środa, 4 listopada 2015

Sezon 3 - Rozdział 66 - Tylko bez całowania, proszę

Dobry wieczór!
Rozdział z wieczora, jak z...?
Może przejdźmy już do lektury ;D.
- Kochanie, zostań jeszcze w domu.
- Ale ja już chcę wrócić do pracy. - nalegałam.
- Angie, proszę. - powiedział nieco ciszej zerkając mi w oczy. - Ostatni raz. Zrób to dla mnie. Wiesz, że robię to z troski, a nie dlatego, że chcę się z tobą kłócić.
On doskonale zdawał sobie sprawę, że gdy na mnie patrzy to nie mogę mu odmówić. Nie ważne, o co by poprosił, to i tak bym się zgodziła.
- Dobrze... - przytaknęłam. - Ale od poniedziałku wracam do pracy, jasne? I nie zamierzam cię już wtedy słuchać.
- Oczywiście. - odparł uśmiechając się. - Postaram się wrócić jak najszybciej. Zadzwoń na długiej przerwie, dobrze?
- Tak, tak... - odpowiadałam.
- I jeśli coś by się działo, to mnie nie okłamuj. Bo jeśli wyczuję, że coś jest nie tak, to przyjadę.
- Idź już, bo się spóźnisz. - poganiałam go.
- Ale zadzwonisz?
- Tak. - powtórzyłam mu po raz ostatni.
- W takim razie mogę pracować spokojnie. - odparł. - Do zobaczenia. - pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł.
Rozumiem, że po tym, co ostatnio zrobiłam, mój mąż nie za bardzo mi ufał co do kwestii mojego zdrowia, ale ja na prawdę nie chciałam go tym denerwować. Niestety, przez to zaszkodziłam w jakimś stopniu naszemu małżeństwu, bo gdyby mógł, to co chwila dzwoniłby do mnie i sprawdzał, czy nie wiję się z bólu. Chciałam dobrze, a wyszło tak jak wyszło... Od tygodnia nie leżałam już w szpitalu. Co prawda, byłam w domu, ale czułam się jeszcze bardziej obserwowana niż tam, lecz rozumiem, że to wszystko z troski. Pablo starał się nie zostawiać mnie samej kiedy nie pracował, a Martina wypełniała wszystkie moje obowiązki domowe. Nie wiem, czy Pablito ją o to poprosił, czy robiła to z własnej woli, ale i tak byłam jej za to okropnie wdzięczna.
Postanowiłam, że nie spędzę tego dnia sama. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i zaczęłam przeglądać kontakty. Natknęłam się w nich na numer mojego szwagra. Nie zastanawiałam się długo i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak, słucham? - odebrał German po chwili.
- Cześć, miałbyś może dzisiaj czas, aby poświecić mi chwilę?
- Tobie zawsze. - odpowiedział. - To za półgodziny u ciebie? - zaproponował.
- Tak. - odpowiedziałam. - Czekam. Do zobaczenia. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Zerknęłam na zegarek, aby zorientować się, która godzina będzie, kiedy on się tutaj pojawi. Mimo, iż obiecałam mojemu mężowi wcześniej, że nie będę wychodziła z domu, to jednak złamałam zakaz i wybrałam się do sklepu na zakupy, aby mieć czym poczęstować mojego gościa, gdy się zjawi. Poza tym, chciałam go przekonać, by został jeszcze na obiedzie, a wiedziałam, że na pewno się zgodzi, gdyż jeszcze niedawno sam nas do siebie zapraszał, lecz niestety nie przyjęliśmy zaproszenia z powodu braku czasu. Mimo, iż najbliższy market znajdował się niedaleko nas, wolałam jednak wsiąść w samochód. Niby wszystko ze mną było już w porządku, ale jednak wolałam nie ryzykować. Podjechałam na parking i ruszyłam na zakupy. Kupiłam kilka paczek ciastek, kawę i składniki do obiadu. Zapakowałam się do auta i wróciłam do domu. Bałam się, że mój szwagier będzie czekał pod drzwiami, lecz, na całe szczęście, tak się nie stało. Kiedy otworzyłam bagażnik, aby wyjąć z niego torby usłyszałam odgłos podjeżdżającego samochodu.
- Dzień dobry. - przywitał się brat mojej zmarłej siostry, podchodząc do mnie.
- Cześć. - odpowiedziałam mu. - Dzięki, że przyszedłeś. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. - Daj, pomogę ci z tym. - sięgnął zakupy i zaczęliśmy iść w stronę domu. - Jak się czujesz? - spytał, gdy stanęliśmy pod drzwiami, kiedy szukałam kluczy.
- Dobrze. Jest naprawdę świetnie. - odparłam. - Chciałam już nawet wrócić do pracy, ale Pablo mi nie pozwala.
- I dobrze robi. - mruknął. - Też bym tak zrobił. - stwierdził, a ja otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
- Nie musisz za każdym razem trzymać jego strony. - zaczęłam się śmiać.
- Gdzie to postawić? - przerwał mi.
- Najlepiej w kuchni na stole. - powiedziałam. - Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty? - zaproponowałam.
- Z wielką przyjemnością. Kawę poproszę. - odpowiedział.
- Już się robi.
Weszliśmy oboje wskazanego przeze mnie pomieszczenia. German  odłożył torby na wspomniane wcześniej miejsce, a ja nalałam wody do czajnika i wstawiłam.
- Co tam u ciebie słychać? - spytałam. - U ciebie i u Priscilli?
Znalezione obrazy dla zapytania angie y german- Ja... - zaczął nieśmiało. - My się rozstaliśmy. - poprawił się.
- Przepraszam, nie wiedziałam. - rzuciłam szybko. - Na prawdę.
- Spokojnie, przecież wiem. - zapewniał mnie.
"Ciekawe, dlaczego zerwali?" - pomyślałam. Nie chciałam być chamska i o to pytać, ale on chyba się domyślił, że właśnie o tym myślę.
- Po prostu nam się nie układało. - odpowiedział tak, jakbym zadała to pytanie na głos. - A co u Pabla? Dawno się z nim nie widziałem.
- Wszystko w porządku. - odparłam zalewając nam kawę. - Pewnie nie słyszałeś, że pojawiła się propozycja reaktywacji Studia w Sewilli.
- Naprawdę? To niesamowite! - ucieszył się, gdyż sam był kiedyś uczniem tamtej szkoły. - Nie mówcie, że zmarnujecie taką szansę.
Posmutniałam. Niby ja również nie chciałam z tego rezygnować, ale myśl, że mojego męża może znowu przy mnie nie być była przybijająca i to bardzo.
- Postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy, aby do tego nie doszło. - powiedziałam. - Przepraszam, muszę odebrać. - odparłam, gdy usłyszałam, że dzwoni mi telefon i wyjęłam go z kieszeni. - Halo?
- Angie, miałaś zadzwonić. - powiedział mój mąż z wyrzutami.
- Tak, ale na długiej przerwie. Dopiero za dwie godziny. - odpowiedziałam. - Nie musisz się aż tak o mnie martwić. Przepraszam cię, ale nie mogę za długo rozmawiać. Mam gościa.
- Kto przyszedł?
- German.
- W takim razie nie będę wam przeszkadzał. Tylko bez całowania, proszę. - zażartował.
- Hah, jakie śmieszne. - odparłam. - Cześć. - rzuciłam  i rozłączyłam się.
Nim zdążyłam schować telefonu, gdyż po salonie rozległ się cichy dźwięk oznaczający SMS. Odblokowałam komórkę i zobaczyłam wiadomość od mojego męża. "Kocham Cię". Dwa słowa, które od kilkunastu lat poprawiają mi codziennie humor i są dla mnie niebywałą motywacją do chociażby porannego wstawania. Odpisałam mu szybko, a następnie włożyłam smartphone do kieszeni w dżinsach.
- Mąż? - zapytał mój szwagier.
- Tak. Troskliwy, jak zawsze, aż za bardzo. - uśmiechnęłam się. - Cały czas wydzwania i sprawdza, czy mam się dobrze. Na zmianę z moją córką. Wiem, że to z troski, ale zaczyna się to już powoli robić strasznie męczące i uciążliwe. - zaśmiałam się cicho. - Chodź do salonu. - rozkazałam podając mu jego kubek i wyciągając z jednej z toreb ciastka.
Usiedliśmy sobie wygodnie na sofie i zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się co nieco o ciąży Violetty, a on za to zadawał wiele pytań co do musicalu, w którym występuje Martina. Nie znałam odpowiedzi na wszystkie jego pytania, ale na te, które znałam, udzielałam mu jej. Trochę się pośmialiśmy i powspominaliśmy stare czasy, kiedy to on znał mnie tylko jako guwernantkę swojej córki. Nagle, nie wiadomo kiedy, zapadła cisza. Bałam się jej. Czułam, że pomiędzy nami unosi się coś ciężkiego. Miałam wrażenie, że zaraz usłyszę coś, czego nie powinnam była słyszeć. Przeczuwałam, że zaraz wydarzy się coś złego. Okazało się, że się nie pomyliłam się. Za chwilę, miałam się dowiedzieć co to jest.
- Angie, muszę ci coś wyznać... - zaczął ojciec Violetty. - Od dawna planowałem spotkać się z tobą i powiedzieć ci o tym, ale nie potrafiłem. Jednak żałuję, że nie zabrałem się za to wcześniej. Na pewno mniej by cię to bolało.
Przestraszyłam się jeszcze bardziej. Może coś się stało Violetcie? A może to coś miało związek ze mną i jego zerwaniem z mamą Ludmiły? Coś z Pablem? Tak, to na pewno musi mieć z nim związek, skoro zaczął temat dopiero po mojej rozmowie telefonicznej z nim, a nie wcześniej. W głowie miałam masę pytań, które masowo mnie dręczyły. Chciałam się ich już pozbyć i w końcu dowiedzieć się, co się dzieje. Okropnie zaczęłam się stresować.
- Wiem, kto jest ojcem Martiny.

Pam, pam, pam! I co teraz? Jak zareagowała Angie? Czy German powie na głos to, czego nie powinien? Czy prawda, której się dowiedział, była przyczyną jego zerwania z matką Ludmiły? Odpowiedzi na te i inne pytania już w następnym rozdziale! ;D
W ogóle, przepraszam za długość, ale ostatnio brakuje mi czasu :/. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^_^

Miłego wieczoru i snów o Pangie <3.
bloggerka

2 komentarze:

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)