Edward chce się dowiedzieć czegoś więcej o Clarisie...
Co odpowie mu na to Angie?
Dowiecie się w rozdziale! ;)
Niby cały incydent z Clarisią wydawał się straszny, lecz jakoś dla mnie nie... Ta, mogła mnie zabić, ale byłam pewna, że tego nie zrobi. Oczywiście był tam jakiś mały poziom paniki, ale jakiś głosik w głowie (najprawdopodobniej należał on do Pabla) mówił mi, że nie mam się czego bać. I bardzo wierzyłam temu głosowi... Byłam pewna, że on mnie nie mógłby okłamać... No, ale dobra. Głos głosem, ale Edward nie za bardzo wiedział, o co wtedy chodziło. Gdy pozbyliśmy się tej dziewczyny ode mnie, z sypialni, zapytał się, czy ma ze mną zostać, ale ja powiedziałam, że nie... Wiedziałam, że Clarisia tamtego dnia już nie zajrzy do mnie. Wieczorem nie chciał już mnie męczyć pytaniami o nią, ale oczywiście rano zaczął się cały wykład...- Cześć Edward... - powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Hej, Angie. Chcesz kawy?
- Bardzo chętnie.
Usiadłam przy stole i zaczęłam lekko uderzać palcami w stół. Usłyszałam, jak woda w elektrycznym czajniku się zagotowała. Edward podszedł do niego i wlał nam wody do filiżanek, nie zalewając całej, lecz pół. Następnie podszedł do stołu i postawił oby dwa naczynia na nim. Jedno bliżej mnie, a drugie bliżej jego. Po całej kuchni unosił się wspaniały zapach tejże kawy. Ach, ten aromat...! Dziwiło mnie to, iż brat Pabla jeszcze nie zaczynał tematu o tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem. No i właśnie! Jak o tym pomyślałam, Edward zaczął rozmowę...
- Powiesz mi w końcu, kim była ta osoba, która chciała Cię wczoraj zabić?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Gdybym nie chciał, to bym się nie pytał.
Chwila minęła zanim zastanowiłam się, czy opowiedzieć mu wszystko, czy nie, ale w końcu stwierdziłam, że niby dlaczego mam mu nie mówić? Skoro pyta, a ja wiem, że mogę mu ufać?
- No więc... To jest trochę długa historia... Ale pewnie mimo to, chcesz ją znać, prawda? - spytałam.
- No jasne. Opowiadaj.
Wtedy opowiedziałam mu całą historię Jack'a i Clairisi. Powiedziałam mu, jak bardzo mi na nim zależało i ile dla mnie znaczył... Mówiłam mu, że kiedyś właśnie się z nią kumplowałam, a nawet uważaliśmy się za przyjaciółki, lecz odkąd się wydało, że to tak naprawdę dziewczyna Jack'a, a nie siostra, to chciała mnie zabić... Wszystko opowiedziałam mu w słowo, w słowo tak, jak to wszystko tam odczuwałam.
- Łał... - zdziwił się. - Nie przypuszczałbym, że taka historia może się wydarzyć w książce, czy w filmie, a Ty tutaj z takimi faktami...I to z życia wziętymi.
- No widzisz.. Ja i mój talent do robienia sobie kłopotów. - odpowiedziałam. - Tak bardzo bym chciała, żeby Pablo już wrócił...
- Skoro jeszcze go nie ma, to powinienem Ci coś powiedzieć...
- Proszę, tylko nie wyskakuj z bardzo mocnymi faktami, dobrze? Nie mam na to nastroju.
- Eee... To może jednak podziękuję.
- Nie, powiedz. Zacząłeś już.
- No niby tak, ale sama nie chcesz mocnych faktów....
- Żartowałam. Powiedz, proszę, Edward.
- Nie no... Nie ważne...
- Zrobimy tak: ja ci powiem coś o Michaelu, ale najpierw z nim pogadam, a Ty mi wtedy powiesz to, co teraz miałeś, dobra?
- Spoko... Jeśli się nie usmażę ze strachu...
- Oj, tam... Spokojniej do tego podejdź.
- Ale ja się nie tak bardzo stresuję tego co mam Ci powiedzieć, tylko tego, co Ty mi powiesz o moim tacie.
- Na pewno cię zaskoczę. - obiecałam.
Strasznie przepraszam, że rozdział o tej godzinie, no i za długość
lecz wiecie dobrze, jak to jest pod koniec roku szkolnego ;P.
Na dodatek strasznie mi się chcę spać i mogłam poprzekręcać niektóre wyrazy,
więc niektóre zdania mogą być bardzo komiczne ;D.
No, ale przynajmniej rozdział jest. ;)
Życzę Wam dobranoc!
Papa! ;*
bloggerka
Czyżby coś się szykowało? ^^...
OdpowiedzUsuńJa taam czekam na Pabla ;d
Oj, nie tylko Ty ;D.
UsuńWszyscy tęsknią za Pablitem, a jeśli nie to znaczna większość :).