Zapraszam na nieco dłuższy rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodoba <3
Dni szybko mijały... Coraz bliżej było do dnia, w którym Pablo miał opuścić Buenos Aires... Nie chciałam jednak o tym myśleć. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Chcieliśmy się sobą nacieszyć. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli będziemy udawać przyjaciół... Zgodziłam się. Przyjaźń z nim nie boli tak bardzo, jak miłość...Mam nadzieję, że się spodoba <3
- Dokąd jedziemy? - spytał.
- Zobaczysz. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Miejsce, do którego go zabrałam było jego własnością. Zjawialiśmy się tam w każde wakacje, a czasami nawet w weekendy. Była to ogromna działka, która tak właściwie należała do jego ojca, aczkolwiek on nie miał nic przeciwko naszym pobytom tam. Droga, którą jechało się, aby tam dojechać prowadziła przez las, w którym zatrzymaliśmy się na pięciominutowy postój.
- Powiedz chociaż, czy daleko jeszcze. - nalegał.
- Jakieś pół godziny. Już mamy większość drogi za sobą. - powiedziałam wyciągając z samochodu butelkę wody, z której się napiłam. - A co? Denerwuje cię już jazda ze mną jednym autem? - zapytałam uśmiechając się.
- Nie. - odparł krótko. - Jestem ciekawy dokąd mnie zabierasz.
Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy jechać dalej. Po raz pierwszy od czasu, gdy stracił pamięć nie obawiałam się, rozmawiając z nim, że powiem coś niestosownego. Czułam, że nasze relacje powróciły do tych za czasów przyjazdu Violetty do Buenos Aires.
- Jakoś dziwnie się czuję, gdy kobieta prowadzi, a ja siedzę na miejscu pasażera. Często tak jeździliśmy?
- Prawie nigdy. Zawsze to ty siedziałeś za kierownicą.
- Nie wiem, czy cię to pocieszy, ale jesteś dobrym kierowcą.
- Dzięki. Jeszcze nigdy mi tego nie mówiłeś. - odpowiedziałam.
- Naprawdę?
- Tak. Zawsze narzekałeś, że jeżdżę za szybko.
- Opowiedz mi coś więcej o sobie. - poprosił. - Niby wiem podstawowe rzeczy, ale to za mało. - stwierdził po chwili.
- A co byś chciał wiedzieć?
- No na przykład... Ilu chłopaków miałaś przede mną? - uśmiechnął się.
- A po co ci to teraz wiedzieć? - odwzajemniłam uśmiech. - Tym bardziej, że to taki szczegół.
- No też właśnie. Powinienem znać każdy szczegół z twojego życia.
- Pierw może poznaj ze swojego, a potem zajmuj się moim. - zaproponowałam.
- To ile ja miałem dziewczyn przed tobą?
- Nawet najmądrzejsi matematycy nie potrafiliby ich zliczyć. - parsknęłam śmiechem.
- Byłem aż takim playboy'em?
- Yhy. - przytaknęłam. - Twój najdłuższy związek trwał trzy dni. Oczywiście nie licząc naszego.
- W takim razie, teraz ty mi powiedz, ilu miałaś przede mną.
- Ale takich na serio, czy przedszkolne związki też się liczą?
- Takie na serio.
- To tak właściwie... nie miałam żadnego.
- Żartujesz? - chyba nie chciał mi uwierzyć.
- Nie. Przecież poznaliśmy się w bardzo młodym wieku, to dlaczego niby miałabym żartować?
- Łał, to gratuluję wytrzymałości. - odparł. - Nie chcę zepsuć tego fajnego klimatu, który nam towarzyszy, ale od paru dni nurtuje mnie to pytanie. Skoro byliśmy prawie idealnym małżeństwem to o co się pokłóciliśmy aż tak bardzo, że się wyprowadziłem?
Nie chciałam z nim rozmawiać na ten temat. Tym bardziej teraz, gdy było między nami już tak dobrze... Chyba ostatnie, czego pragnęłam w tamtym momencie było popsucie naszych relacji rozmową na temat ojcostwa Martiny.
- Stare sprawy z przeszłości. - odpowiedziałam.
- To znaczy? Powiedz, proszę. - położył dłoń na moim ramieniu.
- German, mój szwagier, ojciec Violetty chciał się upewnić, że ty jesteś tatą Martiny.
- Dlaczego? Po co było mu to wiedzieć?
- Bo... - czułam, że coraz mniej panuję nad swoimi emocjami. - Bo jest też możliwość, że on jest jej ojcem... - każde słowo mówiłam coraz ciszej.
- Zdradziłaś mnie?
- Nie. Zdradziłam Germana z tobą.
- Nie rozumiem. Mówiłaś, że nie miałaś innych przede mną.
- Bo nie miałam. Nie będę ci teraz o tym opowiadać, ale dużo podróżowałam. Nie potrafiliśmy utrzymać związku na odległość. Gdy w końcu wróciłam na stałe do Buenos Aires pomiędzy nami była tylko przyjaźń. Związałam się z tatą Violi, ale tak naprawdę nie potrafiliśmy być tylko przyjaciółmi.
- I nigdy wcześniej nie zrobiliśmy testów?
- Nie, bo nie było po co. Tobie było obojętne czyje to dziecko, bo i tak je kochałeś, German obiecał nie wtrącać się w nasze życie, a ja od narodzin Martiny byłam przekonana, że to ty jesteś jej ojcem.
- Czyli ja pewnie popierałem zdanie twojego szwagra, aby zrobić testy, ale ty byłaś przeciwko.
- Właśnie nie. Było na odwrót. Ja chciałam je zrobić, a ty nie. Teraz jak o tym myślę zastanawiam się, dlaczego, ale do tej pory nie wiem. Po kłótni powiedziałeś, że zgadzasz się na test, ale się wyprowadzasz. Byłam wściekła, dlatego cię przed tym nie powstrzymałam.
- I jaki wyszedł wynik?
- Nikt nie wie.
- Jednak nie zrobiliśmy badań? - zdziwił się.
- Zrobiliśmy, ale nikt nawet nie otworzył koperty z wynikami. Martina nie chciała wiedzieć, ja za bardzo za tobą tęskniłam, aby o tym myśleć, a Germanowi też jakoś przeszło... Gdy zobaczył, jak mi ciebie brakuje stwierdził, że nie będzie tego robił. - westchnęłam i przygryzłam dolną wargę.
Spojrzałam się na niego. Siedział wpatrzony za okno. Byłam pewna, że wszystko popsułam. Ledwo wszystko wyszło na prostą, a ja musiałam to zepsuć...
- Musiałem cię bardzo kochać. - stwierdził.
- Nie spodziewałeś się tego, no nie? - spytałam.
- Przynajmniej wiem, że nasze życie nie było nudne. - uśmiechnął się.
Może nie wszystko było jeszcze stracone? Wyglądał, jakby się tym przejął, aczkolwiek wiedział, że nie może zmieniać zdania w decyzjach, które podjął kilkanaście lat wcześniej.
Dojechaliśmy na miejsce. Wjechaliśmy na ogromną parcelę ogrodzoną wysokim płotem. Podjechałam bliżej małego domku, w którym spaliśmy, gdy przyjeżdżaliśmy tutaj na noc. Wysiedliśmy z samochodu. Pablo zaczął rozglądać się po podwórku.
- Łał, ale to wielkie. - rozejrzał się dookoła. - Do kogo to należy?
- Do twojego taty, ale on tutaj nie bywa. Przepisał to na ciebie, więc można powiedzieć, że tak właściwie należy do ciebie. - uśmiechnęłam się.
- Zaplanowałaś co będziemy tutaj robić? - zapytał.
- Pomyślałam, że wieczorem rozpalimy ognisko. Wzięłam gitarę, więc możemy też pośpiewać.
- Tylko się nie wkurzaj. - powiedział ściągając koszulkę.
- Ale za co? - nie rozumiałam o co mu chodzi.
Wziął mnie na ręce i zaczął iśc w stronę jeziora.
- Pablo, postaw mnie. No już, nie wygłupiaj się.
- Trochę popływamy. Dobrze to wpłynie na nasze sylwetki. - stanął na brzegu pomostu. - Dobra, nie będę wredny. - odstawił mnie. - Sama musisz wejść.
- Nie ma mowy.
- W takim razie ci pomogę. - złapał mnie za rękę i wskoczył do wody, a ja wleciałam za nim.
- Co ty zrobiłeś?! Jestem cała mokra!
- W takim razie możemy teraz pływać.
- Ja stąd wychodzę. - powiedziałam.
- Zostaniesz. - stwierdził.
- Nie.
- Jeśli nie zostaniesz to się obrażę. - odparł.
Związałam mokre włosy w wysokiego koka i dopłynęłam do niego. Wiedziałam, że żartował, ale chciałam spędzić z nim ten czas, bo przyjechaliśmy tutaj razem.
W wodzie siedzieliśmy do późnego wieczora. Gdy z niej wyszliśmy usiadłam na huśtawce przy ognisku owinięta kocem, ponieważ było mi bardzo zimno, a Pablo założył na siebie z powrotem koszulkę, rozpalił ogień, poszedł do samochodu i wrócił z gitarą siadając obok mnie. Oparłam mu głowę na ramieniu i wsłuchiwałam się w jego głos. "I to, że taki jestem... Moje życie jest zwariowane... Czuję, że idę na całość, a przez ciebie wszystko się zmienia..."* Przymknęłam delikatnie oczy. "Wszystko zmieniasz, kiedy do mnie zbliżasz się... Twoje oczy sprawiają, że mam wrażenie, że latam... Twoja obecność sprawia, że mój świat staje się kompletny... Zrobię z ciebie moją księżniczkę za pomocą jednego pocałunku..."*
- Może wracajmy już? Widzę, że jesteś zmęczona.
- Nie. Zostańmy tutaj jeszcze trochę...
Pablo kontynuował swoje granie, a ja nawet nie wiem, kiedy zasnęłam...
- Przecież widzę, że nie chcesz, żebym wyjeżdżał. Dlaczego nie powiesz mi tego w prost?
- Bo jest dobrze tak jak jest...
- Niedługo wyjadę i nie będzie już tak samo.
- Ale będziesz szczęśliwy.
- Myślisz, że odnajdę swoje szczęście bez ciebie?
- Sam tak stwierdziłeś.
- Chciałbym ci powiedzieć, że cię kocham i, że jesteś dla mnie wszystkim, ale nie potrafię.
- A ja chciałabym w końcu o tobie zapomnieć, ale też mi to nie wychodzi.
- Widzę, jaka jesteś szczęśliwa, gdy jestem obok.
- Bo jestem. Jak mam się nie cieszyć, gdy spędzam czas, z kimś kogo kocham?
- Przyjaźń.
- Przyjaźń między nami nigdy nie istniała i nigdy nie zaistnieje.
Obudziłam się nad ranem w domku, który stał na działce. Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Samochód stał, ale Pabla nigdzie przy nim nie było. Tamtejszy dzień był zupełnym przeciwieństwem poprzedzającego go dnia. Na dworze było pochmurno i zbierało się na deszcz. Wyszłam z domku i poczułam zimny wiatr, który wiał bardzo mocno. Mój mąż siedział na bujanej huśtawce i stroił gitarę.
- Dzień dobry śpiąca królewno. - przywitał się.
- Cześć. - odpowiedziałam siadając obok. - Która godzina?
- Dziesiąta trzydzieści. - odpowiedział. - Jak ci się spało?
- Dobrze... Przepraszam, że wczoraj wróciliśmy, ale byłam naprawdę zmęczona... Nie dojechałabym do domu.
- Mi się nie musisz tłumaczyć. - powiedział oddając mi swoją bluzę. - Załóż. Widzę, że ci zimno.
Jak mogłam nie skorzystać? Od razu zrobiło mi się cieplej.
- Za ile jedziemy?
- W sumie, to możemy już. Nie ma dzisiaj co tutaj robić. Jest za zimno.
- Zdziwiłbyś się. - odpowiedziałam. - Ale lepiej już wracać.
Spakowaliśmy się do samochodu, a następnie odjechaliśmy. Czekała nas godzinna podróż do domu. W tę stronę również nie obeszło się bez tematów związanych z naszą przeszłością.
- Mamy jakieś zdjęcia ze ślubu? Ostatnio szukałem, ale u siebie ich nie znalazłem. - powiedział.
Szukał zdjęć ze ślubu? Ciekawe z jakiego powodu...
- Mamy tylko jedno. - odpowiedziałam.
- Tylko jedno? Dlaczego? Spodziewałem się bardziej, że będziemy mieli cały album, albo wcale.
- Bo tak właściwie, to nie był nasz ślub... - powiedziałam nieśmiało.
- Co? Mogłabyś mi to wytłumaczyć nieco jaśniej?
Musiałam poruszać kolejny delikatny temat? Dlaczego on wypytywał o takie rzeczy, które w naszym życiu nie były za dobre?
- Moje życie miało się potoczyć zupełnie inaczej... Miałam wyjść za Germana. To był nasz ślub.
- To czemu na ślubie z Germanem to ja się z tobą ożeniłem? Nie przyszedł? - zaśmiał się.
- Nie. Byłam na ciebie wściekła... Chciałam ci zrobić na złość... Przyszedłeś wtedy spóźniony. Myślałam, że będziesz chciał przerwać ceremonię, ale się pomyliłam. Usiadłeś sobie z brzegu i przyglądałeś mi się ze smutkiem. Gdy na ciebie spojrzałam coś we mnie pękło... Przeprosiłam Germana i wyznałam mu całą prawdę po czym kapłan poprosił cię, abyś podszedł bliżej. Podszedłeś do mnie i powiedziałam ci, że to wszystko działo się tylko dlatego, że próbowałam zapełnić pustkę po tobie, ale mi to nie wyszło... I wtedy...
- Reszty się już domyślam. - przerwał mi, bo widział, że coraz ciężej mówi mi się na ten temat.
* - fragment "Yo soy asi"
W końcu udało mi się napisać coś nieco dłuższego ^_^
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D
Niech Wam się Pangie przyśni ;)
bloggekra
Proszę, błagam już nigdy nie kłóć ze sobą Pangie :( Czytam cie jakoś od tygodnia i jestem już na 3 sezonie 17 rozdziale i widzę że Angie będzie z bratem Pabla. (co mnie bardzo smuci :( :( ) Jestem zdziwiona że miesiącami czytam fajną książkę, a w tydzień przeczytam cały blog o Angie ( :D :D :D ) Mam już chyba tak 3-4 raz że czytam dosyć szybko blogi. Jeszcze w grudniu myślałam czyby nie założyć bloga ale mi się chyba nie udało i długo nie przetrwał. Jeśli pokłócisz Pangie to będzie to wyglądało tak. Pamiętam jak mieli swoją pierwszą rocznicę, a teraz? Zaraz Martina będzie miała 18 lat, a wtedy będzie już z Tom'em. Potem zrobisz opowiadania jak wnuki Angie przychodzą do niej do domu. Później skulona będzie płakać za Pablem i pocieszy się jego bratem. ( XD ) Chcesz tego? Ludmiła wysyła sms do Angie że na cmentarzu jest impreza. Angie przyjdzie na pogrzeb Pabla tęczowych ubraniach. Jej ukochany zmartwychwstał i całuje się z Enżi. Onżi urodziła piękna córkę o imieniu Tini. HAPPY END :D -EMKA
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości w czytaniu ;D
UsuńPostaram się już nie kłócić Pangie, obiecuję. ;)
Wlasnie przegladalam internet na temat clary alonso (Angie)i wyczytalam ze ona razem z Ezequielem( Pablo) beda grac glowne role w filmie "Jazmin de invierno"-Jazmin zima to jest thiller i nie wiem jak wy ale ja bardzo bym chciala to obejrzec
OdpowiedzUsuńKejla <3
Wiem o tym już od jakiegoś czasu i nie mogę się doczekać aż film się pojawi, albo kolejny zwiastun <33
UsuńChodzą plotki, że podobno Clara ma go zabić w filmie :O
To dziel sie z nami takimi informacjami :)
OdpowiedzUsuńKejla <3
Dobrze, zapamiętam na przyszłość ;D
Usuń