Huhu...! ;D
Jak sądzicie, będzie afera?
Dowiecie się, czytając! ;)
- O, cześć Angie. Nareszcie jesteś. - uśmiechnęła się do mnie bezczelnie.
- Ekm... Ktoś tu musi mi coś wytłumaczyć. - powiedziałam patrząc na Agatę.
- Właśnie kochanie, o co jej chodzi? - zapytał Pablo. - Przyszła tutaj i powiedziała, że jestem jej mężem. Psycholka, czy coś?
- Pablo! Jak ty mówisz o swojej najukochańszej żonie, co? - powiedziała. - Przecież ty ją kochasz najbardziej na świecie!
- To niby kim ty dla mnie jesteś? - miał już ogromny mętlik w głowie.
- Ja? Ja tylko znajomą rodziny...
- I matką Twojego dziecka... - mruknęłam pod nosem.
- Że co? - zapytał mój mąż. - Powtórz proszę, bo nie usłyszałem.
- Nie, nic... - odpowiedziałam.
W tej chwili do sali wszedł lekarz. Chyba akurat wyczuł moment, bo atmosfera robiła się coraz bardziej napięta...
- To może pan mi wyjaśni! - krzyknął Pablo. - Która z nich to moja druga połówka?
- O widzę, że minie trochę czasu, zanim panu wróci pamieć... - lekarz był nieco zakłopotany. - Oczywiście, że panienka Angie. Ona tutaj była bardzo często przy panu i zajmowała się wszystkim.
- Agata, dlaczego mnie kłamałaś? - zapytał mój mąż.
- Ja Cię kłamałam? - udawała zdziwioną. - Ja mówiłam, że jestem członkiem Twojej rodziny, ale nie w tym sensie...
- Agata, chodźmy na korytarz. - powiedziałam. - Musimy pogadać. A pan, panie doktorze... - zwróciłam się do lekarza. - Niech przygotuje dodatkowe łóżko, z tymże prosiłabym, aby stało na drugim końcu szpitala... - powiedziałam wychodząc.
- Co ty Mu nagadałaś?! - krzyknęłam. - Tylko nie ściemniaj.
- Dobra... Będę szczera... W końcu jestem Twoją przyjaciółką...
- Byłaś... - powiedziałam.
- Powiedziałam Mu, że jestem Jego dziewczyną, bo On mi się spodobał... Zakochałam się w Nim... Dlatego, gdy usłyszałam wtedy, że idziesz, zaczęłam udawać, że to co robimy, nie sprawia mi przyjemności... Pytał się, czy biorę tabletki, to Go okłamałam, bo miałam nadzieję, że będziemy mieli dziecko, przez co będzie poświęcał mi więcej uwagi... Tak naprawdę, nie jetem w ciąży, a skłamałam, bo wiedziałam, że już się do Niego aż tak nie zbliżę...
- Wiesz, że raniłaś tym mnie i...
- ... Edwarda... - przerwała mi. - Wiem... Żałuję, że to zrobiłam... Dopiero teraz dostrzegłam, jaki on był dla mnie ważny... Straciłam go już na zawsze... Nie tylko jego... Twoją i Pabla przyjaźń także...
Myślałam sobie "Ona tylko udaje, żeby poruszyć moje sumienie... Nie dawaj jej drugiej szansy... Ponownie skrzywdzi ciebie i twoich najbliższych...". Jednak coś w środku podpowiadało mi, że naprawdę żałuje tego co się stało...
/Dwa tygodnie później.../
Pablo wyszedł ze szpitala i w miarę pamieć już Mu wróciła... Nie pamiętał tylko jakiś szczególików, ale lekarz stwierdził, że prędzej czy później sobie je przypomni. Co do Agaty, to powiedziałam jej, że bardzo źle postąpiła, ale nie jest jeszcze tak, że totalnie ją skreśliłam. Nadal się przyjaźnimy, lecz nie jest już moją najlepszą przyjaciółką. Nie potrafię jej już zaufać... Tak samo Edward i mój mąż, ale mimo to, obiecaliśmy sobie, że nie zerwiemy ze sobą kontaktów. Gdy weszliśmy do domu, od razu w drzwiach przywitała nas nasza rodzina.
- A ich pamiętasz? - zapytałam.- Co ty Mu nagadałaś?! - krzyknęłam. - Tylko nie ściemniaj.
- Dobra... Będę szczera... W końcu jestem Twoją przyjaciółką...
- Byłaś... - powiedziałam.
- Powiedziałam Mu, że jestem Jego dziewczyną, bo On mi się spodobał... Zakochałam się w Nim... Dlatego, gdy usłyszałam wtedy, że idziesz, zaczęłam udawać, że to co robimy, nie sprawia mi przyjemności... Pytał się, czy biorę tabletki, to Go okłamałam, bo miałam nadzieję, że będziemy mieli dziecko, przez co będzie poświęcał mi więcej uwagi... Tak naprawdę, nie jetem w ciąży, a skłamałam, bo wiedziałam, że już się do Niego aż tak nie zbliżę...
- Wiesz, że raniłaś tym mnie i...
- ... Edwarda... - przerwała mi. - Wiem... Żałuję, że to zrobiłam... Dopiero teraz dostrzegłam, jaki on był dla mnie ważny... Straciłam go już na zawsze... Nie tylko jego... Twoją i Pabla przyjaźń także...
Myślałam sobie "Ona tylko udaje, żeby poruszyć moje sumienie... Nie dawaj jej drugiej szansy... Ponownie skrzywdzi ciebie i twoich najbliższych...". Jednak coś w środku podpowiadało mi, że naprawdę żałuje tego co się stało...
/Dwa tygodnie później.../
Pablo wyszedł ze szpitala i w miarę pamieć już Mu wróciła... Nie pamiętał tylko jakiś szczególików, ale lekarz stwierdził, że prędzej czy później sobie je przypomni. Co do Agaty, to powiedziałam jej, że bardzo źle postąpiła, ale nie jest jeszcze tak, że totalnie ją skreśliłam. Nadal się przyjaźnimy, lecz nie jest już moją najlepszą przyjaciółką. Nie potrafię jej już zaufać... Tak samo Edward i mój mąż, ale mimo to, obiecaliśmy sobie, że nie zerwiemy ze sobą kontaktów. Gdy weszliśmy do domu, od razu w drzwiach przywitała nas nasza rodzina.
- Tak... To jest mój tata, mój brat, a to... moja córka.
- Tęskniliśmy za Tobą. - powiedział brat Pabla.
Z okazji tego, że mój mąż był zdrowy i wyszedł ze szpitala urządziliśmy rodzinnego grilla. Było zabawnie, a nawet bardzo. W pewnym momencie niego przegięliśmy i ja, Pablo i Edward zrobiliśmy sobie bitwę na wodę, oblewając przy tym nie tylko siebie i całe podwórko, ale także Michaela i Martinę. Mieliśmy z tego od groma radochy. Cofnęliśmy się do tych czasów, kiedy miało się po naście lat, robiło co chciało i nic nikogo nie obchodziło... Zjadło się dużo dobrego jedzenia, wybiegało, wybawiło... No, ale niestety w końcu musieliśmy położyć się spać. W nocy okropnie zachciało mi się pic, więc wstałam po wodę. Schodząc na dół, zobaczyłam, że w pokoju Edwarda świeci się światło... Wchodząc na górę, także to widziałam... Pomyślałam, że po prostu zapomniał je zgasić, albo był już taki zmęczony po naszej zabawie, że gdy tylko się położył, to od razu zasnął. Cicho zapukałam, bo co jak co, ale muszę zaakceptować jego prywatność. Nikt nic nie powiedział, więc weszłam do środka...
- Ej, Edward... Co Ci jest? - zapytałam, bo zobaczyłam, że siedzi przybity.
- Nic...
Spojrzałam na miejsce, na które się patrzył... Na tamtej ścianie wisiało zdjęcie Agaty...
- Już rozumiem... - powiedziałam siadając obok niego. - Wszystkich nas zraniła. Jednych trochę bardziej, jednych mniej, ale wszystkich...
- Mówiła, że za mną tęskni... Ja za nią też i to bardzo, i mimo, że tak bardzo ją kocham, to wiem, że nie powinienem jej już tak w pełni ufać.
- Przykro mi Edward...
- Może i lepiej się stało? Niedawno spotkałem taką jedną... Wziąłem od niej numer... - uśmiechnął się.
- Ej, ty tak serio? - zapytałam. - A jeśli mogę wiedzieć, co to za jedna?
- A po co Ci to wiedzieć? - zapytał.
- No, chcę wiedzieć, czy jest ciebie warta. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Nie potrzebna mi żadna inna. - powiedział. - Mam was. Bardzo was kocham i wystarczacie mi w zupełności. Mam Pabla, Martinę no i Ciebie... - pocałował mnie w policzek.
- Już jest ok? - zarumieniłam się.
- Jak najbardziej.
- To idź już spać i nie myśl o niej. A nawet jeśli Ci się nie chce, to zrób to dla mnie.
- Dobra... - powiedział. - Angie. - dodał, gdy wychodziłam.
- Tak?
- Dzisiejszy dzień był naprawdę bardzo fajny.
- No... Mnie też się bardzo podobało... - powiedziałam wróciłam do swojej sypialni.
I co powiecie???
Pewnie nie takiego rozstrzygnięcia z Agatą się spodziewaliście ;D.
Jutro czeka Was kolejna niespodzianka! ;)
Miłego wieczoru, kochani! <3
bloggerka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)