środa, 26 marca 2014

Sezon 2 - Rozdział 26 - Gregorio tatą (cz.2)

Dalsza część przygody Diego i Gregoria. :D
Zapraszam!
Już sądziłam, że wszystko się nareszcie jakoś ułoży... Odzyskałam swoją córkę, Clarisia i Jackie są w więzieniu... Ze śmiercią Jack'a też już się praktycznie pogodziłam... Ale zapomniałam o jednym... Zapomniałam, że przecież moja ukochana siostrzenica też może mieć czasami kłopoty... I właśnie to trafiło się nam tego dnia...

Idąc do Studia, miałam całkiem dobry humor. Słońce świeciło, temperatura była ciepła... Szłam tam wręcz w podskokach... Wchodząc do Studia zobaczyłam Gregoria, który miał nie najlepsze samopoczucie... "Powinnam podejść do niego i zapytać się, o co chodzi..." - pomyślałam. - "Ale czy to jest warte psucia sobie humoru?". Jednak minę miał taką ponurą, jak nigdy... Może i on jest niesympatyczny, ale to nie powód, żebym ja taka była.
- Hej, Gregorio. - przywitałam się.
- Witaj, Angie... - odpowiedział.
Chwila... Coś tutaj mi nie pasowało...
- "Angie"? Gregorio, a co się stało z Ążi, Ęszi, Aonżi?
- O co Ci chodzi, Angie? Ja po prostu się z Tobą przywitałem... Przepraszam, jeśli Cię uraziłem...
Nie... Coś tu na pewno jest nie tak...
- Przepraszam, że pytam, ale... Czy coś ci się stało?
- Oj, tam... Nie będę Cię zanudzał tymi historyjkami ze swojego życia... Pewnie masz coś ważniejszego i fajniejszego do robienia...
- Jeśli mi ufasz, to mi opowiedz. - powiedziałam. - Będzie ci lżej...
- Diego nie wierzy mi, że jestem jego ojcem... Namawiał mnie na testy...
- Przecież, jeśli dobrze pamiętam, sam mu obiecałeś, że zrobicie te testy.
- Powiedziałem tak, żeby mi uwierzył, że jesteśmy rodziną...
- I co z tymi testami? Zrobiliście je?
- Tak... Dzisiaj mają przyjść wyniki i właśnie tego okropnie się tak boję...
Coś nowego... Gregorio... się boi?!?
- Ale przecież jak okaże się, że to nie twój syn, to wasze relacje wrócą do takich, jakie były na początku...
- I ja właśnie tego nie chcę... Za bardzo go pokochałem...
- Będzie dobrze... Zobaczysz...
- Tak sądzisz?
- Tak... Też ostatnio miałam kiepskie dni i jakoś teraz zaczynają się te dobre. Z wami też tak będzie, zobaczysz...
Nagle zobaczyłam, że do Studia wchodzą moja siostrzenica i jej chłopak. Postanowiłam jej powiedzieć, jaki problem niedługo może mieć jej ukochany. Żeby się nie przejmowała jego humorkami.
- Dzień dobry! Jak tam się miewa moja ulubiona, zakochana para? - przywitałam się z uśmiechem na ustach.
- Hej, dzięki, dobrze. - odparł Diego. - A jak tam nasza ulubiona para?
- Też dobrze. - uśmiechnęłam się. - Violu, mogę z tobą chwilę pogadać?
- Jasne. Diego poczekaj na mnie w klasie, dobrze?
- Oczywiście. - pocałował dziewczynę w policzek. - Już za tobą tęsknię...
- O co chodzi? - zapytała.
- Violetto, ty wiesz, że Gregorio jest tatą Diego, prawda?
- Tak, ale, dlaczego to Ci się teraz przypomniało, Angie?
- Powiem Ci, ale w tajemnicy. - powiedziałam. - Gregorio mi wyznał, że robili testy na ojcostwo. Oboje mają nadzieję, że w końcu siebie na wzajem odnaleźli, czyli, że Diego tatę, a Gregorio ma nadzieję, że plotki z przeszłości o tym, że ma syna, to nie plotki. Oboje się boją tych wyników, więc chciałam ci powiedzieć, że powinnaś teraz przy nim być...
- Dzięki za radę. - powiedziała.
Rozmawiałyśmy o ty, jeszcze w drodze do klasy, gdyż miałyśmy razem lekcję. Niestety w klasie, wszyscy uczniowie siedzieli, a z nimi był w klasie... Pablo...
- Taa... Gregorio ojcem? A kim jest ten szczęściarz, który ma prawo nazywać się jego synem? - zaśmiał się Pablo.
- Ja... - Diego wstał z krzesełka.
Chyba mój mąż spodziewał się, że nikt nie wstanie... Że to jest tylko kłamstwo... Ale jednak.
- Ja... Przepraszam. - powiedział Pablo. - Hę... To co? Kontynuujemy zajęcia?

Godzinę później chłopak mojej siostrzenicy trzymał w ręku białą kopertę... Ta biała koperta mogła zmienić jego życie... Otworzył ją i...
- Jak to? On nie jest moim tatą? - zdziwił się.
- Ależ ja nim jestem! - zaprzeczał Gregorio.
- To jak to w końcu jest?!?
- Pokaż no mi to! - nauczyciel tańca wyrwał Diego z ręki wyniki. - Diego, tu pisze, że jesteś moim synem!
- A no, rzeczywiście... Pomyliłem się...
W tej chwili ja i Violetta popatrzyłyśmy na siebie.
- Yyy... Przepraszam, że pytam, ale... mamy się cieszyć? Czy może raczej smucić?
- Cieszyć... - rzucił Gregorio.
- Jej! - przytuliłyśmy się. - Jakież to wspaniałe!
- Czyli jednak życie potrafi się dobrze układać... - mruknęłam.
----------------------------------------------------------------------------------
Krótko, ale coraz bliżej test :/.
Mimo to, mam nadzieję, że się podobało :).


Pozdrawiam :D.
bloggerka

1 komentarz:

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)