Czyżby w życiu Angie
nareszcie było normalnie?
Tego dowiecie się,
gdy przeczytacie rozdział,
do którego Was teraz najserdeczniej zapraszam! :)
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
Pablo od rana coś knuł i ja dobrze o tym wiedziałam... Sam, z własnej woli, zaczął sprzątać w domu. Możecie wierzyć, albo nie, ale On naprawdę nigdy tego nie robi... Musiał nas dzisiaj pewnie ktoś odwiedzić... Ktoś ważny... Ktoś bardzo ważny, może nie koniecznie dla mnie, ale na pewno dla Pabla.nareszcie było normalnie?
Tego dowiecie się,
gdy przeczytacie rozdział,
do którego Was teraz najserdeczniej zapraszam! :)
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
- Kochanie, jeśli mogę zapytać...? - zaczęłam.
- No, jasne.
- Dobrze się czujesz? - przyłożyłam Mu rękę do czoła.
- Taaaak... - odpowiedział nieco zdziwiony. - Możesz mi powiedzieć, o co Tobie chodzi?
- Mnie? Raczej Tobie!
- Ale ja się dobrze czuję.
- Wyglądać, wyglądasz, ale zachowujesz się naprawdę dziwnie...
- A co ja niby takiego robię?
- Sprzątasz! - odparłam.
- A to już nie wolno?
- Wolno, ale... Ty sam... z własnej woli...?
- No, co w tym takiego dziwnego? Wiem, jestem okropnym leniem i nienawidzę sprzątać, ale czy czasami nie mogę Ci pomóc?
W tamtej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałam się na Pabla zabójczym wzrokiem i chwilę staliśmy w bezruchu, jakbyśmy próbowali tym wykluczyć siebie na wzajem z otwarcia drzwi... Nagle wpadłam na genialny pomysł i po chwili pobiegłam do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam, że za nimi stoi... Michael... z walizką...
- Czyli, że zastanowiłeś się, nad tym co mówiłam? - rzuciłam, gdy tylko go tam zobaczyłam z bagażem.
- Tak. I jestem pewien, że tego chcę, tylko nie wiem czy Wy tego na pewno chcecie... - odpowiedział na moje pytanie, tata mojego męża.
- Tato! - rzucił Pablo wchodząc do przedpokoju. - To miała być dla Angie niespodzianka! Dlatego prosiłem, żebyś nie dzwonił dzwonkiem, ani nie pukał, tylko do mnie zadzwonił na komórkę, bo tak to by się nie dowiedziała, że będziesz tutaj mieszkać...
Myślałam, że to się jednak nie dzieje... Kurczę, Michael wrócił do nas, do domu... Cieszyłam się niezmiernie... Nie potrafiłam powstrzymać emocji. Musiałam się rozpłakać i przytulic do jednego z nich. Przytulałam się do każdego po kolei, ale później przytuliliśmy się wszyscy razem. Weszliśmy i rozmawiając towarzyszyliśmy Michaelowi w rozpakowywaniu rzeczy, gdy nagle... rozległ się kolejny dzwonek do drzwi. Spojrzałam się pytająco na swojego męża.
- Nie, tym razem to nie ja... - odpowiedział.
Zeszłam na dół i za drzwiami zobaczyłam... Edwarda. Co bardziej mnie zdziwiło w tym widoku to, to, że on też miał przy sobie swoje rzeczy.
- Angie? Mógłbym u Was jeszcze pomieszkać? - spytał ze smutną miną.
- Oczywiście, ale powiedz mi, co się stało?
- No, bo chodzi o to, że ja się za Wami bardzo stęskniłem... Ja nie wiem, dlaczego wcześniej nie przyszedłem... Chyba nie miałem do tego odwagi...
- No chodź do środka. Przecież nie będziesz tam tak stał? - uśmiechnęłam się. - Ja tylko muszę pogadać z Pablem... Ale nie przejmuj się, będzie okej.
Wdrapałam się na górę i powiedziałam chłopakom to samo, co powiedział mi Edward.
- W sensie, że on też? - spytał Michael.
- Tak.
- To wspaniale! - odpowiedział tata mojego męża.
- A Ty, Pablo? Co o tym sądzisz? - spytałam.
Jego mina wskazywała bardziej odpowiedź tą na 'nie'. Bałam się, że zaraz usłyszę jeszcze sztuczne, udawane 'tak, bardzo chętnie'...
- Czyli jednak to sobie przemyślał... - mruknął pod nosem. - Ja jak najbardziej się na to zgadzam!
- A jeśli mogę zapytać? - zaczęłam. - Co Edward miał sobie przemyśleć.
- To jest ten moment, w którym mówię całą prawdę, czy jestem tajemniczo romantyczny? - uśmiechnął się uwodzicielsko mój mąż.
- Ten, w którym mówisz prawdę.
- No dobrze... Poprosiłem chłopaków o to, bo wiedziałem, jaka byłaś zawiedziona po ich wyprowadzce, a po za tym, oni też za nami tęsknili... Ja zaraz znowu będę musiał być od rana do wieczora w pracy, tak więc chyba nawet będzie lepiej... Nie będziesz się z nimi nudzić...
W tej chwili do sypialni Michaela wszedł Edward. Powiedziałam mu, że dowiedziałam się całej prawdy i że nie musi już nic udawać.
- Nareszcie wszytko tak jak kiedyś. - byłam szczęśliwa.
- Uważaj, bo zapeszysz. - Pablo zażartował, a ja lekko uderzyłam Go w głowę śmiejąc się. - Ałł... To bolało...
- Przepraszam kochanie. Nie powinnam Cię bić, w końcu dzięki Tobie teraz najbliżsi są ze mną... - pocałowałam Go w tamto miejsce, co uderzyłam Go dłonią.
- Chociaż... - zaczął. - Jeśli tak mają wyglądać przeprosiny, to możesz mnie całego zbić...
- O co to nie. - odpowiedziałam. - Kocham Cię... - po tych słowach pocałowaliśmy się.
Wow! I już mamy rozdział 99!
Jutro równiutka setka, po raz drugi! :P
Co się w niej wydarzy?
Możecie się domyślać po spoilerze ;).
Jak to mawiał Pumba z "Króla Lwa" -
"Dobranoc, pchły na noc, a karaluchy na rano!" <3
bloggerka
Ps. Dawałam już ten link? Wydaje mi się, że tak, ale nic się nie stanie,
jak podam drugi raz ;P. Zakochałam się! -
KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ MOJĄ MIŁOŚĆ :D
Oo więc to dlatego w finale się pojawili! :)
OdpowiedzUsuńCzytalam tylko setny rozdzial, bo nie mialam duzo czasu ale teraz juz jestem gotowa z wszystkim :p
Taka mialam nadzieje, ze ci dwaj jeszcze wroca :d
:D
Usuń