niedziela, 20 grudnia 2015

Sezon 3 - Rozdział 74 - Pablo jest ojcem Martiny, prawda?

Cześć!
Zapraszam na rozdział 74! <3
Odkąd Lucas wraz ze swoją córką pojawili się w Buenos Aires nie za wiele się zmieniło poza tym, że w naszym domu zamieszkało na jakiś czas dwoje cudownych, jak i utalentowanych ludzi, których wraz z moim mężem przygarnęłam tutaj z ogromną ochotą. Zamieszkiwali pokój gościnny w naszym domu, który znajdował się na parterze. Matylda razem ze swoim ojcem byli naprawdę dobrymi współlokatorami. Nie przeszkadzali, nie hałasowali i zostawiali po sobie porządek.
- Dzień dobry. - przywitałam się schodząc na śniadanie.
Znalezione obrazy dla zapytania matilda de violetta- Cześć. - odpowiedzieli razem goście.
- Jak się wam spało? Nie było wam za zimno? Dzisiejsza noc była chłodniejsza niż wczorajsza.
- Nie. Było naprawdę dobrze. - stwierdziła Matylda.
- Bo jak coś to mówcie. Damy wam koc, albo dwa. Mamy jeszcze w garażu piecyk elektryczny to przyniesiemy.
- Jak będziemy potrzebować to się odezwiemy. - zapewnił Lucas.
- To świetnie. - uśmiechnęłam się. - Wiecie może gdzie jest Pablo? - zapytałam.
- Z tego co kojarzę, poszedł do łazienki. - odrzekła córka nauczyciela tańca.
- Okej, dzięki. - rzuciłam i poszłam w stronę owego pomieszczenia.
Stanęłam przed drzwiami toalety i zapukałam do drzwi. Od razu usłyszałam wyraźne "zajęte".
- To ja, Angie. - powiedziałam, a wtedy on przekręcił zamek w drzwiach.
Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Mój mąż stał w samych bokserkach przed lustrem układając włosy na żel. Był tak tym zajęty, że nawet się nie obrócił, aby na mnie spojrzeć.
- Ty przygotowałeś śniadanie dla Szulców, czy sami się tym zajęli? - spytałam.
- Ja. Dlatego specjalnie wstałem wcześniej, żebyś ty dzisiaj mogła trochę dłużej pospać.
- Dziękuję. - odparłam. - Jesteś kochany. - podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
- Przecież wiem. - uśmiechnął się uwodzicielsko.
Oparłam swoje dłonie na jego ramieniu, na którym oparłam również głowę. Patrzyłam na nas w lustrze. Przyglądałam się każdemu najmniejszemu detalowi. Pasowaliśmy do siebie. Dopełnialiśmy się nie tylko dzięki cechom charakteru, podobnym zachowaniom czy tymi samym pasjom, ale również wyglądem. Można by powiedzieć, że on był dla mnie partnerem idealnym. Pablo zakręcił pudełko z żelem i odłożył je na bok. Oparł się rękami na umywalce i również zerknął w lusterko.
- Wiesz kogo tutaj widzę? - zaczął. - Kobietę, która pomimo wielu problemów odnalazła szczęście pokazując przy tym jak bardzo jest silna.
- Słyszałam też, że nie potrafiłaby żyć bez swojego męża. - dodałam. - Za to ja widzę mężczyznę, który potrafi kochać, jak żaden inny na świecie i gdy postawi sobie jakiś cel nie spocznie, dopóki go nie zdobędzie.
- Serio? Podobno jest szaleńczo zakochany w swojej małżonce. - zaśmiałam się. - Myślisz, że to nieprawda?
- Nie. - odpowiedziałam. - Wręcz przeciwnie. Po prostu cieszę się ich szczęściem. - powiedziałam przekręcając głowę w stronę jego twarzy, a następnie zerkając mu w oczy. - Kocham cię. Bardzo cię kocham.
Mój mąż obrócił się w moją stronę i objął mnie w talii przyciągając do siebie. Jedną ręką ujął moją dłoń i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej.
- Czujesz? - zapytał.
- Bicie twojego serca?
- Tak. Ono bije tylko dla ciebie. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała sobie przypomnieć co do ciebie czuję wystarczy, że położysz swoją rękę dokładnie w tym miejscu i wsłuchasz się uważnie. Pamiętaj o tym. - poprosił. - Nadejdzie kiedyś taka chwila, że nie usłysz nic. Nie oznacza to, że przestaniesz dla mnie cokolwiek znaczyć. Po prostu będzie to znak, że nadal jestem przy tobie mimo, że mnie nie widzisz. Nadal czuwam i kocham.
- Myślałeś kiedyś o tym, że dla kogoś możesz być całym światem? - spytałam. - I że twój najmniejszy dotyk może być ogromnym ukojeniem?
- A ty? Zdawałaś sobie sprawę, że ktoś może utonąć w twoich oczach i zapomnieć o wszystkim topiąc się w twoich ustach?
Przymknęłam oczy. Byłam świadoma tego, że nasze wargi zbliżają się do siebie. Już miały się ze sobą połączyć, czułam jak jego klatka piersiowa z chwili na chwilę coraz szybciej się unosi i opada... Moje serce również z każdą sekundą coraz przyśpieszało, gdy nagle...
- Angie! Pablo! Spóźnimy się do Studia!
- Już idziemy! - odkrzyknął mój mąż.  - Dokończymy innym razem.  - mruknął i pocałował mnie energicznie, lecz krótko.
Odsunął się ode mnie i zaczął wciągać na nogi spodnie. Ja spojrzałam na drzwi jednocześnie z żalem i ze złością. Dlaczego? Dlaczego akurat w takim momencie? Zerknęłam w lustro, poprawiłam włosy i wyszłam z pomieszczenia. W przedpokoju stali już gotowi do wyjścia nasi goście razem z Martiną. Gdy zaczęłam zakładać buty, Pablo wyszedł z łazienki, wszedł do salonu po kromkę pieczywa z dżemem truskawkowym i dołączył do nas. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież nic nie zjadłam, ale już było trochę późno, w związku z czym postanowiłam, że na najbliższej przerwie kupię sobie coś w Resto. Parę minut później byliśmy już w szkole. Dziewczyny dołączyły do swojej grupy, a ja wraz z moim mężem i Lucasem weszliśmy do pokoju nauczycielskiego.
- Z kim masz pierwsze zajęcia? - spytał Pablo nauczyciela tańca.
- Z grupą, w której jest Matylda, a co? - odpowiedział.
- Nic, tak po prostu się pytam.
- Tak w ogóle muszę stwierdzić, że masz cudowną córkę Angie. - powiedział Lucas. - Jest taka ładna, bystra i inteligentna. Cieszę się, że dogadała się z moją.
- Dziękuję. Oczywiście w dużej części to także zasługa Pabla. - zerknęłam na mojego ukochanego.
- Pomagał ci ją wychowywać? To dobrze. Przynajmniej miała jakiegoś mężczyznę przy swoim boku, kiedy rosła.
- Ym, tak. - przytaknęłam. - Jest naprawdę świetnym tatą.
- Chwila... - Lucas zastanowił się przez chwilę. - Martina to twoja córka? - zwrócił się z tym pytaniem do mojego męża.
- Tak. Dlaczego to cię tak dziwi?
- Jeszcze nigdy nie widziałem takiego trybu życia, jakie wy prowadzicie.
- To znaczy? Co w naszym życiu jest takiego zaskakującego? - zapytał Pablo.
Niestety nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Przerwał nam dzwonek, a na dodatek do pokoju wparował rozkojarzony Beto standardowo szukając swojej kanapki. Nim się obejrzeliśmy Lucasa nie było już w pomieszczeniu. Stwierdziłam, że ja też powinnam już lecieć i wyszłam na lekcję.
Po zajęciach, zgodnie z moimi wcześniejszymi planami wybrałam się do Resto Bandu na jakieś śniadanie, gdyż byłam niezmiernie głodna. Zamówiłam sobie dwie kanapki oraz sok pomarańczowy i zajęłam miejsce przy jednym z wolnych stolików. Nagle do knajpki wszedł Lucas, który przyszedł tutaj z zamiarem wypicia kawy. Złożył zamówienie i dosiadł się do mnie.
- Jak minęły ci zajęcia? - spytałam biorąc pierwszego kęsa bułki. - Dałeś radę?
- Tak. Wasi uczniowie są naprawdę świetni. Cudownie się z nimi pracuje. - odpowiedział. - Mogę ci zadać osobiste pytanie?
- Jasne. - rzuciłam. - Co chcesz wiedzieć?
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale to czego się dzisiaj dowiedziałem sprawiło, że chciałbym to wiedzieć. - zaczął. - Pablo jest ojcem Martiny, prawda?
- Tak. - nadal nie rozumiem, co w tym było takiego dziwnego.
- Spałaś z nim?
- To chyba logiczne, że tak... - powiedziałam.
Spojrzał się na mnie dość dziwnym wzrokiem. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Zachowywał się tak, jakby nie wiedział, skąd biorą się dzieci. Nie rozumiałam również, dlaczego informacja o tym, że Martina jest jego córką go aż tak bardzo zaskoczyła.
- Przepraszam, ale muszę już lecieć. Zaraz mam lekcje.
- Jasne, leć. - odparł.
- Luca! Luca! - wołałam brata Francesci, abym mogła zapłacić.
- Idź już, bo się spóźnisz. Ja zapłacę.
- Nie wygłupiaj się. Jesteś gościem, więc tak właściwie to ja powinnam płacić za ciebie. - uśmiechnęłam się. - Luca! - krzyknęłam jeszcze raz. - Może jednak zapłać, ale z moich, dobrze? - poprosiłam wręczając mu do ręki dwa banknoty. - Już był dzwonek.
- Tak, biegnij.
- Dzięki. - rzuciłam wybiegając przez drzwi.
Od tamtej chwili zmieniłam nieco zdanie o Lucasie. Rozmowa z nim w pewnym momencie zrobiła się dziwna. Wydawało mi się, że on nie wiedział o czymś, o czym powinien wiedzieć, ale jeszcze nie doszłam do tego, co to mogło być. W każdym razie chciałam się dowiedzieć, co jest na rzeczy nie koniecznie wciągając w to mojego męża. Niby nie miał nic do niego, ale wiedziałam, że zaraz może wydarzyć się coś, co mogłoby to zmienić.

Dzień dobry! Witam wszystkich serdecznie! :)
Mam nadzieję, że rozdział 74 Wam się podobał ;D
Może nie powinnam Wam zdradzać, ale w czwartek pojawi się coś na blogu, ale nie powiem Wam co to będzie :P.
Możecie być pewni, że to nie będzie next ^_^

Do zobaczenia za 4 dni! ;*
bloggerka

4 komentarze:

  1. Ja wiem co to będzie 😁 życzenia dla mnie z okazji urodzin 😜 Super rozdział
    Kejla <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM!!! <3
      Wiem, że spóźnione, ale mam nadzieję, że się nie gniewasz ;)

      Usuń
    2. Oczywiście że nie 😁 dziękuję
      Kejla <3

      Usuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)