ^^
UsuńOczywiście, że będą! :D
Ale trzeba jeszcze trochę poczekać... ;)