Dzień dobry wszystkim!
Zapraszam na rozdział 73 :)
Cała szkoła zebrała się w sali koncertowej, w której zawsze odbywały się wszelkie zebrania, ale również, tak jak wskazywała na to nazwa, przeróżne występy. Uczniowie po kolei do niej wchodzili. Kiedy w końcu wszyscy znaleźli się w środku, Pablo zaczął wprowadzać dzieciaki w temat.Zapraszam na rozdział 73 :)
- Chciałbym wam przedstawić nową uczennicę z naszego Studia. Ma na imię Matylda i przyjechała do nas z Niemiec wraz ze swoim ojcem Lucasem. Pojawili się oni tutaj w ramach naszej zagranicznej wymiany. Jak dobrze wiecie, w tym roku do tamtejszego kraju wyjechał Gregorio, więc łatwo się domyślić, że Lucas będzie was uczył tańca. Powitajcie ich gorąco.
Po sali rozległ się odgłos oklasków.
- Dzień dobry. Nazywam się Lucas Szulc, a Matylda jest moją córką. Z góry chciałbym uprzedzić, że nas hiszpański nie jest najlepszy, więc jeśli mówimy coś źle, to śmiało proszę nas poprawiać. Cóż mógłbym jeszcze powiedzieć? Mam nadzieję, że nasza współpraca przez ten tydzień będzie owocna i, że będzie nam razem się świetnie pracować. - odrzekł zastępca naszego dotychczasowego nauczyciela tańca. - Matyldo, chcesz coś dodać?
- Chciałabym jeszcze podziękować Pablo, że dzięki niemu mogłam się znaleźć tutaj. Do tej pory moje marzenie o wyjeździe do Ameryki Łacińskiej było czymś niemożliwym. A dzięki współpracy Studia ze szkołą mojego taty stało się to realne. Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała zerkając na mojego męża.
- Nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział. - Skoro już wszyscy się wypowiedzieli i poznaliśmy nowych członów naszego Studia, którzy spędzą tutaj najbliższy tydzień, możemy wrócić na zajęcia. - podsumował. - Moja grupa, wróćcie już do klasy, a ja zaraz do was dołączę, tylko muszę jeszcze zaprowadzić Lucasa do sali tanecznej i pokazać mu, jak obsługuje się tam sprzęt. Angie! - zawołał mnie nim jeszcze zdążyłam opuścić pomieszczenie. - Ty masz lekcję teraz z grupą, do której teraz będzie należeć Matylda, prawda? - spytał, a ja przytaknęłam mu w odpowiedzi. - Pozwolisz jej się przedstawić, dobrze?
- Nie bój się, poradzę sobie. - zaśmiałam się. - A teraz leć już, bo Lucas na ciebie czeka.
- Do zobaczenia. - pożegnał się dając mi buziaka.
- Cześć.
Odnalazłam wzrokiem nową uczennicę naszej szkoły i podeszłam do niej. Stała tyłem do mnie i chyba rozglądała się po sali.
- Dzień dobry. - puknęłam ją delikatnie w plecy. - Nazywam się Angeles Saramego, ale mów mi Angie. Uczę tutaj śpiewu i mam przyjemność mieć z tobą pierwsze zajęcia. - przedstawiłam się krótko. - Chodź ze mną. Pokażę ci, gdzie odbywają się moje lekcje.
Dziewczyna wzięła swoją torebkę z krzesła i zaczęła za mną iść. Sala śpiewu znajdowała się dwie klasy od tej, w której się przed chwilą znajdowałyśmy. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam, że w środku czeka już na mnie cała grupa. Razem z Matyldą podeszłam do keyboardu, czyli do miejsca, z którego zawsze prowadziłam lekcje i nie za bardzo wiedziałam, jak mogę rozpocząć te zajęcia, ale mimo to, jakoś dałam sobie radę.
- Jak już słyszeliście, Matylda jest naszą nową uczennicą. Niestety, spędzi tutaj tylko tydzień, ale mimo to mam nadzieję, że ciepłą ją przyjmiecie do swojej grupy na ten czas. Matyldo - zwróciłam się do niej. - Przedstawisz się nam?
- Oczywiście. - odparła. - Jak już dobrze wiecie, nazywam się Matylda Szulc. Mieszkam w Niemczech, ale urodziłam się w Polsce.
- W Polsce? - zdziwił się Tom. - A potrafisz powiedzieć coś po polsku?
- Tak. Na co dzień, w domu z rodzicami porozumiewam się w tym języku.
- A powiesz coś? Na przykład: "Hola, me llamo Matylda, yo soy de Polonia y me encanta Argentina".
- Cześć, nazywam się Matylda, jestem z Polski i kocham Argentynę. - odpowiedziała z uśmiechem. - Co by tutaj jeszcze od siebie dodać? Nie mam rodzeństwa. Bardzo lubię i cenię sobie muzykę, ale taniec jest w moim życiu ważniejszy. Chciałabym zostać zawodową tancerką i mam nadzieję, że to marzenie się spełni tak, jak to o przyjeździe tutaj. Odkąd tylko pamiętam chciałam odwiedzić Amerykę Południową, ale według moich rodziców jak do tej pory było to niemożliwe. Dlatego jestem naprawdę wdzięczna waszemu dyrektorowi, że dzięki niemu mogłam się tutaj pojawić.
- Dziękujemy bardzo za to, że mieliśmy okazję lepiej cię poznać. Proszę, dołącz do grupy. Zaczynamy zajęcia.
Lekcja minęła bardzo szybko. Tom, jako miłośnik Polski, cały czas wypytywał Matyldę, jak coś powiedzieć po polsku, lub czy w kraju, w którym się urodziła jest podobnie jak w Argentynie. Można stwierdzić, że chłopak był nią zachwycony. Tamta godzina minęła naprawdę szybko i nim się obejrzałam nowa dziewczyna wychodziła z klasy otoczona przez kilka osób z naszej grupy, którzy mieli ochotę ją bliżej poznać. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju nauczycielskiego. Miałam teraz okienko, więc mogłam usiąść tam na spokojnie i sprawdzić kilka klasówek. Weszłam do środka. Okazało się, że był tam tylko nasz nowy nauczyciel tańca. Przywitałam się z nim i zaczęłam sobie parzyć kawę.
- Ty jesteś Angie, tak? - zapytał Lucas.
- Ja, ich unterrichte einen Gesang hier.
- Sprichst du Deutsch? - zapytał zdziwiony.
- Nie, ale uczyłam się go trochę w liceum. - uśmiechnęłam się. - Coś tam powiem, ale nie dużo. - odparłam. - Słyszałam, że potrafisz mówić jeszcze po polsku.
- Tak, to prawda. Skąd wiesz?
- Twoja córka się chwaliła. Pochodzisz z Polski?
- Tak. Mieszkałem tam dopóki Matylda nie skończyła dziesięciu lat. Później wyjechaliśmy do Niemiec i tam znalazłem pracę jako nauczyciel tańca w jednej ze szkół w Berlinie.
- A co z mamą Matyldy? Też jest Polką?
- Tak, mama Matyldy też była z Polski. Znaliśmy się od małego. Chodziliśmy razem do szkoły, ale zaiskrzyło pomiędzy nami dopiero po studiach.
- Powiedziałeś "była"...
- Umarła przy porodzie. - odpowiedział nim zdążyłam zadać pytanie.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Spokojnie, przecież wiem. To było dawno temu. Przyzwyczaiłem się do tego, że jej już nie ma przy mnie. Właściwie, przy nas. Najbardziej żałuję tego, że Matylda nie zdążyła jej poznać.
W tamtym momencie zrobiło mi się żal Lucasa. Nie wyobrażam sobie jakby wyglądało życie mojej córki, gdyby nie poznała któregoś ze swoich rodziców, a Matyldzie się to przytrafiło. Nie wiem nawet, jak wyglądałoby moje życie bez Pabla. Nie twierdzę, że uczucia Szulca były nie trwałe wobec jego ukochanej. Zazdroszczę mu tej odwagi, bo nawet jeśli ja bym straciła męża to nawet po długim okresie czasu nie umiałabym o tym mówić. Zbyt dużo śmierci już przeżyłam.
Wiem, co czuł. Podeszłam do niego bliżej i go przytuliłam. Był nieco zdziwiony, ale po chwili odwzajemnił uścisk. Nagle drzwi od pomieszczenia otworzyły się. Stałam do nich tyłem więc, żeby zobaczyć kto wszedł musiałam puścić Lucasa i obrócić się. Też tak zrobiłam. Oczywiście, jak zawsze nie w porę, zjawić się Pablo. Wiedziałam, że długo będę się z tego tłumaczyć.
- Widzę, że już się poznaliście. - powiedział mój mąż.
- Tak. Wiedziałeś, że Lucas i Matylda są Polakami i tylko mieszkają w Niemczech?
- Naprawdę? Mówisz po polsku?
- Tak.
- Zazdroszczę. To jest bardzo trudny język.
- Niestety taka prawda. - odpowiedział. - Jakbyś potrzebował pomocy w tłumaczeniu na polski to już wiesz, do kogo warto się zgłosić. - uśmiechnął się.
- Zapamiętam. - rzucił Pablo. - Angie, mógłbym prosić cię do mojego gabinetu?
- Jasne. - powiedziałam. - Lucas, jakbyś chciał pogadać, to dzwoń. - sięgnęłam po kawałek kartki i długopis. - Tu jest mój numer. Możesz dzwonić o każdej porze. - podałam mu ją. - Coś o tym wiem, więc śmiało. Nie krępuj się.
- Dziękuję. - odparł.
Wyszłam z pokoju i szłam zaraz za swoim mężem. Wiedziałam, że za moment się zacznie. Będziemy się kłócić. Nie chciałam tego tym bardziej, że nie zrobiłam nic złego. Pablo nacisnął klamkę od drzwi i weszliśmy do środka. On zajął swoje miejsce za biurkiem, a ja nadal stałam przy drzwiach.
- Wiem. Wiem, jak to wyglądało, ale uwierz, że to nie było tak.
- Nie przytulałaś go?
- Przytulałam, ale miałam do tego konkretny powód. Powiedział, że zmarła mu żona. Nie czuł się z tym najlepiej. Chciałam go pocieszyć. Widziałam, że tego potrzebuje.
- Zmarła mu żona? Słyszałem, że ma żonę. Opowiadał mi o niej.
- Może ma. Źle powiedziałam. Matka Matyldy zmarła przy porodzie. Możliwe, że do tego czasu sobie kogoś znalazł.
- W każdym razie nie poprosiłem cię tutaj, abyśmy o nim rozmawiali. Znaczy, nie do końca.
- W takim razie, po co? - spytałam.
- Wyszło tak niefortunnie, że Beto miał ich u siebie przetrzymać przez ten tydzień, ale zachorowała mu mama i nie jest w stanie się tego podjąć. Pomyślałem więc, że może zrobimy to za niego.
- Jasne. Mamy miejsce, warunki, czas też się znajdzie. Martina na pewno się ucieszy.
- Dobrze, że się zgadzasz. - uśmiechnął się i wstał z krzesła. - Mam najukochańszą żonę na świecie. - powiedział podchodząc do mnie.
- A ja najlepszego męża. - rzuciłam, gdy mnie objął.
- Te amo... - mruknął i pocałował mnie.
Zmienił się. Kilka lat temu urządziłby mi taką scenę zazdrości, że wyszłabym stamtąd, albo cała zapłakana, albo rozwścieczona, jednak nie teraz. Widocznie zdążył się już przekonać, że tylko on jest dla mnie ważny i że zawsze tylko on będzie się dla mnie liczył.
I jak Wam się podobał? Myślicie, że Matylda z Lucasem namieszają, czy raczej po prostu sobie będą, a życie Studia będzie toczyło się tak, jak zawsze? :D
Czy tylko ja tak okropnie nie mogę się doczekać świąt? Tak bardzo chcę już choinkę, prezenty, dwanaście potraw, trochę wolnego od szkoły i całą rodzinę w domu <3
Do zobaczenia w przyszłym tygodniu! ;*
bloggerka
Tak ja też nie mogę już się doczekać świąt.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział 😁
Kejla <3
Dzięki <3
UsuńFajny rozdział.czekam na nex
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńCieszę się, że się podobał ^_^