sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 77 - Czy On mi wybaczy?

Fani Pangie,
bardzo Was za to przepraszam...
♫ Piosenka na dzisiaj ♫

"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości" - Paulo Coelho

Wracałam ulicą od Germana. Jednocześnie byłam przygnębiona, a jednocześnie szczęśliwa, gdyż ten pocałunek sprawił mi trochę radości... Czy trochę? Nie, nie trochę... Dużo radości...
- Muszę Mu powiedzieć... - oczywiście myślałam o pocałunku z moim szwagrem.
- Angie, komu o czym musisz powiedzieć? - odwróciłam się i zobaczyłam Pabla.
- O, hej Pablo...
- Co się stało, Najdroższa? Jesteś strasznie przygnębiona.
- Bo...
- Pierw ja coś powiem. - przerwał mi. - A raczej nie powiem tylko... - pocałował mnie.
To był pierwszy tak czuły pocałunek od bardzo dawna. Byłam z niego naprawdę zadowolona i wszystko byłoby świetnie, gdyby nie mój wcześniejszy pocałunek z Germanem... Pablo potrafił zawsze bardzo dobrze całować, lecz ostatnio robił to dość rzadko... Co najwyżej całus w czoło, czy w policzka...
- Chyba muszę Ci coś powiedzieć...
- No proszę, słucham.
- To Cię może bardzo zaboleć... - powiedziałam przez łzy, które zaczęły mi już wylatywać z oczu. - Ja i German... się pocałowaliśmy...
Bałam się... Bałam się Mu patrzeć w twarz, a szczególnie w Jego oczy... W Jego oczy, które zawsze mówiły, co w tej chwili On odczuwa... Lecz musiałam mu się w nie spojrzeć. Musiałam wiedzieć, czy jest na mnie bardzo zły... Podniosłam na Niego mój nieśmiały wzrok. Niestety, tak jak się obawiałam... Patrzył się na mnie z żalem i z grobową miną, a w oczach miał łzy. Bardzo się tym przejął.
- A było już tak dobrze... - powiedział szeptem.
- To on wszystko psuje. Myślałam, że już się pogodził z tym, że Ty jesteś ze mną.
- Angie, nie zwalaj na niego, bo powiedziałaś, że się pocałowaliście, a nie, że on Cię pocałował...
- Pablo, ale to było tak...
- Nieważne. - przerwał mi. - Muszę się poważnie zastanowić... - odszedł.
Postąpiłam słusznie... Wyznałam Mu w końcu tą najgorszą prawdę... Ale, co teraz będzie?
- Mamo, a gdzie jest tata?
- Tata?
- Tak. Tata Pablo.
- Nie ma Go... Zostawił nas...

- Dlaczego? Nie chciał mieć dzieci?
- Wręcz przeciwnie... Bardzo chciał Cię mieć...
- To co, umarł?

- Nie, On żyje...
- To co się z Nim stało?

- Zostawił nas, bo całowałam się z twoim wujkiem...
Teraz dopiero zrozumiałam, że ten pocałunek za dużo dla mnie nie znaczy... Może i go pocałowałam, ale tym pocałunkiem zniszczyłam sobie życie...  Jeśli Pablo mnie zostawi, to zostanę sama, z dzieckiem... Przecież sobie nie poradzę... Wracałam do domu, na każdym kroku rozmyślając, czy to co zrobiłam, bardzo zmieni moje życie... Miałam ogromną nadzieję, że gdy tylko wejdę do domu, Pablo powie mi, że mi wybaczył, lecz nikogo nie zastałam. Byłam ciekawa, gdzie mógł się podziać. "Pewnie poszedł się do kogoś pożalić..." - pomyślałam. Tylko do kogo on mógł iść? Ja zwykle chodziłam do Germana... Chwila. A jeśli On poszedł się z nim pobić? Może tak na wszelki wypadek zadzwonię do swojego szwagra? Wyjęłam telefon z torebki i znalazłam jego numer w kontaktach. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo, German?
- Dzień dobry, Angie.
- Dzwonię się zapytać, czy jeszcze żyjesz?
- Trochę dziwne pytanie...
- Wiem, ale po prostu boję się o ciebie.
- Angie, Ty o mnie?
- Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiał...
- Czuję się lepiej, niż kiedykolwiek indziej. Muszę kończyć, cześć!
No tak... Tego się obawiałam... Zrozumiał to w zupełnie inny sposób, niż miał... Zerknęłam na zegarek. Dziesiąta w nocy. Trochę już późno... Może położę się spać? Nie, bo Pabla nie ma... To chociaż pooglądam telewizję... Może w między czasie przyjdzie...
----------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się rozdział wstawić wcześniej. Szczęśliwi? - Bo ja tak :D.
Jutro trochę nabałaganię w poukładanym życiu Angie,
przygotujcie się na to! :)).

Have a nice weekend!

bloggerka

2 komentarze:

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)