Po próbie gwałtu przez Pabla,
Angie chce pocieszyć się u Jack'a.
Czy to jej się uda?
Zapraszam do czytania! :)
Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał... I co ja miałam w tamtej chwili zrobić? Czułam się strasznie... Pablo dobierał się do mnie, a mój przyjaciel nawet nie chciał mnie wpuścić do domu... Nacisnęłam delikatnie klamkę... "Otwarte?" - zdziwiłam się. Weszłam cicho do przedpokoju. Doszłam do salonu, a tam zobaczyłam... Jack'a obejmującego Clarisię. Szeptał jej coś na ucho, a ona się zaczynała z tego śmiać. "Czyżby byli parą? Przecież oni są rodzeństwem..." - pomyślałam. Miałam jednak wyjść (aby im nie przeszkadzać), gdy potknęłam się w przedpokoju o mały dywanik i upadłam na ziemię. Oczywiście, że oboje to usłyszeli. Mój przyjaciel przybiegł przerażony do mnie.- Boże, Angie... Już myślałem, że to jakiś złodziej... - pomógł mi wstać. - Nic Ci nie jest?
- Nie... Widziałam, że byłeś zajęty. Przepraszam, nie chciałam ci przeszkadzać...
- Rozmawiałem tylko z Clarisią.
- Ale to wyglądało tak... jakbyście ze sobą byli.
- Nie, to było tak, jak to rodzeństwo robi w czułych chwilach. Rozumiesz? Clarisia ma ostatnio bardzo trudne dni, a ja, jako jej starszy brat, czuję się za nią odpowiedzialny.
- Aha... To wszystko jasne. Przepraszam... Źle to zinterpretowałam.
- Nie, no... Przecież nic się nie stało. - odparł z uśmiechem. - Wejdziesz? Musiałaś mieć jakiś powód, żeby przyjść o tej porze do mnie...
- Muszę ci wszytko opowiedzieć... Ufam ci, a właśnie w tej chwili najbardziej potrzebuję wsparcia, a wszyscy się ode mnie powracali...
- W takim razie, ja idę do siebie... Do zobaczenia. - powiedziała siostra mojego przyjaciela, odchodząc.
- Cześć. - pożegnałam się.
- Pa, pa... - jej brat pocałował ją w czoło. - Miłych snów, kochanie.
To było moim zdaniem nieco dziwne. Ja nigdy nie odważyłabym się do brata odezwać "kochanie". Ale może to dlatego, że jestem bardzo nieśmiała? Albo dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie mam brata. Usiedliśmy w salonie na kanapie. Zaczęłam mu się zwierzać. Byłam pewna, że mogę mu ufać. Rozumiał mnie, tak, jak Pablo, kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- I co teraz będzie z Waszym związkiem? - zapytał po opowiedzeniu przeze mnie całej historii.
- Nie wiem...
- Angie, nie sądzisz, że powinnaś od Niego odejść? Przecież On chciał Ci zrobić krzywdę!
- Ale Jack, nie rozumiesz, że ja Go mimo to nadal bardzo kocham? Że zapomnienie o Nim będzie bardzo trudne? Ja nie umiem tak... To jest zbyt skomplikowane...
"For you the world just opens up, but it’s so hard to say goodbye..."*
- Nie wiem, co tu Twoim zdaniem jest trudne, ale to tylko i wyłącznie Twój wybór.
Nagle z policzka zaczęły spływać mi łzy. Potrzebowałam przytulenia i właśnie o tym samym pomyślał Jack. Gdy tylko to zobaczył objął mnie.
- Spokojnie... Przy mnie, nic złego Ci się nie stanie... - pocałował mnie w policzek.
Po raz pierwszy od dawnego czasu, przestałam się bać, że ktoś mnie znowu skrzywdzi... Wierzyłam mu... W tamtej chwili wzbudził we mnie jeszcze większe zaufanie. Wtulona w jego umięśnione ciało, zasnęłam.
Obudziłam się parę godzin później. Nie było przy mnie Jack'a. Zerknęłam na zegarek. Był kwadrans po ósmej. Prawda, trochę zaspałam, ale lekcje zaczynałam dopiero za pięć dziewiąta. Zauważyłam na stoliku, karteczkę, którą napisał do mnie mój przyjaciel. Usiadłam i wzięłam ją w dłoń.
Angie!
Jestem już w Studio.
Jeśli się boisz - nie przychodź.
Porozmawiam z Antoniem.
Kocham Cię <3.
Jack.
Ps. Dzisiejsza noc była bajeczna. :)
Przeczytałam list. "Aha, okej..." - pomyślałam sobie. Lecz nagle doszło do mnie to, co było napisane przy PS. "Dzisiejsza noc była bajeczna"? Co to kurcze miało znaczyć? Czyżbym ja i on? Nie, to nie możliwe... A może jednak? Byłam taka zestresowana, a on postanowił coś z tym zrobić... Przeczytałam ten liścik jeszcze trzy razy, aby upewnić się, czy na pewno przeczytałam każde słowo poprawnie. Ogarnęłam się i pobiegłam do Studia jak szalona.
- Widziałaś może Jack'a? Musze z nim pogadać... - zapytałam uczennicę, która stała przy drzwiach.- Nie, dzisiaj jeszcze go nie widziałam.
Cały dzień starałam się go znaleźć. Był w szkole, na swoich lekcjach. Tylko tyle mi wiadomo. Zaglądałam do każdej sali, do każdego kąta, aby go odnaleźć. Musiałam z nim pogadać. Coś musiało się stać, dzisiaj w nocy, że była dla niego taka bajeczna.
- Kurczę, nigdzie nie mogę go znaleźć... - martwiłam się.
- Na pewno się spotkacie. - pocieszał mnie mój tata.
- Ale na pewno jest od rana w szkole i pracuje normalnie?
- Tak. Na sto procent.
Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Wydawało mi się, że to mogło znaczyć tylko jedno... Przespał się ze mną, a teraz zostawi mnie... Już na zawsze... Bo tylko na tym mu w takim razie mogło zależeć... Już straciłam zupełną nadzieję, że kiedykolwiek się z nim zobaczę, aż nagle... Wleciałam na niego na korytarzu.
- Gdzie ty byłeś?
- Szukałem Cię.
- Naprawdę? Ja ciebie też...
- Dziwny zbieg okoliczności.
- Jack, powiedź mi, o co chodziło z tą bajkową nocą? - musiałam się tego dowiedzieć.
----------------------------------------------------------------------------------
* - "Dla Ciebie świat, dopiero się otwiera, ale tak ciężko powiedzieć żegnaj". - "Miley Cyrus - "I'll always remember You"
Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział się podobał!
Niestety zero, Pabla... No, ale trudno! :)
"Piosenka na dzisiaj" - nowa, polska wersja piosenki z Violki,
śpiewana oczywiście przez Sharon <3.
Dobranoc!
bloggerka
*u* Ciekawe co się tam dzieło. Czekam na next! :D
OdpowiedzUsuńA nowa piosenka Sharon - genialna! :3