Hejka kochani!
Długo się nie widzieliśmy w rozdziale,
tak więc, nie przedłużam! ;)
Zapraszam do czytania! ;D
Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Każdy, nawet najmniejszy dźwięk mnie drażnił... Nie mogłam wcale przez całą noc spać. Czułam się okropnie z tą myślą, że Pabla może długo przy mnie nie być... Leżałam sama, na tym wielkim łóżku i przewracałam się z jednego boku na drugi... Mijała minuta za minutą... Oczywiście bardzo wolno... Mało tego, że zasnęłam około 3 w nocy, to półtorej godziny później się obudziłam... To była mój cały nocny sen... Na dodatek, to co mi się przyśniło było okropne...Długo się nie widzieliśmy w rozdziale,
tak więc, nie przedłużam! ;)
Zapraszam do czytania! ;D
Byłam już sobie starą babcią Angie... Naprawdę starą... Już gdzieś tak po 90-ce... Moja córka miała już swoje wnuki... Odkąd Martina skończyła cztery lata pytała się gdzie jest tata... Co ja jej miałam powiedzieć? Tata był, ale nie z nami... Tata żył, ale tak, jakby nie żył... Gdy skończyła lat osiem, mówiła, że wszyscy z jej klasy mają chociaż jedną siostrę albo brata, tylko ona nie... A na dodatek, bardzo by tego chciała... I co ja jej miałam wtedy powiedzieć? Mówiłam jej, że też bardzo chciałabym mieć jeszcze jedną córeczkę, lecz ona oczywiście wtedy tego jeszcze nie rozumiała... Stawałam się coraz starsza... Nie mogłam już chodzić... Wiedziałam, że śmierć już puka do moich drzwi, lecz wiedziałam, że zanim to nastąpi, mój mąż zdąży powiedzieć mi, jak bardzo mnie kocha... Lecz niestety... Myliłam się...
Zaraz, gdy się przebudziłam, usiadłam ze strachu, mówiąc głośne "nie!". Chwilę później pomyślałam, że mogłam przez to obudzić swoją córkę, lecz na całe szczęście nie... Zdziwiło mnie to, że mimo, iż Martina się nie obudziła, to brat Pabla owszem... Na dodatek przyszedł do mnie, do sypialni. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Tęsknisz za Nim, prawda? - zapytał czule.
- Tak... - powiedziałam wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Angie, proszę nie płacz... - poprosił ocierając mi łzy spływające po policzkach. - Wiesz, że przecież On by tego nie chciał... Chciałby, żebyś była szczęśliwa i silna...
- Ale kiedy ja nie potrafię... - odpowiedziałam. - To jest takie trudne...
- Poradzimy sobie. - powiedział. - Zobaczysz. Wolisz, żebym zostawił Cię samom, czy, żebym sobie poszedł?
- Mógłbyś dotrzymać mi towarzystwa? - zapytałam.
- Jasne... - odpowiedział siadając wygodniej.
Zaczęliśmy rozmawiać. Czułam, że on jest otwarty na wszystko co mu powiem... Mogłam Go nazwać dobrym przyjacielem... Dzięki niemu humor od razu zaczął mi się poprawiać. Czułam się o wiele lepiej, a nawet zaczęłam się trochę śmiać... Na chwilę zapomniałam o tym, co mnie dręczyło... Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek jednocześnie myśląc "kto by przyszedł do mnie o tej porze?". Jednak okazało się, że to nie jest taka wczesna pora, jak mi się wydawało. Była już dziesiąta rano, a, że rolety na oknach były jeszcze pozasłaniane, nawet nie było tego widać.
- Znowu jakiś gość, który będzie chciał u nas zamieszkać? - zażartowałam.
- No nie wiem... Otwórz drzwi, a się dowiesz. - odpowiedział.
Zeszliśmy razem na dół. Weszłam do łazienki i założyłam szlafrok, aby nie było widać mojej piżamy. Złożyłam na nogi kapcie i otworzyłam drzwi z zamka. Nagle zobaczyłam... swojego szwagra... Kompletnie się go tutaj nie spodziewałam...
- O, hej. Dawno się nie widzieliśmy, co nie? - powiedziałam w drzwiach.
- No, dlatego przyszedłem Was odwiedzić. - odparł wchodząc do przedpokoju. - Łał, Pablo... Strasznie się zmieniłeś...
- German... - próbowałam mu przerwać, lecz bezskutecznie. - German! To nie jest Pablo!
- W takim razie widzę, że przyszedłem nie w porę... - powiedział spoglądając na mnie, a konkretniej na moją piżamę i szlafrok.
- Nie, nie... To nie tak. Jestem bratem Pabla. Mam na imię Edward. - przedstawił się.
- To Pablo ma brata? - zdziwił się mój szwagier.
- Tak... Ale to długa historia. Opowiem ci ją, jak wejdziesz już do kuchni. Rozgość się, a ja się pójdę ubrać.
I tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Przebrałam się szybko i zeszłam do Germana na dół. Usiedliśmy sobie razem w salonie i rozmawialiśmy. Wytłumaczyłam mu, co się dzieje z Pablem, kim jest starszy pan spacerujący w ogrodzie (tak, tak... Chodziło o Michaela)... On opowiadał mi także, co u niego słychać... W końcu pogodził się z tym, że Violetta ma już chłopaka i to takiego na poważnie, z którym chce być i czuje się szczęśliwa. Zrozumiał, że Esmeralda to podła kobieta, której nie można ufać i ponownie związał się z Jade... To ostatnie wydaje mi się nieco dziwne. Chociaż po ostatnim jej zachowaniu, można zaobserwować, że się zmieniła, a Michael jest żywym przykładem, iż tak się da. Czas minął mi bardzo szybko i dzięki temu spotkaniu przestałam myśleć o Pablu, który leżał w śpiączce w szpitalu. Miałam nadzieję, że już nie będę o tym myśleć, lecz oczywiście zawsze znajdzie się ktoś, kto to wszystko popsuje... I muszę przyznać, że tym razem był to mój szwagier...
- Dzięki. To było miłe spotkanie. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.
- Ja też. - odpowiedziałam.
- Tylko mam ogromną nadzieję, że z Pablem.
- Się zobaczy...
- Dobra, to ja już lecę! Cześć!
- Pa... - powiedziałam i kolejne łzy zaczęły mi spływać po policzkach...
Wydaje mi się, czy rozdział udał mi się trochę dłuższy? :)
Zmieściłam się do 21! Jupi! ;D
Dzisiaj nie pojawi się już next, bo miałam dzisiaj dużo zajęć i muszę odpocząć,
lecz może jutro? Kto wie, kto wie... Ale nic nie obiecuję. ;)
Zmykam! Muszę się nauczyć na jutrzejszą poprawę z historii!
Pa, pa! ;*
bloggerka
No chyba mi tutaj nie zrobisz Germangie! :d
OdpowiedzUsuńJak tak to cie znajde ;p
A tak to super no i fakt, wyszedl dluzszy ale tam sie dlugoscia nie przejmuje :d
Nie szukaj i tak nie znajdziesz :P.
UsuńDzięki ;).