poniedziałek, 17 marca 2014

Sezon 2 - Rozdział 17 - Dlaczego to zrobiłeś?

Angie jest obrażona na Pabla...
Co z tego wyniknie?
Po wczorajszej bójce, do szpitala pojechał Pablo, oraz Jack. Siedziałam na szpitalu i wiadomo mi było tylko tyle, że jeden z nich jest w kiepskim stanie, drugi w nieco lepszym. Bałam się strasznie. Siedziałam i myślałam, który z nich spędzi parę dni w szpitalu... Przeze mnie... Nagle na korytarzu pojawił się mój mąż.
- Pablo, Pablo! - zaczęłam krzyczeć. - Panie doktorze, czy wszystko z moim mężem dobrze?
- Pan Galindo narzeka na ból prawej ręki w związku z czym musimy Mu jeszcze zrobić rentgen tej ręki i będzie okej. - odparł z uśmiechem lekarz.
- A co z moim znajomym, który przyjechał tutaj razem z Pablem?
- Jack'iem? Nie mam na razie co do tego informacji...
- To jeśli się pan czegoś dowie, to prosiłabym, aby mnie poinformować, dobrze?
- Oczywiście, a teraz pani wybaczy, ale musimy iść na badanie. Do zobaczenia! - powiedział doktor i zniknął z Pablem za drzwiami.
"No i co teraz będzie? Co ja mam o tym wszystkim sądzić?" - zastanawiałam się. Usiadłam znowu na krzesełku i myślałam. O sobie, o Pablu, o Jack'u... Co ja mam z nimi zrobić? Mam się na nich obrazic, czy raczej udawać, że nic się nigdy nie stało? Nie, tego na pewno nie zrobię... Minuty okropnie mi się dłużyły. Czekałam, aż mój mąż wyjdzie z badań, abym mogła się czegokolwiek dowiedzieć. Minuta była wiecznością. Porozglądałam się dookoła. Właśnie z gabinetu wyszła kobieta, która była cała zapłakana... Dowiedziała się, że poroniła... Dwa krzesła dalej siedział mężczyzna, który dowiedział się, że będzie miał amputowaną nogę... Dopiero wtedy zrozumiałam, że moje życie nie jest wcale takie okropne, jak do tej pory mi się wydawało... Zrozumiałam, że w porównaniu do innych mam szczęście. Nagle, podczas tych rozmyśleń, z gabinetu wyszedł Pablo.
- I co? - zapytałam. - Będzie żył?
- Tak, jak najbardziej. - uśmiechnął się lekarz. - Rękę ma lekko stłuczoną, lecz po dwóch, trzech dniach powinno Mu przejść. - powiedział lekarz odchodząc.
- Panie doktorze! - krzyknęłam. - Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby dowiedział się pan co z Jack'iem. On też jest dla mnie bardzo ważny.
- Oczywiście pani Galindo. - odparł i odszedł.
Ponowie usiadłam na krześle, a obok mnie Pablo. Nie ukrywam, że mimo wszystko byłam na Niego zła, że zaczął tę kłótnię.
- I co? Zamierzasz tutaj tak czekać na tę informację?
"Nie odpowiem Mu... Niech ma za swoje..." - pomyślałam. Jeszcze parę razy mówił coś do mnie. Udawałam, że Go nie słucham i mam Jego zdanie gdzieś. Nie odpowiadałam Mu na żadne pytania.
- Angie, dlaczego cały czas się do mnie nie odzywasz? - zdenerwował się.
- Dlaczego? Pomyśl, co zrobiłeś!
- Wiem, wiem! Jestem idiotą! Ale zrozum, że zrobiłem to, bo Cię kocham! Zależy mi na Tobie!
- Ale zazdrość, to nie powód, aby kogoś bić! Wiesz, że mogłeś go zabić?!?
- Za słabo dostał...
- Dla Ciebie może za słabo, ale dla jego organizmu mogło to być za dużo!
- Oj, tam... Już nie przesadzaj...
W tej chwili podszedł do nas lekarz. Najprawdopodobniej wiedział, co się dzieje z Jack'iem. Jego mina nie była najgorsza. Chyba nie było aż tak źle.
- Z państwa kolegom nie jest najgorzej. Jest nieźle poobijany, będzie miał parędziesiąt siniaków, ale będzie żył. Nie ma jakiś specjalnych obrażeń.
- Uff... - odetchnęłam z ulgą. - To całe szczęście...
- Niestety będzie musiał zostać w szpitalu 24 godziny na obserwacji, ale to tylko formalność.
- A mogłabym się z nim teraz zobaczyć?
- Przykro mi, ale teraz nie. Proszę iść do domu. Jest już późna godzina. Niech państwo idą i się wyśpią. Może przyjść pani jutro w godzinach, od dziesiątej do dziewiętnastej.
- No trudno... To serdecznie dziękuję i do zobaczenia jutro. - pożegnałam się.

Przez całą drogę do domu Pablo próbował nawiązać ze mną kontakt, lecz nie udawało Mu się to. Szliśmy pieszo. Ja szłam bardzo szybko, a On starał się mnie dogonić. Mówił coś do mnie, ale ja już Go nawet przestałam słuchać...
- Nie możesz cały czas ze mną nie rozmawiać!
- Mogę!
- Będziesz uciekała przed kłopotami?
- Jakimi kłopotami!?!
- A z resztą... Parę dni i przejdzie Ci ta cała złość na mnie...
Zdenerwowało mnie to Jego ostatnie zdanie... Że niby można tak traktować kobiety? O co to, to nie! Pokażę Mu, że nie jestem taka łatwa, jak Mu się wydaje. Pożałuje tego.

Mijał dzień za dniem, a ja nadal nie powiedziałam do Niego ani słowa. Zachowywałam się tak, jakby On był powietrzem... Czymś niewidzialnym... On też nawet już nie próbował ze mną już nawiązywać kontaktu. Ale widziałam, że za mną tęskni... Za moim głosem, za moim przytulaniem, całowaniem... Ja też trochę za Nim tęskniłam, ale musiałam Mu pokazać, że dziewczyny nie są takie łatwe, jak Mu się wydaje. Lecz, któregoś razu już nie wytrzymał tej tęsknoty i pękł... Akurat w Studio przy uczniach i nauczycielach...
- Angie! Błagam Cię! Nie bądź już taka! Tęsknię za Tobą! Mam już dość tej idiotycznej ciszy! Za bardzo Cię kocham,a by Cię nie przepraszać!
- Dlaczego się tak zachowywałeś? - zapytałam delikatnie.
- Dlaczego? Bo mnie odsunęłaś!
- Ja Cię odsunęłam? Raczej Ty bałeś się być bliżej!
- Ja się nie bałem! To Ty mi nie pozwalałaś przez pewną osobę...
- Ta osoba też jest bardzo miła, a Ty o niej myślisz same złe rzeczy!
- Ja nie myślę o niej źle... Ja po prostu tęsknię za Tobą...
----------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam Was, że tak późno, lecz niestety tak wyszło.
Nie będę się Wam tłumaczyć - zbyt długa historia. :D
Powiem tylko tyle, że dopiero od półtorej godziny jestem w domu.

Przepraszam raz jeszcze!
bloggerka

3 komentarze:

  1. Nic się nie stało, że o tej porze. Grunt, że jest :D Jak zwykle, rozdział - cud, miód i malina :3 Ale ten Pablo jest kochany ;3; Jestem tutaj podobna do Angie - też bym tak zrobiła na jej miejscu XD Czekam na next! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki <3.
      Dzisiaj jest kochany... Zobaczysz, jaki będzie jutro. Buhahaha! :D
      Ja też bym zrobiła ewidentnie tak samo. :)

      Usuń
  2. Ajj nic sie nie stalo :3 ajj znowu kłótnie ale wierze ze bedzie lepiej, na pewno <33 pangieee ;33 świetny!

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)