środa, 6 listopada 2013

Rozdział 39 - Nie mogę stracić głosu!

Ten rozdział dedykuję,
tym którzy uwielbiają śpiewać :).
- No więc... - zaczął. - Pani głos... jest zagrożony... i to bardzo...
Chciałam krzyknąć, ale nie miałam jak. Znowu mam stracić coś co jest dla mnie ważne? Pablo spojrzał zabójczym wzrokiem na lekarza.
- Będzie pani musiała być operowana... Oczywiście operacja będzie bardzo skomplikowana i nie mogę niczego zagwarantować... - lekarz spojrzał się jeszcze raz na Pabla - To ja już pójdę... - zdecydował.
W tamtym momencie chciałam się wygadać, no ale jak? Mój mąż spojrzał się na mnie.
- Wiem, co chcesz powiedzieć... O, Angie! Nie płacz, proszę. Dlaczego Ty musisz tak cierpieć? Dlaczego nie mogę ja? Oddał bym wszystko, żebyś tylko była szczęśliwa...
Wzruszyłam się... On wolałby stracić głos, żebym tylko ja go miała... Jest taki kochany...
- Prześpij się, Najdroższa... Na pewno jesteś zmęczona...
I tak też zrobiłam. Zasnęłam.
- Mam dla pani dwie wiadomości. Jedną dobrą, drugą złą. - powiedział lekarz. - Dobra jest taka, że będzie pani mogła mówić, lecz zła jest taka, że... pani już nigdy nie będzie mogła śpiewać...
- Ale jak to? Dlaczego? - zapytał Pablo.
- Operacja nie powiodła się w ten sposób, jaki planowaliśmy...
- Czyli Ona już nigdy nie zaśpiewa?
- Niestety...
- Ja nie będę żył z kimś takim!
Spojrzałam na Niego proszącym wzrokiem.
- Nie! Nie będę już dłużej z Tobą! Bez swojego głosu, nie będziesz już taka sama jak kiedyś! Zrywam z Tobą! Jutro przyniosę Ci Twoje rzeczy. - powiedział i wyszedł.
Czyli On był ze mną tylko dla mojego głosu?
Nie! Pablo nie jest taki! On by mnie kochał mimo wszystko! Otworzyłam oczy. Siedział dalej przy moim szpitalnym łóżku na krześle. Po Jego twarzy można było się domyślić, że był zmęczony. Spojrzałam na zegarek. Była druga w nocy. Mój mąż spojrzał się na mnie.
- Nie śpisz już?
Kiwnęłam głową. Następnie wzięłam kartkę, i długopis, i napisałam Mu na niej wiadomość: "Idź do domu. Prześpij się".
- Nie, muszę tutaj z Tobą zostać.
Odpisałam Mu: "Za parę godzin masz zajęcia.".
- Ale Ty jesteś ważniejsza.
"Przyjdziesz tutaj po lekcjach i jak się wyśpisz."
- Nie będziesz zła, jak pójdę?
Kiwnęłam głową, że nie. Pocałował mnie w czoło i wyszedł. On będzie mnie kochał nawet jeśli stracę głos... Znowu zasnęłam.
- Dlaczego Pablo Cię zostawił? - zapytał German.
- Bo nie mogę już śpiewać...
- Jeśli chcesz, możesz z powrotem się do nas wprowadzić.
- Tak?
- Tak, bo wiesz... Ja nadal Cię kocham.
Obudziłam się ponownie. "Mario, jeśli to ty płatasz mi takie figle w snach, to proszę cię, abyś przestała! Mam już dość tych potwornych snów! Ja jestem z Pablem! Kocham Go! Jeszcze straszysz mnie tym, że mogę stracić głos! Jeśli mnie kochasz, to proszę przestań!"

/Następnego dnia/
Już siedemnasta, a mojego męża jeszcze nie ma... Co się z Nim stało? Lekcję skończył przecież ponad godzinę temu! Przecież On by mnie nie zostawił... To był tylko bardzo zły sen... To nie była rzeczywistość... To był sen... Zaraz, chwila... drzwi się otwierają... Nie, to nie On... To lekarz...
- Jak się pani czuję pani Galindo?
Uśmiechnęłam się, mimo, że nie czułam się najlepiej.
- Czy gardło panią nie boli?
Bolało i to bardzo, ale nie przejmowałam się tym. Zastanawiałam się, gdzie jest Pablo. Pokiwałam głową. 
- Skoro tak, to jeśli dobrze się pani będzie czuła, to możemy jutro zrobić pani zabieg.
Ten zabieg miał decydować o mojej przyszłości... Jednocześnie się go tak bałam, lecz nie mogłam się doczekać  kiedy przestaną trzymać mnie w tej niepewności... Chwila... Drzwi się otwierają... Tak, w końcu przyszedł.
- O to ja może państwa zostawię samych...
- Nie, naprawdę nie trzeba. - odpowiedział Pablo.
- Nie, nie... Nie przeszkadzam już Wam. - doktor wyszedł.
- Przepraszam Najdroższa, że tak długo musiałaś na mnie czekać...
"Co się stało?"
- Hm... - westchnął. - Lepiej żebym Ci to powiedział teraz...
"Pablo, co jest? Co się dzieje?"
- Angie... Spóźniłem się dzisiaj do Ciebie, bo byłem w szpitalu... W Studio, na zajęciach zemdlałem... Musieli mi zrobić kilka niezbędnych badań... No i później czekałem na wyniki...
"I co się okazało?"
- Angie... Najdroższa... Ja umieram...
----------------------------------------------------------------------------------
Dlaczego Pablo umiera? - Dowiecie się jutro!
Wiem, że rozdział smutny :((.
Pisałam go w niedzielę, strasznie padało
no i jeszcze myślałam o tym, że trzeba będzie iść do szkoły po długim weekendzie :(.
Bardzo przepraszam, że taki krótki.

Pozdrawiam
bloggerka

4 komentarze:

  1. Przepraszam cię bardzo że ostatnio nie komentowałam ale , wgl nie miałam czasu at sprawdziany , kartkówki zresztą wiesz jak to jest .Oj trochę smutne te rozdziały ok napiszę ci opinię do każdego
    Rozdział 37 Wyszedł ci Genialnie , super !!!! Końcówka była strasznie smutna . Najbardziej spodobała mi się rozmowa Angie i Pablo o rodzeństwie dla maluszka była extra :)))
    Rozdział 38 Normalnie dramat szkoda że Angie poroniła nawet o tym myślałam,mam nadzieję że niedługo Angeles znowu zajdzie w ciąże ;D
    Rozdział 39 Chyba się nie długo załamie Angie musi cierpieć !!! a Pablo czemu ma umrzeć ma się wszystko ułożyć , mają być szczęśliwi a nie umierać !!!!
    Czekam z niecierpliwością na next jutro o której ????
    P.S Mam coraz bardziej dosyć Jackie gdy widziałam jak Pablo ją przytulał i pocieszał myślałam że wyrzucę telewizor :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko.
      Fajnie, że dzisiaj weszłaś :)).
      No wiesz, zakończyło się (jak na razie) happy endem, dla Pangie,
      więc trzeba troszkę pomieszać...
      Rozdział 37:
      Tak, mnie też najbardziej przypadł tekst o maluszku :D.
      Rozdział 38:
      Wszystkiego się dowiesz w najbliższym czasie :).
      Rozdział 39:
      Gdyby wszyscy byli w każdym rozdziale szczęśliwi,
      to to by nie miało sensu (chyba o tym wiesz :D).
      Next jutro ok. 14-15.
      Gorzej ze spoilerem, bo nie mam napisanego na piątek rozdziału...
      Ale spokojnie!
      W piątek nie mam normalnych zajęć,
      święto szkoły, 11 listopada więc mamy akademię,
      co oznacza, że wrócę do domu wcześniej niż zwykle i wezmę się solidnie za rozdziały (z tym mam coraz większy problem - brak weny)!

      Co do PS:
      Ja jak tylko widzę Jackie to mi się chce wymiotować!
      Jak przeczytałam Twoje zdanie "myślałam, że wyrzucę telewizor",
      nie wiem dlaczego, zachciało mi się włożyć mój do pralki... :D.

      Usuń
    2. Wiem że nie miało by to sensu ,ale wiesz każdy chce żeby jego ulubiony paring był szczęśliwy ,myślę że niedługo wszystko się poukłada .Oj spokojnie nie martw się jeżeli się nie wyrobisz z rozdziałem to poczekamy na następny dzień chyba każdy by cię zrozumiał że nie zdążyłaś napisać nexta , więc się nie martw .Życzę ci dużo dużo weny. Hahahaha rozśmieszyłaś mnie z tą pralką ;))))

      Usuń
    3. Wiem, wiem...
      Doskonale rozumiem :)).
      Nie, nie.
      Rozdział musi być dodany!
      Bo inaczej to ja będę na siebie wściekła! :D.
      Dzięki, Tobie też życzę dużo weny,
      na posty i na opowiadania, które mam nadzieję,
      będę mogła niedługo przeczytać :).
      Naprawdę nie mam pojęcia, skąd wzięła mi się myśl:
      "A może ja wypiorę swój telewizor?".
      Chyba jadłam żelki... :D.

      Usuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)