sobota, 14 listopada 2015

Sezon 3 - Rozdział 69 - Ja naprawdę tego nie potrzebuję

Dobry wieczór!
Rozdział 69.
- Angie, porozmawiajmy.
- Nie.
- To chociaż mnie wysłuchaj.
- Nie.
- Angie!
Nadal leżałam w szpitalu, lecz pomimo tego nie można stwierdzić, że moje codzienne życie mnie nie dotykało. Mój szwagier każdego dnia dzwonił do mnie na komórkę, aby porozmawiać, lecz ani razu nie odebrałam. Widocznie, wpadł na pomysł, aby przyjść i pomówić ze mną w cztery oczy. Co prawda, nie powinnam być na niego zła, bo przecież on się do niczego nie zobowiązał, ale mimo to nie potrafiłam zaakceptować tego, że on wie. I w każdej chwili wszyscy mogą już wiedzieć.
- Ale co ty możesz mi chcieć powiedzieć? Że przepraszasz? Że żałujesz tego co zrobiłeś? -
spojrzałam na niego z żalem. - Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale tatą Martiny jest Pablo. To on spędził z nią całe jej życie, nie ty. Więc nawet jeśli w testach wyszło, że ty nim jesteś, to nic to nie zmieni. Bycie ojcem to nie tylko spłodzenie dziecka, wiesz? - stwierdziłam. - Mógłbyś stąd wyjść? - poprosiłam.
- Prawda może być zupełnie inna niż ci się wydaje. - rzucił przechodząc przez drzwi. - Nie zauważyłaś, że Martina jest podobna do Violetty? I to bardzo?
Wyszedł. Zostawił mnie na moje własne życzenie. Ale nie byłam sama. W sali cały czas był mój mąż, który nie udzielał się w naszej rozmowie, ale przysłuchiwał się jej siedząc obok mnie i pilnując, żeby żadne z nas nie powiedziało tego, czego druga osoba nie chciałaby usłyszeć. W pomieszczeniu panowała cisza. Zaczęłam się zastanawiać nad ostatnim zdaniem Germana. Czy miało ono mnie naprowadzić do pewnego wniosku, który właśnie nasuwał mi się na myśl?
- Dobrze mu powiedziałaś. - nagle odezwał się mój małżonek.
- Pablo, a jeśli on jest ojcem Martiny? Między nią, a Violą jest naprawdę ogromne podobieństwo...
- Skoro byłyście z Marią siostrami, to przecież i twoja siostrzenica, i nasza córka mogły odziedziczyć wygląd z twojej rodziny, niekoniecznie od Germana, a po za tym teraz to zbyt wiele nie zmieni.
- A jeśli Martina chciałaby wiedzieć? Przecież ona ma do tego prawo.
- To możemy ją zapytać o zdanie. Jeśli chce, to twój szwagier będzie mógł jej powiedzieć.
- A co będzie, jeżeli się dowie, że to Casttio jest jej ojcem? Nie wiemy, jak się zachowa. Może będzie się od ciebie odsuwać nieświadomie dając nam sygnały, że...?
- Ona jest już prawie dorosła i rozumie powagę całej sytuacji. Wie, iż nam do szczęścia nie jest potrzebna ta informacja i zachowa ją dla siebie.
- Tak myślisz? Przecież na wiadomość o tym, że ktoś inny mógłby być jej tatą nie zareagowała najlepiej...
- Nie wykluczone, ale weź pod uwagę to, że usłyszała to podczas naszej kłótni, a nie podczas zwykłej rozmowy. Oprócz tego dowiedziała się jeszcze, że się wyprowadzam.
- Była na mnie wściekła. - rzuciłam. - Nie odzywała się do mnie, nie chciała mnie znać.
- Nie chcę cię obrażać, ale spójrz na to z jej strony. Dowiaduje się, że facet, do którego zawsze mówiła tato, niekoniecznie musi nim być. Oprócz tego on wynosi się z domu. Jest zła na matkę za błędy, które w przeszłości popełniła, a na dodatek teraz pozbawiła jej osoby, której mogła ufać. Czuła, że została sama. - powiedział. - Ja naprawdę nie chcę, żebyś miała jakiekolwiek poczucie winy, ale chcę, żebyś spojrzała na to z nieco innej perspektywy. Po za tym pamiętasz co czułaś, kiedy okazało się, że to Antonio jest twoim ojcem? Martina czuła zapewne to samo, albo coś podobnego.
- Masz rację. - mruknęłam łapiąc go za rękę.
W tamtym momencie przypomniałam sobie chwilę, o której mówił mój mąż. Siedzieliśmy w czwórkę przy wspólnej kolacji. Ja, Pablo, mama i Antonio. Podczas posiłku miałam ich poinformować o naszych oświadczynach. Jednak to nie to stało się główną atrakcją tamtego wieczoru. Informacja o moim, jak i mojej siostry, ojcostwie wbiła się na pierwsze miejsce.
- Nie ważne, co się wydarzy i tak będziecie dla mnie zawsze dwoma najważniejszymi kobietami w moim życiu.
Nagle drzwi od sali, w której leżałam się otworzyły i stanęła w nich cały czas wspominana przez nas Martina. Z uśmiechem na ustach podeszła do mnie i do Pabla podając mi kartkę.
- Patrzcie, dostałam piątkę u Gregoria z historii tańca! - cieszyła się.
- Gregorio zrobił wam pisemną klasówkę? - zdziwił się mój mąż. - I to z historii tańca? - powtórzył z niedowierzaniem. - Ja chyba będę musiał z nim porozmawiać. Przecież on jest nauczycielem układów tanecznych, a nie zdarzeń historycznych.
- Co prawda, nie była taka trudna, ale mimo wszystko jakbyś to zrobił, to nie tylko ja byłabym ci wdzięczna, ale też moja cała grupa, jak i inne. Z tego co mówiła mi Laura z pierwszej a u nich zrobił jeszcze trudniejszą, bo nie przykładają się do choreografii. - odparła. - To pogadasz z nim tato? - poprosiła.
- Chyba nie mam wyjścia. - zaśmiał się Pablo, a następnie pocałował ją w czoło. - Siadaj. - wstał z krzesła. - Ja jako skromny dżentelmen i dobry ojciec postoję.
Od zawsze wiedziałam, że pomiędzy nimi jest specyficzna więź, której nigdy nie widziałam w relacjach ojciec-córka. Oni się bardziej traktowali jak przyjaciele z tej samej klasy. Nie przeszkadzało mi to, a nawet cieszyło. Przyznam, że czasami czułam się nieco odsunięta, bo mnie jednak traktowała jak mamę. Darzyła mnie miłością i miałyśmy dobre relacje, ale z moim mężem miała o wiele lepsze. Może to w jakiś sposób sprawa ojcostwa?
- Kochanie, jest pewna sprawa. - zaczęłam temat.
- Mamo, już po twoich oczach widzę, że jest źle. - powiedziała. - Żeby było jasne, ja wtedy z tym rodzeństwem żartowałam. To znaczy, jeśli by było, to spoko, ale jak coś to nie...
- Nie o to chodzi. - zaśmiał się pod nosem Pablo. - Doskonale o tym wiesz, że bardzo cię kocham, prawda? I że zawsze będziesz dla mnie córką. Nie ważne, co by się stało.
- Wujek German jest moim tatą? - zapytała ze smutną miną. - No cóż...
- Nie, nie, nie! - przerwałam jej. - Znaczy może. Nie wiemy tego.
- Dokładnie. - przytaknął mój mąż. - Stwierdziliśmy, że może jednak ty nie podzielasz naszego wyboru, co do niewiedzy, kto jest twoim biologicznym ojcem, bo przecież masz do tego prawo. Stało się tak, że tata Violetty przeczytał wyniki badań i on wie. Jeśli tylko chcesz możesz do niego iść i się go zapytać, aby się dowiedzieć. - powiedział. - Jeżeli byś się na to zdecydowała, mamy do ciebie tylko jedną prośbę. Nie mów nam. Staraj się zachować kamienną twarz i żyć dalej tak, jak
żyłaś. Oczywiście, jeśli okazałoby się, że to jednak German nim jest i zechciałabyś się z nim spotykać, nie mamy nic przeciwko. Tylko staraj się to wtedy robić tak, abyśmy my za wiele o tym nie wiedzieli. - poprosił. - Dla nas naprawdę będzie lepiej, jeśli się nie dowiemy.
- Ja naprawdę tego nie potrzebuję. - rzuciła w odpowiedzi Martina. - Tato, ty zawsze byłeś i będziesz moim tatą nawet, jeśli według jakiś papierów nie. To ty mi dałeś tej miłości, której potrzebowałam aby dorosnąć. Nie wujek, ty. - powiedziała wstając z krzesła. - Kocham cię tatusiu. - odrzekła i się do niego przytuliła.
Miałam ogromną ochotę, aby dołączyć się do tego uścisku, ale nie mogłam. Musiałam cały czas leżeć w łóżku. Pablo zerknął na mnie uśmiechając się. Z tego co kojarzę, on chciał mieć syna, z którym mógłby pograć w piłkę i pogadać o samochodach, a mimo to ma córkę, którą widzę, że kocha całym sercem, bo pomimo tego, że ma już prawie siedemnaście lat, nadal jest jego małą księżniczką.
- Mamo, dlaczego płaczesz? - usłyszałam nagle.
- A nie mogę? - rzuciłam. - Taka wzruszająca scena. - przetarłam oczy rękawem. - No to opowiadaj jeszcze, co tam w Studio.
- Wiesz jak wszyscy za tobą tęsknią? Najgorsze jest to, że ciebie nie ma, tata poskracał sobie na czas twojego pobytu w szpitalu godziny, aby móc być przy tobie dłużej, a najwięcej zastępstw przejął Gregorio.
- Czyli tęsknią za mną tylko dlatego, że Gregorio im uprzykrza życie? - zaśmiałam się.
- Nie. - odpowiedziała od razu. - A właśnie! Mam coś dla ciebie. - wyciągnęła telefon z kieszeni. - Nagraliśmy to dzisiaj. Specjalnie dla ciebie.
Puściła mi nagranie, na którym ona i inni uczniowie śpiewają "Algo se enciende". Palbo gra na gitarze, a Beto na klawiszach. To takie kochane z ich strony. Słuchając tego kąciki ust coraz wyżej mi się podnosiły.
- Podziękuj im. - poprosiłam.
- Bardziej się ucieszą, kiedy wrócisz do Studia i zrobisz to sama, osobiście. - powiedział Pablo.
Uśmiechnęłam się raz jeszcze i przytuliłam ich do siebie tak, jak to było możliwe. Kocham swoje życie. Ci ludzie, którzy mnie otaczają są naprawdę cudowni.

Czy, aby na pewno sprawa z ojcostwem zakończy się tak łatwo? Tego dowiecie się już niebawem! ;)
Czy ktoś tak samo jak ja nie może się już doczekać świąt? Ja już chcę śnieg, choinkę, kolędy... <3
No nic, muszę jakoś przeżyć te 40 dni ;___;

Widzimy się w przyszłym tygodniu! ;*
bloggerka

Ps. Zauważył ktoś może, że ostatnio zdjęcia, które dodaję do rozdziałów są lepszej jakości? ^_^

4 komentarze:

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)