wtorek, 20 października 2015

Sezon 3 - Rozdział 62 - Nie chcę cię znowu zostawiać...

Buuu!
Jednak widzimy się w tygodniu ;).
I to na dodatek we wtorek...
Prawda, że szybko? ^_^
- Może wejdziemy do środka? - zaproponował po dłuższej chwili Pablo.
- Nie możesz mi tego powiedzieć tutaj?
- Wejdźmy. - zareagował tak, jakby nie usłyszał mojego pytania i nacisnął klamkę od drzwi.
Nie widziałam sensu wchodzenia do pokoju dyrektora dopóki nie zaczął na to tak naciskać. Byłam nieco przestraszona, ale sama do końca nie wiedziałam, czego się bałam. Skoro Brown przyjechał do nas z Hiszpanii z pewną propozycją, to raczej nie mogła być ona aż taka zła... Mój mąż również nie wyglądał na przybitego rozmawiając z nim, a gdyby mu się coś nie podobało od razu by z tego zrezygnował.
- Słucham. - powiedziałam zamykając za sobą drzwi.
- Proszę, usiądź. - poprosił zajmując swoje miejsce.
- Pablo... - westchnęłam. - Powiesz mi w końcu o co chodzi? Czego chciał tamten koleś?
- Pojawiła się propozycja reaktywowania Studio w Hiszpanii, dokładniej w Sewilli...
- To wspaniała wiadomość! - krzyknęłam z radości. - Gratuluję panie dyrektorze! - odparłam podchodząc do niego i dając mu buziaka w policzek. - Naprawdę niezmiernie się cieszę. Tylko nadal nie rozumiem, dlaczego byłeś taki smutny. Przecież to, co właśnie usłyszałam nie jest w ogóle przykre.
- Tak, ale jest jedno małe "ale"...
- Nie mamy na to środków finansowych? Rzeczywiście, z tym w naszej szkole nie najlepiej, ale coś się wymyśli. Zrobimy parę koncertów, jakieś zbiórki pieniędzy. Na pewno coś da się zrobić.
- Nie, nie o to chodzi. - przerwał mi. - Praktycznie wszytko jest gotowe. Budynek ma warunki, jest wyposażony we wszystkie potrzebne rzeczy łącznie ze sprzętem muzycznym, kadra nauczycielska również jest już znaleziona, z tego co mi wiadomo są to ludzie z wyższym wykształceniem...
- Więc w czym jest problem? - spytałam.
- Brakuje dyrektora. - odpowiedział mój mąż krótko.
- Ale z tym sobie też moglibyśmy dać radę. Przecież można przeprowadzić jakiś kasting... Kogoś na pewno znajdziemy.
- Nie do końca o to chodziło Brown'owi... - stwierdził Pablo.
- To powiesz mi w końcu w prost, o co? - zapytałam nieco już podenerwowana.
- Jedynym warunkiem, który my jako Studio z Argentyny musimy spełnić, jest przeprowadzka tutejszego dyrektora do Sewilli. - usłyszałam.
- Czyli, że...?
- Jeśli chcemy otworzyć Studio w Hiszpanii musiałbym się tam przenieść na jakiś czas, aby pomóc mu się rozwijać.
I już wszystko stało się jasne. Już wiedziałam, dlaczego mój mąż od początku nie był z tego uradowany.
- Na jakiś czas? Trzy, cztery miesiące?
- Nie, Angie. Dwa lata.
Dwa lata? Dwadzieścia cztery miesiące? Sto cztery tygodnie? Siedemset trzydzieści dni? Czy to przypadkiem nie przesada?
- Czy to trochę nie za długo? Żadna szkoła nie rozwija się aż tyle... - próbowałam coś wymyślić.
- Akurat tutaj niestety muszę przyznać rację Gregory'emu. Minie około dwóch lat nim będą sobie mogli sami radzić i znaleźć kogoś mniej doświadczonego w roli dyrektora. Rozumiesz?
- Tak. - odparłam. - Ty pojedziesz, wysławisz tamtą szkołę po czym wrócisz. Po dwóch latach.
- Ale nie jest powiedziane, że tylko ja mogę tam jechać. Przecież ty i Martina mogłybyście jechać ze mną. Załatwiłbym ci tam pracę jako nauczycielka muzyki, dla naszej córki na pewno znalazłoby się miejsce, jako uczennicy.
- Nie, Pablo. Ta opcja zupełnie odpada. Jeszcze półtora roku, a Martina skończy naukę w Studio i będzie chciała wyjechać gdzieś na studia. Po za tym oby dwie mamy tutaj znajomych i sam doskonale wiesz, jaka jestem przywiązana do tego miasta.
- Ale przecież wrócilibyśmy do niego. Po za tym, byłabyś bliżej Violetty. Madryt przecież znajduje się w tym samym państwie, co Sewilla.
- Kiedyś być może przemówiłbyś do mnie tym argumentem, ale teraz nie. Ważniejsza jest dla mnie Martina.
- A jeśli ona się zgodzi? Wtedy wyjedziemy w trójkę?
- Tak, ale radzę ci, żebyś się co do tego nie łudził. Wątpię, żeby spodobał jej się ten pomysł. - odpowiedziałam.
Pomiędzy nami zapadła cisza, której od zawsze nie lubiłam. Sama nie wiedziałam, co tak naprawdę o tym myślę. Z jednej strony okropnie się cieszyłam. Mogło powstać drugie Studio w Hiszpanii. Hiszpania. Zupełnie inny kontynent niż nasz. Skoro pogłoski o naszej szkole doszły aż tam, to na pewno odniosłoby ono sukces. Nawet nie zawahałabym się mówiąc, że w dużej mierze jest to sprawką mojego męża. Ale z drugiej strony... Czy jeszcze większy rozgłos na temat Studia był warty naszej rozłąki?
- I co teraz zrobimy? - spytałam, a on podszedł do mnie.
- Odmówię. - odparł.
- Jak to? - nie dowierzałam. - Przecież to wielka szansa. Nie tylko dla ciebie, ale również dla naszej szkoły.
- Tak, ale już kiedyś ci coś obiecałem, a potem złamałem moją obietnicę. Nie chcę tego powtarzać. - powiedział. - Nie chcę cię znowu zostawiać, rozumiesz? - spojrzał mi w oczy.
Nie wiedziałam, co mogę odpowiedzieć. Widziałam, jak on musi się czuć. Z jednej strony niesamowita okazja do rozwinięcia swojej kariery, jak i do odniesienia sukcesu, a z drugiej ukochana osoba, z którą miało się być do końca życia...
- Kocham cię, Angie. Nie wyobrażam sobie, żebym znów mógł cię zranić. - odparł dotykając swoją ciepłą dłonią mojego zimnego policzka.
- Ja też cię kocham Pablo. - zaczęłam. - Ale nie chcę, żebyś z mojego powodu miał zrezygnować z takiej szansy.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się nieco od siebie.
- Przepraszam, że przeszkadzam... - w pokoju pojawiła się Martina. - Ale wszyscy zastanawiają się co się z tobą dzieje tato. Zniknąłeś, a jesteś nam trochę potrzebny.
- Tak, jasne. Już idę. Tylko skończę rozmawiać z mamą. - odparł mój mąż.
- Tylko proszę cię, nie każ nam na siebie długo czekać. Gregorio już na wszystkich krzyczy. - dodała wychodząc.
- Idź. - rozkazałam. - Wiesz dobrze, że Gregorio ma problemy z panowaniem nad swoimi nerwami.
- Nie chcę cię zostawiać w takim momencie.
- Wszystko jest między nami w najlepszym porządku. - powiedziałam starając się uśmiechnąć. - Naprawdę. Wrócimy do tego tematu następnym razem.
- Na pewno mogę iść? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Tak. - odparłam.
Pablo przyciągnął mnie ku sobie i delikatnie pocałował. Niby wtedy tego potrzebowałam, ale poczułam się  jeszcze gorzej. Gdy nasze usta rozłączyły się mój mąż przytulił mnie do siebie mocno co sprawiło, że czułam jak w środku rozsypuję się na kilkaset małych kawałków.
- Kocham cię, najdroższa. - mruknął mi na ucho. - Zawsze i wszędzie. Nieważne, jak daleko od siebie będziemy. - spojrzał na mnie jeszcze raz po czym wyszedł.
Nie miałam ochoty pokazywać się wśród tak wielu ludzi. Najchętniej w tamtym momencie znalazłabym się w moim domu, lecz niestety musiałam tam zostać do końca. Zerknęłam na zegarek. Jeszcze sześc godzin. "Dam radę, dam radę, dam radę..." - powtarzałam sobie w myślach. - "To bez sensu. Dlaczego ja próbuję oszukać samą siebie?" - stwierdziłam po chwili. - "Wyjdź tam i udawaj, że dobrze się bawisz. Musisz jak najlepiej zaprezentować Studio.". Stanęłam przed drzwiami i otworzyłam je. Widok tych wielu ludzi przyprawił mnie o zawroty głowy. Stwierdziłam, że jednak wrócę do domu szybciej. Postanowiłam odnaleźć mojego męża i powiedzieć mu o tym. Tak też zrobiłam.
Pablo był w sali, w której jakiś czas temu odbył się mały koncert. Zerknęłam na niego nieśmiało. Zazdrościłam mu. Potrafił udawać, że się świetnie bawi i uśmiechać się do innych mimo, iż tak naprawdę nie czuł się szczęśliwy. Ja tak nie potrafiłam. Podeszłam do niego i spytałam się czy poświęciłby mi chwilę.
- Chciałam ci powiedzieć, że wracam do domu.
- Angie, przepraszam jeśli popsułem ci resztę dnia. Wiesz doskonale, że tego nie chciałem...
- Nie dlatego wracam. - przerwałam mu. - Źle się czuję.
- Na pewno? Odwiozę cię.
- Tak. Nie, dzięki. Przejdę się. Może zrobi mi się lepiej. - odpowiedziałam.
- Jak coś to dzwoń, dobrze? - poprosił.
- Dobrze. - odpowiedziałam, a następnie ruszyłam w stronę wyjścia.

Do domu dotarłam bez większego problemu. Po drodze odrobinę rozbolała mnie głowa, ale to pewnie przez te hałasy, których była masa w Studio. Gdy tylko otworzyłam drzwi weszłam na górę, przebrałam się w coś luźniejszego i położyłam się do łóżka. Chciałam się przespać. Miałam wrażenie, że wtedy chociaż odrobinę lepiej się poczuję, lecz nie udało mi się to. Leżałam i myślałam nad tym wszystkim, czego się dowiedziałam tamtego dnia. "- Jeśli chcemy otworzyć Studio w Hiszpanii musiałbym się tam przenieść na jakiś czas, aby pomóc mu się rozwijać. - Na jakiś czas? Trzy cztery miesiące? - Nie Angie. Dwa lata.". Nie chciałam, aby przeze mnie musiał z tego zrezygnować. Wiedziałam, jak mu na tym zależy, ale jednocześnie cieszyłam się, iż nie chciał mnie zostawić. Nie obawiałam się tego, że nasz związek nie przetrwa tej odległości, bo doskonale wiedziałam, że dalibyśmy radę. Bardziej bałam się tęsknoty, z którą nie potrafiłam sobie radzić. Zamknęłam oczy. Tak bardzo chciałam, żeby on teraz był przy mnie. Nagle usłyszałam kroki na schodach, a później odgłos otwieranych drzwi. Obróciłam się w ich stronę.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Nie mogłem tam dłużej być wiedząc, że jesteś sama w domu. - odpowiedział siadając obok mnie. - Co ci jest? - spytał troskliwie gładząc ręką moje włosy.
- Nic. Głowa mnie odrobinę boli. To wszystko. - powiedziałam. - To przez ten hałas w Studio. Naprawdę nic złego się ze mną nie dzieje. Możesz tam wracać.
- Nie ma mowy. - zaprzeczył. - Nie zostawię cię teraz. - pocałował mnie w czoło. - Zaraz wracam. - usłyszałam, że schodzi na dół.
Dotrzymał obietnicy. Wrócił po krótkiej chwili z cytrynową herbatą i tabletkami dla mnie. Wzięłam lekarstwa i wypiłam gorący napój po czym z powrotem schowałam się cała pod kołdrę. Pablo ściągnął z siebie koszulę i spodnie tym samym zostając w samych bokserkach. Położył się obok mnie, a ja od razu się w niego wtuliłam. Był taki ciepły...
- Cała się trzęsiesz z zimna... - powiedział okrywając mnie kołdrą jeszcze dokładniej.
Dopiero w tamtym momencie, gdy rzeczywiście się rozgrzałam udało mi się zasnąć. Nie wiedziałam, czy długo zasypiałam, ale byłam pewna, że zasnęłam w jego objęciach, w których było mi niesamowicie dobrze...

Dzień dobry wszystkim! Jak tam Wam życie mija? :D
A jak rozdział? Mam nadzieję, że się podobał ;).

Do zobaczenia już w weekend (a kto wie, może nawet wcześniej? ^_^)!
bloggerka

2 komentarze:

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)