Angie ma dość tych wszystkich problemów.
Planuje to rzucić i uciec od tego.
Co na to Pablo? ;P
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
Gdy operacja Federico się skończyła, German zadzwonił do mnie i poinformował mnie co i jak... Okazało się, że było parę komplikacji, ale mimo wszystko udało im się skończyć zabieg... Lekarze mówili także, że zrobili wszystko tak, jak powinni, lecz dalsza cześć losu nie zależy od nich, a od samego Fede. Jeśli jego organizm przyjmie te zmiany, które zaszył w jego kręgosłupie podczas zabiegu, chłopak będzie mógł chodzić... Natomiast jeśli nie... To dobrze wiecie, co będzie potem...Planuje to rzucić i uciec od tego.
Co na to Pablo? ;P
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
- Pablo, mam genialny pomysł... - powiedziałam następnego ranka, zaraz po telefonie mojego szwagra.
- No?
- Ucieknijmy stąd.
- Że co? - zdziwił się okropnie. - Ty żartujesz prawda? - dosłownie zatkało Go.
- Nie. Popatrz, same korzyści z tego będą. Wyjedziemy tam, gdzie nikt nie będzie nas znał... Nie będziemy mieli takich głupich problemów z Jackie, czy Ami czy Clarisią...
- Nie ja w to nie wierzę...
- Dobrze, ewentualnie możemy zaczekać, aż Martina się znajdzie. Przecież jaka by była ze mnie matka, gdybym zostawiła dziecko same, w domu, na zawsze...
- Ja naprawdę w to nie wierzę! Angie, czy Ty słyszysz samą siebie?! Przecież to co mówisz jest... mało powiedziane, że to jest komiczne! To jest bardziej niż śmieszne, ale jednocześnie tak przerażające...
- Przepraszam... Zaczynam wątpić w siebie... - odparłam.
- Właśnie widzę... - lekko się uciszył. - Czyli co zrozumiałaś?
- Że po co mamy czekać na Martinę, skoro ona i tak pewnie już się nie znajdzie.
- Z tym już przesadziłaś! - krzyknął. - Nie mogę już tego słuchać! - wyszedł.
Usłyszałam, że idzie na górę, bo było słychać, jak wchodzi po schodach. Przeskanowałam moje ostatnie zdanie... Czy one było rzeczywiście aż takie złe? "Nie... raczej... Chociaż... Angie, pomyśl! Przecież ty właśnie wykrzyczałaś to, że nie wierzysz, że twoja córka się znajdzie!" - byłam tak okropnie na siebie zła w myślach... Ech... Nie dziwię się, że mój mąż się za to na mnie obraził... Poszłam na górę i chciałam Go przeprosić, lecz On nie chciał ze mną gadać...
- Pablo...
- Nie, Angie. Nie mam najmniejszego zamiaru z Tobą rozmawiać.
- Ale ja chcę...
- Ja wiem, co Ty chcesz. - przerwał mi. - Ty chcesz stąd wyjechać. Daleko. Zostawiając tutaj wszystko. Tak po prostu. Jeśli chcesz mnie prosić o to, abym pojechał z Tobą, to muszę Cię zmartwić. Tak, kocham Cię ponad życie, ale ja nie mam najmniejszego zamiaru się stąd ruszać. Kocham to miejsce i mam tutaj wszystko, a na dodatek nie mam zamiaru zostawiać Martiny samej, na pastwę Buenos Aires...
- Pablo, chciałam Cię przeprosić! - krzyknęłam tak, żeby On mnie usłyszał.
Nagle spojrzał się na mnie z taką miną, jakby zobaczył ducha. Podszedł blisko, naprawdę bardzo blisko mnie i zapytał:
- A chociaż wiesz, za co mnie przepasz? I jesteś pewna, że przepraszasz właściwą osobę?
- Tak, wiem Pablo... Powinnam przepraszać nie Ciebie, tylko samą siebie, za to, że zwątpiłam w to, iż moja córka nie wróci, że już nigdy jej nie zobaczę... Ale zrozum, okropnie boję się prawdy i przyszłości...
- Zobaczysz... Jeśli byśmy to zrobili, to pożałowałabyś tego. - powiedział z żalem.
- Niby skąd możesz to wiedzieć? - zaczęłam. On sądził, że zaraz zacznę się kłócić, lecz był w błędzie. - Może by nam było tam lepiej? Ale nawet jeśli, to ja i tak zostanę tutaj... To co mówiłeś... To było prawdą... To wszystko, co dla nas powinno być ważne, jest tutaj, więc ja nie zamierzam się stąd ruszyć na krok.
- I to jest właśnie ta Angie, w której zabujałem się do szaleństwa kilkadziesiąt lat temu... - Pablo uśmiechnął się przyjaźnie.
Taa... Rozdział znowu krótki,
bo jutro mam poprawę z angielskiego.
Jeśli napiszę ją na co najmniej 5, będę miała 6 na koniec roku,
więc warto się postarać ;P.
A tak właściwie, to jak Wam tam idzie w szkole?
Jaka średnia? Pochwalcie się ;D.
Miłych snów!
bloggerka
hej. Śwetny rozdział (jak zwykle). U mnie średnia ok. nie chcę się chwalić, ale najwyższa w klasie - 4,9 (jestem w 2 gimnazjum). A u Ciebie?
OdpowiedzUsuńHej. Dziękuję :D.
UsuńNieźle z tą średnią. Gratuluję! :)
U mnie w tym roku taka fajna średnia wychodzi - 5,55.
5 - moja ulubiona cyfra ;P.
Bardzo fajny rozdział! :D Co do szkoły to idzie mi dobrze :) Już właściwie nie boję się o moje oceny. A średnia... powyżej 5.. :)
OdpowiedzUsuńDzięki :).
UsuńJa się tylko boję co do historii,
bo moja nauczycielka za mną nie przepada,
więc pewnie zmieni mi jeszcze ocenę z siedem razy... :P.
Powyżej pięciu? To gratuluję. ;)
Jak szybko mi minął ten rok szkolny...
Ja jeszcze żyję zeszłorocznymi wakacjami ;D.
Przepraszam, że dawno nie komentowałam, ale wiedz, że czytam każdy rozdział :D Dopadł mnie mały leń XD Czo tej Angie już odwala. Jeszcze trochę i będzie chciała popełnić samobójstwo ;w; Cudowny rozdział, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńA w szkole - Nawet nieźle, ale dzisiaj zawaliłam matmę, bo ani nie przyniosłam 10 zadanych zadań na kartce, a na klasówce napisałam niecałą połowę zadań ;_; Ale mam nadzieję, że utrzymam się przy tej ciężko zapracowanej trói XD
PS. Masz jeszcze aska? Bo coś cię zgubiłam, albo go usunęłaś, albo masz nowy, a ja go nie znam XD
Spoko. Ja też tak często mam ;D.
UsuńPewnie masz rację. Zupełnie jak Violcia w drugim rozdziale ;P.
Dzięki :).
Oj tam, będzie ok. Jak zawalisz parę testów nic się nie stanie
(wiem z własnego doświadczenia - w tym semestrze tylko dwa testy napisałam na piątki, test szóstoklasisty z matmy wyszedł mi na 3+,
a mimo to mam piątkę na koniec :P).
Nie mam nowego. Tamtego starego zawiesiłam,
bo stwierdziłam, że jak na razie nie mam czasu,
ale w wakacje planuję go przywrócić ;).