Pablo z zazdrości staje się agresywny...
Co na to Angie?
Obiecaliśmy sobie z Pablem, że będziemy się już mniej kłócić. Musieliśmy obiecać sobie jeszcze coś, aby to było realniejsze. On obiecał, że nie będzie zaczynał kazania, gdy zobaczy mnie z np. Rafą, a ja obiecałam, że nie będę... spotykała się z Jack'iem...- Jack, nie powinniśmy ze sobą tyle przebywać... - powiedziałam któregoś razu.
- To przez tego Twojego męża, który Cię wykorzystuje tak?!?
- Ale to nie jest tak, jak myślisz... - starałam się wytłumaczyć.
- Chyba nie powiesz mi, że On jest na tyle zazdrosny, że zabrania Ci się ze mną spotykać? Albo to Ty, widząc Jego złość nie chcesz się ze mną widywać, żeby Go nie złościć! Czy tak nie jest?
- Dobrze, Jack... Jest właśnie tak jak mówisz, ale... Ja nie chcę, żeby nasz związek się rozpadł... Bardzo mi na Nim i na nas zależy...
- A na naszej przyjaźni Ci nie zależy?
- Też bardzo mi na tym zależy... Ale jak już miną nasze złe dni, to wtedy to wszystko nadrobimy...
- Taaa... Już to widzę... Zapomnisz o mnie... Jak każdy...
- Jesteś dla mnie bardzo ważny, Jack... Nie mogłabym o tobie zapomnieć...
- Ale ile będą trwały te Wasze ciche i trudne dni? Tydzień? Miesiąc? Rok? Ile będziesz mnie unikała, co Angie? Potrafisz odpowiedzieć mi na to pytanie?
- Ale to nie jest tak, jak myślisz... - starałam się wytłumaczyć.
- Chyba nie powiesz mi, że On jest na tyle zazdrosny, że zabrania Ci się ze mną spotykać? Albo to Ty, widząc Jego złość nie chcesz się ze mną widywać, żeby Go nie złościć! Czy tak nie jest?
- Dobrze, Jack... Jest właśnie tak jak mówisz, ale... Ja nie chcę, żeby nasz związek się rozpadł... Bardzo mi na Nim i na nas zależy...
- A na naszej przyjaźni Ci nie zależy?
- Też bardzo mi na tym zależy... Ale jak już miną nasze złe dni, to wtedy to wszystko nadrobimy...
- Taaa... Już to widzę... Zapomnisz o mnie... Jak każdy...
- Jesteś dla mnie bardzo ważny, Jack... Nie mogłabym o tobie zapomnieć...
- Ale ile będą trwały te Wasze ciche i trudne dni? Tydzień? Miesiąc? Rok? Ile będziesz mnie unikała, co Angie? Potrafisz odpowiedzieć mi na to pytanie?
- Nie, nie potrafię... Ale spróbuj się postawić w mojej sytuacji... Gdybyś miał przestać się ze mną na co dzień widywać, bo ratowałbyś swój związek, ja bym ci to darowała... Pewnie byłabym pierw zła, ale prędzej czy później by mi przeszło...
W tej chwili zapadła cisza... Widocznie Jack, zastanawiał się nad tym, co mu powiedziałam. Może weźmie to sobie do serca? Zapamięta na przyszłość?
W tej chwili zapadła cisza... Widocznie Jack, zastanawiał się nad tym, co mu powiedziałam. Może weźmie to sobie do serca? Zapamięta na przyszłość?
- Ja wiem, że znamy się dopiero parę dni, ale muszę Ci to powiedzieć... - zaczął.
- Nie wstydź się...
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, Angie. Bardziej niż Ci się wydaje. Ja Cię nie kocham. Ja szaleję na Twoim punkcie. Wiem, że już jest za późno na takie wyznania, ale nie znaliśmy się wcześniej. Ty kochasz Pabla i prędzej, czy później muszę się z tym w końcu pogodzić... Tylko do tej pory życie z tą wiadomością było okropne... Zabijało mnie... Wiem, że to co Ci powiedziałem nic nie zmieni między nami, ale muszę się komuś wygadać... A wiem, że Tobie mogę ufać całym sercem...
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, Angie. Bardziej niż Ci się wydaje. Ja Cię nie kocham. Ja szaleję na Twoim punkcie. Wiem, że już jest za późno na takie wyznania, ale nie znaliśmy się wcześniej. Ty kochasz Pabla i prędzej, czy później muszę się z tym w końcu pogodzić... Tylko do tej pory życie z tą wiadomością było okropne... Zabijało mnie... Wiem, że to co Ci powiedziałem nic nie zmieni między nami, ale muszę się komuś wygadać... A wiem, że Tobie mogę ufać całym sercem...
Nagle przyszedł Pablo. Źle zrobiliśmy, że gadaliśmy o takich rzeczach na korytarzu, bo przecież każdy mógł tam nas podsłuchać... Wydaje mi się, że słyszał to wszystko, gdyż wybuchnął złością. Ale nic tym razem nie zrobił... Powstrzymał się od napadu złości... Wiedział, że muszę z nim porozmawiać, aby wyjaśnić mu całą sytuację... Podbiegłam do Niego.
- Nie jesteś zły?
- Dlaczego miałbym być? - zapytał niewinnie.
- Bo rozmawiałam z Jack'iem...
- Ja rozumiem, że musicie co nieco sobie wyjaśnić. Nie mam nic przeciwko.
- To skoro masz dzisiaj taki dobry nastrój, to mogę się Ciebie o coś zapytać?
- Jasne, proszę.
- Mogłabym się z Jack'iem widywać chociaż raz w tygodniu? Jest on dla mnie bardzo waży, ale oczywiście nie mniej niż Ty...
- Dobrze. - odparł z uśmiechem. - Nie mogę mieć nic przeciwko.
- Na pewno? - chciałam się upewnić. - Bo wiesz, jeśli Ci to przeszkadza, to mogę sobie to odpuścić...
- Nie. Możesz się z nim widywać. W końcu to Twój najlepszy przyjaciel. - mój mąż pocałował mnie w policzek.
I tak sobie dalej żyłam... Moje życie było w miarę spokojnie... Co tydzień widywaliśmy się z Jack'iem w jakiejś knajpce i rozmawialiśmy. O czym? O wszystkim... O problemach, radościach, sukcesach... Przynajmniej był ktoś, kto mnie wysłuchał do końca i wspierał. On zawsze wiedział, jak mnie pocieszyć. Mój mąż nie miał nic przeciwko temu. Wiedział, że nie dzieje się tam nic, czego On by nie chciał. Lecz któregoś razu może poczuł przypływ nagłej zazdrości?
Siedziałam z moim przyjacielem w knajpce, gdy nagle dostałam SMS od Pabla. Treść tej wiadomości była następująca:
- Nie jesteś zły?
- Dlaczego miałbym być? - zapytał niewinnie.
- Bo rozmawiałam z Jack'iem...
- Ja rozumiem, że musicie co nieco sobie wyjaśnić. Nie mam nic przeciwko.
- To skoro masz dzisiaj taki dobry nastrój, to mogę się Ciebie o coś zapytać?
- Jasne, proszę.
- Mogłabym się z Jack'iem widywać chociaż raz w tygodniu? Jest on dla mnie bardzo waży, ale oczywiście nie mniej niż Ty...
- Dobrze. - odparł z uśmiechem. - Nie mogę mieć nic przeciwko.
- Na pewno? - chciałam się upewnić. - Bo wiesz, jeśli Ci to przeszkadza, to mogę sobie to odpuścić...
- Nie. Możesz się z nim widywać. W końcu to Twój najlepszy przyjaciel. - mój mąż pocałował mnie w policzek.
I tak sobie dalej żyłam... Moje życie było w miarę spokojnie... Co tydzień widywaliśmy się z Jack'iem w jakiejś knajpce i rozmawialiśmy. O czym? O wszystkim... O problemach, radościach, sukcesach... Przynajmniej był ktoś, kto mnie wysłuchał do końca i wspierał. On zawsze wiedział, jak mnie pocieszyć. Mój mąż nie miał nic przeciwko temu. Wiedział, że nie dzieje się tam nic, czego On by nie chciał. Lecz któregoś razu może poczuł przypływ nagłej zazdrości?
Siedziałam z moim przyjacielem w knajpce, gdy nagle dostałam SMS od Pabla. Treść tej wiadomości była następująca:
Angie,
potrzebuję pomocy z Martiną.
Ma temperaturę
i to bardzo wysoką.
Potrzebuję pilnie pomocy!
Pablo <3.
Oczywiście, że z troski popędziłam do domu. Lecz gdy tylko weszłam, podbiegłam do małej. Dotknęłam jej czoła. Nie było takie gorące, jak się spodziewałam. Na wszelki wypadek wzięłam do ręki termometr.
- Pablo, co Ty bredzisz? Ona wcale nie ma gorączki! Jej temperatura jest w normie! Może to z Tobą jest coś nie tak?
- Przysięgam, że jak wysyłałem Ci wiadomość, to miała gorączkę.
- Jakoś w to nie wierzę. Tak szybko by jej spadła?
- Widocznie tak...
- Wiesz, co? Sądziłam, że się zmieniłeś, lecz widzę, że się pomyliłam... Nadal jesteś okropnie zazdrosny! Wiesz, co Ci teraz powiem? Idę do Jack'a i nie obchodzą mnie żadne terminy czasowe! Wrócę, o której będę miała ochotę.
I jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Wyszłam. Do domu wróciłam dopiero późną godziną. Sądziłam, że mój mąż już śpi i wchodząc do sypialni także byłam tego przekonana, ale na drugi dzień, wszystko wyszło na jaw... I to, że byłam z Jack'iem w klubie nocnym... I to, że Pablo jak zwykle był piekielnie zazdrosny... Oczywiście, nie mogło się obejść bez sprzeczki, ale tym razem, zakończyła się ona zupełnie inaczej...
- Zabiję Cię, gnoju! - złapał go za bluzę.
- Pablo, nie! Nie rób mu krzywdy! - krzyknęłam odsuwając się na bok.
I zaczęło się... Było mi strasznie przykro kiedy na to wszystko patrzyłam... Nie mogłam nic zrobić... Pablo cały czas go gdzieś uderzał, a ja, nawet nie mogłam bliżej podejść, bo jeden nie ostrożny ruch i także mogłabym oberwać... Po pewnym czasie rozległ się odgłos karetki, która miała przyjechać do naszej szkoły...
----------------------------------------------------------------------------------
Po raz kolejny "Piosenka na dzisiaj" jest wybrana losowo :).
Ja wiem, ja wiem... Cały czas powtarzam ten sam scenariusz. :D
Mimo wszystko, mam nadzieję, że się Wam podobał i, że skomentujecie! <3
Pozdrawiam
bloggerka
Ps. Pamięta ktoś jeszcze? - TUTAJ! <3 :)
I zaczęło się... Było mi strasznie przykro kiedy na to wszystko patrzyłam... Nie mogłam nic zrobić... Pablo cały czas go gdzieś uderzał, a ja, nawet nie mogłam bliżej podejść, bo jeden nie ostrożny ruch i także mogłabym oberwać... Po pewnym czasie rozległ się odgłos karetki, która miała przyjechać do naszej szkoły...
----------------------------------------------------------------------------------
Po raz kolejny "Piosenka na dzisiaj" jest wybrana losowo :).
Ja wiem, ja wiem... Cały czas powtarzam ten sam scenariusz. :D
Mimo wszystko, mam nadzieję, że się Wam podobał i, że skomentujecie! <3
Pozdrawiam
bloggerka
Ps. Pamięta ktoś jeszcze? - TUTAJ! <3 :)
Piosenka Uniwerso to moja ulubiona a rozdział jak zwykle fajny
OdpowiedzUsuńTeż ją bardzo lubię :).
UsuńDzięki.
Universo kocham <3 Pocałunek Pabla i Angie oglądałam wczoraj dokładnie ^^ jasen że pamiętam! no a rozdział świetny, pff żadna nowość :) Oby Pangie znowu się zeszło i czekam co z tą karetką :D
OdpowiedzUsuńJa też <3.
UsuńDzięki :).
Universo :3 ♥
OdpowiedzUsuńO kurka, trochę się porobiło. Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale ja bym troszeczkę się cieszyła na miejscu Angie, że dwójka mężczyzn się o mnie bije XD Ja bym sobie nie dawała wyznaczać godzin na spotkanie z przyjacielem, bo mój mąż byłby zazdrosny, no ale cóż, to Pablo :D Czekam z niecierpliwością na next ♥
Hehe :D.
UsuńNo wiesz, Angie nie chciała się bardziej kłócić :)