wtorek, 20 maja 2014

Sezon 2 - Rozdział 76 - Diego, Pablo... Co tutaj się dzieje?!

Kolejne kłopoty w rodzinie Galindo?
A czemu by nie? ;)
Zapraszam!
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
Ostatni czas w moim życiu był nie najlepszy... Ach, kogo ja próbuję okłamać? Te dni były fatalne! Straciłam Studio, straciłam dziecko...
 Po tygodniu leżenia w szpitalu wróciłam do domu... Tylko dlaczego miałam tą idiotyczną nadzieję, że jednak los się teraz odwróci i wszystko będzie dobrze? Dlaczego miałam tą nadzieję, że któregoś dnia obudzę się i wszystkie moje problemy znikną? Wierzyłam w to bardzo głęboko... Może dlatego się na tym tak mocno zawiodłam...

Pabla nie było w domu... Cały czas miał nadzieję, jak z resztą każdy z nas, że uda Mu się uratować Studio. Edward wyszedł z Michaelem i Martiną na spacer. Zostałam sama w domu. Od rana nie mogłam spać... Odkąd tylko się dowiedziałam, że straciłam moje drugie dziecko, miałam problemy ze snem. Ciężko było mi się z tym pogodzić... Mimo, że praktycznie go nie znałam, to bardzo za nim tęskniłam... Ale mimo to chciałam być silna i nie poddawać się. Najtrudniej było mi się pogodzić z myślą, że to z mojej winy to dziecko odeszło z tego świata... Gdyby nie moja głupota, to nie wywaliłabym się na tych schodach... Nagle moje przemyślenia przerwał mi dzwonek do drzwi. Podeszłam, otworzyłam i po drugiej stronie zobaczyłam... Diego. Zdziwiło mnie to, że był sam... Nie było z nim Violetty...
- O, cześć Diego. Co taki nie w humorze? - miał bardzo smutny wyraz twarzy.
- Angie, musimy pogadać...
Przyznam się szczerze, że jak to usłyszałam, to się przestraszyłam.
- W takim razie wejdź dalej... Zapraszam... - przesunęłam się, aby mógł wejść.
Ściągnął swoje czarne buty i przeszedł do kuchni. Tam usiadł przy stole. Nalałam nam soku owocowego i postawiłam na stole. Następnie usiadłam na przeciwko chłopaka mojej siostrzenicy.
- Dobra, mów o co chodzi, bo mnie przestraszyłeś Diego... - powiedziałam.
- Otóż... - w tej chwili zadzwonił mu telefon. Zerknął na ekran. - Przepraszam, mógłbym odebrać? Viola do mnie dzwoni.
- Jasne, oczywiście... - odpowiedziałam.
Nacisnął guzik na klawiaturze komórki i zaczął rozmawiać z Violettą.
- Hej, co tam? Aha... Ja właśnie załatwiam sprawy. Nie no coś ty... Ty mi nigdy nie przeszkadzasz... - ooo... jakie to słodkie. - Dobrze, w takim razie za godzinę w parku? A dałoby radę za dwie, bo nie wiem, czy się wyrobię? O, to bardzo fajnie. Przyjdę po Ciebie. Przyjdę. Ależ przyjdę. - uśmiechnął się. - Papa. Tęsknię. - rozłączyli się.
"Jejku... Jacy oni są w sobie zakochani..." - pomyślałam. I pomyśleć, że zachowywałam się tak samo w ich wieku...
- Nie będę przedłużał, Angie... Powiem prosto z mostu...
- No dawaj. - powiedziałam.
- Tylko się nie wkurzaj, ok?
- Dlaczego miałabym się zdenerwować?
- Bo... - zaczął. - Prawdopodobnie to Pablo jest moim ojcem...
- Że co?! - ogarnęło mnie zupełne osłupienie.
Nie wierzyłam w to, co on powiedział... Myślałam, że się przesłyszałam...
- Diego, powiedz, że żartujesz...
- Angie... Sam w to nie wierzę. Zerknij na ten wpis.
Pokazał mi jakiś pamiętnik. Najprawdopodobniej należał on do jego mamy. Było tam napisane...
Jak ja mogłam się tak dać?!?
Tak bardzo Go kochałam... Zrobiłabym dla Niego wszystko...
Z resztą nadal na nim bardzo mi zależy...
Ale ja jestem głupia!!
Dałam mu się podejść...
Kwiatuszki, pocałunki, randki...
Aż w końcu mam to, czego chciałam!
Zaszłam z Pablem w ciążę...
Tak... Tylko dlaczego on teraz wyjechał?
Teraz, w tym czasie, gdy Go najbardziej potrzebuję?
Czyżby mnie okłamał?
Ale jestem zdenerwowana...
Chociaż pewnie nawet nie potrafiłabym
na Niego nakrzyczeć, gdyby wrócił tutaj z powrotem...
Tak bardzo Go nadal kocham...

Spodziewam się syna....
Wychowam go. Będę go kochać za nas dwoje.
Nazwę go Diego - to takie przepiękne imię.
Gdy je słyszę, wyobrażam sobie,
kogoś silnego... Kogoś, kto nigdy się nie podda...
I taki będzie mój Diego.
Poradzi sobie bez taty...
Z każdym odczytywanym przeze mnie słowem, spływały mi łzy... Coraz bardziej i bardziej... Jednocześnie ze wzruszenia, a jednocześnie ze wściekłości na mojego męża... Oszukał mnie? Zdradził w młodości? Wszedł w idealnej chwili do domu... Właśnie wtedy, gdy skończyłam czytać...
- Ktoś tu chyba musi mi się z czegoś wytłumaczyć... - powiedziałam stając w przedpokoju.
- Naprawdę miłe powitanie, wiesz Angie? - zza mnie wyszedł chłopak Violi.
- Mów prawdę. - rozkazałam. - Przespałeś się z mamą Diego?

Uuu... I co z Pangie?
Dowiecie się w następnych rozdziałach ;D.

Miłego wieczoru! <3
bloggerka

Ps. Kolejna smutna wiadomość :(.
Sayuri zawiesiła dzisiaj swojego bloga :'(.
Kto tam jeszcze nie był, a uwielbia Pangie,
niech lepiej tam zajrzy. Pisała naprawdę ciekawie.
Dzięki za te 28 rozdziałów! <3
Ps.2. A teraz coś na polepszenie nastroju - <3.
Polonia jest najlepsza! ;)

8 komentarzy:

  1. Boże, przeczytałam ''Nie będę przedłużał, Angie... Pablo spadł z mostu...'' XDDD
    Z kim jeszcze Pablo nie zaszedł w ciążę? X''D
    Dobra. Krótko - Koniec Studia, Angie poroniła, najprawdopodobniej na razie koniec Pangie... Czy ty masz jakiegoś doła, że takie rzeczy piszesz? XD
    Czekam na next! ♥
    Ps.1. Wybacz ;~; Życie ;~; Dziękuję, że tam zaglądałaś.
    Ps. 2. No i prawidłowo :D Masz facebooka? ;w;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe xD.
      No właśnie :/. Scenariusz się powtarza -
      trzeba wymyślić coś nowego ;P.
      Zdziwię Cię, że jak pisałam te rozdziały,
      to miałam wspaniały nastrój... ;D.

      Będę tęsknic za blogiem <3.

      Nie, nie mam facebooka :P.

      Usuń
  2. Super, mega rozdział.
    Masz wielki talent.
    Zapraszam na mojego bloga: http://violetta-moja-historia-zycie.blogspot.com/
    Pozdrawiam zakochana w żelkach

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu..... Ciekawe czy to prawda... Czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Coooo?!!!! Pablo ojcem Diego?!!!!!!!
    No ciekawie sie zrobilo .. :d

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)