wtorek, 16 czerwca 2015

Sezon 3 - Rozdział 37 - Naprawdę mnie nie pamiętasz?

Czy Pablo i Angie w końcu się zejdą?
Dowiecie się już dzisiaj! ;)
Natychmiast pobiegłam po lekarza, któremu z ogromną radością wykrzyczałam, że Pablo się wybudził. Dopiero wtedy do mnie dotarły słowa Edwarda. "Taka miłość, jak wasza, jest jedna na milion, dlatego nie warto ją niszczyć, bo ona zawsze przetrwa." Czułam, że miał rację. Wtedy bałam mu się ją przyznać, ale teraz już nie...  Gdy weszliśmy do sali, doktor zajął się badaniem starszego Galindo.
- Tak się cieszę, że w końcu się obudziłeś. - powiedziałam. - Musimy porozmawiać i nadrobić ten stracony czas...
- Kim jesteś? - zapytał Pablo.
- Nie poznajesz mnie? - zdziwiłam się. - To ja, Angie. Angie Galindo. Twoja żona. - zaczęłam w duchu panikować. - Panie doktorze, czy to normalne, że ma zanik pamięci?
- Wydaje mi się, że tak, aczkolwiek muszę to sprawdzić. - odparł lekarz, po czym lekko się uspokoiłam. - Pamięta pan, jak się pan nazywa? - zwrócił się bezpośrednio do swojego pacjenta.
- Tak, Pablo Galindo.
- Gdzie pan pracuje?
- Nie wiem... Nie pamiętam.
- A co jeszcze pan o sobie pamięta? Hobby? Ile ma pan dzieci?
- Już kompletnie nic. - odpowiedział.
- W takim razie musimy zabrać pana na kilka badań. - stwierdził medyk. - Niech pani tutaj zaczeka.
Usiadłam na krześle i czekałam. Miałam nadzieję, że to było tylko chwilowe. Przecież już wszystko miało się układać... Mieliśmy do siebie wrócić i być dalej szczęśliwą rodziną... Czas oczekiwania oczywiście musiał mi się wydłużać. Co chwila zerkałam na zegarek i liczyłam, ile już ich nie ma. Pół godziny później zjawili się w sali z powrotem.
- Już wszystko jasne pani Galindo. - lekarz zwrócił się do mnie. - Pani mąż na chwilę obecną nie pamięta za wiele, ale proszę się tym nie martwić. Pamięć z czasem mu wróci. Do dwóch tygodni powinien sobie przypomnieć wszystkie najważniejsze rzeczy. Niestety, pojedyncze wspomnienia mogą mu umknąć, ale na to nic nie poradzimy. Najlepszym sposobem na przywrócenie mu pamięci będzie pani. Musi mu pani dużo opowiadać. O tym co państwo przeżyli, o waszej rodzinie. Jednak niech pani zacznie od podstawowych rzeczy. Dopiero później niech wchodzi pani w szczegóły. - uśmiechnął się do mnie. - A teraz zostawiam państwa samych.
Lekarz opuścił salę, a ja usiadłam obok łóżka mojego męża. Przypatrywał mi się z ogromną dokładnością.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz? - spytałam mimo, iż doskonale znałam na to odpowiedź.
- Naprawdę. - powiedział. - Opowiedz mi coś o nas. Czy my nawzajem się kochamy?
- Tak. Ostatnio niestety, nasze relacje się nieco zepsuły, ale próbowaliśmy to naprawić. Cztery miesiące temu pokłóciliśmy się i wyprowadziłeś się z domu.
- O co się pokłóciliśmy?
- O naszą córkę. Ma na imię Martina. Ma szesnaście lat i uczęszcza do szkoły muzycznej, Studia On The Top, którego ty jesteś właścicielem i dyrektorem, a ja pracuję tam jako nauczycielka śpiewu.
- Czyli jestem dyrektorem szkoły?
Znalezione obrazy dla zapytania studio violetta- Tak, ale to nie jest zwykła szkoła. To jest prestiżowa szkoła. Uczymy w niej śpiewu i tańca. Tam przedmioty związane są tylko z muzyką. Mamy internetowy program, który pomaga rozwijać się naszym uczniom. Wywodzi się z niej wiele sławnych osób m.in. Rafa Palmer, którego nie lubisz, Violetta Castillo-Hernadez, która jest moją siostrzenicą, jej mąż Diego...
- Skoro pracuję w takiej szkole, to znaczy, że pewnie moje hobby związane jest z muzyką.
- W młodości byłeś tancerzem i to całkiem niezłym. Oprócz tego grasz na gitarze i fortepianie. W Studiu uczysz tańca, aczkolwiek pomagasz dzieciakom również przy tworzeniu piosenek.
- Czyli moje życie nie jest takie złe.
- Nigdy nie narzekałeś. - zaśmiałam się.
- Mogłabyś mi coś zaśpiewać? Może wtedy bym sobie coś przypomniał.
- Tutaj, teraz?
- Dlaczego niby nie? Nikt nie słucha. - zachęcał mnie.
- Skoro nalegasz. - zgodziłam się. - Napisaliśmy tę piosenkę razem. Paręnaście lat temu, ale lubię do niej wracać, bo jest nasza. - uśmiechnęłam się i zaczęłam. - Zaraz zobaczysz, jak się rodzisz na nowo... Poczuj, że wciąż próbujesz... Gdy jesteśmy razem! Coś się rozpala na nowo... Poczuj, że wciąż próbujesz... Gdy jesteśmy razem!*
- Masz bardzo ładny głos. - powiedział.
Podziękowałam mu. Nagle poczułam, że próbuje złapać mnie za rękę, ale była ona trochę za daleko. Od razu przysunęłam się do niego bliżej, a on wtedy ścisnął moją dłoń.
- Nie pamiętam cię, ale gdy patrzę w twoje oczy widzę, że musiałem być naprawdę szczęśliwy mając tak wspaniałą osobę przy swoim boku. - odparł. - Powiedziałaś, że się pokłóciliśmy i wyprowadziłem się. Jakie stosunki mieliśmy między sobą dzień, dwa przed wypadkiem?
- To jest trochę skomplikowane... - odpowiedziałam. - Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałabym ci powiedzieć.
- Słucham.
- Przepraszam.
- Ty mnie przepraszasz?
- Tak... Wiem, że tego nie pamiętasz, ale to przeze mnie miałeś ten wypadek... Uratowałeś mnie przed rozpędzonym samochodem...
- Podobno byłem kochającym mężem, więc zrobiłem to, co uważałem za słuszne. - odpowiedział.
- Gdy tylko wyjdziesz ze szpitala, będziesz musiał się ponownie przeprowadzić do mnie. Znaczy do ciebie, bo ja mieszkam w twoim domu... Chodzi mi o to, że...
- Zrozumiałem. - uśmiechnął się.
- Przepraszam cię, ale muszę się już zbierać. Moja, znaczy nasza córka kończy zaraz zajęcia, a ja muszę ugotować jej obiad.
- Jasne. Ucałuj ją ode mnie. Następnym razem możesz ją ze sobą tutaj zabrać. Chciałbym ją poznać.
- Oczywiście. Do zobaczenia. - wstałam i wyszłam z sali.
Gdy wróciłam do domu, przygotowałam obiad. Chwilę później moja córka wróciła ze Studia z dość dziwnymi słowami na ustach. Nie było to zwykłe przywitanie.
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć, bo już po prostu nie daję rady! Pamiętasz, jak w którąś sobotę tata przyjechał po mnie, a ja akurat byłam w kinie z Edwardem? I przez przypadek wybraliśmy dwu godzinny film? Albo to gdy byłam u Pauli i Edward przyjechał samochodem, aby mnie odebrać i ten samochód zupełnie przez przypadek się popsuł?
- Tak, wszystko pamiętam.
- W takim razie muszę powiedzieć ci, że te "przypadki", to tak naprawdę nie były przypadki...
- To znaczy...?
- To znaczy, że specjalnie wybrałam wtedy najdłuższy film w kinie, a o samochód lepiej nie pytaj
- Tak właściwie, to chyba wolę nie wiedzieć. - odparłam. - Tylko dlaczego to zrobiłaś?
- Naprawdę się nie domyślasz? Chciałam, żeby pomiędzy wami do czegoś zaszło, żebyście do siebie wrócili.
- Jeszcze tydzień temu bym się na ciebie za to zdenerwowała, ale teraz ci tylko odpowiem, że jesteś kochaną córeczką. - powiedziałam. - Teraz ty mnie posłuchaj. Tata się dzisiaj obudził.
- Jejku! Serio?! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Możemy po obiedzie do niego iść!? Proszę! - nalegała.
- Jasne, tylko jest jeszcze druga sprawa... On za wiele nie pamięta.
- Jak to? - chyba popsułam jej humor tą informacją.
- Lekarz powiedział, że mamy się tym nie denerwować, ponieważ w ciągu dwóch tygodni powinien sobie poprzypominać ważniejsze rzeczy. Dzisiaj mu trochę poopowiadałam. Wie, że ma córkę i nawet nalegał, abym zabrała cię ze sobą do niego następnym razem.
- W takim razie, to chyba dobrze.
- Nawet bardzo. W porównaniu do tego, co było wcześniej... - westchnęłam. - Zjedzmy obiad i wybierzemy się do niego. - powiedziałam i zaczęłyśmy jeść.

* - fragment polskiej wersji piosenki "Algo se enciende" stworzonej przez Sharon.

Witam Was w ten piękny dzień ^.^
Mam nadzieję, że pomimo tego, iż rozdział jest krótki, to i tak Wam się spodobał <3
W tygodniu ciężko napisać coś dłuższego tym bardziej, że to ostatni tydzień na poprawy :/.

See you soon! :*
bloggerka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)