Angie boi się,
że przez swoją nieuwagę
że przez swoją nieuwagę
powie Pablowi o tym,
o czym powiedziała Germanowi...
♫ Piosenka na dzisiaj ♫
- Angie... - męski ton nagle wybudził mnie z rozmyśleń.
Szłam ulicą... Byłam w dużym szoku... Niby tylko dwa słowa, ale one mogą popsuć resztę mojego życia... Oczywiście się ktoś o nich dowie... Nie powiem nic Pablowi... German obiecał, że mu nie powie, a ja nie chcę już rujnować nowego życia, które niedawno zaczęłam. Przecież ja to powiedziałam prawie nieświadomie... Gdybym nie zaczęła wspominać sobie tych starych czasów i mojej miłości do niego, to pewnie zamiast rozmyślać teraz o tym, myślałabym o czymś zupełnie normalnym... Na przykład, co ugotować na obiad... Muszę być silna i trzymać język za zębami. Po jakimś czasie mi przejdzie... Tylko po jakim? Po tygodniu, po miesiącu, czy raczej po roku?
- Tak?!? - spytałam. - Pablo, przestraszyłeś mnie...
- Dlaczego masz taką smutną minę? Coś się stało?
- Ty nic nie wiesz, prawda? - mruknęłam pod nosem.
- A o czym ja mam niby wiedzieć?
- Nie ważne... To długa historia. Może kiedy indziej ci ją opowiem. Teraz jestem bardzo zmęczona... Muszę się położyć spać... Przepraszam, Pablo. - ruszyłam w stronę sypialni.
W tej chwili przypomniało mi się, dlaczego ja tak właściwie ruszyłam się z domu i poszłam do swojego szwagra. Przecież oprócz tej niezręcznej sytuacji powiedziałam mu, o próbie samobójczej mojej siostrzenicy, ale tak szybko palnęłam głupotę, że oboje zapomnieliśmy, po co się tam pojawiłam. Nie za bardzo wiedziałam co robić. Z jednej strony powinnam się dowiedzieć co z tą całą sprawą German chce zrobić, a z drugiej nie powinnam się wcale do niego odzywać... Nie powinnam? Raczej boję się... Boję się, że ponownie palnę głupotę... Byłam już na piętrze, w pokoju. Ściągnęłam z siebie sweter, odłożyłam go na krzesło, a następnie położyłam się na łóżku. Dość szybko zasnęłam, lecz mało przytomna usłyszałam kroki po schodach, a następnie poczułam, jak ktoś okrywa mnie ciepłym i przytulnym kocem. Łatwo się domyślić, że to był mój mąż. Usłyszałam, jak wychodził.
- Zostań... - wyszeptałam i miałam nadzieję, że to usłyszał.
- Wszytko, dla mojej księżniczki... - położył się obok.
Wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Byłam pewna, że nic mnie może mi go odebrać, ale do pewnego czasu... W jego ramionach mogłabym leżeć bardzo długo... Bije z niego przyjemne ciepło, oraz bardzo ładny zapach... Po dłuższej chwili zasnęłam...
- Angie...
- Maria? To znowu ty?
- Tak...
- Przecież moje życie miało być z powrotem normalne!
- Nie rozumiesz, że ono nigdy takie nie będzie?
- Dlaczego? Co ja takiego zrobiłam?
- Nie wiesz, że będąc z Pablem przysparzasz sobie o wiele więcej kłopotów niż będąc z Germanem?
- To co ja mam zrobić? Przecież kocham Pabla najmocniej na świecie!
- Wybieraj... Albo On i masa kłopotów, albo German i zwyczajne życie...
- Nie możesz kazać mi wybierać między tymi rzeczami!
- Masz rację... Niedługo los zdecyduje sam za ciebie...
- Co? Ale o co ci chodzi?! Dlaczego każesz mi być z własnym mężem!? Zupełnie cię nie rozumiem! Czy możesz mi to wytłumaczyć?
Przebudziłam się wystraszona... "Niedługo los zdecyduje sam za ciebie..." Te słowa mnie przerażały. Całe szczęście był przy mnie mój ukochany.
- Angie? Wszystko dobrze? Śnił ci się koszmar?
- Skąd to wiesz?
- Strasznie mocno mnie trzymałaś... Tak jakbyś miała coś ważnego stracić...
Zerknęłam na zegarek. Musiałam porozmawiać ze swoim szwagrem. Nie mogłam przed tym uciekać... Nie mogłam także iść do niego sama, bo zbyt dużo myślałam o tym wszystkim po drodze, ale jednocześnie nie mógł iść ze mną mój mąż, gdyż na pewno przez przypadek bym mu się wygadała... 9:10... Miałam zajęcia dopiero na 10:00, ale i tak musiałam się pośpieszyć, bo German mówił coś, że gdzieś wyjeżdża i, że z rana go raczej nie będzie w domu... Nie mam pojęcia, kiedy tak mówił, ale wiem, że takie coś zaszło...
- Pablo, ja cię strasznie przepraszam, ale muszę iść szybko porozmawiać z Germanem...
- Angie, czy coś się wczoraj stało? Od wczoraj jesteś jakaś... inna...
Co miałam mu odpowiedzieć? "Tak, to prawda. Dlaczego? Bo powiedziałam Germanowi, że go kocham. Nie widzisz w tym problemu? To świetnie, bardzo się cieszę!"
- Obiecuję, że porozmawiamy po zajęciach. Muszę lecieć i to migiem.
Szybko się przebrałam, wzięłam torebkę i wybiegłam z domu. Biegłam, aby tylko zdążyć do swojego szwagra. Cały czas zjadał mnie stres... Dobiegłam pod bramę. Akurat on tam stał.
- Hej, German. Mam do ciebie sprawę...
- To ważne? Bardzo się śpieszę... - odpowiedział mężczyzna zerkając na zegarek.
- Nie chcę, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, a w szczególności Pablo...
- Spokojnie Angie... Ja nic nie powiem... nikomu.
- Na pewno German? Mogę ci ufać?
- Oczywiście.
- Udawajmy, że nic się nie stało... Przecież to były tylko dwa słowa.
- Mogę Cię o coś zapytać?
- Jak najbardziej.
- Czy one coś dla ciebie znaczyły?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Sądziłam, że ten najgorszy czas w moim życiu już minął, ale widocznie się pomyliłam... Bałam się cokolwiek mu powiedzieć... Bałam się, że zaraz z moich ust wyskoczy kolejna pierdoła...
- German, ty dobrze wiesz, że moim mężem jest Pablo i kocham go ponad życie... Boje się, że to co teraz powiesz, zostanie źle przez ciebie zrozumiane, ale... ciebie też kocham. Też jesteś dla mnie ważny. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo...
Nagle na ulicę wyjechał samochód mojego szwagra. Oczywiście za kierownicą siedział nie kto inny, jak Ramallo.
- Przyjdź do mnie wieczorem. To pogadamy na spokojnie, dobrze?
- Oczywiście. Będę.
Pożegnałam się z nimi i odeszłam. Byłam zdołowana. Nie czułam się najlepiej, a musiałam teraz jeszcze iść do Studia na zajęcia... Zaczęłam po drodze mruczeć coś sobie pod nosem. Weszłam do szkoły, a następnie do pokoju nauczycielskiego i ponownie zaczęłam do siebie gadać...
- Przepraszam... Nie chciałam cię zdradzić...
- Że co?!?
- Pablo, to ty? - zapytałam przerażona.
- Angie, co ty mówiłaś? - odwróciłam się. - Że nie chciałaś...
- Nie chciałam cię zranić! - palnęłam. - Ja cię bardzo za to przepraszam...
- Ale w jaki sposób ty mnie zraniłaś?
- Bo... - nie wiedziałam, co mu powiedzieć. - Bo zapomniałam ci dać śniadania do Studio.
- Żartujesz sobie? Ja mam się za to gniewać? - zapytał z uśmiechem. - Za bardzo cię kocham, aby za taką pierdołę obrażać się... Uśmiechniesz się moja najdroższa? Przecież wszystko jest dobrze...
- Oczywiście Pablo... - sztywno się uśmiechnęłam. - Wszystko jest w jak najlepszym porządku... - skłamałam.
----------------------------------------------------------------------------------
No i jest! Rozdział 5. Co o nim sądzicie? :)
Pozdrawiam
bloggerka
Ps. Wczoraj dostałam 4 komentarze. Z tego co pamiętam 3 od Aninimków i jeden od Dominiki. Nie mam pojęcia, dlaczego pojawił się tylko ten od Dominiki, gdyż kliknęłam "opublikuj wszystkie". Dzisiaj dostałam także 2 komentarze, z czego jeden z Anonima. Też się nie opublikował. Nie za bardzo wiem, jak to się stało :/
Ej nooo, psujesz mi Pangiee :c Wypad German, wrzuć go pod autobus XD
OdpowiedzUsuńBuhahaha! :D
UsuńAutobus? Myślałam o samolocie, ale autobus też jest okej ;).
Twoje opowiadanie bardziej mnie wciąga niż lektura XD
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie ;w;
Ale ten Pablo jest uroczy ♥
Zgadzam się z Martiną - pozbądź się Germana :D
Świetny rozdział, czekam na 6 rozdział *-*
PS Hahaha, tylko mój komentarz się pojawił? XD
Dzięki :).
UsuńMoże kiedyś się go pozbędę, ale jeszcze nie teraz. :D
Co do PS:
Nom. Dziwne, nieprawdaż? :D
Jak zwykle genialny rozdział. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
Usuń