wtorek, 19 stycznia 2016

Sezon 3 - Rozdział 81 - Blondynka, niebieskie oczy, lat szesnaście

Cześć!
Zapraszam na rozdział 81! <3
Była już trzecia w nocy, a Matylda jeszcze nie wracała do domu. Zaczynaliśmy się już wszyscy martwić, nawet Martina wyszła z pokoju i pytała się co się z nią dzieje. Najgorsze przeczucia miał oczywiście Lucas. Cały czas zdenerwowany chodził po domu i przeżywał, że coś mogło jej się stać, że mogła wpaść pod samochód, zabłądzić czy zostać uprowadzona. Do pewnego momentu ignorowałam to, lecz z czasem zaczynałam odczuwać coraz bardziej to samo co on. Nawet na Pabla zaczynała przechodzić ta zła energia.
- Musimy coś zrobić. Nie możemy tak bezczynnie siedzieć podczas, gdy moja córka błąka się samotnie po obcym mieście! - nalegał nasz tymczasowy lokator. - Proszę, pomóżcie mi. - błagał.
- Masz rację. - odparł mój mąż. - Minęło zbyt dużo czasu odkąd jej nie ma.
- Zadzwońmy na policję. - zaproponowała Martina. - Oni na pewno ją znajdą.
- Nie byłbym tego taki pewien. - powiedział Galindo. - Zazwyczaj w takich sytuacjach nie robią zbyt wiele. Zapewniają tylko, że w okolicy jest bezpiecznie i mówią, że skoro rodzice się tak martwią o dziecko, to też na przyszły raz niech to pamiętają i nie puszczają go na imprezę z alkoholem. - odpowiedział. - Musimy sami się tym zająć. Poszukamy jej na własną rękę. - zarządził Pablo. - Martina, ty pójdziesz ze mną, a Angie i Lucas wezmą samochód i pojeżdżą po okolicy. Zaglądnijcie do jakiś parków, pobliskich lasów, nad jezioro. My będziemy jej szukać na mieście i po sąsiadach.
Po tych słowach wszyscy sięgnęli coś ciepłego do ubrania i wyszli z domu. Ja zgodnie z planem mojego męża poszłam z Polakiem do auta i wyjechałam z garażu. Pierwszym miejscem, do którego chciałam pojechać był Park Główny.
- Nie znajdziemy jej. To niemożliwe. To jest gorsze niż szukanie igły w stoku siana. - denerwował się mój towarzysz. - Jak my mamy znaleźć nastoletnią dziewczynę w stolicy Argentyny?!
- Uspokój się. - nalegałam. - Paniką nic nie wskórasz. Znajdziemy ją, zobaczysz.
- Łatwo ci mówić! Niby jak mam nie panikować?!  Nie mamy nawet pojęcia, gdzie jej szukać.
- Odnajdzie się. - zapewniałam. - Kiedyś... - chciałam mu opowiedzieć pewną historię, ale gdy zerknęłam na niego wiedziałam, że i tak by nie uważał. - A z resztą nie ważne.
- Mów, mów. - poprosił. - Może twoja historia chociaż trochę mnie odstresuje.
- Kiedyś okropnie pokłóciłam się z Pablem. O totalną pierdołę, ale nie ważne. W każdym razie byliśny tak skłóceni, że on wyprowadził się z domu. Ani ja, ani Martina nie wiedziałyśmy dokąd. Jedyny kontakt jaki z nim miałyśmy to telefon i na dodatek odbierał on tylko od naszej córki, bo ze mną w ogóle nie chciał rozmawiać. Nawet, gdy ona się go pytała, gdzie mieszka, nie odpowiadał jej. Nie chciał, żebyśmy widziały. I pewnego poranka, kiedy wołałam ją na śniadanie, ona nie chciała zejść na dół. Weszłam do jej pokoju, a tam jej nie było. Zastałam tam tylko krótki liścik, w którym pisała, że poszła go szukać. Byłam tak samo przerażona jak ty teraz. Nie odbierała telefonu, nie odpisywała na sms'y, nie dawała żadnego znaku życia.
- Ale znalazłaś ją potem, prawda? - zapytał jakby nieco uspokojony.
- Nie, ale ona znalazła swojego tatę. Jeszcze tego samego dnia, idąc cały czas na pieszo, odnalazła go na drugim końcu Buenos Aires, rozumiesz? Do tej pory nie potrafię zrozumieć tego, jak udało jej się to zrobić. Nie umiem wyjść z podziwu.
- Wiesz jak daleko od was mieszkał Pablo?
- Pół godziny jazdy samochodem, czyli około 35 kilometrów.
- I cały czas szła na pieszo? - powtórzył zdziwiony.
- Może korzystała z autobusów i metra, ale wiesz, miejskie środki transportu dowożą cię tylko na przystanek i jadą zazwyczaj głównymi drogami, a ona nie miała w ogóle pojęcia gdzie go szukać, a mimo to znalazła go. - zakończyłam. - Musisz po prostu wierzyć, że się uda.
- Chyba nigdy nie nadziwię się waszą rodziną. - stwierdził. - Robicie tyle rzeczy, których przyznam, sensu nie rozumiem, ale udaje wam się naprawdę dużo zdziałać jeśli wam na czymś szczerze zależy. Po za tym kochacie się bezgranicznie, a to też przecież jest ważne.
Nagle po samochodzie rozległy się odgłosy mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na ekran. Dzwonił mój mąż. Miałam nadzieje, że miał nam do przekazania dobrą wiadomość, ale, jak się chwilę później okazało, nie do końca taką jaką miałam na myśli.
- Tak, kochanie? - spytałam po wciśnięciu zielonej słuchawki.
- Przed chwilą Martina pomyślała, że Matylda może być u Toma. To całkiem prawdopodobne, nie sądzisz?
- Możesz mieć rację. Idźcie to zbadać.
- Właśnie sęk w tym, że ja bym wolał tam z nią nie iść. Sama chyba wiesz dlaczego...
- A no tak. Zapomniałam. - odparłam. - Pojedziemy tam zaraz, gdy tylko obskoczymy park.
- Dobrze. Powodzenia.
- Dzięki wzajemnie. - zaśmiałam się lekko. - Bez odbioru.
- Bez odbioru. - powiedział Galindo nim się rozłączył.
- Gdzie mamy pojechać jak obejdziemy park? - zapytał Lucas.
- Podjedziemy do Toma. Nie wykluczone, że u niego będzie.
- No tak... - przytaknął mój znajomy. - Masz jeszcze jakieś ciekawe, motywujące historyjki z życia, którymi mogłabyś się podzielić, abym był bardziej spokojny?
- Jest tego masa, uwierz mi. - uśmiechnęłam się. - Ale naprawdę nie chcę cię zanudzać.
- Skąd w ogóle pomysł, że mnie zanudzasz? - zdziwił się.
Akurat dojeżdżaliśmy na miejsce. Gdy wysiedliśmy z auta i chodziliśmy już po parku zaczęłam mu opowiadać przeróżne historie. Naprawdę różne. Tę, jak zgubiłam się kiedyś w supermarkecie będąc sama z Marią na zakupach, albo jak zgubiłam się w Paryżu, gdy byłam z Pablem na rocznicy ślubu. Powiedziałam mu również o tym, że największy etap mojego ledwo dorosłego życia, zajęły podróże i poszukiwania mojej siostrzenicy Violetty. Gdy skończyłam opowiadać zapadła ogromna cisza, która mnie przeraziła. Nie znosiłam chodzić po mieście w nocy, a w ciszy to już w ogóle. Jeszcze to nie było centrum miasta, gdzie jest pełno sklepów i w miarę ludzi, tylko zalesiony park, w którym o tej porze nikogo nie było.
- Chyba jej tutaj nie ma... - mruknęłam jak najciszej mogłam, ale też tak, żeby usłyszał to Lucas.
- Jedźmy już do Toma. Coś mi mówi, że ona tam właśnie jest.
Przytaknęłam i wróciliśmy do samochodu. Parę chwil później znaleźliśmy się pod domem byłego chłopaka mojej córki. Wszystkie światła w oknach od strony ulicy były zgaszone. Nie mogłam sobie przypomnieć, od której strony nastolatek miał swój pokój, ale nawet nie miałam na to czasu, bo mój znajomy od razu podbiegł do drzwi i zaczął gwałtownie w nie pukać. Nagle stanął w nich wysoki mężczyzna, którego nie miałam jeszcze okazji poznać, ale z tego co opowiadała mi Alejandra wywnioskowałam, że to właśnie był jej mąż.
- O co chodzi? - zapytał zaspany, ale również nieco zdenerwowany.
- Matylda jest w środku?! - warknął Lucas.
- Słucham?
- Matylda, blondynka, niebieskie oczy, szesnaście lat, dziewczyna. Jest tutaj? - rozwinął mój znajomy.
- Pozwól, że ja się tym zajmę. - poprosiłam. - Dobry wieczór. Nazywam się Angeles Galindo. Jestem nauczycielką śpiewu w Studio, a mój mąż, Pablo Galindo, jest jego dyrektorem i właścicielem. Po za tym jestem również matką Martiny, do niedawna dziewczyny pańskiego syna... - nagle przerwała mi matka Toma, która, gdy tylko mnie zobaczyła schodząc ze schodów, od razu do mnie podbiegła.
- Cześć, Angie. - przywitała się. - Coś się stało, że odwiedzacie nas o tak późnej porze? Proszę, nie stójcie tak, wejdźcie do środka. - przesunęła się, a my chwilę potem znaleźliśmy się w długim korytarzu. - Mów co się dzieje.
- Nie wiem, czy Tom wam opowiadał, ale w Studio mamy teraz wymianę i przyjechał do nas nauczyciel z Niemiec wraz z córką.
- Lucas Szulc, miło mi. - przedstawił się podając rękę rodzicom byłego mojej córki.
- Otóż jego córka, Matylda, z tego co ostatnio zauważyliśmy... - zawahałam się przez moment. - Miała ostatnio bardzo bliski kontakt z Tomem, a że zniknęła z domu pomyśleliśmy, że może być tutaj.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiony Jonathan podszedł do nich i otworzył je.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że przeszkadzam o tak późnej porze. Nazywam się... Angie? Ty już tutaj?
Tymi nagłymi gośćmi okazali się mój mąż wraz z moją córką. Weszli do środka i stanęli obok nas.
- Oni w tym samym celu. - powiedziałam.
- Matylda zjawiła się u nas jakąś godzinę temu. Rozmawiała przez chwilę z naszym synem, a później wybiegła stąd. Wyglądała na zdenerwowaną. Nie wykluczone, że płakała.
Tym razem przerwał nam Tom, który schodził po schodach. Był w piżamie, ledwo przytomny.
- Co się tu dzieje...? - zapytał po czym przetarł oczy. - Angie? Pablo? Lucas? - nieco oprzytomniał. - Mar-tina? - dodał ciszej, gdy ujrzał nastolatkę chowającą się za plecami swojego ojca. - Co wy tu robicie?
- Przyjechali tu z powodu tej twojej blond koleżanki, co tutaj była jakiś czas temu. Okazało się, że uciekła z domu i próbują ją odnaleźć.
- Niestety, nie mogę wam teraz pomóc. Naprawdę nie dawno stąd wyszła. - odparł. - Martinko, możemy pogadać? - poprosił.
- Ona nie ma ci nic do powiedzenia. - odpowiedział za nią Galindo.
- Proszę...
- Daj jej spokój. - rozkazał mój mąż.
- Pablo, a może dasz dojść do głosu Martinie? - spytał grzecznie chłopak. - Martina...
- Słuchaj mojego taty. - rzuciła od niechcenia, a następnie wtuliła się w ramiona ojca, aby ukryć smutek i łzy.
- No cóż, w takim razie dziękujemy za pomoc. - powiedziałam. - Przepraszamy również za tak późne najście.
- Nic się nie stało. - zapewniała nas Alejandra. - Dajcie znać, jak dziewczyna się odnajdzie.
- Dobrze. Dobranoc. - odparliśmy i pożegnaliśmy się.
Wszyscy byliśmy już zmęczeni. Nawet Lucasowi tak chciało się spać, że przestał ukazywać swoje zdenerwowanie i poprosił, abyśmy wracali już do domu, bo dalsze szukanie nie ma sensu. Jeśli obudzilibyśmy się, a jej nadal by nie było, wtedy zaczęlibyśmy robić coś więcej. Całe szczęście nie było nam to potrzebne, bo gdy wjechałam samochodem do garażu zauważyłam, że na ławce ktoś siedzi. I oczywiście nie był to kto inny jak Matylda. Kiedy tylko mnie ujrzała pobiegła do drzwi i weszła do domu.
- Przepraszam! - zaczęła wchodząc. - Jestem okropną córką tato, naprawdę przepraszam. - podeszła do niego i go
przytuliła. - Kocham cię, naprawdę nie chciałam ci narobić problemów. Pablo, Angie... - zwróciła się do nas. - Wybaczcie mi, że nie przespaliście tej nocy, bo miałam taki kaprys. Starałam się być dobrą lokatorką, ale teraz mi coś nie wyszło. - powiedziała, gdy łzy zaczynały jej coraz szybciej spływać po policzkach. - Martina, ciebie też przepraszam. Przysięgam, że nie wiedziałam, że Tom to twój chłopak, ale nawet to nie usprawiedliwia mnie z mojego zachowania. - podeszła do niej bliżej. - On cię kocha, naprawdę. To ja go pocałowałam.
- To nie zmienia faktu, że on ze mną zerwał... - szepnęła moja córka.
- To przeze mnie. Wybacz mu. Nie możesz zrezygnować z tak wielkiej miłości przez jeden głupi błąd. Naprawdę nie warto. Porozmawiaj z nim. On ma ci dużo do powiedzenia. - dodała, a chwilę później obie tuliły się sobie w ramionach.
- Mam propozycję. - wtrącił mój mąż. - Może chodźmy wszyscy spać. Chyba nie tylko ja mam już dość wydarzeń z dzisiaj.
- Zaraz, jeszcze muszę wymyślić jej jakąś karę. - stwierdził Lucas.
- Oj, daj jej już spokój. - poprosiłam. - Już się dziewczyna dzisiaj nacierpiała, no.
- A jak nie, to zrób to jutro. - odparł Pablo. - Serio, jestem już bardzo zmęczony.
- Dobrze, daruję ci. - powiedział Polak. - Ale to pierwszy i ostatni raz.
- Dzięki tato. - uśmiechnęła się. - Jeszcze raz wszystkich was przepraszam. - odrzekła. - A teraz dobranoc. Do jutra.
- Dobranoc. Śpijcie dobrze. - pożegnałam się i razem z moim mężem, jak i z córką weszliśmy na górę i rozeszliśmy się do swoich sypialni.

Dzień dobry! Witam Was bardzo serdecznie! :D
Przepraszam, że tyle musieliście czekać na next, ale naprawdę miałam wiele spraw na głowie i nie mogłam go wstawić wcześniej. Mimo to mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)
Postaram się znaleźć więcej czasu w lutym i zrobić kilka poprawek na blogu. Mam nadzieję, że mi się to uda ^_^

Ciao! :*
bloggerka

Ps. Zapomniałabym Wam podziękować - 80.000 wyświetleń! Wow *.*
Jeszcze niedawno dziękowałam za 70, a teraz już jest o dziesięć więcej. Z całego serduszka dziękuję <3

4 komentarze:

  1. To na pewno dzięki mnie 😁 Super rozdział. Oczywiście się nie gniewam bo piszesz tak pięknie, że po prostu bym nie dała rady 😉
    Kejla <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Majka<3

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)