niedziela, 25 maja 2014

Sezon 2 - Rozdział 80 - Tak bardzo chcę go już nie kochać...

Że tak brzydko powiem..
Angie ma dość Pabla,
mimo, iż tak bardzo Go kocha...
Co z tego wyniknie? ;P
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
Następnego dnia, wróciłam do domu całkiem wcześnie. Miałam nadzieję, że Pablo jeszcze śpi i ominie mnie kazanie "Dlaczego cię nie było w domu?", ale niestety... Pomyliłam się. Achhh... Jak się okazało, mój mąż siedział praktycznie całą noc w kuchni i wyczekiwał mnie. "Jednak jest trochę kochany..." - pomyślałam sobie. - "Ale tylko trochę. Tak po przyjacielsku." - chciałam jak najszybciej zapomnieć o nas, o naszej miłości i o naszym związku, który przyswoił mi mnóstwo kłopotów.
- Angie, kochanie, co Ci jest? Gdzie byłaś dzisiejszej nocy? - zapytał z troską, gdy tylko usłyszał, jak drzwi otwierają się.
- Śmiesz mówić do mnie kochanie? Po tym wszystkim co mi zrobiłeś?
- Co ja niby Tobie zrobiłem, Najdroższa? - udawał, że nie wie o co mi chodzi, a przecież wiedział doskonale...
- Jesteś taki głupi, czy tylko udajesz?! - tak, powiedziałam to... Sama w to nie wierzę.
- Ale ja naprawdę nie wiem, o co Ci chodzi...
- O to, że jesteś tatą Diego! - krzyknęłam, bo nie potrafiłam już dłużej tego wytrzymać.
- I co? Między nami będzie już tak do końca życia? - zapytał ze smutkiem. - Mimo, iż będę Cię cały czas przepraszał, to Ty i tak będziesz mówiła swoje, i tak...
- Nie. - odpowiedziałam.
- Nie? - zdziwił się. - Czyli jednak mi wybaczasz, tak? - na Jego twarzy namalował się lekki uśmiech.
- Też nie. - odparłam.
- A więc, o co Ci chodzi? - spytał. - Kompletnie nie rozumiem...
- Odchodzę od Ciebie. Nie chcę Cię już kochać... - sama nie wierzę w to, że te słowa przez usta przechodziły mi z taką łatwością...
- Angie, ale to już jest przeszłość! To nie jest dla mnie ważne!
- Ale Twoja przeszłość za bardzo wpływa na naszą teraźniejszość Pablo...
- Dlaczego tak przejmujesz się tym Diego, co? - zapytał. - Przecież gdybym go nie sprowadził do Buenos Aires nawet nie miałabyś pojęcia, że on istnieje!
- Tak, ale nawet gdyby przyleciał do nas, to byłby dla mnie tak samo ważny, jak inni uczniowie... Chodzi mi o coś innego...
- O co? Powiedz mi, bo Cię nie rozumiem...
- Ehh... Przecież on chodził z Violettą. A wiesz, że moja siostrzenica, jest dla mnie najważniejsza. I zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa.
- Z tego co się orientuję, to tak było nim miałaś jeszcze córkę i męża.
- Ale to jest zupełnie inna sprawa... - broniłam się. - Ona jest ważna na inny sposób. Nie może być z Diego, bo uważa Cię za wujka. Rozwiedziemy się. Wtedy będzie mogła do niego spokojnie wrócić.
- Ty żartujesz, prawda? - zdziwił się.
- Nie...
- W ogóle nie myślisz o innych! Ja rozumiem, że moje zdanie Cię teraz nie obchodzi, ale co z Martiną? Kto ją wychowa? Tak bardzo chciałaś, żeby miała obojga rodziców i co? Sama jej to psujesz.
- Przecież będziesz się z nią widywać... Co drugi tydzień...
- Myślisz, że mnie to wystarczy?
- Będzie musiało... Przecież to ja zajmowałam się dzieckiem, gdy Ty byłeś w pracy... - nagle przerwałam. - A wiesz co? Sądzę, że ta dyskusja nie ma dalej sensu... Kończę ją i idę się spakować.
Tak, jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Weszłam na górę i szybko spakowałam moje najważniejsze rzeczy. W ręku ściskałam klucze, które były od tego domu... Wiedziałam, że oddając je, stracę je już na zawsze... Że już nie będzie odwrotu... Ale jednak musiałam to zrobić. Gdy dokończyłam pakowanie, wróciłam z powrotem na dół.
- Klucze oddam Ci później. - odparłam. - Muszę tutaj jeszcze przyjść po resztę rzeczy, ponieważ wszystkich na raz nie zabiorę.
Prawda była taka, że chciałam przyjść, jak Go nie będzie. Chciałam się jak najszybciej stąd wydostać... On nie wyglądał na to, aby mnie słuchał.
- Gdzie idziesz? - spytał.
- Nie wiem... Ale wiem, że nie mogę tutaj zostać. To jest Twój dom.
- Angie, on jest nasz.
- Nie... Od teraz będzie tylko Twój... - powiedziałam dając Mu te klucze do ręki. - Jednak wrócę po te rzeczy wtedy, gdy będziesz w domu... - odpowiedziałam i wyszłam.

Szłam ulicą ściskając w dłoni nasze zdjęcie... Podążałam w stronę domu swojego szwagra. Wiedziałam, że on mnie przyjmie. Było mi to nawet na rękę, bo mogłam znowu spędzać więcej czasu z Violettą. Akurat, gdy stanęłam przed bramą, zobaczyłam, że German i moja siostrzenica, wraz ze swoim byłym chłopakiem, siedzą na tarasie. Przynajmniej miałam dla nich dobrą nowinę... Zobaczyli mnie i otworzyli mi furtkę. Gdy weszłam, podeszłam do miejsca, w którym siedzieli.
- Mam dla was bardzo dobrą wiadomość. - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak? Jaką? - zapytali.
- Diego i Violetta... Możecie do siebie wrócić.
- Ale my właśnie nie chcemy... Czujemy się dziwnie z tym, że Pablo jest moim wujkiem i tatą Diego...
- Ale Pablo już nie jest twoim wujkiem, Violu. - odparłam. - Zerwałam z Nim... - powiedziałam przedzierając nasze zdjęcie.
W tamtej chwili poczułam jak bardzo pęka mi serce, lecz wiedziałam, że zaraz mi przejdzie...

I co sądzicie? Pangie oddala się od siebie :'(.
Ale jakoś to będzie ;).

Do jutra! <3
bloggerka

2 komentarze:

  1. No nie.. No nie nie nie!
    Jakoś to będzie, racja, przecież jeszcze mogą się pogodzić! :)

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)