Witam Was w ten słoneczny dzień :)
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba <3
To kilkanaście dni było dla mnie naprawdę trudne... Wypadek, Pablo w szpitalu, zerwanie z Edwardem... Tęsknię za nim, aczkolwiek nie odczuwam wielkiej pustki... Tak chyba nie powinno być, ale niestety tak jest. Najbardziej brakuje mi go pod wieczór, gdy leżę w łóżku. Nikt mnie nie przytula, nie całuje, nie mówi "dobranoc"... Starałam się nie myśleć o słowach, które wypowiedział, gdy ze mną zerwał. Nie chciałam w nich odnaleźć prawy, która z pewnością się tam ukrywała. Musiałam sobie dalej jakoś radzić sama. Tamtego dnia byłam umówiona z Germanem na spacer. Tak, z moim szwagrem. Dawno razem nie rozmawialiśmy, a szczera pogawędka z nim była świetnym pomysłem. Spotkaliśmy się w naszym ulubionym parku, a następnie po nim spacerowaliśmy.Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba <3
- No więc, co u ciebie słychać? - zapytał.
- Nie jest najlepiej... - odpowiedziałam. - Nie wiem, czy słyszałeś, ale Pablo wylądował w szpitalu.
- Tak, słyszałem. Violetta mi powiedziała późnym wieczorem, w dniu koncertu. Jeśli się nie mylę, zadzwoniła wtedy do niej z tą wieścią Martina. Jak się trzyma? Jest bardzo źle?
- Jest w śpiączce. Jego stan jest stabilny, aczkolwiek przeraża mnie to, że nie wiadomo, kiedy się z niej wybudzi. Boję się tego oczekiwania, gdyż nie wiem, ile ono będzie trwało...
- Ale Edward cię chyba wspiera? Tym bardziej, że to jego brat.
Wiedziałam, że zacznie ten temat. Po ostatniej rozmowie z nim na temat młodszego Galindo spodziewałam się, że będzie chciał kontrolować mój związek, który już tak naprawdę się zakończył...
- Ja i Edward zerwaliśmy. - odpowiedziałam krótko. - Tylko nie myśl, że to z powodu naszej ostatniej rozmowy.
- Jasne, jasne. Rozumiem, że mieliście swoje własne powody do tego. - powiedział. - Zobacz, jabłka w karmelu. Masz ochotę? Wiem, że je bardzo lubisz.
- Skoro mnie tak namawiasz... - uśmiechnęłam się.
Mój szwagier podszedł do stoiska i zakupił nam po moim przysmaku. Usiedliśmy na pobliskiej ławce, zajadaliśmy się nim i kontynuowaliśmy rozmowę.
- A jak tam ci się żyje z Priscillą? - spytałam. - Ile to już lat? Dziesięć?
- Za miesiąc będziemy obchodzili swoją dziesiątą rocznicę spotykania się. - odpowiedział dumnie. - Angie... Jest coś, o czym powinnaś wiedzieć.
- Słucham. - nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.
- Dzień przed koncertem byłem u Pabla w domu i rozmawiałem z nim... o tobie...
- Nie mów mi. Naprawdę nie chcę tego słyszeć.
- Ale powinnaś, bo on nie zdążył ci tego powiedzieć. - wszedł mi w słowo. - Urządziliśmy sobie poważną rozmowę. Ciężko było, aczkolwiek po długim czasie otworzył się przede mną i wyznał, co tak naprawdę do ciebie czuje...
(*oczami Germana* ~ rozmowa z Pablem)
- Tak, kocham ją! Najbardziej na świecie! Nigdy nie przestałem! - krzyknął. - Ale ona teraz czuje do mnie tylko przyjaźń... A przecież zależy mi na tym, aby była szczęśliwa, więc gdyby nie koncert, wyjechałbym stąd natychmiast...
*- Nie prościej byłoby po prostu do niej wrócić?
- Nie potrafię...
- Dlaczego?
- Bo za każdym razem ją ranię. Nie potrafię wytrzymać tego widoku, jak cierpi za każdym razem, a wciąż trwa przy mnie.
- To jest miłość. Pomimo wszystko jest obok.
- Jest dla mnie wszystkim, chcę by była szczęśliwa, a ja jej tego szczęścia nie dam, więc muszę dać jej odejść.
- Zrozum, że ona nie chce odchodzić. Szczęście czuje tylko wtedy, gdy jest przy tobie.*
- Ona woli być szczęśliwa z moim bratem, więc muszę jej na to pozwolić.
- A może woli ciebie, tylko boi się, że ją odrzucisz? Może na zewnątrz nie wie, co czuje, ale w głębi serca wykrzykuje twoje imię?
- Skąd możesz wiedzieć, co ona czuje?
- Widzę. Już nie jest tą samą Angie. Jej uśmiech nie jest już tak duży. Jej oczy częściej są załzawione. Coraz rzadziej się śmieje... Brakuje jej ciebie.
- Chyba ci się coś pomyliło...
**- Mogłeś być mężczyzną jej życia. Jedno słowo, jeden gest. Mogłeś być płomieniem utrzymującym ogień w jej sercu. Mogłeś osuszać łzy radości i smutku. Mogłeś dotykać i szanować. Mogłeś być ponad wszystkim i pomimo wszystko. Mogłeś kochać najszczerszą miłością. Mogłeś.** Ja też mogłem... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile kosztowało mnie, aby o niej zapomnieć i związać się z Priscillą... Jeśli chcesz, aby cały wasz związek nagle zniknął, to twoja sprawa, ale nie wiesz, ile cię to będzie kosztować. Ciężko ci będzie o niej zapomnieć, gdy kładąc się wieczorem do łóżka będziesz o niej myślał, w nocy będziesz o niej śnił, a rano obudzisz się ponownie z myślą o niej. - odparłem wychodząc.
- Kocham ją.
- To na co czekasz? Powiedz jej to. - odrzekłem, a następnie opuściłem jego mieszkanie.
(*wydarzenia widziane oczami Angie*)
- Angie... To on powinien ci to powiedzieć, ale teraz nie może, więc powiem to za niego. On cię kocha. Byłaś jego jedynym powodem do uśmiechu.
- Wiem. - czułam, że kąciki ust lekko mi się podniosły. - Powiedział mi to na koncercie, ale ja głupia uciekłam...
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie wiem. - powiedziałam. - Może się bałam? Bałam się, że tak naprawdę nigdy nie przestałam go kochać? Bałam się jego miłości?
- Nadal się jej boisz?
- Nie... - odpowiedziałam. - Dziękuję. Uświadomiłeś mi coś bardzo ważnego. - odrzekłam podnosząc się z ławki. - Wybacz, ale muszę coś załatwić. Do zobaczenia! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę szpitala.
Weszłam do jego sali i, tak jak zwykle, usiadłam na krześle obok jego łóżka. Złapałam parę wdechów, gdyż odrobinę zmęczyłam się tym biegiem. Spojrzałam na jego twarz z uśmiechem i zaczęłam, tak jak codziennie, opowiadać mu o przeżytym dniu.
- Uświadomiłam sobie dzisiaj coś bardzo ważnego... - powiedziałam. - Że tak naprawdę, nic nie może nas rozdzielić.
Nagle w głowie usłyszałam melodię doskonale znanej mi piosenki. Nie wiadomo dlaczego, ale zaczęłam ją śpiewać. Nie ważne w tamtym momencie było to, że głupio to wygląda. Liczył się tylko on.
- Patrzeć na ciebie, chcę śnic o tobie, chcę przeżyć z tobą każdą chwilę... Chcę cię przytulić, chcę pocałować, chcę ciebie mieć blisko siebie... Ty jesteś moim pragnieniem... Przecież to co czuję, to miłość...***
Zbliżyłam się do niego. Położyłam swoją głowę na jego torsie. Oczywiście zrobiłam to z ogromną uwagą i delikatnością, bo pamiętałam o jego ranie po wypadku.
- Kocham cię, Pablo. - po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
Nagle poczułam, jakby lekko się poruszył. Szybko zabrałam głowę. Nie pomyliłam się. Otworzył oczy. Nie mogłam w to uwierzyć. Gdybym mogła, skakałabym ze szczęścia. Czułam, że w końcu wszystko zacznie się układać...
* - źródło: besty.pl
** - źródło: temysli.pl
*** - polska wersja "Nuestro camino" wedłg Sharon.
Jak Wam się spodobał rozdział? :D
Angie i Pablo są coraz bliżej ♥
Ale czy aby na pewno? ^_^
Do zobaczenia jeszcze dzisiaj! ;*
bloggerka
Ale fajny rozdzial. Nie wiem czemu ale dzisiaj jak ogl ostatni odc violetty to normalnie mialam taka radoche jak nigdy. Szkoda ze juz po violettcie. Wiesz moze kiedy odcinek specjalny?
OdpowiedzUsuńKejla <3
Dzięki :)
UsuńSerio? Ja od koncertu cały czas płakałam :')
Niestety nie wiem. Mam nadzieję, że Disney w ogóle zechce go wyemitować. :/