Hej!
Przychodzę do Was dzisiaj z nowym rozdziałem :).
Mam nadzieję, że się spodoba <3.
"A miłość jest od zawsze aż po kres i będzie jak była. A miłość w nas, unosi sen do dnia, zostanie nam siła. To jak energia wszystkich słońc, stłumienie światła poprzez mrok. Ponad śmierć i ponad czas..." - Ira
Przychodzę do Was dzisiaj z nowym rozdziałem :).
Mam nadzieję, że się spodoba <3.
"A miłość jest od zawsze aż po kres i będzie jak była. A miłość w nas, unosi sen do dnia, zostanie nam siła. To jak energia wszystkich słońc, stłumienie światła poprzez mrok. Ponad śmierć i ponad czas..." - Ira
Leżałam w szpitalu. Wiedziałam, że tak się stanie odkąd poczułam ten ogromny ból. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Byłam tylko ja. Nie chciałam tego. Potrzebowałam, aby ktoś przy mnie był. Nie musiał to być koniecznie mój mąż. Po prostu nie chciałam być sama. Przymknęłam oczy. I co z tego, że przed chwilą się obudziłam? Jednak nie zdążyłam ponownie zasnąć. Rozbudziły mnie krzyki dochodzące z korytarza. Dwoje ludzi się ze sobą kłóciło podchodząc do mojej sali.
- Ale mówiłeś, że wszystko jest dobrze!
- Bo było. - usłyszałam, że drzwi się otwierają. - Pablo uwierz, że to nie moja wina.
Obaj mężczyźni spojrzeli się w moją stronę. Mój mąż stał ze smutną miną wpatrzony we mnie, a lekarz podszedł nieco bliżej.
- Cześć Angie. - przywitał się Leo. - Jak się czujesz?
- Nie wiem. - odpowiedziałam. - Chyba dobrze. Bardzo ze mną źle?
- Nie. - rzucił doktor. - Okazało się, że wirus nie został do końca wyleczony i ta jego resztka sprawiła, że tak się czułaś. Wystarczy, że podamy odpowiednie antybiotyki, a on zniknie z twojego organizmu i będziesz zdrowa.
- Ile będę musiała tutaj leżeć? - zapytałam.
- Na całe szczęście coś około tygodnia. - odparł lekarz zerkając na Galindo. - Przyszedłem tylko zobaczyć, czy się już obudziłaś. Nie będę wam przeszkadzał. - powiedział wychodząc.
- Naprawdę jest już dobrze? - spytał mój mąż.
- Tak. - powiedziałam.
Mój mężczyzna sięgnął krzesełko, które stało na drugim końcu pomieszczenia i postawił je obok mojego łóżka, a następnie na nim usiadł. Patrzył na mnie z uśmiechem, który odwzajemniłam. Dopiero po chwili zobaczyłam, że on jest wykończony. Włosy miał potargane, pogrążone oczy... No tak, przecież właśnie spędził całą noc nie śpiąc i martwiąc się o mnie.
- Pablo idź do domu. - poprosiłam. - Jesteś zmęczony. Nie możesz się wykańczać siedząc tutaj cały czas.
- Nie, Angie. Dzisiaj się stąd nie ruszam.
- Pablo... - naciskałam.
- Nie. Dzisiejszy dzień muszę spędzić cały z tobą.
- Naprawdę nie musisz. Idź się przespać.
- Nie zamierzam zostawiać cię samej w naszą rocznicę ślubu.
Rocznica ślubu? Chwila, to już? W myślach przeanalizowałam kalendarz. Rzeczywiście! Tamtego dnia minęło równo siedemnaście lat od naszej ceremonii ślubnej.
- Pamiętałeś...
- Jak co roku. - rzucił przerywając mi. - Miałem nawet zaplanowany dzisiejszy wieczór, ale będziemy musieli to odłożyć na inną datę.
- ... a ja zapomniałam... - dokończyłam. - Przepraszam. Przez to wszystko co się ostatnio w okół nas działo, wyleciało mi to zupełnie z głowy...
- Rozumiem, kochanie. Nie przejmuj się. Jak tylko wyjdziesz ze szpitala uczcimy ten dzień tak, jak należałoby go uczcić, a teraz po prostu bądźmy przy sobie. Twoja obecność jest najlepszym prezentem jaki mogłem dostać dzisiejszego dnia.
Dotknęłam jego policzka i uśmiechnęłam się. On złapał moją dłoń i delikatnie trzymał ją zaciśniętą pomiędzy swoimi.
- Mam wrażenie, że teraz kocham cię jeszcze mocniej niż wtedy. - zaczął. - A wyobraź sobie, że w tamtym czasie szalałem na twoim punkcie.
- Możliwe, że pewność, iż jestem tylko twoja dała ci więcej powodów do tego. - odpowiedziałam. - Spójrz na mnie. Od czasu ślubu ani razu przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym być szczęśliwa z kimkolwiek innym, nawet z Germanem. - powiedziałam. - Myślisz, że nadal jest na nas zły?
- Nie wiem. Może nie tyle co zły, a odczuwa żal. Nie chcę, abyś miała poczucie winy, ale wyobrażam sobie jak on musiał się czuć. Sądził, że... - nagle przerwał.
Pomyślałam, że może zaraz ktoś wejdzie do sali albo, że wyciągnie z kieszeni telefon, lecz nie. Widocznie nie chciał mnie urazić i wolał nie kończyć zdania.
- Kontynuuj. - poprosiłam. - Chcę wiedzieć, o czym myślisz.
Pablo z niechęcią westchnął i kontynuował swój monolog.
- Sądził, że go naprawdę kochasz. Byłaś dla niego wszystkim i nagle wyznajesz mu prawdę. Mówisz mu, że twoje serce należy do innego, a przy okazji dodajesz, że to ty jesteś siostrą jego zmarłej żony. Czuł się odrzucony i oszukany. Nie pytaj mnie, skąd to wiem.
Nie musiałam, gdyż wiedziałam. Mój mąż wcześniej czuł to samo. Powiedziałam mu, że kocham swojego szwagra i że nasz związek nie ma sensu. Zapewne Casttio miał tak samo.
- Co czułeś w momencie, gdy stwierdziłam na głos, że to jednak ty jesteś tym jedynym? - zawsze chciałam zadać mu to pytanie, ale jakoś nigdy nie było okazji.
- Nie wiem. Gdy tylko usłyszałem na głos swoje imię płynące z twoich ust, byłem w ogromnym amoku. Nic do mnie nie docierało. Z tamtej chwili pamiętam niewiele, naprawdę. Za to wiem, że wcześniej bałem się o ciebie.
- Bałeś się o mnie? Dlaczego? - zdziwiłam się. - Przecież małżeństwo to nie skazanie na śmierć.
- Tak, ale byłem pewny, że bierzesz ślub z Germanem tylko po to, aby zrobić mi na złość i w ten sposób stworzyć w okół siebie tarczę, która miała cię w pewien sposób ochronić przede mną. Zdawałem sobie sprawę z tego, że może i go kochasz, ale na pewno nie chcesz jeszcze za niego wychodzić. Nie użalałem się nad sobą, że to nie ja stoję tam przed ołtarzem, tylko cały czas martwiłem się, że nie zdobędziesz w sobie tyle odwagi, aby powiedzieć nie. Bądźmy ze sobą szczerzy, swojego czasu byłaś bardzo nieśmiała. A jednak udało ci się to i na dodatek powiedziałaś o wiele więcej.
- Wiesz, że gdy zobaczyłam cię w drzwiach ucieszyłam się, że jednak zdecydowałeś się pojawić i przerwać cały ślub? Moja mina, gdy zająłeś miejsce gdzieś z boku musiała być naprawdę ciekawa.
- Hah... - zaśmiał się cicho. - Wyglądałaś wtedy naprawdę pięknie. - uśmiechnął się. - Jeśli mam być całkowicie szczery, to później nie raz słyszałem, że podjęliśmy pochopną decyzję i że będziemy tego żałować. Ja jeszcze nigdy nie żałowałem. Nawet pomimo tych licznych zdrad i krzywd, które nawzajem sobie wyrządzaliśmy. Zawsze cię kochałem.
- Wiesz czego ja żałuję? - rzuciłam. - Że zbyt długo zwlekałam z miłością do ciebie. Odkąd cię poznałam wiedziałam, że możesz obdarzyć mnie jedynym w swoim rodzaju uczuciem, ale mimo to wahałam się. Zupełnie nie wiem dlaczego.
- Ale jednak wybrałaś mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Gdybyś za niego wyszła zapewne oddalilibyśmy się od siebie i to bardzo. Myśl o tym, że to właśnie German ma prawo cię całować i dotykać okropnie mnie męczyła. Strasznie mu tego zazdrościłem, ale jak się okazało, niepotrzebnie.
- Zaimponowało mi to, że zdecydowałeś się skłamać w kwestii dziecka tylko po to, żebym była szczęśliwa. - odparłam. - Co prawda, ta wiadomość nie za bardzo mnie ucieszyła, ale nie wielu mężczyzn jest zdolnych do zrezygnowania z miłości na rzecz kochanej osoby.
- Najważniejsze, że nadal ze sobą trwamy i nie zamierzamy przestać. - podsumował Pablo.
- Dokładnie. - potwierdziłam i zaśmiałam się.
- Uwielbiam, gdy się śmiejesz. - rzucił mój mąż.
Ponownie spojrzeliśmy na siebie. Nagle poczułam ogromną potrzebę jego dotyku. Konkretniej dotyku jego ust. Chyba w tamtej chwili on również tego pragnął. Jego ręka, która ściskała moją dłoń zaczęła powoli przesuwać się wzdłuż mojej. Zatrzymała się na szyi. Powoli przybliżałam się do Pabla, który również zbliżał się do mnie. Nasze twarze się ze sobą spotkały, a chwilę później wargi, które stopiły się w pocałunkach. Mój mąż za każdym razem całował mnie inaczej. To było niebywałe. Kiedy skończyliśmy odsunęłam się kawałek od niego, ale jeszcze nie otworzyłam oczu. Uśmiechnęłam się.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - szepnęłam.
- Dziękuję. Wzajemnie najdroższa. - odpowiedział i musnął moje usta raz jeszcze. - Obiecaj, że wyzdrowiejesz. Nie ważne za ile. Za tydzień, miesiąc, rok. Wyzdrowiej w pełni, abym mógł spędzić z tobą ten dzień tak, jak sobie to wymarzyłem.
- Obiecuję. - powiedziałam. - Nie przypuszczałam, że na kimkolwiek na świecie będzie mi tak mocno zależeć jak na tobie, wiesz? Nawet nie sądziłam, że tak bardzo jestem w stanie kogoś pokochać.
- Od kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, znienawidziłem cię. - odparł Pablo.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo wiedziałem, że będziesz mi się śniła po nocach, że z myślą o tobie będę zasypiał i budził się, że już nigdy nie będę w stanie o tobie zapomnieć.
Rocznica w szpitalu :O. Mimo to, wydaje mi się, że nie należy do najgorszych :).
Jak tam Wam leci? Kto oprócz mnie się cieszy, że jutro wolne? ^_^
Co prawda, to jeszcze nie święta, ale zawsze coś ;D.
Cytat, który znajduje się na początku rozdziału pochodzi z piosenki zespołu Ira pt. "Miłość", której możecie przesłuchać klikając tutaj <3.
Besos! :*
bloggerka
Super rozdział. Przynajmniej w końcu będzie można się wyspać 😁
OdpowiedzUsuńKejla <3
Dzięki <3.
UsuńNom, przynajmniej tyle ^_^