Jest sobota i jest rozdział! ;)
Ten tydzień szkolny, jak dla mnie,
dłużył się nieubłaganie, ale nareszcie jest weekend! ^^
Nieszczęsna siedziałam pod tym biurkiem i nie miałam pojęcia co mogę ze swoją skromną osobą zrobić. Na dodatek, moja siostrzenica mogła w każdej chwili zauważyć mnie, gdyż usiadła w tak niefortunnym miejscu, że gdyby tylko podniosła głowę z kolan, nie miałaby problemu, aby mnie zobaczyć. "Co tu zrobić? Co tu zrobić?!" - panikowałam coraz bardziej. Nagle, na całe szczęście usłyszałam, że drzwi się otwierają. Moja siostrzenica chyba także to zauważyła. Energicznie podniosła się , zarzuciła torebkę przez ramię i wybiegła z pokoju. Miałam ogromne szczęście, gdy okazało się, że do sali wchodził właśnie nie kto inny, jak Pablo. Wyszłam szybko z pod biurka i zaczęłam otrzepywać się z kurzu. Mój mąż stanął w miejscu i przyglądał mi się z dość dziwną miną.
- Co się tak patrzysz? Nigdy swojej żony nie wiedziałeś?
- Widzieć, widziałem... ale nigdy nie widziałem, żeby siedziała pod biurkiem.
- Ach, później ci to wyjaśnię. Widziałeś gdzie pobiegła Viola?
- Biegła w stronę łazienek.
- Czyli pewnie jest w damskiej... Lecę do niej. Do zobaczenia później. - pobiegłam w tą samą stronę.
Wbiegłam do ubikacji dla dziewczyn. Zrobiłam dwa kroki przed siebie i zamknęłam drzwi. Obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni. Wiedziałam, że ona będzie siedziała za murkiem, który był na prawd od drzwi. Zawsze tam siedziała, gdy uczęszczała do Studia na lekcje, miała gorszy dzień i płakała. Podeszłam do niej nieco bliżej. Chyba nawet mnie nie zauważyła...
- Violetta... Co się dzieje? Czemu jesteś cała zapłakana? - udawałam, że nic nie widziałam.
- Angie! Mam przez Leona problem!
- Jaki?
- Powiesz mi pewnie, że jestem niewyobrażalnie naiwna... Ale cóż... Co się stało, to się nie odstanie... Ja...
- Oszczędzę ci tej męczarni. - odparłam z lekkim uśmiechem. - Nie wiem, czy cię tym pocieszę, ale widziałam wszystko, więc nie musisz mi nic opowiadać. Nie płacz...
- Ale ja jestem głupia! Po raz kilkusetny zraniłam Diego! - zaczynała coraz głośniej płakać.
- Przecież on o niczym nie wie...
- Na razie... Angie, boję się, że nie dam rady trzymać tego w tajemnicy... Jak on tylko spojrzy mi w oczy... Nie będę potrafiła się do niego uśmiechnąć wiedząc, że sprawiłam mu psychiczny ból całując się z Leonem...
- Nie panikuj tak od razu... Jakoś to będzie, zobaczysz.
- A jeśli on już tego nie zniesie? I będzie chciał się rozwieść?
- Violu, on tego nie zrobi. Kocha cię... Wzięliście ślub, macie dziecko... Jesteście razem piętnaście lat i tak nagle po tym jednym pocałunku chciałby się rozwieść?
- No niby masz rację...
- Widzisz? A teraz się uspokój i chodź, pójdziemy do mnie do domu...
- Dobrze. - wstała i zaczęłyśmy wychodzić.
Miałyśmy już opuścić Studio, gdy nagle sobie przypomniałam, że miałam pomóc dzieciakom i Pablowi sprzątnąć dekorację. Kazałam mojej siostrzenicy usiąść na ławce przed szkołą i poczekać na mnie, gdyż wróciłam się do niej, aby powiadomić moją rodzinę i uczniów o moim wcześniejszym wyjściu.
Wszyscy razem stwierdziliśmy, że najlepszym wyjściem będzie jeśli Violetta przenocuje u nas. Tak też zrobiła. Następnego dnia, gdy rano obudziłam się, sądziłam, że jak zwykle wszyscy będą jeszcze spać. Pomyliłam się, a przez mój błąd okropnie się przestraszyłam. Gdy zeszłam na dół, w salonie paliło się światło. Violetta siedziała z telefonem w ręku.
- Buenos dias, Violu. - przywitałam się.
- O, hej Angie... Ty zawsze tak wcześnie wstajesz? Przecież jak byłaś moją guwernantką, to ciężko było cię dobudzić.
- No tak, ale odkąd urodziła się Martina, nauczyłam się wcześnie wstawać, bo Pablo nigdy nie chciało się wstać i jej uspokoić.
- Wiadomo... Faceci... - uśmiechnęła się.
- Co robisz? - podeszłam do niej tak, aby zobaczyć wyświetlacz jej telefonu.
- Oglądam zdjęcia...
Przerzucała zdjęcia po kolei, lecz gdy na którymś się znalazła razem z Diego zatrzymywała się na nim chwilę dłużej... Pewnie wspominała moment, w którym zostało one zrobione...
- Kiedy to było? - zapytałam przy jednym z nich.
- To? To zdjęcie zrobiliśmy sobie na końcowym przedstawieniu w Studio. Przed "Esto no puede terminar"... Był to dla nas wyjątkowy dzień, bo wtedy kończyliśmy nasz ostatni rok nauki w tej szkole... Jej... Pamiętam, jakby to było wczoraj.
- Ja też... Wtedy chyba najbardziej chciało się płakać Marottiemu, że już was traci, nie? - zaczęłam się śmiać.
- Racja. Ten facet był bezbłędny. - śmiałyśmy się głośno.
- A co z tym zdjęciem? - zapytałam, gdy przerzuciła dalej.
- Heh... Koncert w Mediolanie... Z ostatniej trasy Y-Mix'u...
- Świetnie się bawiliście na tych koncertach, prawda?
- No, a jakby inaczej! Te oklaski... krzyki "Violetta!"... plakaty... tłumy ludzi, którzy się tam pojawiali... No i jeszcze przeróżne miasta, które zwiedzaliśmy...
Spojrzałam się za okno. Zobaczyłam, że właśnie pod drzwi podchodził pan, który codziennie rano zostawia nam czasopisma.
- Poczekaj chwilę, pójdę po gazetę, dobrze?
- Jasne.
Otworzyłam drzwi. Podnoszę ją z ziemi. Spojrzałam na okładkę... "SKANDAL! SŁAWNA PIOSENKARKA ZDRADZA SWOJEGO MĘŻA!" I zdjęcie pocałunku Violetty z Leonem... Na dole był dopisek: "Więcej informacji na stronie 17". Weszłam do salonu. Viola dalej oglądała zdjęcia.
- Jak skończysz czytać, to mi daj, dobrze?
- Oczywiście...
Usiadłam przy dużym stole i rozłożyłam gazetę. Otworzyłam ją na stronie podanej na okładce. Zaczęłam dokładnie wczytywać się w szczegóły...
PIOSENKARKA VIOLETTA CASTTIO-HERNADEZ ZDRADZA SWOJEGO MĘŻA!
Wczoraj wieczorem odbył się koncert w prestiżowej szkole - "Studio On The Top". Uczniowie śpiewali największe hity Violetty Casttio-Hernadez i jej sławnych znajomych. Niespodzianką dla oglądających miało być to, iż ona wraz z Leonem Verdasem wystąpią z nastolatkami na scenie. Śpiewali między innymi "Supercreativę" i "Tu foto del verando". Całe show zakończyło się piosenką śpiewaną przez same gwiazdy - "Hoy somos mas". Na końcu piosenki o mało co nie doszło do pocałunku! Gdy występ się zakończył uczniowie wraz z nauczycielami sprzątali całą dekorację, a perełki przedstawienia... No właśnie! Co z nimi? Udały się do pokoju nauczycielskiego. Jak podaje nasz foto-reporter pierw rozmawiali ze sobą, a później... Ciężko było nie zobaczyć tego pikantnego i jakże namiętnego pocałunku! Czy to była jednorazowa wpadka? A może to już jest kilkuletni romans? W każdym razie, nie byłby to taki wielki grzech, gdyby nie fakt, że panna Casttio ma od jedenastu lat męża i syna! Widocznie w ich rodzinie będzie szykował się rozwód...
"Jakie bzdury tutaj wypisują!" - zaczęłam krzyczeć do siebie w myśli. Nie zauważyłam, kiedy Viola stanęła za mną... Widocznie stało się to jakiś czas temu... Ewidentnie zdążyła przeczytać cały, albo większość artykułu...
- Czyli jednak się wyda, tak? - miała łzy w oczach. - Jestem skończona...
- No nie mów tak...
- To prawda! Diego mnie pewnie znienawidzi...
- Przecież on jest w Hiszpanii...
- Ale zaraz to zdjęcie będzie w prasie na całym świecie! Widzisz, mówiłam!
- Co mówiłaś?
- Żeby się pomartwić...
- No nie przesadzaj... Gdyby coś wiedział to by dzwonił, tak? W końcu on nie śpi od co najmniej dwóch godzin i raczej już odebrał gazetę.
- Mam przerąbane, Angie...
- Dziewczyno, ale co ty się tak stresujesz? Czy już do ciebie dzwonił, cokolwiek?
- Nie...
- No więc właśnie! Powtarzasz wszystko w kółko i ja przez ciebie też.
Nagle, oczywiście, jak zwykle nie w porę, rozległ się głos komórki...
- Angie! To Diego dzwoni! - przestraszyła się.
- To odbierz!
- Ty obierz!
- To twój telefon.
- No, ale on na pewno już wie! Ja nie chcę z nim rozmawiać!
- Violetta, ale minął dopiero jeden dzień. Ta gazeta zdążyła wyjść dopiero w Buenos Aires!
- A jeśli jest już w całej Argentynie? A może w całej Ameryce Łacińskiej? Ameryce? Może doszła już do Europy? Na przykład do Włoch?! Albo, co gorsza, w Hiszpanii!? - powoli zaczynała krzyczeć. - Angie, co ty robisz? - zobaczyła, że wzięłam jej telefon do ręki. Co dziwniejsze, sygnał się jeszcze nie przerwał, jej mąż nadal dzwonił.
- Odbieram, za ciebie.
- Uff... Dziękuję...
- Ale nikt nie powiedział, że za ciebie pogadam. - nacisnęłam zieloną słuchawkę i szybko przyłożyłam telefon do jej ucha. - Będę w kuchni. - odparłam nieco ciszej i wyszłam.
Przy wychodzeniu usłyszałam tylko "Hej, kochanie.". Ciekawe po ilu minutach zakończy się ta rozmowa...
Jejku... Nie mogłam się skupić przy pisaniu tego rozdziału.
Zaczęłam sobie poszczać różne wersje "Te esperare" i w końcu udało mi się go skończyć! ^^
Pisałam go... Jakoś tak sześć-siedem godzin :P.
Jak tam Wam życie mija? U mnie ten tydzień był do kitu :/.
Widzieliście, co dziś było hitem na asku VPL? -
klik i
klik xD.
Podobno ten Jorge to dzieło Wiolczur ;D.
Oglądacie Violkę po hiszpańsku? Ja tylko niektóre wątki,
ale przyznam, że Roxy i Fausta mnie rozwaliły xDD.
Do (szybkiego) zobaczenia! :*
bloggerka