wtorek, 25 marca 2014

Sezon 2 - Rozdział 25 - Happy end?

Czyżby Clarisia i Jack,
to tylko bujna wyobraźnia Angie? :D
- To co, idziemy z tym na policję?
- Chyba nie mamy innego wyjścia...
Zaczęliśmy się ubierać i piętnaście minut później byliśmy już na komendzie. Akurat trafiło mi się niestety tak, że natrafiliśmy na mojego "ulubionego" policjanta, który także mnie uwielbia.
- Dzień dob... O nie... To znowu pani Galindo. Jak miło panią widzieć. - skłamał.
- Mi również. - sztucznie się uśmiechnęłam.
- Skąd wy się...? - zapytał Pablo.
- To długa historia.... - odpowiedziałam. - Związana z Tobą i Jackie.
- W czym tym razem państwo mają problem, co? - zapytał policjant. - Znowu pani widziała na ulicy tą pani koleżankę... jak jej tam... Jackie? Czy tym razem wleciał pani długopis za pralkę i nie może go pani sięgnąć?
- Pan, jak zwykle zabawny... Chodzi mi o Clarisię Martinez.
- Uprowadziła znowu pani konkubenta? To dziwne, bo widzę Go obok pani.
- Nie, Pablo... Ja już dłużej tego pana nie zniosę. Ty z nim rozmawiaj. - zdenerwowałam się.
- Okej. - odparł. - Proszę pana, chodzi o byłą pracowniczkę Studia 21...
- Aaa... Tego co tam tańczą i śpiewają, tak?
- Właśnie tak.
- A wie pan co? To całe Studio nic mnie nie obchodzi!
- Ale mnie nie obchodzi, czy Studio pana obchodzi, czy nie! Dla mnie jest ważne to, że jego była nauczycielka tańca...
- Chyba już wiem, o co chodzi... - odpowiedział komendant. - Pan się w niej zabujał, a pańska żona czuje się zdradzona, tak? Nie wiem, czy pan wie, ale z takim sprawami to nie do mnie.
- Wrr... - warknął Pablo. - Angie, chodź. Musimy poszukać jakiegoś innego policjanta, bo z tym tutaj nie da się rozmawiać.
Wstaliśmy i wyszliśmy z pomieszczenia. Nagle okazało się, że wszyscy inni policjanci są na jakimś wezwaniu. Myślałam, że zaraz tam zejdę... Czekaliśmy i czekaliśmy, aż ktoś w końcu przyjedzie, lecz nic... Dopiero po jakiejś półtorej godziny pojawił się inspektor. Zaprosił nas do jakiegoś pokoiku. Przynajmniej dało się z nim porozmawiać, a nie tak, jak z tamtym...
- Dobrze, w takim razie muszę jechać z państwem.
- Ale gdzie?
- Jak to gdzie? Do tego całego Studia, do państwa domu...
Wychodziliśmy właśnie z komendy, gdy nagle mój mąż wrzasnął:
- Clarisia! Angie, patrz!
- Pani Galindo, czy to rzeczywiście ona?
- Tak, to ona! Proszę pana, to Clarisia!
- Według dokumentacji, takie osoba nie istnieje...
- Jak to nie istnieje?
- Właśnie dostałem informację z bazy danych, że nie istnieje nikt taki... Clarisia Martinez? Włoszka? Nic takiego tutaj nie ma... Bardzo mi przykro...
- Ale w takim razie, co dalej?
- Nie możemy państwu pomóc... Do widzenia. - powiedział komisarz i odszedł.
- Błagam Cię, tylko nie mów mi, że to mi się przyśniło... - powiedziałam.
- Angie...
- Co Angie? Teraz mi powiesz, że ja sobie to wszystko ubzdurałam?!? Że niby nie ma kogoś takiego jak Jack i Clarisia Martinez, że nie mogę tęsknić za Jack'iem, bo on nie istnieje!?!
- Nie! Angie, to wszystko działo się naprawdę!
- Skoro tak... To dlaczego tutaj jeszcze stoimy?!? Przecież tam idzie Clarisia! Musimy ją dogonić!
Zaczęliśmy biec w stronę, w którą szła Clarisia. Prowadziła wózek, w którym najprawdopodobniej była moja córka. Pablo złapał dziewczynę od tyłu, a ja złapałam wózek. Zerknęłam do środka. Tam rzeczywiście była Martina...
- Córeczko... - wzięłam ją na ręce. - Nawet nie wiesz, jak mama się za tobą stęskniła.
- To nie jest wasza córka! - krzyknęła Clarisia, gdy zobaczyła, że idzie policja. - To jest moja córka! Ma na imię Taylor! Panie władzo, proszę coś z nimi zrobić!
Akurat trafiło się, że szedł wtedy ulicą ten sam policjant, co pokazywaliśmy mu zdjęcie naszej córki. Wystarczyło mu zerknięcie na Martinę i już wiedział, że to jest nasza córka.
- Świetnie się państwo spisali. Przepraszam, w ramach policji, że nie mogliśmy pomóc. - zabrał Clarisię i poszedł z nią na komendę.
- Może w końcu będzie dobrze? - powiedziałam.
- Uważaj, bo jeszcze będzie gorzej. - uśmiechnął się. - A teraz daj mi córkę, bo się za nią okropnie stęskniłem.
----------------------------------------------------------------------------------
Clarisia trafiła do więzienia, a Martina z powrotem do rodziców :).
Nareszcie happy end :D.

Pozdrawiam
bloggerka

4 komentarze:

  1. *u* Cudowny rozdział. Nareszcie ją złapali :D Czekam na next! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaak pięknie ;3 Happy End - to lubie, zwlaszcza dla pangie <3

    OdpowiedzUsuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)