wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 94 - Pilne przygotowania

Zaczynając ten rozdział,
pragnę życzyć Wam wszystkim,
wspaniałego Sylwestra, oraz
szczęśliwego, lepszego Nowego Roku.
Gdy Pablo wpadł na pomysł, aby wystąpić w tym konkursie kolęd, zapewne sądził, że damy sobie z tym radę. Ja też tak sądziłam, a nawet byłam co do tego przekonana.  Rozumiem, że pierwsze próby są zawsze ciężkie... Trzeba ustalić co i jak, kto co śpiewa, kto i kiedy wychodzi... Sądziłam, że po tych pierwszych próbach będzie szło już tylko lepiej... Jednak się pomyliłam...
- Możemy zaśpiewać tylko trzy kolędy. - wtedy wydawało mi się, że powinnam powiedzieć tylko zamiast . - Co proponujecie?
Źle zrobiłam, że zapytałam ich o zdanie... Gdybym sama wybrała te trzy kolędy i kazała im zaśpiewać, byłoby całkiem łatwiej, a tak to, uczniowie kłócili się między sobą przez godzinę, które kolędy wybrać. Nawet już nie miałam ochoty na to wpływać i ich słuchać... Po paru minutach wyłączyłam się z tej rozmowy, lecz stwierdziłam, że to już za długo trwa.
- Stop! - krzyknęłam. - Zaśpiewacie: "Hoy en Belén" ("Dzisiaj w Betlejem"), "Feliz Navidad" (Wesołych świąt" - kolęda hiszpańska), "Noche de pas" ("Cicha noc"). Mam dość tych waszych kłótni.
- To my się jeszcze podzielimy na solówki... - odparł nieśmiało Leon.
- Nie. Ja was podzielę. Będę wskazywała kto ma w którym momencie zaśpiewać. Będziecie tak samo śpiewać na koncercie, więc lepiej sobie zaznaczajcie swoje wersy. - rozkazałam.Nawet nie spodziewałam się, że mogę być taka stanowcza. Poszłam szybko do pokoju nauczycielskiego i wydrukowałam dla każdego teksty kolęd. Wróciłam po paru chwilach i rozdałam je dzieciakom. Zaczęli śpiewać, a ja wskazywałam osoby, które wydawały mi się najbardziej odpowiednie do zaśpiewania podanego wersu.
- I tak będziecie śpiewać. - powiedziałam po prześpiewaniu wszystkich trzech kolęd. - A teraz możecie iść do domu. - uśmiechnęłam się.
I właśnie w taki sposób zakończyłam naszą pierwszą próbę. Sądziłam, że nie będę musiała wcale spędzać dużo czasu na próbach, gdyż mamy najlepszych w grupie i z pewnością sobie poradzą. Jednak na trzeciej próbie przekonałam się, że nie miałam racji...
- A spróbuj to zaśpiewać nieco wyżej...
- Chyba nie dam rady.
- Spróbuj.
- Nie, Angie... Nie dam rady.
I tak wyglądały nasze próby... "Nie, Angie... Nie dam rady...", "A jak ja mam to zaśpiewać?", "Nie, nie nauczyłem się jeszcze tekstu...". Nie wiem co się stało... Czy to moja wina, czy uczniowie zrobili się jacyś leniwi? Któregoś razu, odpoczywałam sobie w domu na sofie, gdy Pablo wrócił ze Studio. Wiedział, że wróciłam przed chwilą z próby.
- Dlaczego jesteś taka przygnębiona? Uczniowie zachowują się jak małe dzieci na próbach?
- Nie, nie zachowują się jak przedszkolaki.
- To dlaczego jesteś taka wściekła po każdej próbie?
- Nie jestem wściekła... Jestem zmęczona... Mieliśmy wybrać najlepszych, tak? To już się boję, co byłoby gdybyśmy wybierali tych także gorszych...
- Ale co się dzieje? Violetta nie daje rady? Nie rozumiem...
- Nie... Violetta nawet daje sobie radę... Powiem tak: cała grupa nic nie ogarnia. Ja wiem, że oni się naprawdę starają. Może to moja wina? Powinnam bardziej ich zachęcać, powinnam więcej z nimi ćwiczyć...
- Angie, i tak poświęcasz każdą wolną chwilę, aby zrobić próbę, bądź przećwiczyć z kimś solówkę. Nie zwalaj całej winy na siebie, ale na uczniów też nie. Przecież sama mówisz, że starają się, jak mogą. A może potrzebują mocnego kopniaka motywacji?
- Jeśli potrzebują jakiegokolwiek kopniaka, to nie motywacji, a kopniaka w tyłek!
- No, Angie... Nawet już tak nie mów... Pogadam z nimi. Co Ty na to?
- Pablo... My nie damy rady. Nie uda nam się to. Wycofaj nas.
- Angie, naprawdę tak sądzisz?
- Tak, ale zawsze możesz mnie wymienić na Gregoria.
- Nie. Ja Ci wierzę. Odwołamy ten występ.
Bałam się okropnie następnej próby... Jak im powiedzieć, że są za słabi i, że sobie nie radzą? Jak im to powiedzieć delikatnie? Całe szczęście, że Pablo był przy mnie i w razie co, miał mnie wspierać. Nie za bardzo wiedziałam, jak mogę zacząć...
- Nie damy rady...
- Angie, czy naprawdę nic się nie da zrobić?
- Nie twierdzę, że nic wam się nie chce. Idzie nam naprawdę kiepsko, a do koncertu zostały tylko dwa dni... Rozmawiałam z Pablem. Powiedział, że może zadzwonić do organizatora i nas wycofać... Naprawdę, mnie też jest bardzo przykro z tego powodu, ale sądzę, że to nie ma sensu... Za dużo pracy, a za mało czasu...
- A jeśli się zmotywujemy i postaramy?
- Wy się cały czas staracie... Ja to widzę... Może macie po prostu gorsze dni?
- Angie, daj nam proszę teraz ostatnią szansę! Prosimy!
- Jeśli chcecie, możecie zaśpiewać przed Pablem... Proszę bardzo...
No i tego się właśnie obawiałam... Że będą chcieli wystąpić przed moim mężem i się skompromitować... Ale co miałam im powiedzieć? "Nie, nie występujcie, bo wychodzi wam to okropnie."? Muzyka zaczęła grac, lecz tu ogarnęło mnie ogromne zdziwienie, gdy zaczęło im to wychodzić z każdą nuta coraz lepiej, a na dodatek, Violetta wreszcie wyciągnęła tą wysoką nutę.
- Angie i to Twoim zdaniem było kiepskie? - zapytał mnie Pablo.
- Nie... To było naprawdę udane i... piękne...
- Zostajecie. Nie wycofuję was z konkursu. Jesteście za dobrzy. - uśmiechnął się do uczniów mój mąż.
- Tak! - ucieszyła się Violetta, a następnie przytuliła się do swojego chłopaka.
- I kto by się tego spodziewał... - mruknęłam sobie cicho pod nosem, tak, aby nikt mnie nie słyszał...
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał :)).

Wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzącego Nowego Roku,
oraz wspaniałego Sylwestra!!!
Życzę Wam, aby nadchodzący rok 2014, przyniósł Wam wiele sukcesów i powodów do radości.
Zmiany na lepsze, oraz więcej wolnego czasu,
którego z każdym rokiem jest coraz mniej. :)
Przepraszam, że tak skromnie, ale sami rozumiecie -
brak czasu, Sylwester... Od rana walczę z bałaganem w moim pokoju :D.

Jeszcze raz szczęśliwego Nowego Roku, teraz spadam się dalej bawić!
bloggerka

Ps. Z tego całego pośpiechu w sobotę, zapomniałam,
że przecież co miesiąc zmieniałam tło na bloga!
Co sądzicie o moim nowym?
Za nie, mogę podziękować tej samej osobie, co za poprzednie -
Angeles Saramego, naprawdę szczerze Ci dziękuję! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)