"Podwójne porwanie?!" -
jak myślicie, o kogo może chodzić?
Dowiecie się w tym rozdziale! ;)
- Pablo, widziałeś naszą córkę? - spytałam z rana.- Nie... A co?
- Nie ma jej w łóżeczku, a przecież sama by nie wyszła...
- Może jakoś dała sobie radę?
- Nie wydaje mi się... Przecież szczeble od łóżka są wyższe od niej...
- A może któregoś się pozbyła i wyszła?
- Nie... Wszystkie są na miejscu...
- Jesteś pewna, Angie?
- No, tak! Przecież łatwo byłoby to zobaczyć.
Zaczęliśmy z Pablem zaglądać we wszystkie zakątki domu. Niestety, nigdzie jej nie było... Mój mąż wpadł na pomysł, aby zadzwonić do Edwarda i Michaela, ale ja nie zgodziłam się. Nie chciałam ich jeszcze martwic, bo przecież (i miałam taką ogromną nadzieję, że to się spełni!) mogło się to okazać tylko niepotrzebnym, za wczesnym alarmem... Mogło się okazać, że na przykład... yyy... no dobra, sama nie wiem co, ale mogła się przecież łatwo znaleźć... Zdecydowałam, że pierw możemy iść do domu Violetty i tam zapytać się, czy może nie widzieli naszej córki... Tak, to było odrobinę, a nawet bardzo dziwne, ale sądziłam, że to będzie najlepsze rozwiązanie...
- German, nie widziałeś może Martiny? - zapytałam tylko, gdy otworzył nam drzwi.
- A wy nie widzieliście przypadkiem Violetty?
- Jej też nie ma? - zdziwiłam się. - A nie odbiera telefonów?
- No właśnie ode mnie nie... Mogłabyś spróbować? Od Ciebie praktycznie zawsze odbierze...
- Okej... - odpowiedziałam mało spokojna.
Odszukałam w kontaktach "Viola <3" i zadzwoniłam... Nikt nie odbierał... Nieco się zmartwiłam, bo miałam nadzieję, że spotkam tam Martinę, a nie, że zgubimy je obje.... Spróbowałam jeszcze raz, jeszcze jeden... I jeszcze jeden, aż w końcu ostatni... Nikt nie odbierałam. Miałam podejrzenia, że to tama osoba przyczyniła się do zabrania nam naszych pieniędzy...
- Przykro mi, German... - zaczęłam. - Ode mnie też nie odbiera...
- Trudno... - odpowiedział. - Może jest na randce z tym całym swoim Diego...
- Ja nie wiem, czy ty wiesz German, ale... - w tej chwili przerwała mi komórka.
Spojrzałam na telefon... Wyświetliło się, że dzwoni do mnie numer prywatny... Zwykle od takich nie odbieram, ale tym razem, nie wiedzieć czemu, coś kazało mi to zrobić...
- Tak? - spytałam naciskając zieloną słuchawkę.
- Na razie jest z nimi wszystko dobrze. Niedługo dostaniesz polecenie, które będziesz musiał wykonać, aby je odzyskać. - tajemnicza osoba rozłączyła się.
Mimo tego, iż wiedziałam, że rozmowa się już skończyłam, powiedziałam "Chodzi ci o Violettę i Martinę...?". Byłam przekonana, że miałam co do tego rację. Gdy wypowiedziałam to zdanie, Pablo i German automatycznie spojrzeli się na mnie. Na ich twarzach można było zobaczyć, że mają nadzieję, iż to były dobre wiadomości... Patrzyłam się cały czas w ekran telefonu, obwiniając go za to, że mój rozmówca się rozłączył i, że nawet nie miałam szansy sprawdzić, czy moja córka i siostrzenica żyją...
- Kto dzwonił? - zapytał mój mąż, który udawał, że nie wie, o co chodzi.
- Tajemniczy ktoś, kto porwał dziewczyny...
- To co teraz będzie? Co ci powiedział?
- Niedługo dostaniemy polecenie, które musimy wykonać, aby odzyskać dzieci... - odpowiedziałam.
- Ymm... To co, dowiemy się, jakie jest to zadanie? Jeśli się dowiemy i okaże się nie do spełnienia, to pójdziemy na policję. Co Wy na to? - zapytał German.
- A jeśli porwał ich jakiś zboczeniec...? - martwiłam się.
- Trzeba iść z tym na policję! - krzyknął zdenerwowany Pablo.
- Może i macie rację? - stwierdził mój szwagier.
Godzinę później składaliśmy zeznania na policji... Byliśmy gotowi zrobić wszystko, żeby tylko odzyskać Martinę i Violettę... Nic nas nie mogło powstrzymać...
Dzisiaj coś miałam fazę na wstawianie zdjęć Angie z telefonem,
tak więc proszę. Spełniłam moją zachciankę ;).
Wiem, wiem... Rozdział znowu krótki, a rok szkolny się kończy
i jestem padnięta po dzisiejszym męczącym dniu,
ale nie martwcie się - jakoś to w wakacje nadrobimy ;D.
A teraz słodkich snów! ;*
bloggerka
Kto to jest?! Chyba mam jakieś podejrzenia, ale nic nie powiem. ;) Rozdział jak zwykle bardzo fajny. :D
OdpowiedzUsuńDzięki <3.
UsuńBiedna Viola i Martina.. Myślę, że się znajdą i że to sprawka Jackie! :d
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy... :P.
Usuń