czwartek, 31 października 2013

Rozdział 33 - Ja kocham Germana!

Ten rozdział dedykuję
wszystkim fanom Germangie :).
Czyżby ja i German? Nie, to nie możliwe... Ubrałam się i zeszłam na dół. Całe szczęście nie natknęłam się tam na mojego szwagra... Właściwie to nie było tam nikogo... Violetta poszła już do Studio... Ja miałam wolne, w związku ze ślubem. Nie miałam co robić... Strasznie mi się nudziło. Nie miałam co robić... I tak ma dalej wyglądać moje życie? Będę siedziała sama w domu, German ciągle w pracy, Violetta w szkole, bądź ze znajomymi... Usiadłam przed komputerem. Z nudów zaczęłam szukać w Internecie informacji o mojej siostrze. Natrafiłam tam na bardzo dziwny artykuł: "Maria Casttio miała romans z Jorge'm Rojo!". Moja siostra i romans? Nie, to nie możliwe... Przecież ona bardzo kochała Germana i nigdy by go nie zdradziła... W tej chwili do pokoju wszedł mój narzeczony.
- Lubiłaś słuchać muzyki Marii?
- Tak, bardzo. Czy to jest prawda? - pokazałam mu artykuł.
- Nie wiem. Nie wydaje mi się, żeby była. Ona mnie kochała.
- Byłeś na każdym jej koncercie?
- Tak... Byłem na wszystkich. Uwielbiałem jej słuchać. Najbardziej lubiłem jak śpiewała Violetcie na dobranoc kołysanki...
- Pamiętasz jakąś?
- Tak, wszystkie.
- Zagrasz mi którąś?
- Jeśli chcesz... Tylko, nie mów nic Violetcie, dobrze?
- Dobrze, nie powiem jej nic.
Poszliśmy w stronę pianina. Usiadł przy nim i zaczął grać melodię podobną do "Te creo". To było takie piękne... Grał to z taką wrażliwością...
- To było... - nagle przerwały mi mdłości.
Pobiegłam szybko do łazienki i wymiotowałam.
- Angie, wszystko gra? - zapytał zza drzwi mój narzeczony.
- Tak. Zjadłam nieświeże śniadanie. - powiedziałam.
Gdy wyszłam z łazienki, oznajmiłam, że muszę iść się przewietrzyć. Wyszłam na spacer. Chodziłam może z godzinę, gdy podeszła do mnie moja siostrzenica.
- Musimy iść do Resto Band.
- Po co?
- Bo musimy. Chodź! - wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę baru.

Pablo skończył śpiewać. Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam pozytywnie zaskoczona, lecz nie mogłam z Nim być, mimo, że Go kochałam... Nie mogłam z Nim być po tym, jak mnie potraktował...
- To było piękne, Pablo.
- Dziękuję Ci. Angie, czy Ty...
- Piękny przyjacielski prezent. - przerwałam Mu.
Zrezygnował z tego, co miał powiedzieć. Nagle zaczęło znowu robić mi się niedobrze. Ponownie pobiegłam do toalety.
- Angie, co jest? Wszystko gra? - Pablo z Violettą stali przy drzwiach.
- Tak, tak... - wyszłam z kabiny.
- Rano też wymiotowałaś. - powiedziała moja siostrzenica.
- Skąd wiesz?
- Tata mi powiedział.
- Może Ty jesteś w ciąży? - zapytał mój przyjaciel.
- Ja? Nie... - odpowiedziałam.
- Zostawisz nas na chwilę, Violetta?
- Tak, oczywiście. - nastolatka wyszła z łazienki.
- Spałaś z Germanem?
- A co Cię to obchodzi, Pablo?
- Bo to na pewno nie jest moje dziecko.
- Dlaczego nie?
- Bo ja się zabezpieczałem.
- Ale ja nie jestem w ciąży!
- No, nie wiem...
- Co Ty sugerujesz?
- No, bo ja Cię nadal kocham, a Ty masz dziecko z innym!
- Zawiodłam się na Tobie, Pablo. - czułam, że moje oczy robią się nieco wilgotne.- Myślałam, że przezwyciężysz zazdrość i dalej będziesz moim przyjacielem...- zaczynało do niego docierać, co zrobił, ale nie dałam mu dojść do słowa.- Najwidoczniej się pomyliłam...*
Odeszłam... Wyszłam z baru, zostawiając Go samego, w łazience... "Może to prawda? Może ja jestem jednak w ciąży?" - przeleciało mi przez głowę. "Nie, na pewno nie jestem." Mimo moich przemyśleń, postanowiłam kupić w aptece test ciążowy.

Weszłam do ubikacji. Wyjęłam go z opakowania. Na nim wyświetlił się wynik...
----------------------------------------------------------------------------------
* - słowa autorstwa Amistad para siempre. Pochodzą one z jej opowiadań o Angie (dokładniej z rozdziału 2 - "Nie uciekniesz przed miłością")

Pewnie jesteście ciekawi, jaki wynik wyszedł Angie ;D.
Dowiecie się jutro :)).
Tak wiem, że rozdział trochę przy krótkawy,
lecz niestety nie potrafiłam go wydłużyć.
Bardzo się cieszę, z tego, że dałam radę go dodać prawie o 18:00,
a nie o 22:00, tak jak napisałam w komentarzu, pod wcześniejszym rozdziałem :)

Jak tam Halloween?
Ile cukierków zebraliście?
Ja dopiero się wybieram :D

Pozdrawiam
bloggerka

środa, 30 października 2013

Rozdział 32* - Myślę o Tobie każdego dnia i wieczora

Ten rozdział mam przyjemność zadedykować
wszystkim fanką Pabla Galindo!
* - rozdział widziany oczami Pabla.
- Ja już pójdę. - powiedziałem i odszedłem.
Dlaczego ja tak postąpiłem? Dlaczego się tak zdenerwowałem? Przecież zależy mi na szczęściu Angie. Chce, żeby była szczęśliwa... Bardzo tego chcę, nad życie... Wiem, że minęło dopiero półtora tygodnia, od mojego zerwania z Nią. Tylko dlaczego Ona nie powiedziała mi, że wychodzi za Germana? Dowiedziałem się tego od Violetty... Ślub już za cztery dni... Podobno jestem zaproszony... Powinienem z Nią na ten temat porozmawiać  ale kiedy się z Nią spotykam to bardzo mi źle... Źle mi dlatego, że już nie jest moja... Gdyby nie było tu tego całego Germana, moglibyśmy być razem, szczęśliwi... A teraz? On wszystko popsuł... A może to nie on, tylko ja? Nadal kocham Angie, ale wiem, że będzie szczęśliwsza z nim.... Bardzo mi jej brakuje... Doszedłem do domu. Zerknąłem na zegarek. Hm... Już 22:45. Trochę późno... Powinienem się położyć spać i tak też zrobiłem.

Następnego dnia, wstałem bardzo wcześnie, bo o 5:15 i tak od półtora tygodnia... Odkąd jej nie ma, nie mogę się wyspać... Iść biegać? Nie, nie opłaca się... Nie ma dla kogo... Może iść już do Studia? Tylko, po co? Dzieciaki mają zajęcia dopiero od 9:30... Też bym chciał mieć dziecko... Chłopczyka, albo dziewczynkę... Obojętne mi to... Chciałbym, żeby ktoś mnie kochał... Mam już prawie 30 lat... Muszę się pogodzić z tym, że zostanę sam... Usiadłem przy stole z kubkiem kawy w ręce. Myślałem o mojej Angie... Jaka Ona jest wspaniała... Zerknąłem na zegarek - 6:10... Może pójdę już do Studia? Przynajmniej nie będę już o Niej myślał...

W szkole, wszystko mi ją przypomina... Piosenki, melodie... A w szczególności Violetta. Jeszcze teraz, gdy widuję się z nią co chwila, bo muszę ją przygotowywać do przedstawienia...
- Pablo... Coś się stało? - podeszła do mnie Viola.
- Nie, nie...
- Przecież widzę, że jesteś smutny. To z powodu ślubu Angie i taty, prawda?
Kiwnąłem głową.
- Mnie też to nie odpowiada. - stwierdziła. - Ona jest moją ciocią... Miała być z Tobą... - przytuliliśmy się.
- Dziękuję. Już mi lepiej...
- Bardzo się cieszę, a teraz chodźmy, bo spóźnimy się na próbę... Mogę Ci coś doradzić?
- Tak, oczywiście.
- Zawalcz o Nią. Chociaż spróbuj... - odeszła w stronę przyjaciół.
Na próbie nie mogłem się skoncentrować, więc postanowiłem, że zwolnię się do domu, lecz przed tym wysłuchałem jeszcze jak Tomas śpiewa swoją piosenkę.
     Es conexión entre tú y yo,             Między nami jest chemia,
     En cada verso de esta canción...     W każdym wersie tej piosenki...
     Es tan distinto junto a ti                To jest przeznaczenie
     Soy lo que soy si estas aquí.           Jestem, jaki jestem, jeśli jesteś tu.
"Zawalcz o Nią..." Och, żeby to było takie proste... Ta piosenka jeszcze bardziej mnie dobiła... Ona jest wszędzie... W mojej głowie... w sercu... Zna każdy mój sekret... Tylko... dlaczego nie może być moja? Ale, chwila... Violetta ma rację! Muszę tylko spróbować. Jeśli mnie nadal kocha to wróci... Muszę koniecznie się pospieszyć! Tylko trzy dni do ich ślubu!

Zapukałem do drzwi. Otworzył mi mężczyzna, bardzo wysoki mężczyzna.
- Witam, nazywam się Pablo Galindo. - przedstawiłem się.
- Aaa... To pan jest byłym narzeczonym panienki Angeles, tak?
Angeles? Chwila... jaka Angeles? No tak! Przecież Angie to Angeles!
- Tak, tak...
- Niestety nie ma jej w domu. Wyszła.
- Ale ja nie do Niej. Ja do Violetty.
- Do Violetty?
- Tak. Jest w domu?
- Tak, już ją wołam... Proszę, niech pan wejdzie.
Wszedłem do salonu. Mężczyzna poszedł na górę, po Violę. Następnie wrócił na dół i powiedział:
- Przepraszam, iż się nie przedstawiłem. Nazywam się Lisandro Ramallo.
- To pan jest zastępcą Germana?
- Tak, to ja.
W tej chwili siostrzenica mojej przyjaciółki zeszła do nas.
- Hej, Pablo. Co Ty tutaj robisz?
- Hej. Możemy porozmawiać?
- O co chodzi?
- Tak jak mi poradziłaś, chcę zawalczyć o Angie.

Dwie godziny później stałem na scenie w Resto Band, z gitarą. W pełnej gotowości, czekałem na znak od Luca, że zaraz Violetta z Angie wejdą do baru... O tej piosenki zależała reszta mojego życia...
- Idzie! - usłyszałem.
Pierw znieruchomiałem, ale jak już ją zobaczyłem, zacząłem śpiewać i grać...
     I think about you                                    Myślę o Tobie
     Every morning when I open my eyes         Każdego ranka, gdy otwieram oczy
     I think about you                                    Myślę o Tobie
     Every evening when I turn out the lights    Każdego wieczoru, gdy gaszę światło
     I think about you                                    Myślę o Tobie
     Every moment every day of my life            W każdym momencie, dniu mojego życia
     You're on my mind all the time, it's true     Jesteś w moim umyśle, cały czas, to prawda.
Ostatni akord i... już! Koniec piosenki. No i co teraz? Zszedłem ze sceny i usłyszałem...
----------------------------------------------------------------------------------
Rozdział napisany trochę inaczej.
Mam nadzieję, że przypadł Wam do gustu :D.
Piosenkę pożyczyłam od Rossa Lynch'a.
Jej tytuł to "I think about you".
Tekst z angielskiego tłumaczyłam sama, więc
może być parę błędów :)).

Jak tam???
Świętujecie jutro Halloween?
Jak tak, to za co się przebieracie??? :D

Pozdrawiam
bloggerka

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 31 - Esmeralada

Ten rozdział został zadedykowany
wszystkim fanom Esmeraldy.
Obudziłam się... Ufff... To był tylko zły sen... Zły sen? Tragiczny, koszmarny, okropny sen! Całe szczęście, że nie okazał się rzeczywistością. Gdyby Pablo się zabił... Violetta... German... Nie, nie! To był tylko okropny sen. Koniec! Nie myśl o tym! Może zadzwonię do Pabla? Tak na wszelki wypadek? Sięgnęłam po telefon.
- Halo? Pablo?
- Tak, hej Angie.
- Mam do Ciebie taką tyciusieńką sprawę...
- Mów, śmiało.
- Możemy się spotkać?
- Tak, jasne! Kiedy i gdzie?
- Może u Ciebie? Przyjdę za półtorej godziny, ok? Muszę się jeszcze ubrać... uczesać...
- Dobrze, to ja poczekam. Do zobaczenia.
- Pa... - rozłączyłam się.
Wstałam z łóżka. Nie miałam ochoty się z niego ruszać. Chciałam w nim zostać... Nie mieć problemów... Nie myśleć... Czasami sobie marzę, żeby już nie żyć... Sięgnęłam po mojego różowiutkiego kapcia i włożyłam go na prawą stopę. Następnie zrobiłam to samo z lewym kapciem. Miałam już wstać, gdy nagle w drzwiach stanął German.
- Jak się spało? - zapytał.
- A dobrze, dziękuję.
- Przyniosłem Ci śniadanie: tosty i kakao. - postawił tacę na stoliku, przy moim łóżku. - Zatrudniłem nową guwernantkę dla Violetty. Nie może być tak, że Ty ją będziesz uczyć. Ma na imię Esmeralda. Zaraz powinna...
Mojemu narzeczonemu przerwał dzwonek do drzwi i krzyk Olgi, że przyszła jakaś kobieta. Chwilowo ta informacja mnie ucieszyła, ale chwila... Przecież ona nie może się dowiedzieć, że Viola chodzi do Studio!
- Chodź, przedstawię Ci ją. - rozkazał German.
- Ale ja jestem w piżamie!
- No, chodź. - pociągnął mnie za sobą.
Zeszłam i ujrzałam bardzo szczupłą kobietę. Miała brązowe, lokowane włosy... Zielone oczy... Usta pomalowane szminką... Czarna, smukła sukienka tak doskonale do niej pasowała... A ja? Byłam rozczochrana, miałam różowe łapcie z króliczkami i szlafrok. Widziałam jak mój narzeczony się na nią patrzy... Nie to, żebym była zazdrosna...
- Dzień dobry, nazywam się Esmeralda.
- Witam, jestem Angel... - urwałam. - Angie.
- Widzę, że przed chwilą pani wstała.
- Otóż tak... - nie wiedziałam co powiedzieć. - To ja się pójdę ubrać.

- No, pierwsze wrażenie zrobiła na mnie dobre... - opowiadałam Pablowi o nowej guwernantce mojej siostrzenicy, na spacerze. - Najgorsze jest jedno...
- Co?
- Przecież ona nie może się dowiedzieć o tym, że Violetta chodzi do Studio!
- Wiesz co? Ja chciałbym mieć Twoje problemy! Studio jest na skraju bankructwa, a Ty wcale mnie nie wspierasz! Angie!
- Pablo...
- Co Pablo?!? Co Pablo?!? Masz Germana, Violettę, powinnaś być szczęśliwa. A Ty co? Ciągle marudzisz! I tak źle, i tak niedobrze! To Ci się nie podoba, tamto Ci się nie podoba!
- Jak Ty możesz tak mówić?
- Taka jest prawda, Angie.
- Pablo...
- Ja już pójdę. - powiedział i odszedł.
Zostałam sama w parku. O co Mu chodziło? A podobno, to kobiet nie da się zrozumieć... "Ciągle marudzisz!" Czyżby On nie chciał już być moim przyjacielem? Najlepszym przyjacielem? Może On nie chce mnie już znać? Ale... co ja Mu takiego zrobiłam?
Po co ma się przyjaciół
Jeśli nie można na nich polegać
Może czasem lepiej o nich tak nie zabiegać
Chwile słabości każda ma prawo mieć
Lecz nie każdy chce Cię wtedy zrozumieć...
Postanowiłam, że wrócę do domu. Co miałabym robić w tym parku? - Nie wiem. W domu, może zajmę się jakąś książką, albo posprzątam?

Dochodzę na ulicę, na której znajduje się dom Casttio, wchodzę do środka, widzę i słyszę...
- Taki przystojniak i chodzi z taką... szczeniarą? Między wami jest różnica prawie piętnastu lat. Mało, że młoda, to mało atrakcyjna i... - nie wierzyłam w to co usłyszałam. - I ubiera się jak prostytutka...
Musiałam wkroczyć do akcji.
- Już jestem! Witaj German. - pocałowałam go w policzek. - Dzień dobry. - mruknęłam do Esmeraldy.
- Dzień dobry. - odpowiedziała.
- Kochanie, mógłbyś pozwolić do mo... naszej sypialni? - zapytałam.
- Ależ naturalnie.
Weszliśmy do pokoju. Co ta Esmeralda mu jeszcze mogła powiedzieć? Niech sobie weźmie Pabla, który ma mnie szeroko gdzieś!
- O co chodzi?
- Kocham Cię.

Obudziłam się nad ranem. Rozejrzałam się wokoło. Co tutaj się stało? Nic nie pamiętałam... Moje ubrania były porozrzucane po całym pokoju. Nie byłam w nic ubrana... Czyżby ja i German?
----------------------------------------------------------------------------------
Co się stało? - Odpowiedź już niedługo!
Przepraszam, że rozdział dzisiaj tak późno, ale niestety tak wyszło :/

Pozdrawiam
bloggerka

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 30 - Moja przyszłość z... Germanem...

Ten rozdział, mam przyjemność zadedykować,
wszystkim osobą,
lubiącym kryminały :D.
- Witaj moja przepiękna żono! - powiedział German, wchodząc do domu.
- Hej. Jak tam nasza córeczka?
- Malutka śpi.
- A co z Violettą? Nadal się gniewa?
- Zamknęła się w pokoju.
- Jak ja jej po prostu nie poznaję. Odkąd Julia się urodziła, nie odzywa się do mnie, a jeśli już to tylko krzyczy. Ja już z nią tak nie mogę!
- Spokojnie, uspokój się. Dla niej to nowa sytuacja, pozwól jej się przyzwyczaić - faceci... nigdy nie zrozumieją kobiet.
Odkąd urodziłam jej siostrzyczkę, nie chce z nami rozmawiać. Minęły już prawie trzy miesiące od tamtego zdarzenia... A ślub? Mieliśmy piękny ślub... Było na nim wiele osób... Była Viola, był Ramallo, była Olga i był Pablo...
- Wiesz co? Pójdę odwiedzić Pabla. Dawno u Niego nie byłam... Jestem ciekawa, co tam u Niego słychać. - powiedziałam Germanowi.
- Jeśli musisz...
Mimo, że wyszłam za niego, nadal jest zazdrosny... Ale musiałam odwiedzić w końcu mojego przyjaciela, nie widziałam Go, och jak dawno! Odkąd powiedziałam Mu, że jestem w ciąży.

Stanęłam pod drzwiami domu mojego najlepszego przyjaciela. Domu, w którym miałam kiedyś mieszkać... W którym miałam wychowywać dziecko... Nie dziecko Germana... Pabla... Nacisnęłam dzwonek.
- Witaj, Angie!
- Pablo! - przytuliłam Go. - Co u Ciebie słychać?
- Nic. - odparł krótko. - Wejdziesz?
- Z wielką przyjemnością.
Weszłam do budynku, kierując się w stronę salonu. Nic się nie zmieniło. Nic, a nic...
- Długo się nie odzywałaś... - zaczął. - Nie odbierałaś telefonów... Obraziłaś się na mnie?
- Nie, no coś Ty. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. - powiedziałam Mu to mimo, że nadal coś do Niego czułam.
- A co do tego ostatnio... Przepraszam, że tak zareagowałem.
- Chodzi Ci o to, jak powiedziałam Ci, że jestem w ciąży?
- Tak, o to...
- Nic się nie stało. Wiem, że byłeś trochę w szoku.
- Napijesz się czegoś? Herbaty? Kawy?
- Nie dzięki. Chociaż, może... wody.
Pablo zniknął na chwilę do kuchni, po czym wrócił ze szklaną wody i ciastkami do salonu.
- A jak tam z dzieckiem? Córka? Syn?
- Mam córeczkę.
- Tak? Jak ma na imię?
- Julia.
- Piękne imię.
- Dziękuję. Chcę Cię o coś zapytać.
- Wal śmiało.
- Czy został byś jej ojcem chrzestnym?
- Ja? - zapytał z niedowierzaniem.
- No, tak... Wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Nawet jeśli się nie zgodzisz będzie mówiła do Ciebie "wujek Pablo".
- Heh... Jeśli Ci na tym zależy, to z wielką przyjemnością.
- To świetnie.
- A co tam w domu? U Violi? - zapytał. - Germana? - dodał z trudem.
- Violetta nie odzywa się do nas, odkąd pojawiła się Julia...
- Wiesz dlaczego?
- Niestety, nie... Mógłbyś z nią porozmawiać? Może Tobie powie... Ostatnio, zauważyłam, że spędza z Tobą bardzo dużo czasu... Nawet nie ostatnio... Odkąd zaręczyłam się z Germanem...
- Nie przeszkadza wam to, prawda?
- Nie. Jeśli tak Cię lubi, to dlaczego miała by się z Tobą nie spotykać?
- Mogę spróbować z nią porozmawiać, ale nic nie obiecuję.
- Dziękuję Ci! - pocałowałam Go w policzek.
W tej chwili dostałam SMS'a
- Przepraszam, ale muszę już iść... German musi pilnie wyjść, a Olga i Ramallo są... tak właściwie to nikt nie wie gdzie, a Julia nie może zostać sama.
- Naprawdę? Wielka szkoda... - zasmucił się. - Ale rozumiem sytuacje.
- Obiecuję, że jeszcze Cię odwiedzę.
- Za kolejne cztery miesiące?
- Nie, jutro.
- Trzymam Cię za słowo.
- Pa.
- Cześć. - przytulił mnie. Następnie wyszłam.

Wróciłam do domu. Zostałam sama z córką, więc postanowiłam, że wybierzemy się na spacer. Szłyśmy chodnikiem wzdłuż parku.
- Wiesz córeczko... Kocham twojego tatę, ale nadal kocham twojego wujka... Może jednak lepiej, że wyszłam za Germana? - szeptałam do Julii.
W tej chwili podeszła do nas oburzona Violetta.
- To Ty kazałaś się dowiedzieć Pablo, dlaczego jestem inna ostatnio?!? - zapytała.
- Violu, skąd to wiesz?
- To nie jest istotne, Angie!
- Uspokój się. Ja rozumiem, że musisz przywyknąć do nowej siostry, ale...
- Angie! Czy Ty naprawdę nie rozumiesz!?! To nie przez tę Twoją córkę! To przez Ciebie! To przez Ciebie i tatę!
- Ale co my takiego zrobiliśmy?
- Nadal nie wiesz? Ożeniliście się!
Czyżby jej przeszkadzało to, że jestem z jej tatą szczęśliwa? W każdym razie tak mi się wydawało...
- Violetta...
- To nie tak miało być! - przerwała mi. - Ta bajka nie powinna kończyć się w ten sposób! Ty miałaś wyjść za Pabla! Przecież tak się kochaliście!
- Ale ja stwierdziłam, a raczej...
- Ty wiesz, co się z Nim teraz dzieje?!? - przerwała mi ponownie. - On popadł w melancholię! Nic Go nie obchodzi! Świat, życie, praca, nic!
- Nie kłam. Byłam u Niego raptem godzinę temu i był w świetnej formie.
- Wiem, bo On jest po prostu szczęśliwy, gdy Cię widzi. On się tak zachowuje, bo On... nadal Cię kocha! Nie potrafi o Tobie zapomnieć! - powiedziała ze łzami w oczach. - A zapomniałabym... przeprowadzam się do Niego, bo wy już w ogóle o mnie nie pamiętacie. - dodała i odeszła.
Szłam dalej w smutku... "Bo On Cię nadal kocha... Nie potrafi o Tobie zapomnieć..." Zbliżał się już wieczór, więc wróciłam do domu. Położyłam malutką do łóżeczka, przebrałam się w piżamę, wzięłam MP4 i położyłam się do łóżka. Włączyłam muzykę z foldera "Studio 21". Pierwsza piosenka, którą usłyszałam to było "Are you ready for the ride?"
                             Are you ready for the ride,     Czy jesteś gotowy do jazdy,
                                            Let's ready for!      Przygotuj się!
                             Are you ready for the ride,     Czy jesteś gotowy do jazdy,
                                            Let's ready for!      Przygotuj się!
Bardzo dobrze mi się jej słuchało. Zapomniałam o swoim problemie, który mnie trapił. Lecz niestety, chwytliwa melodia szybko przeleciała. Po jakimś czasie usłyszłam "Te creo". Przed oczami pokazała mi się scenka, jak śpiewałam te piosenkę, Pablo, na przeprosiny. To było po Jego pocałunku z Jackie... "Właśnie, Jackie, ciekawe jak tam u niej w więzieniu?" - pomyślałam. Zalana łzami, zasnęłam.

Następnego dnia, obudziłam się koło jedenastej. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół.
- Witaj, Angie. - przywitał się German.
- Hej. - rzuciłam, biorąc ze stołu ciepłego tosta i smarując go dżemem. - Wychodzę. Muszę coś wyjaśnić.
- A gdzie jest Violetta?
- Powiem Ci, jak wrócę.

Nacisnęłam dzwonek do drzwi. Raz... drugi... trzeci... Nikt nie otwierał. "Dobra, wchodzę." - postanowiłam.
Weszłam do salonu, a tam zobaczyłam nieprzytomnego Pabla i zakrwawioną Violę!
- Pablo, Pablo! - podbiegłam do Niego.
Zobaczyłam, że w ręku trzymał opakowanie po tabletkach. Koło Niego, na podłodze znajdowały się jeszcze dwa inne opakowania. Podeszłam do mojej siostrzenicy. Ona natomiast trzymała w ręku nóż kuchenny... Z szyi leciała jeszcze krew. Wezwałam policję i pogotowie.
- Czas zgonu pana Pabla Galindo, druga trzynaście w nocy. Natomiast, Violetty Casttio... jedenasta pięćdziesiąt trzy w południe. Nieletnia, jak można się domyślić  przecięła sobie szyję, przez co nie mogła oddychać, a po siedmiu minutach nastąpił zgon. Mężczyzna spożył trzy paczki tabletek, nie określono jeszcze jakich. Nie mogę nic więcej stwierdzić. - powiedział lekarz.

Wróciłam do domu zapłakana, lecz tam, też nikt nie mógł mnie pocieszyć... Zobaczyłam tym razem nieprzytomnego Germana leżącego w salonie. Na stoliku obok, leżała kartka napisana ręcznie, przez niego. Najprawdopodobniej ręce bardzo mu się trzęsły, gdy to pisał:
Zabiłem naszą córkę.
Słyszałem o Pablo i Violetcie.
Chcę do nich dołączyć.
German.
Ponownie wezwałam policję. Oczywiście nie zabrakło łez...
- German Casttio umarł poprzez uduszenie. Czas zgonu, dwunasta trzydzieści siedem. Odciski palców wskazują na to, że popełnił on samobójstwo. Julia Casttio zmarła poprzez upadek. Jej ojciec upuścił ją ze schodów. Zmarła do razu. Godzina zgonu, dwunasta trzydzieści dwa. - oznajmił lekarz.
Usłyszałam jeszcze suwak z czarnego worka, w którym było ciało mojego szwagra, a jednocześnie męża... Zostałam sama... Gdybym walczyła wtedy o Pabla, pewnie by się to nie zdarzyło... Poszłam do kuchni i wzięłam najostrzejszy nóż jaki znalazłam. Następnie poszłam z nim, do sypialni. Przekręciłam drzwi na klucz i zastawiłam komodą. Usiadłam w kącie. Z całej siły wbiłam sobie ten nóż w klatkę piersiową, konkretnie celowałam w serce...
"Widzę czarne wrota,
a za nimi grota,
a w tej grocie światło mruga.
Może czyni cuda?
Nie, to się nie uda..."
- Angeles Casttio (Saramego) zmarła z powodu wbicia ostrego narzędzia w klatkę piersiową. Przebiła serce. Czas zgonu trzynasta trzynaście. Kobieta była w ósmym tygodniu ciąży. Ojcem dziecka był zmarły...
----------------------------------------------------------------------------------
Dramatyczne, bez ładu i składu. -
Tak można określić ten rozdział.
Wiem, rozdział jest taki trochę inny,
lecz jutro wszystko się wyjaśni.

Całusy
bloggerka

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 29 - Oświadczyny

Ten rozdział dedykuję
wszystkim osobą,
nigdy nie boją się powiedzieć,
nawet tej najgorszej prawdy...
 German, ja...
- Uczyń mnie najszczęśliwszym mężczyzną na tej planecie i wyjdź za mnie. Zrobisz to?
- Ja... - przypomniałam sobie o Pablo, który tak niemile mnie potraktował. - Tak, wyjdę za Ciebie.
"Pablo będzie żałował swojej decyzji..." - pomyślałam.
- Tak się cieszę! - pocałował mnie w czoło.
- Tylko... mam taką jedną prośbę...
- Tak?
- Moglibyśmy wziąć ten ślub, jak najszybciej się da?
- Aż tak mnie kochasz?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chyba to zauważył.
- Jeśli Ci, aż tak zależy to mogę to wszystko przyśpieszać i weźmiemy ślub może za tydzień, dwa...  - powiedział.
- Naprawdę? Mam nadzieję, że nie wydasz na to dużo pieniędzy...
- Pieniądze nie są ważne. Ważna jesteś Ty i nasz ślub.
- Dziękuję ci.
- No, a teraz idź do łazienki i się ogarnij. Bez urazy, ale wyglądasz... koszmarnie... Ja muszę iść już załatwić sprawy związane z naszym ślubem. - podkreślił ostatnie słowo.
- Dobrze, dobrze... Już idę...
Wchodząc po schodach usłyszałam cichy krzyk, Germana:
- Jest! Wychodzę za Angie!
Weszłam do pokoju i sięgnęłam po kosmetyczkę. Następnie ruszyłam w stronę łazienki. Niestety, natknęłam się na naszą 'domową plotkarę' - Olgę.
- Aaa!!! Znam już najnowsze wiadomości!!! Wychodzi pani za Germana!!! - zaczęła wrzeszczeć.
- Tak, tak, Olgo... Uspokój się.
- Oj, tak! Przepraszam, ale jestem taka podekscytowana! Zaraz, zaraz... A co z Pablem?
- Pablo to już jest rozdział prawie zamknięty... A teraz przepraszam, ale muszę iść do łazienki.
- Prawie zamknięty... - mruknęła pod nosem i odeszła.
Weszłam do ubikacji i przejrzałam się w lustrze. Rzeczywiście wyglądałam jak potwór. Włosy nie rozczesane, makijaż rozmazany... Spojrzałam sobie głębiej w oczy. "Boże, co ja zrobiłam? Po dwóch dniach chodzenia z Germanem, zgodziłam się na ślub z nim!" - pomyślałam. - "Przynajmniej Pablo, będzie miał za swoje..." Przeczesałam włosy szczotką i nałożyłam bardzo lekki makijaż. Następnie wyszłam z pomieszczenia i poszłam do swojego pokoju. Sięgnęłam ręką do torebki, aby schować szczotkę. Znalazłam tam nuty. Tak, te nuty... Te nuty, które napisałam z Pablo... Usłyszałam pukanie do drzwi. Za nimi stała moja ukochana siostrzenica.
- Angie, to prawda? Wychodzisz za tatę?
- Tak, Violu... Kto ci powiedział?
- Olga, ale to nie ważne. - nastolatka usiadła koło mnie, na łóżku. - Co z Pablo? Co z Waszym ślubem?
- Odwołany.
- Odwołany? I mówisz to z taką łatwością?
- No, tak.
- Ty Go kochałaś!
- Tak wyszło...
- Przecież Ty jesteś siostrą mojej mamy, a mój tata o tym nie wie!
- To mu o tym powiem.
- Nie, nie możesz! Będzie chciał wyjechać z Buenos Aires, znowu!
- No to mu nie powiem.
- Ale, Angie! Ty wychodzisz za niego!
- No, ale zabroniłaś mi mówić mu i zabroniłaś mi mu powiedzieć. To co mam zrobić?
Nagle rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Chwilę później stanął w nich mój szwagier.
- Angie, mamy już... - przerwał w połowie zdania. - Violetta? Co ty tutaj robisz?
- Hm... Dobre pytanie. Sądziłam, że mieszkam. - powiedziała i wyszła.
- German, co mamy? - zapytałam.
- Mamy ustaloną już datę ślubu.
- Kiedy?
- Za tydzień w sobotę.
Spojrzałam na kalendarz. Dzisiaj wtorek. Mój narzeczony bardzo dobrze się spisał.
- To wspaniale, Pablo.
- Angie, dobrze słyszałem? Nazwałaś mnie Pablo?*
- Tak, to znaczy, nie.
- Nie, Angie! Nazwałaś mnie Pablo!
- Nie, uspokój się Pablo.
- No i znowu. Możesz chociaż przez chwilę nie myśleć o Nim!?!
- Ale...
- Tak, wiem. - przerwał mi. - Ty Go kochasz, ale przy rozmowie o naszym ślubie powinnaś pomyśleć o mnie!
- Masz rację, Pablo.
- Jestem German! Mam Ci to przeliterować? G-e-r-m-a-n, German!
W tej chwili do pokoju weszła Jade.
- Kochanie... - urwała. - Co Ona tutaj robi!?!
- O, nie... Zapomniałem... - usłyszałam jak mój szwagier mruknął pod nosem. - Jade, musimy porozmawiać.
- Dobrze, ale musisz mi wytłumaczyć co Ona tutaj robi!
- Chodź do mojego gabinetu. Porozmawiamy tam. - zarządził German.
- Zostaw w spokoju mojego Germanka, bo jak nie to urwę Ci dziób!
- Chyba głowę. - parsknęłam śmiechem.
- Co? Mam coś na głowie? - złapała się za nią.
- Jade! - wrzasnął German.
- Już idę, idę. - wyszła razem z nim z pokoju.
Znowu zostałam sama. Wzięłam do ręki pierwszą, lepszą książkę i zaczęłam czytać. Jeśli to co robiłam, można było nazwać czytaniem.

/Godzinę później.../
- Angie... - zawahał się. - Wszystko gra?
- Tak, a dlaczego nie?
- Bo czytasz "Uczymy się liczyć do dziesięciu".
- A, bo widzisz... Zostawiłam w tej książce dokument i teraz go szukam. - skłamałam.
- Chciałem z Tobą omówić kwestię naszego ślubu.
- Mianowicie?
- Mianowicie, kogo zapraszamy?
- Wiesz... - przerwałam mu. - Muszę Ci coś powiedzieć...
- Tak?
- Pamiętasz jak chciałeś ze mną... no, tego...
- Tak, pamiętam.
- Zrobiłam to z Pablo.
- Co?!?
- No tak, ale to dla mnie nic nie znaczyło. - ponownie powiedziałam kłamstwo. - Przepraszam.
- Już więcej tego nie zrobisz?
- Obiecuję.
- Wróćmy do tematu. Kogo zapraszamy?
- Ja chcę, żeby był Pablo. - odparłam.
- Znowu On?!?
- No, ja Go...
- Tak, tak... Wiem... - przerwał mi. - Ty Go kochasz. Idź już lepiej spać. Porozmawiamy jutro...
Położyłam się i zasnęłam...
----------------------------------------------------------------------------------
Nic dodać, nic ująć :)).
* - pożyczone z serialu :D.

Już od jutra zaczyna się,
po weekendowej przerwie "Violetta"!
Szczęśliwi? Bo ja bardzo.

Wczoraj pobiliście rekord odwiedzin!
Niedawno najwięcej odwiedzin, to 181,
lecz wczoraj pobiliście tę liczbę o 6!
Jak dla mnie to naprawdę dużo, 187 odwiedzin!
Pozdrawiam i ponownie dziękuję :D
bloggerka

sobota, 26 października 2013

Rozdział 28 - Piosenka, zdrada i pierwszy raz...

Ten rozdział także chcę zadedykować 
mojej znajomej - Aście.
Tak, tak... Tej samej Asi :D.
No i nie mogę zapomnieć o...
Angeles Saramego,
która bardzo wyczekiwała pierwszego razu Angie.
- A tak. No więc... Sprawa pierwsza... Ramallo wie...
- "Ramallo wie...", o czym?
- Ramallo wie, że jestem ciotką Violetty.
- Powiedziałaś mu?
- Nie.
- To jak się dowiedział?
- Znalazł mój dowód osobisty.
- Zgubiłaś go?
- No... Wypadł mi, gdy wchodziłam na górę...
- Oj, Angie! A gdyby go znalazł German?
- To by się wydało i tyle.
- Nagle Cię to nie martwi? Zrobiłaś się jakaś... inna...
- Wiem, bo straciłam Ciebie... - mruknęłam.
- Co proszę?
- Powiedziałam: wiem, bo straciłam... wenę. - skłamałam.
Przecież nie chciał poruszać już więcej tematu nas razem i Germana.
- Wenę?
- Tak, bo widzisz... Pisałam piosenkę i straciłam wenę.
- A o czym była ta piosenka?
- Pytasz się, o czym była ta piosenka? Ona była... tak trochę o przyjaźni, a trochę o... miłości...
- Maż już jakiś tekst?
- Tekst?
- No refren... zwrotkę...
- A mam...
- Co?
- Refren.
- Tak? A czy mogłabyś zaśpiewać?
- Zaśpiewać powiadasz? Tak, już, już...
         Ya veras que algo se enciende de nuevo            Zaraz zobaczysz, że coś rozpala się znowu
 Tiene sentido intentar cuando estamos juntos            Miej poczucie próbowania, keidy jesteśmy razem

                           Algo se enciende de nuevo            Coś się rozpala, znowu

 Tiene sentido intentar cuando estamos juntos            Miej poczucie próbowania, kiedy jesteśmy razem

                                Cuando estamos juntos            Kiedy jesteśmy razem.

Wymyślałam to na szybko. Totalna improwizacja.

- Hm... Ciekawe...

- Dzięki.

- Skoro nie masz weny, to może Ci pomogę?

- Naprawdę? Było by wspaniale!

- Zaczekaj, pójdę po gitarę.

- Okej. Ja usiądę w salonie.
Po chwili wszedł do pokoju z piękną, akustyczną gitarą. On grał, a ja śpiewałam. Wpatrywałam się w Jego piękne oczy... Jego cudowne oczy, które chyba nie chciały napotkać moich... Ma taki piękny głos... "Y los sueńos crecen siempre creceran...". Gitara nagle ucichła. Przestałam śpiewać  lecz nadal wpatrywałam się w Jego oczy, tak jakby miał w nich coś narysowane... coś co mówiło mi, że On mnie nadal kocha...
- Ja bym tutaj raczej wstawił G-dur. - wskazał nuty.
- Tak uważasz? Zaśpiewaj.
Y los sueńos crecen siempre creceran...
- Masz rację. Tak lepiej brzmi. Wstaw tutaj ten akord.
I tak oto, powstałą zupełnie nowa piosenka, którą nazwaliśmy "Algo se enciende" ("Coś czuję", lub "Coś się rozpala"). Wyszedł z tego całkiem niezły kawałek. Zaśpiewaliśmy całą, gotową piosenkę jeszcze raz.
- No, wyszło Ci to wspaniale. - pochwaliłam Pabla.
- Nie, Angie. Wspaniale nam to wyszło.
- Świetnie się bawiłam.
- Ja też.
- Jesteś taki kochany! - pocałowałam Go w policzek.
Gdy odsunęłam wargi od Jego twarzy, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle delikatnie zaczął przysuwać swoje usta do moich, lecz chwilę później zawahał się i zatrzymał. Postanowiłam to dokończyć. Zbliżyłam swoje wargi do Jego, rozchyliłam je delikatnie i zaczęliśmy się całować.
- Najdroższa... Nie powinniśmy...
- Pablo... Ja Cię kocham...
- Ależ, Angie... - przerwałam Mu kolejnym pocałunkiem.

Półtorej godziny później leżałam w Jego sypialni, na łóżku, wtulona w Niego. Byłam pod kołdrą i nie miałam na sobie żadnych ubrań. Nawet nie za bardzo pamiętam, jak się tam znalazłam... Najważniejsze było to, że byłam bardzo szczęśliwa... Od Pabla biło przyjemne ciepło...
- Przepraszam... - przewała ciszę.
- Za co Ty mnie przepraszasz?
- Ty jesteś z Germanem...
- Ale Pablo...
- Ja Cię też. - przerwał mi i pocałował. - Ale nie powinniśmy 'tego' robić...
- Kocham Cię, idioto! Kocham Ciebie, a nie jakiegoś Germana!
Zaczęłam płakać, lecz chwilę później zasnęłam.

- Ja Angeles Saramego, ślubuję Tobie, Pablo Galindo, miłość, wierność  oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci.
- Teraz możecie się pocałować. - usłyszałam księdza.
Zrobiliśmy to. Gdy tylko się od Niego odsunęłam zobaczyłam Germana.
- German?
- Tak.
- Ale jak to?
- Zawsze byłem Twoim księciem z bajki, tylko Ty, o tym nie wiedziałaś... - pocałował mnie.
Obudziłam się. Nie było już przy mnie Pabla. Na półce, obok łóżka, znalazłam karteczkę:
Angie!
Jestem w Studio.
Załatwię Ci dzisiaj wolne.
Zapomnij o tym,
co się wydarzyło.
Twój
Pablo
Nie wiem czemu, poczułam na Niego... złość. Ubrałam się, zeszłam na dół, wyszłam i zamknęłam drzwi, kluczami, które znalazłam w zamku. Następnie schowałam je pod wycieraczkę i wysłałam Pablo SMS'a, który miał Go o tym informować. Wróciłam do domu Casttio. Oczywiście, zaraz w progu, powitał mnie German.
- Gdzie Ty byłaś całą noc!?!
- Byłam u Pabla. - odpowiedziałam bezwzględnie.
- A u Pabla... A co mam zrobić, żebyś przestała się z Nim spotykać?!?
- Nie możesz zrobić nic, bo ja Go kocham.
- To dlaczego z Nim nie jesteś?!? Przecież miał być taki piękny ślub!
- Bo Ciebie, też kocham, debilu! - pocałowałam go. Chyba tylko dlatego, że byłam zła na Pabla.
- Angie, wyjdziesz za mnie?
- German, ja...
----------------------------------------------------------------------------------
Co odpowie Angie?
Odpowiedź już jutro!
Co do chwytu w rozdziale, to nie wiem,
czy tam taki pasuje.

Nie wierzę, że jestem z Wami już miesiąc :D.
Małe podsumowanie:
Opublikowane komentarze: 262
Liczba wyświetleń dzisiaj:  36
Średnio czyta mnie dziennie: 100 osób
Posty: 33 (w tym 3 nieopublikowane)
Obserwatorzy: 2
Łączna liczba wyświetleń (do teraz): 3010
Gdzie mnie najwięcej czytają (największa trójka):
- Polska  (2798)
- Rosja (94)
- Stany Zjednoczone (74)
Także w Serbii, w Niemczech, w Malezji, w Ukrainie, w Wielkiej Brytanii i w Korei Południowej.

Całuję, pozdrawiam i dziękuję!
bloggerka

Ps. Nowe tło! - Proszę o jego opinie w komentarzach!