Czy Wam też zrobiło się tak smutno,
gdy uświadomiliście sobie,
że przecież dzisiaj się kończą święta?
Święta... Taki wspaniały okres... Lecz niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy... Te wspaniałe rodzinne spędzone chwile, które wrócą dopiero za rok... O ile wrócą... Bo przecież do tego czasu może być koniec świata... Tęsknię za tymi wspaniałymi dniami... Było tak magicznie... Tak, jak nigdy nikt nie miał dla mnie czasu, tak teraz moi najbliżsi miel go dla mnie...gdy uświadomiliście sobie,
że przecież dzisiaj się kończą święta?
- Tak, tak, wiem... "Święta się już skończyły. Za bardzo jesteś rozkojarzona. Skup się." - znowu Pablo poprosił mnie, abym z Nim porozmawiała.
- Nie, nie to miałem na myśli...
- Tak?
- Tak... Wszyscy są rozkojarzeni po świętach... No już tak bywa... Ale nie o to chodzi... Dostałem propozycję występu na koncercie kolęd.
- Ty będziesz śpiewał? - nie za bardzo zrozumiałam o co Mu chodzi.
- Nie. Nie ja. Uczniowie ze Studio. Oczywiście nie wszyscy... Tylko ci najlepsi... Tylko, co Ty o tym sądzisz?
- Ja? Ja sądzę, że to bardzo dobry pomysł.
- Czyli się zgadzasz się?
- Tak. A na co się zgadzam?
- No, żeby poprowadzić grupę.
- Ja?
- No tak... Nie powiedziałem Ci tego? - zdziwił się.
- No nie...
- Ale się zgadzasz, tak?
- Pablo, ja nie wiem... Kiedy ten koncert?
- Szóstego stycznia, o szesnastej.
- Ja muszę to wszystko przemyśleć... Ja od stycznia powinnam iść na urlop... I został nam raptem tyko tydzień przygotowań...
- No tak... Dlatego proszę o to Ciebie, bo wiem, że Ty sobie z tym poradzisz.
- Nie wiem... Mogę powiedzieć Ci jutro?
- No dobrze, ale byle szybko...
- Tak?
- Tak... Wszyscy są rozkojarzeni po świętach... No już tak bywa... Ale nie o to chodzi... Dostałem propozycję występu na koncercie kolęd.
- Ty będziesz śpiewał? - nie za bardzo zrozumiałam o co Mu chodzi.
- Nie. Nie ja. Uczniowie ze Studio. Oczywiście nie wszyscy... Tylko ci najlepsi... Tylko, co Ty o tym sądzisz?
- Ja? Ja sądzę, że to bardzo dobry pomysł.
- Czyli się zgadzasz się?
- Tak. A na co się zgadzam?
- No, żeby poprowadzić grupę.
- Ja?
- No tak... Nie powiedziałem Ci tego? - zdziwił się.
- No nie...
- Ale się zgadzasz, tak?
- Pablo, ja nie wiem... Kiedy ten koncert?
- Szóstego stycznia, o szesnastej.
- Ja muszę to wszystko przemyśleć... Ja od stycznia powinnam iść na urlop... I został nam raptem tyko tydzień przygotowań...
- No tak... Dlatego proszę o to Ciebie, bo wiem, że Ty sobie z tym poradzisz.
- Nie wiem... Mogę powiedzieć Ci jutro?
- No dobrze, ale byle szybko...
W tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcje. Wyszłam z pokoju nauczycielskiego i poszłam w stronę klasy, w której miałam mieć lekcję. Zerknęłam w dziennik... Dzisiaj miałam wprowadzić bardzo trudny temat, a nie miałam na to ochoty... I pewnie uczniowie też nie, a miałam lekcję z grupą Violetty.
- Dzień dobry, Angie! - przywitali się.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. - To co, macie ochotę na normalną lekcję, czy...
- Luźną! - przerwali mi.
- Tylko, żeby się nikt o tym nie dowiedział, okej? A w szczególności Pablo.
- Nie ma sprawy. - odparli uradowani uczniowie.
- Dzień dobry, Angie! - przywitali się.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. - To co, macie ochotę na normalną lekcję, czy...
- Luźną! - przerwali mi.
- Tylko, żeby się nikt o tym nie dowiedział, okej? A w szczególności Pablo.
- Nie ma sprawy. - odparli uradowani uczniowie.
- Dobrze, jak spędziliście święta? Diego? Jak spędziłeś Wigilię?
- Było naprawdę fajnie, gdyby nie jeden fakt.
- Jaki?
- Że nie było przy mnie Violetty...
- Ooo...
Nastolatka podeszła do swojego chłopaka i pocałowała go w policzek. Ciekawe, jak by wyglądał mój związek z Pablem, gdy byliśmy tak młodzi... To było dziesięć lat temu... Już tego nie pamiętam... Pamiętam, że zerwaliśmy, bo szukałam po całym świecie Violetty, a On twierdził, że związki na odległość nie mają sensu. Dzieciaki rozmawiały między sobą, a ja, nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę... Do sali wszedł Antonio...
- Że nie było przy mnie Violetty...
- Ooo...
Nastolatka podeszła do swojego chłopaka i pocałowała go w policzek. Ciekawe, jak by wyglądał mój związek z Pablem, gdy byliśmy tak młodzi... To było dziesięć lat temu... Już tego nie pamiętam... Pamiętam, że zerwaliśmy, bo szukałam po całym świecie Violetty, a On twierdził, że związki na odległość nie mają sensu. Dzieciaki rozmawiały między sobą, a ja, nawet nie zauważyłam kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę... Do sali wszedł Antonio...
- Angie...
- Tak, wiem... Mamy już nowy rok, święta już były...
- Dokładnie.
- I mam się skupić bardziej...
- Nie... Nie o tym chciałem...'
- Co się stało, Antonio? - zapytałam. - Wyglądasz na smutnego?
- Nie... Nie jestem smutny... Mam dla Ciebie prezent na Gwiazdkę. Co prawda spóźniony, lecz nie było Cię w domu, jak poszedłem Cię odwiedzić.
- O, dziękuję. Nie trzeba było... Tak mi głupio, bo ja dla Ciebie nic nie mam...
- To tylko taka drobnostka...
Podał mi do ręki kopertę. Otworzyłam ją. W środku były dwa bilety do Paryża.
- Drobnostka? Antonio, ja nie mogę tego przyjąć...
- Możesz... W końcu jestem Twoim tatą. Nie przyjmiesz prezentu od starego ojca? - zapytał z uśmiechem.
- No nie takiego starego... - stwierdziłam. - Dziękuję...
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał :).
A teraz chciałabym Was przeprosić, za dwie rzeczy:
Przepraszam, że rozdział taki krótki, lecz spodziewałam się,
że w święta będę miała trochę więcej czasu,
a miałam go tak mało... Praktycznie każdą wolną chwilę chciałam spędzać
z rodziną, która zwykle nie ma dla mnie czasu w roku,
oraz, że rozdział pojawił się tak późno, gdyż przed chwilą wróciłam od babci
z obiadu świątecznego, a na dodatek nie miałam przez piętnaście minut Internetu :D.
Pozdrawiam
bloggerka
- I mam się skupić bardziej...
- Nie... Nie o tym chciałem...'
- Co się stało, Antonio? - zapytałam. - Wyglądasz na smutnego?
- Nie... Nie jestem smutny... Mam dla Ciebie prezent na Gwiazdkę. Co prawda spóźniony, lecz nie było Cię w domu, jak poszedłem Cię odwiedzić.
- O, dziękuję. Nie trzeba było... Tak mi głupio, bo ja dla Ciebie nic nie mam...
- To tylko taka drobnostka...
Podał mi do ręki kopertę. Otworzyłam ją. W środku były dwa bilety do Paryża.
- Drobnostka? Antonio, ja nie mogę tego przyjąć...
- Możesz... W końcu jestem Twoim tatą. Nie przyjmiesz prezentu od starego ojca? - zapytał z uśmiechem.
- No nie takiego starego... - stwierdziłam. - Dziękuję...
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał :).
A teraz chciałabym Was przeprosić, za dwie rzeczy:
Przepraszam, że rozdział taki krótki, lecz spodziewałam się,
że w święta będę miała trochę więcej czasu,
a miałam go tak mało... Praktycznie każdą wolną chwilę chciałam spędzać
z rodziną, która zwykle nie ma dla mnie czasu w roku,
oraz, że rozdział pojawił się tak późno, gdyż przed chwilą wróciłam od babci
z obiadu świątecznego, a na dodatek nie miałam przez piętnaście minut Internetu :D.
Pozdrawiam
bloggerka
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D