Buuu!
Zapraszam na 24 rozdział! ;)
Przyjaciele... Tylko przyjaciele... Jak na razie dobrze nam to wychodziło. Widywaliśmy się codziennie w Studio i dogadywaliśmy się naprawdę świetnie. Przyzwyczaiłam się już do jego widoku w mojej pracy. Niezmiernie się cieszyłam, że jednak zostaliśmy blisko siebie. Tęskniłabym za nim i to bardzo. Teraz jest dobrze. Zaakceptowałam to, że on się z kimś spotyka i nie wiedząc dlaczego, ale od paru dni miałam wrażenie jakby... jakby moja miłość do niego wygasła... Nadal go kochałam, ale tylko jako przyjaciela... Tak mi się w każdym razie wydawało...Pewnego razu prowadziłam lekcje z grupą mojej córki. Opowiadałam im o nowym projekcie, który mamy niedługo stworzyć. Nagle do klasy wszedł mój były mąż, który mi przerwał.
- No więc, wpadłam na pomysł, abyśmy zrobili koncert tutaj, w Studio. Skonsultowałam się już z przedstawicielem naszego programu "Tienes el talento" i stwierdził, że to bardzo dobry pomysł. Wszystko jest już prawie uzgodnione tylko...
- Tylko dlaczego ja nic o tym nie wiem? - zapytał Pablo.
- Wiedziałam, że o czymś zapomniałam... - mruknęłam pod nosem.
- Angie, po lekcji przyjdź do mojego gabinetu. - odparł mój były. - Ale wracając... Przyszedłem do was, aby przekazać wam pewną informację... Otóż już jutro nasze Studio odwiedzą wyjątkowi goście.
- Kim oni są?!? - zaczęły dopytywać się dzieciaki.
- Znacie ich na pewno.
- Pablo, powiedz im w końcu kto to jest. - poprosiłam go, bo sama byłam bardzo ciekawa kto to mógł być.
- Jutro naszą szkołę odwiedzi Violetta Casttio ze swoim mężem Diego!
W klasie rozległ się okrzyk szczęścia. Nasi uczniowie ich uwielbiali. Chwila, chwila... Tylko dlaczego ja nic nie wiedziałam, że oni tutaj przyjadą? Zawsze dowiadywałam się o tym jako pierwsza i to osobiście od mojej siostrzenicy, a dziś poinformował mnie o tym Pablo... Nagle moje przemyślenia przerwał dzwonek na przerwę.
- Angie, zapraszam cię do mnie. - odparł Pablo po czym wyszedł z klasy, a ja podążyłam za nim.
Gdy weszliśmy do gabinetu dyrektora, on zamknął za mną drzwi i od razu zaczął temat.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi nic o koncercie? - był naprawdę zdenerwowany.
- Zupełnie wyleciało mi z głowy. Przepraszam. Nie bądź zły.
- Nie jestem.
- Naprawdę? Czyli możemy zorganizować show? - ucieszyłam się, że poszło tak szybko.
- Nie. Nie zgadzam się na ten koncert.
- Ale dlaczego? Przecież już wszystko mamy prawie gotowe!
- Nie zgadzam się i już. To ja tu jestem dyrektorem i ja mam prawo decydować.
- Wyjaśnij, dlaczego!
- Bo nie, jasne?
- Wiesz, co? - spojrzałam się na niego. - Wolałam kiedy ciebie tu nie było. Z Gregorio przynajmniej szło się dogadać. - ja to naprawdę powiedziałam?
- W takim razie idź do niego i się pożal na mnie jaki to ja jestem wredny!
- I wiesz, że chyba tak zrobię?! - wyszłam i trzasnęłam za sobą drzwiami.
Byłam na niego wściekła. Przecież nie zrobiłam nic złego, a on swoją postawą krzywdził nie tylko mnie, ale i uczniów, którym zależało na tym występie. Zapomniałam, ale przecież jestem człowiekiem i również mam prawo czasem się mylić. Zupełnie nie rozumiałam jego zachowania...
Przez resztę dnia zastanawiałam się, co zrobić, aby przekonać Pabla do tego koncertu... Za dużo osób było w niego zaangażowanego, aby teraz tak po prostu z niego zrezygnować. Właśnie skończyłam ostatnią lekcję śpiewu tego dnia i robiłam małe porządku w sali muzycznej, między innymi odkładałam instrumenty na ich miejsca. Nagle usłyszałam głos Pabla oraz ujrzałam jego sylwetkę w drzwiach. Lekko się przestraszyłam.
- Wpadniesz dzisiaj do mnie? Musimy coś ustalić.
- Ja nie muszę nic z tobą ustalać.
- Wiesz, ciężko będzie mi samemu zorganizować cały koncert...
- Koncert?! Czyli jednak się zgadzasz? - uśmiechnęłam się.
- No tak... Przemyślałem to sobie i tak właściwie, to nie ma powodów dla których miałbym nie pozwolić na organizację tego koncertu.
- Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! - przytuliłam się do niego. - Nawet nie wiesz, jak się dzieciaki ucieszą!
- Nie ma sprawy. - odsunęliśmy się trochę od siebie. - Chciałem cię jeszcze przeprosić... Wiem, że zachowałem się chamsko i niepotrzebnie się z tobą kłóciłem...
- Ja też przepraszam. Powinnam z tobą wcześniej porozmawiać, a nie informować cię na ostatnią chwilę... - złapałam go za rękę. - Pablo, nie kłóćmy się już. Ostatnio, jak się pokłóciliśmy, mogłam cię stracić... A ja chcę, żebyś zawsze przy mnie był...
- Angie, ja... - nagle wypowiedź przerwał mu telefon, który zaczął dzwonić.
Okazała się, że była to moja komórka. Wyjęłam ją z kieszeni i sprawdziłam, kto to.
- Przepraszam cię. Edward dzwoni. Nie obrazisz się jak odbiorę?
- Nie... Możesz śmiało odebrać... - uśmiechnął się lekko.
- Halo? Cześć kochanie. Nie, jestem jeszcze w Studio, ale jak wrócę, to ugotuję obiad. Na prawdę wyjdziemy gdzieś? To świetnie. Pośpieszę się. To do zobaczenia. Besos. - rozłączyłam się. - Strasznie cię przepraszam. Chciałeś coś powiedzieć prawda?
- Tak, ale już nieważne...
- No powiedz... - poprosiłam. - Bo inaczej się na ciebie obrażę. - zażartowałam sobie.
- Chciałem ci powiedzieć, że nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy, że dałaś mi drugą szansę. Cieszę się ogromnie, że zostaliśmy przyjaciółmi.
- Ja również. Nie wiem, jak mogłam być na ciebie zła... Skoro ty pozwoliłeś być mi szczęśliwą z Edwardem, ja nie mogę zabraniać ci się spotykać z innymi dziewczynami. - spojrzałam mu się prosto w oczy. - A teraz wybacz, ale muszę iść. Ktoś na mnie czeka.
- I tym ktosiem jest mój brat?
- Tak, dokładnie. - odparłam.
- A moglibyśmy jeszcze coś zaśpiewać, zanim wyjdziesz?
- Oczywiście, ale co? - spytałam z uśmiechem.
Pablito wziął gitarę do ręki i zaczął grac pierwsze akordy piosenki. Od razu wychwyciłam, który utwór gra. Podeszłam do keyboardu i zaczęłam śpiewać. "Por tu amor yo renaci eres todo para mi... Hace frio y no te tengo y el cielo se ah vuelto gris... Puedo pasar mil anos sonando que vienes a mi... Porque esta vida no es vida sin ti..."* Następnie dołączył do mnie Pablo i nasze głosy rozeszły się po całej sali. "Te esperare porque al vivir tu me ensenaste... Te seguire porque mi mundo quiero darte... Hasta que vuelvas te esperare... Y hare lo que sea por volverte a ver..."**
- Dzięki. Uwielbiam z tobą śpiewać. - powiedział Galindo.
- Dziękuję, ja również. - odparłam. - Wybacz, ale muszę już naprawdę lecieć.
- Do zobaczenia. Miłej zabawy.
- Pa! - pocałowałam go w policzek na pożegnanie. - A i co do ustalenia szczegółów koncertu, to wpadnę do ciebie jutro, dobrze? - kiwnął głową, uśmiechnęłam się i wyszłam.
Gdy zamknęłam drzwi od sali usłyszałam, jak Pablo ponownie gra piosenkę, którą przed chwilą śpiewaliśmy razem. Chwilę go posłuchałam, a następnie zaczęłam odchodzić, gdyż w domu prawdopodobnie czekał już na mnie Edward...
* - "Dla twojej miłości się odrodzę, bo jesteś dla mnie wszystkim... Odczuwam zimno i nie mam ciebie, i niebo zszarzało... Mogę czekać tysiące lat mażąc, że przyjdziesz do mnie... Ponieważ to życie, nie jest życiem bez ciebie..." - fragment "Te esperare" <333
** - "Poczekam, ponieważ nauczyłeś mnie żyć... Pójdę z tobą, ponieważ chcę oddać ci mój świat... Będę czekać, aż wrócisz... I zrobię wszystko, żeby cię znowu zobaczyć..." - i znowu fragment tej piosenki.
Taki dzisiaj rozdział do bani :/
Siedziałam nad nim cały dzień, ale nie miałam za bardzo na niego pomysłu, więc wyszło takie coś :P
Mam nadzieję, że chociaż trochę się Wam podoba :)
Myślicie, że Pablo naprawdę chciał powiedzieć Angie, że cieszy się, iż są przyjaciółmi? ;D
Tak od czapy, to strasznie podoba mi się nowy teledysk Lodo *.*
Myślałam, że połączenie polskiego i hiszpańskiego nie wyjdzie najlepiej, ale jest super <333.
Widzimy się niedługo! :*
bloggerka
Tez go widzialam jest swietny. A co do rozdzialu wcale nie do bani, wyszedl ci wspaniale, zreszta jak zawsze
OdpowiedzUsuńKejla <3
Naprawdę ci się podoba? Bardzo się cieszę ^_^
UsuńDziękuję :)