1 września :( - 1 rozdział :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba <3.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba <3.
Poniedziałek... Chyba każdy zna ten ból, prawda? Po weekendzie spędzonym z rodziną, bądź przeleżanym w łóżku nie ma się ochoty na nic. A szczególnie na poranne wstawanie i odgłos budzika o 7:00. Muszę podziękować Pablowi, za ten cudowny grafik... Jeszcze niedawno zaczął się rok szkolny i muszę dzisiaj przeprowadzić testy we wszystkich grupach. Muszę sprawdzić ile rzeczy zapomnieli podczas wakacji i czy ktoś nie musi zmienić grupy... No i oczywiście kto to wszystko musi sprawdzać? Ja! Jakbym nie miała nic innego do roboty... Przez cały dzień nic innego tylko: "Buenos dias. Wyjmijcie długopisy, mamy dzisiaj test." Cudowne, nieprawdaż? No, ale cóż... Minusy tej pracy też muszą być. Kocham ją nad życie, tak jak moją rodzinę, ale w dni testów jej nienawidzę. Dobrze, że prawie nikt nie marudził, bo wszyscy wiedzieli, że tego dnia będą pisać. Oczywiście, zdarzały się pojedyncze marudy, ale w każdej regule musi być wyjątek.
/Następnego dnia.../
Siedziałam w Studio od samego rana i sprawdzałam testy. Nie lubiłam tego robić w domu, bo odkąd jest na świecie moja córka, wolę poświęcać jej każdą wolną chwilę, a, że ona nie wstaje o piątej rano, tylko o siódmej i ma zajęcia na ósmą, a ja na dziewiątą trzydzieści, tak więc mogłam te cztery godziny przeznaczyć na siedzenie w papierach. Zostało mi tylko parę egzemplarzy. Testy w tym roku wypadły bardzo dobrze, nawet jak na tych gorszych uczniów, którzy mają dobry głos, ale nie mają talentu do uczenia się materiałów. W końcu w ich stosie znalazłam pracę mojej córki. "Martina Galindo. Grupa: III A". Nastolatka ma bardzo ładny charakter pisma. Otwieram pracę na pierwszym zadaniu. "Narysuj i podpisz wartości muzyczne. Napisz, na ile je liczymy.". Zadanie banalne. Dziecko z czwartej klasy powinno móc je rozwiązać. Myślałam, że pomyliłam kartki, gdy zobaczyłam, jak ona je rozwiązała. Co prawda, nuty narysowała poprawnie, ale podpisanie ich było już dla niej problemem. Przestraszyłam się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam jej następne zadanie. Pauzy. To już było dla niej wyzwanie. Jedyne co zrobiła dobrze, to podpisała nuty na pięciolinii. Załamałam się. Co się stało? Dlaczego jej tak kiepsko poszło? Zawsze była jedną z najlepszych, a często nawet tą najlepszą. Czyżby śmieli się z niej, że jestem jej mamą i dlatego ma takie dobre oceny? Może chciała im pokazać, że to nie prawda, bo na pewno nie dostanie wyższej oceny niż dwa. Ale ta opcja raczej odpada... Bo ona by mi powiedziała, że się z niej śmieją, a po za tym nauczyli się to już akceptować. Tak, jak to zdarzenie z Violettą szesnaście lat temu. Kurcze, co jej jest... Muszę chyba poważnie porozmawiać z nią... Z Pablem tez by się przydało... Ale nie, z nim później. Jak na razie ważniejsza jest Martina. A może... ona już nie chce śpiewać? Może coś się wydarzyło, albo po prostu jej się to znudziło? Tak, to jest logiczne! I napisała ten test źle, żeby mi, albo nam - biorąc pod uwagę Pabla - to pokazać... Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać, bo coś rzeczywiście może być na rzeczy. Dobra, tylko... Kiedy? Teraz? Ja mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut wolnego, bo za tyle zaczynam zajęcia z... właśnie! Z jej grupą! Tylko tak przy klasie? Nie... Poproszę ją po lekcji. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Dwadzieścia minut... Może porozmawiam teraz z Pablem? Mam jeszcze trzy testy do sprawdzenia. Niech no ja sprawdzę nazwiska... González, Rodríguez, López... Z której oni są grupy? I B, II C i III C. Dobra, mogą poczekać! Sprawdzę, je na następnej przerwie. Wzięłam do ręki test Martiny i pobiegłam do pokoju dyrektora, w którym powinien znajdować się Pablo. Pewna siebie już miałam pukać do drzwi i nagle opętały mnie moje wątpliwości... "A co jeśli to fałszywy alarm? Przecież każdemu zdarza się gorszy dzień..." Aww... Co robić? Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę i stwierdziłam, że nawet jeśli chciałabym z nim porozmawiać, to w dziesięć minut nie zdążę... Trudno. Porozmawiam z nim, jeśli będę pewna, że to coś naprawdę poważnego. Opuściłam wzrok na kartkę i odeszłam w połowie zrezygnowana, ale w połowie zadowolona...
- Dzień dobry! - weszłam do klasy i przywitałam się. - Sprawdziłam wasze testy i powiem wam, że jestem bardzo zadowolona.
- A rozda je pani? - zapytał ktoś.
- Tak, oczywiście. - sięgnęłam z teczki paręnaście kartek i rozdawałam je uczniom.
W końcu nadszedł czas, aby dać mojej córce jej pracę. Strasznie ciekawa byłam jej reakcji. Nie spodziewałam się, żeby jakoś się ucieszyła, ale wiedziałam też, że nerwowo się nie załamie, bo chyba sama wie najlepiej, że przy zrobieniu 3 zadań z 25 to raczej szóstki by nie miała. Dałam jej kartkę do ręki i odeszłam. Kątem oka patrzyłam na nią. Spojrzała tylko na kartkę i lekko się skrzywiła. Podeszłam do keyboardu.
- Zaczynamy zajęcia. A i Martina zgłoś się do mnie po lekcji. Musimy o czymś porozmawiać.
- Oczywiście. - przytaknęła.
- Uuu... Córeczka mamusi ma kłopoty? - rozległ się gdzieś w klasie śmiech.
- Nie. "Córeczka mamusi" nie ma żadnych problemów, ale za to autor tego teksu może je mieć. - uśmiechnęłam się szyderczo. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Nie? Dobrze, to zaczynamy. Dzisiaj przećwiczymy "Supercreativę".
- Przepraszam, ale... - wstał jeden z chłopaków. - Dlaczego cały czas mamy pracować z piosenkami Violetty Casttio-Hendarez*? Tak, wiemy, że ona jest pani siostrzenicą i nie musi nam pani wcale codziennie tego przypominać.
- Codziennie?
- Tak. Dzisiaj "Supercreativa", wczoraj "En mi mudno", a jeszcze wcześniej "Soy mi mejor momento". Te piosenki są takie... dziewczęce, a przecież my też tutaj jesteśmy, nie? Jeśli już pani tak zależy, to dlaczego nie moglibyśmy zaśpiewać czegoś All4you? "Ven con nosotros", "Are you ready for the ride?"...
- ... czy "Habla si puedes" w wersji rockowej. - pomogła chłopakom moja córka.
Wtem nagle coś mnie oświeciło, ale nie chciałam swojego pomysłu od razu zdradzać uczniom, że jeśli nie udałoby mi się go zorganizowanie, aby się nie zawiedli.
- Dobrze, zacznijmy od tego, że piosenki Violetty są tak napisane, że śpiewa się je w różnych tonacjach i tym podobne... "Supercreativa" jest dobra, aby wyćwiczyć długi oddech, "En mi mudno" można poprzerabiać na różne, ciekawe sposoby, a "Soy mi mejor momento"... A zresztą i tak was to teraz pewnie nie interesuje. Ale zrobimy tak jak chcecie. Z tymże dziewczyną pewnie nie odpowiada repertuar chłopaków, więc podzielicie się na dwie grupy. Dziewczyny. Co chcecie śpiewać?
- Może my już tą "Supercreativę"... - zaproponowała jedna z ich przedstawicielek.
- Okej. Dobry wybór, a wy chłopaki?
No i tu się zaczął koncert krzyków. Jeden drugiego przekrzykiwał, dlaczego mają wybrać, akurat tą piosenkę. Miałam już tego serdecznie dość. Zawsze tak jest. Nigdy nie potrafią być zgodni. Totalne przeciwieństwo dziewczyn.
- Skoro nie potraficie sami się zdecydować, to zrobię to za was. - odparłam. - Hmm... Co powiecie na "Tu foto del verando"? Może być?
- Okej, fajna piosenka. - stwierdził jeden z nich.
- Do kiedy mamy czas? - zapytała Martina.
- A to jeszcze ustalę z Pablem, ale sądzę, że coś koło dwóch tygodni, dobrze? - wszyscy przytaknęli głowami.
- Możemy się wzorować na teledyskach? - zapytała jedna z dziewczyn.
- A o co konkretniej ci chodzi, Paula? - zapytałam.
- O choreografię.
- To jest moim zdaniem pójście na łatwiznę, ale rzeczywiście, do obydwóch piosenek będzie ciężko samemu coś wymyślić. Możecie. - nagle przerwał mi dzwonek. - Co? Przerwa? Tak szybko? No trudno... Następne zajęcia mamy ze sobą za dwa dni, więc na nich dokończymy omawianie waszego projektu. Do zobaczenia. - pożegnałam się. Nagle zobaczyłam, że moja córka opuszcza klasę, a przecież prosiłam ją, aby została... - Martina! Miałaś zostać.
- A no tak... Przepraszam... Zapomniałam. - wróciła się do klasy i zamknęła za sobą drzwi. - O czym chciałaś rozmawiać, mamo?
- Zdziwiło mnie, że tak kiepsko poszedł ci taki łatwy test... Napisałaś najgorzej ze wszystkich...
- Szczerze? Spodziewałam się tego... Przepraszam, wiem, że cię zawiodłam mamo...
- Jak sprawdziłam już twoją pracę i tak trochę pomyślałam, to wpadłam na pewien pomysł... Musisz mi powiedzieć, czy to jest prawda. Tylko szczerze, ok?
- Jasne mamo.
- Czy ty go napisałaś tak kiepsko, bo chcesz mi pokazać, że nie zależy ci na muzyce? Nie chcesz śpiewać? Może wolisz robić coś innego? Wiesz, że ja i tata do niczego cię nie zmuszamy. Możesz zawsze wypisać się ze Studio i pójść w przyszłości na inny kierunek studiów... Na przykład medycynę...
- Mamo, przestań już gadać te pierdoły. Ja chcę śpiewać. Tak, jak ciocia Violetta. Wcale nie napisałam tego testu tak źle, bo nie chcę mieć nic wspólnego z muzyką. Po prostu tak wyszło...
- Martina, ale ja zauważyłam, że ty tak w ogóle jesteś ostatnio taka jakaś rozkojarzona... Powiedz mi co jest, martwię się o ciebie...
- No dobra mamo, coś jest...
- Co się dzieje?
- Mamo, ja...
* - Violcia tak się nazywa po ślubie z Diego ;).
Pam, pam, pam! Czego dowie się Angie? To wiem tylko ja! ;D.
Ale jutro też będziecie wiedzieć :P.
Sorry, że tak późno, ale oczywiście... szkoła! :o
Niby już wszystko mam, ale gdy przygotowuję się na następny dzień
to okazuję się, że tak naprawdę brakuje mi jeszcze parunastu rzeczy ;D.
Do zobaczenia!
bloggerka
Ps. Aha, zapomniałabym! Nowy wygląd bloga pojawi się najprawdopodobniej 28 września ^^
/Następnego dnia.../
Siedziałam w Studio od samego rana i sprawdzałam testy. Nie lubiłam tego robić w domu, bo odkąd jest na świecie moja córka, wolę poświęcać jej każdą wolną chwilę, a, że ona nie wstaje o piątej rano, tylko o siódmej i ma zajęcia na ósmą, a ja na dziewiątą trzydzieści, tak więc mogłam te cztery godziny przeznaczyć na siedzenie w papierach. Zostało mi tylko parę egzemplarzy. Testy w tym roku wypadły bardzo dobrze, nawet jak na tych gorszych uczniów, którzy mają dobry głos, ale nie mają talentu do uczenia się materiałów. W końcu w ich stosie znalazłam pracę mojej córki. "Martina Galindo. Grupa: III A". Nastolatka ma bardzo ładny charakter pisma. Otwieram pracę na pierwszym zadaniu. "Narysuj i podpisz wartości muzyczne. Napisz, na ile je liczymy.". Zadanie banalne. Dziecko z czwartej klasy powinno móc je rozwiązać. Myślałam, że pomyliłam kartki, gdy zobaczyłam, jak ona je rozwiązała. Co prawda, nuty narysowała poprawnie, ale podpisanie ich było już dla niej problemem. Przestraszyłam się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam jej następne zadanie. Pauzy. To już było dla niej wyzwanie. Jedyne co zrobiła dobrze, to podpisała nuty na pięciolinii. Załamałam się. Co się stało? Dlaczego jej tak kiepsko poszło? Zawsze była jedną z najlepszych, a często nawet tą najlepszą. Czyżby śmieli się z niej, że jestem jej mamą i dlatego ma takie dobre oceny? Może chciała im pokazać, że to nie prawda, bo na pewno nie dostanie wyższej oceny niż dwa. Ale ta opcja raczej odpada... Bo ona by mi powiedziała, że się z niej śmieją, a po za tym nauczyli się to już akceptować. Tak, jak to zdarzenie z Violettą szesnaście lat temu. Kurcze, co jej jest... Muszę chyba poważnie porozmawiać z nią... Z Pablem tez by się przydało... Ale nie, z nim później. Jak na razie ważniejsza jest Martina. A może... ona już nie chce śpiewać? Może coś się wydarzyło, albo po prostu jej się to znudziło? Tak, to jest logiczne! I napisała ten test źle, żeby mi, albo nam - biorąc pod uwagę Pabla - to pokazać... Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać, bo coś rzeczywiście może być na rzeczy. Dobra, tylko... Kiedy? Teraz? Ja mam jeszcze jakieś dwadzieścia minut wolnego, bo za tyle zaczynam zajęcia z... właśnie! Z jej grupą! Tylko tak przy klasie? Nie... Poproszę ją po lekcji. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie. Dwadzieścia minut... Może porozmawiam teraz z Pablem? Mam jeszcze trzy testy do sprawdzenia. Niech no ja sprawdzę nazwiska... González, Rodríguez, López... Z której oni są grupy? I B, II C i III C. Dobra, mogą poczekać! Sprawdzę, je na następnej przerwie. Wzięłam do ręki test Martiny i pobiegłam do pokoju dyrektora, w którym powinien znajdować się Pablo. Pewna siebie już miałam pukać do drzwi i nagle opętały mnie moje wątpliwości... "A co jeśli to fałszywy alarm? Przecież każdemu zdarza się gorszy dzień..." Aww... Co robić? Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę i stwierdziłam, że nawet jeśli chciałabym z nim porozmawiać, to w dziesięć minut nie zdążę... Trudno. Porozmawiam z nim, jeśli będę pewna, że to coś naprawdę poważnego. Opuściłam wzrok na kartkę i odeszłam w połowie zrezygnowana, ale w połowie zadowolona...
- Dzień dobry! - weszłam do klasy i przywitałam się. - Sprawdziłam wasze testy i powiem wam, że jestem bardzo zadowolona.
- A rozda je pani? - zapytał ktoś.
- Tak, oczywiście. - sięgnęłam z teczki paręnaście kartek i rozdawałam je uczniom.
W końcu nadszedł czas, aby dać mojej córce jej pracę. Strasznie ciekawa byłam jej reakcji. Nie spodziewałam się, żeby jakoś się ucieszyła, ale wiedziałam też, że nerwowo się nie załamie, bo chyba sama wie najlepiej, że przy zrobieniu 3 zadań z 25 to raczej szóstki by nie miała. Dałam jej kartkę do ręki i odeszłam. Kątem oka patrzyłam na nią. Spojrzała tylko na kartkę i lekko się skrzywiła. Podeszłam do keyboardu.
- Zaczynamy zajęcia. A i Martina zgłoś się do mnie po lekcji. Musimy o czymś porozmawiać.
- Oczywiście. - przytaknęła.
- Uuu... Córeczka mamusi ma kłopoty? - rozległ się gdzieś w klasie śmiech.
- Nie. "Córeczka mamusi" nie ma żadnych problemów, ale za to autor tego teksu może je mieć. - uśmiechnęłam się szyderczo. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? Nie? Dobrze, to zaczynamy. Dzisiaj przećwiczymy "Supercreativę".
- Przepraszam, ale... - wstał jeden z chłopaków. - Dlaczego cały czas mamy pracować z piosenkami Violetty Casttio-Hendarez*? Tak, wiemy, że ona jest pani siostrzenicą i nie musi nam pani wcale codziennie tego przypominać.
- Codziennie?
- Tak. Dzisiaj "Supercreativa", wczoraj "En mi mudno", a jeszcze wcześniej "Soy mi mejor momento". Te piosenki są takie... dziewczęce, a przecież my też tutaj jesteśmy, nie? Jeśli już pani tak zależy, to dlaczego nie moglibyśmy zaśpiewać czegoś All4you? "Ven con nosotros", "Are you ready for the ride?"...
- ... czy "Habla si puedes" w wersji rockowej. - pomogła chłopakom moja córka.
Wtem nagle coś mnie oświeciło, ale nie chciałam swojego pomysłu od razu zdradzać uczniom, że jeśli nie udałoby mi się go zorganizowanie, aby się nie zawiedli.
- Dobrze, zacznijmy od tego, że piosenki Violetty są tak napisane, że śpiewa się je w różnych tonacjach i tym podobne... "Supercreativa" jest dobra, aby wyćwiczyć długi oddech, "En mi mudno" można poprzerabiać na różne, ciekawe sposoby, a "Soy mi mejor momento"... A zresztą i tak was to teraz pewnie nie interesuje. Ale zrobimy tak jak chcecie. Z tymże dziewczyną pewnie nie odpowiada repertuar chłopaków, więc podzielicie się na dwie grupy. Dziewczyny. Co chcecie śpiewać?
- Może my już tą "Supercreativę"... - zaproponowała jedna z ich przedstawicielek.
- Okej. Dobry wybór, a wy chłopaki?
No i tu się zaczął koncert krzyków. Jeden drugiego przekrzykiwał, dlaczego mają wybrać, akurat tą piosenkę. Miałam już tego serdecznie dość. Zawsze tak jest. Nigdy nie potrafią być zgodni. Totalne przeciwieństwo dziewczyn.
- Skoro nie potraficie sami się zdecydować, to zrobię to za was. - odparłam. - Hmm... Co powiecie na "Tu foto del verando"? Może być?
- Okej, fajna piosenka. - stwierdził jeden z nich.
- Do kiedy mamy czas? - zapytała Martina.
- A to jeszcze ustalę z Pablem, ale sądzę, że coś koło dwóch tygodni, dobrze? - wszyscy przytaknęli głowami.
- Możemy się wzorować na teledyskach? - zapytała jedna z dziewczyn.
- A o co konkretniej ci chodzi, Paula? - zapytałam.
- O choreografię.
- To jest moim zdaniem pójście na łatwiznę, ale rzeczywiście, do obydwóch piosenek będzie ciężko samemu coś wymyślić. Możecie. - nagle przerwał mi dzwonek. - Co? Przerwa? Tak szybko? No trudno... Następne zajęcia mamy ze sobą za dwa dni, więc na nich dokończymy omawianie waszego projektu. Do zobaczenia. - pożegnałam się. Nagle zobaczyłam, że moja córka opuszcza klasę, a przecież prosiłam ją, aby została... - Martina! Miałaś zostać.
- A no tak... Przepraszam... Zapomniałam. - wróciła się do klasy i zamknęła za sobą drzwi. - O czym chciałaś rozmawiać, mamo?
- Zdziwiło mnie, że tak kiepsko poszedł ci taki łatwy test... Napisałaś najgorzej ze wszystkich...
- Szczerze? Spodziewałam się tego... Przepraszam, wiem, że cię zawiodłam mamo...
- Jak sprawdziłam już twoją pracę i tak trochę pomyślałam, to wpadłam na pewien pomysł... Musisz mi powiedzieć, czy to jest prawda. Tylko szczerze, ok?
- Jasne mamo.
- Czy ty go napisałaś tak kiepsko, bo chcesz mi pokazać, że nie zależy ci na muzyce? Nie chcesz śpiewać? Może wolisz robić coś innego? Wiesz, że ja i tata do niczego cię nie zmuszamy. Możesz zawsze wypisać się ze Studio i pójść w przyszłości na inny kierunek studiów... Na przykład medycynę...
- Mamo, przestań już gadać te pierdoły. Ja chcę śpiewać. Tak, jak ciocia Violetta. Wcale nie napisałam tego testu tak źle, bo nie chcę mieć nic wspólnego z muzyką. Po prostu tak wyszło...
- Martina, ale ja zauważyłam, że ty tak w ogóle jesteś ostatnio taka jakaś rozkojarzona... Powiedz mi co jest, martwię się o ciebie...
- No dobra mamo, coś jest...
- Co się dzieje?
- Mamo, ja...
* - Violcia tak się nazywa po ślubie z Diego ;).
Pam, pam, pam! Czego dowie się Angie? To wiem tylko ja! ;D.
Ale jutro też będziecie wiedzieć :P.
Sorry, że tak późno, ale oczywiście... szkoła! :o
Niby już wszystko mam, ale gdy przygotowuję się na następny dzień
to okazuję się, że tak naprawdę brakuje mi jeszcze parunastu rzeczy ;D.
Do zobaczenia!
bloggerka
Ps. Aha, zapomniałabym! Nowy wygląd bloga pojawi się najprawdopodobniej 28 września ^^
Hmm.... Ciąża? ;) Poczekamy, zobaczymy. Bardzo fajny rozdział i oczywiście czekam na next. :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFajnie zaczal sie pierwszy rozdzial sezonu. Bardzo ladnie
OdpowiedzUsuńKejla <3
Dziękuję :)
Usuń