Dla mojej koleżanki,
którą szpiegowałam dzisiaj na randce :D
Siedziałam sobie w Studio i piłam kawę. Panowała cisza, która nie była ani trochę przerażająca. To było dla mnie dziwne, bo ja się bałam każdej ciszy. Była... a bo ja wiem? Może jedenasta nad ranem, a ja myślałam i myślałam... A nad czym tak myślałam? Nad naszą wspaniałą randką... W duchu modliłam się, aby się powtórzyła i to w najbliższym czasie... "Podemos volar, sin tener alas..."* To co się tam działo, to było nie możliwe... To naprawdę była jakaś magia... Ja sobie tego nie wymyśliłam... W końcu Pablo też to odczuwał... Ja się naprawdę czułam wyjątkowo... Nagle moje przemyślenia uleciały mi z głowy, gdy do pokoju nauczycielskiego wszedł Pablo.którą szpiegowałam dzisiaj na randce :D
- Angie, co się dzieje? Cały dzień chodzisz taka zamyślona.
- Pablo, ja cały czas myślę o naszym sobotnim dniu...
- A co z nim było nie tak?
- Właśnie wszystko było w porządku! W jak najlepszym porządku... I właśnie przez to się nie mogę skupić...
- Przez to, że miałaś magiczny dzień?
- Dokładnie... Był taki wspaniały, że nie sposób o nim nie myśleć...
- Kochanie, wiem, że czułaś się wtedy nadzwyczajnie, bo ja z resztą też, ale teraz jesteś w pracy i musisz się na niej skupić. Rozumiemy się? Jeszcze tylko praktycznie dzisiaj i za dwa dni święta, a jutro już mamy wolne.
- Ale jutro jest przedstawienie...
- Ale na przedstawieniu możesz siedzieć rozkojarzona. Przecież nikt Ci nie broni. Skup się jeszcze tylko dzisiaj i będzie okej...
- Dobrze... postaram się...
W tej właśnie chwili poczułam się jak Jade. Jakbym nic nie wiedziała i trzeba by mi było wszystko tłumaczyć, jak jakiemuś małemu dziecku. Heh... taka byłam nieskupiona, że myślałam, jak Jade... Nagle zadzwonił dzwonek oznaczający kolejną lekcję. Akurat miałam przyjemność prowadzić ją razem z moim mężem i akurat trafiło mi się, że mieliśmy teraz zajęcia z klasą, w której jest Violetta. Weszliśmy do sali, w której miały odbyć się tę zajęcia. Pierwsze na co oboje zwróciliśmy uwagę, to skręcona noga Camilli.
- Co ci się stało? - zapytałam.
- Wczoraj, gdy wychodziłam ze Studio, jakiś dzieciak popchnął mnie ze schodów i stało się...
- To skoro Camilla skręciła nogę, to ktoś będzie musiał ją zastąpić w przedstawieniu... Tylko kto? Wszyscy mają już po przydzielane role... A przydałby się ktoś, kto nauczy się tekstu w jeden dzień... - zastanawiał się mój mąż.
- Pablo... Jest jedna osoba, która nie dostała żadnej roli... - odezwała się Violetta.
- Chyba wiem o kim mówisz... - powiedziałam.
Mój mąż spojrzał się na mnie, jakbym miała na twarzy napisane o kogo nam chodzi. I chyba tak było...
- O, nie. Nie ma mowy. Ludmiła włamała się do komputera dyrektora!
- Pablo, weź... W końcu święta się zbliżają....
- Nie ma mowy!
- Ale Pablo... - nawet ja już zaczęłam o to prosić.
- Angie... - podszedł do mnie. - Co Ty robisz? - zapytał szeptem. Był bardzo poddenerwowany.
- Tak jak prosiłeś, skupiam się.
- Violetta, nie jesteś na nią zła, że zamieniła się z tobą rolami, wtedy na tej kartce? - mój mąż zapytał mojej siostrzenicy na głos.
- Trochę byłam, ale w końcu są święta... Nie możemy jej tak zostawić... Przecież to jest część jej marzenia...
- No dobrze! Ludmiła zostanie Olafem! - zdecydował. - O ile duma jej na to pozwoli... - dodał już nieco ciszej. - A teraz zacznijmy już lekcję, a później się z nią skontaktuję.
- Angie, tylko Go przypilnuj, aby to zrobił... - poprosiła mnie na ucho moja siostrzenica.
- Halo, czy rozmawiam z Ludmiłą Ferro? Dzień dobry, Ludmiła. To ja, Pablo Galindo. Chciałem się ciebie zapytać, czy nie chciałabyś wziąć jednak udziału w naszym przedstawieniu? Nie, nie jako Anna... Nie, Elsa też nie... Jako Olaf... Naprawdę chciałabyś? W takim razie przyjdź za pół godziny na próbę! Dobrze, dowiedzenia.
- Zgodziła się? - zapytałam.
- Tak... Nie mogę w to uwierzyć...
- Bo to jest trochę dziwne...
- Myślisz, że to się dobrze skończy?
- Ale co?
- No to całe przedstawienie.
- Tak... Teraz jestem tego pewna...
- Wcześniej byłaś niepewna?
- Wcześniej coś mi mówiło, że to nie wypali, lecz teraz moje przeczucie zmieniło zdanie.
- Mam nadzieję, że nie popełniłem błędu przyjmując z powrotem Ludmiłę do obsady...
- Nie sądzę. Skoro przyjęła tę rolę, to znaczy, że duma jej już tak bardzo nie zjada....
----------------------------------------------------------------------------------
* - "Możemy latac, nie mając skrzydeł..." - ponownie fragment "Podemos"
I jest! Rozdział, który pojawił się bonusowo, przez to,
że w środę nie wstawiłam rozdziału.
Mam nadzieję, że się podoba :D.
Pozdrawiam
bloggerka
Super, tak jak zawsze :D Czekam z niecierpliwością na next!
OdpowiedzUsuńOjejku jak ja dawno nie komentowałam , strasznie cię za to najmocniej przepraszam.Przez szkołę nie miałam na nic czasu i dlatego zaniedbałam komentowanie rozdziałów . Myślę , że teraz już się to nie powtórzy i będę komentować każdy rozdział ,choćby dwoma słowami ;)
OdpowiedzUsuńRozdział 84 był przepiękny . Normalnie brak mi słów kochana !!! Wszystko wyszło cudownie . Ten rozdzialik pozostanie w mojej pamięci na długo . Nic dodać nic ująć . Po prostu Genialnie !
Rozdział 85 Także był super ! Mam nadzieję że przedstawienie się uda :) Wyobrażam sobie Ludmiłę w roli bałwanka Olafa :) Będzie to wyglądać komicznie ;D Hehe..Jestem bardzo podekscytowana rozdziału świątecznego :* W głowie już mam jak to będzie wyglądać , ale to tylko moja wyobraźnia ;* Już nie mogę się go doczekać :))
Czekam z niecierpliwością na next ;) Jutro o której można się go spodziewać ?
Ps. Ty też nie możesz doczekać się Świąt i Wigilii ??
Przecież nic się nie stało :)).
UsuńRozumiem, gdyż sama chodzę do szkoły :D.
Bardzo się cieszę, że rozdział 84 Ci się podobał.
Jest on jednym z moich ulubionych rozdziałów.
Rozdział 85:
Co do Olafa, możliwe, że widziałaś,
moją odpowiedź na komentarz Amistad para siempre,
dotyczący Violetty, jako bałwanka.
Mianowicie - moim zdaniem najlepiej wypadłby w tej roli Beto :D.
Co do rozdziału świątecznego, to ja nie jestem za bardzo z niego dumna,
lecz to się jeszcze okaże czy słusznie :)).
Co do PS:
W tym roku tak jakoś nie specjalnie...
Pamiętam jeszcze w zeszłym roku odliczałam dni,
lecz w tym już tak jakoś nie.
Moja wczorajsza reakcja, jak mama zaproponowała ubieranie choinki:
"Co? Przecież do świąt jeszcze daleko..."
Mimo to i tak uwielbiam święta, a najbardziej lubię ozdabiać swój pokój
różnymi ozdobami świątecznymi (zabiorę się za to już jutro) :D.