Ten rozdział, mam przyjemność zadedykować,
wszystkim osobą,
lubiącym kryminały :D.
- Witaj moja przepiękna żono! - powiedział German, wchodząc do domu.
- Hej. Jak tam nasza córeczka?
- Malutka śpi.
- A co z Violettą? Nadal się gniewa?
- Zamknęła się w pokoju.
- Jak ja jej po prostu nie poznaję. Odkąd Julia się urodziła, nie odzywa się do mnie, a jeśli już to tylko krzyczy. Ja już z nią tak nie mogę!
- Spokojnie, uspokój się. Dla niej to nowa sytuacja, pozwól jej się przyzwyczaić - faceci... nigdy nie zrozumieją kobiet.
Odkąd urodziłam jej siostrzyczkę, nie chce z nami rozmawiać. Minęły już prawie trzy miesiące od tamtego zdarzenia... A ślub? Mieliśmy piękny ślub... Było na nim wiele osób... Była Viola, był Ramallo, była Olga i był Pablo...
- Wiesz co? Pójdę odwiedzić Pabla. Dawno u Niego nie byłam... Jestem ciekawa, co tam u Niego słychać. - powiedziałam Germanowi.
- Jeśli musisz...
Mimo, że wyszłam za niego, nadal jest zazdrosny... Ale musiałam odwiedzić w końcu mojego przyjaciela, nie widziałam Go, och jak dawno! Odkąd powiedziałam Mu, że jestem w ciąży.
Stanęłam pod drzwiami domu mojego najlepszego przyjaciela. Domu, w którym miałam kiedyś mieszkać... W którym miałam wychowywać dziecko... Nie dziecko Germana... Pabla... Nacisnęłam dzwonek.
- Witaj, Angie!
- Pablo! - przytuliłam Go. - Co u Ciebie słychać?
- Nic. - odparł krótko. - Wejdziesz?
- Z wielką przyjemnością.
Weszłam do budynku, kierując się w stronę salonu. Nic się nie zmieniło. Nic, a nic...
- Długo się nie odzywałaś... - zaczął. - Nie odbierałaś telefonów... Obraziłaś się na mnie?
- Nie, no coś Ty. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. - powiedziałam Mu to mimo, że nadal coś do Niego czułam.
- A co do tego ostatnio... Przepraszam, że tak zareagowałem.
- Chodzi Ci o to, jak powiedziałam Ci, że jestem w ciąży?
- Tak, o to...
- Nic się nie stało. Wiem, że byłeś trochę w szoku.
- Napijesz się czegoś? Herbaty? Kawy?
- Nie dzięki. Chociaż, może... wody.
Pablo zniknął na chwilę do kuchni, po czym wrócił ze szklaną wody i ciastkami do salonu.
- A jak tam z dzieckiem? Córka? Syn?
- Mam córeczkę.
- Tak? Jak ma na imię?
- Julia.
- Piękne imię.
- Dziękuję. Chcę Cię o coś zapytać.
- Wal śmiało.
- Czy został byś jej ojcem chrzestnym?
- Ja? - zapytał z niedowierzaniem.
- No, tak... Wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Nawet jeśli się nie zgodzisz będzie mówiła do Ciebie "wujek Pablo".
- Heh... Jeśli Ci na tym zależy, to z wielką przyjemnością.
- To świetnie.
- A co tam w domu? U Violi? - zapytał. - Germana? - dodał z trudem.
- Violetta nie odzywa się do nas, odkąd pojawiła się Julia...
- Wiesz dlaczego?
- Niestety, nie... Mógłbyś z nią porozmawiać? Może Tobie powie... Ostatnio, zauważyłam, że spędza z Tobą bardzo dużo czasu... Nawet nie ostatnio... Odkąd zaręczyłam się z Germanem...
- Nie przeszkadza wam to, prawda?
- Nie. Jeśli tak Cię lubi, to dlaczego miała by się z Tobą nie spotykać?
- Mogę spróbować z nią porozmawiać, ale nic nie obiecuję.
- Dziękuję Ci! - pocałowałam Go w policzek.
W tej chwili dostałam SMS'a
- Przepraszam, ale muszę już iść... German musi pilnie wyjść, a Olga i Ramallo są... tak właściwie to nikt nie wie gdzie, a Julia nie może zostać sama.
- Naprawdę? Wielka szkoda... - zasmucił się. - Ale rozumiem sytuacje.
- Obiecuję, że jeszcze Cię odwiedzę.
- Za kolejne cztery miesiące?
- Nie, jutro.
- Trzymam Cię za słowo.
- Pa.
- Cześć. - przytulił mnie. Następnie wyszłam.
Wróciłam do domu. Zostałam sama z córką, więc postanowiłam, że wybierzemy się na spacer. Szłyśmy chodnikiem wzdłuż parku.
- Wiesz córeczko... Kocham twojego tatę, ale nadal kocham twojego wujka... Może jednak lepiej, że wyszłam za Germana? - szeptałam do Julii.
W tej chwili podeszła do nas oburzona Violetta.
- To Ty kazałaś się dowiedzieć Pablo, dlaczego jestem inna ostatnio?!? - zapytała.
- Violu, skąd to wiesz?
- To nie jest istotne, Angie!
- Uspokój się. Ja rozumiem, że musisz przywyknąć do nowej siostry, ale...
- Angie! Czy Ty naprawdę nie rozumiesz!?! To nie przez tę Twoją córkę! To przez Ciebie! To przez Ciebie i tatę!
- Ale co my takiego zrobiliśmy?
- Nadal nie wiesz? Ożeniliście się!
Czyżby jej przeszkadzało to, że jestem z jej tatą szczęśliwa? W każdym razie tak mi się wydawało...
- Violetta...
- To nie tak miało być! - przerwała mi. - Ta bajka nie powinna kończyć się w ten sposób! Ty miałaś wyjść za Pabla! Przecież tak się kochaliście!
- Ale ja stwierdziłam, a raczej...
- Ty wiesz, co się z Nim teraz dzieje?!? - przerwała mi ponownie. - On popadł w melancholię! Nic Go nie obchodzi! Świat, życie, praca, nic!
- Nie kłam. Byłam u Niego raptem godzinę temu i był w świetnej formie.
- Wiem, bo On jest po prostu szczęśliwy, gdy Cię widzi. On się tak zachowuje, bo On... nadal Cię kocha! Nie potrafi o Tobie zapomnieć! - powiedziała ze łzami w oczach. - A zapomniałabym... przeprowadzam się do Niego, bo wy już w ogóle o mnie nie pamiętacie. - dodała i odeszła.
Szłam dalej w smutku... "Bo On Cię nadal kocha... Nie potrafi o Tobie zapomnieć..." Zbliżał się już wieczór, więc wróciłam do domu. Położyłam malutką do łóżeczka, przebrałam się w piżamę, wzięłam MP4 i położyłam się do łóżka. Włączyłam muzykę z foldera "Studio 21". Pierwsza piosenka, którą usłyszałam to było "Are you ready for the ride?"
Are you ready for the ride, Czy jesteś gotowy do jazdy,
Let's ready for! Przygotuj się!
Are you ready for the ride, Czy jesteś gotowy do jazdy,
Let's ready for! Przygotuj się!
Bardzo dobrze mi się jej słuchało. Zapomniałam o swoim problemie, który mnie trapił. Lecz niestety, chwytliwa melodia szybko przeleciała. Po jakimś czasie usłyszłam "Te creo". Przed oczami pokazała mi się scenka, jak śpiewałam te piosenkę, Pablo, na przeprosiny. To było po Jego pocałunku z Jackie... "Właśnie, Jackie, ciekawe jak tam u niej w więzieniu?" - pomyślałam. Zalana łzami, zasnęłam.
Następnego dnia, obudziłam się koło jedenastej. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół.
- Witaj, Angie. - przywitał się German.
- Hej. - rzuciłam, biorąc ze stołu ciepłego tosta i smarując go dżemem. - Wychodzę. Muszę coś wyjaśnić.
- A gdzie jest Violetta?
- Powiem Ci, jak wrócę.
Nacisnęłam dzwonek do drzwi. Raz... drugi... trzeci... Nikt nie otwierał. "Dobra, wchodzę." - postanowiłam.
Weszłam do salonu, a tam zobaczyłam nieprzytomnego Pabla i zakrwawioną Violę!
- Pablo, Pablo! - podbiegłam do Niego.
Zobaczyłam, że w ręku trzymał opakowanie po tabletkach. Koło Niego, na podłodze znajdowały się jeszcze dwa inne opakowania. Podeszłam do mojej siostrzenicy. Ona natomiast trzymała w ręku nóż kuchenny... Z szyi leciała jeszcze krew. Wezwałam policję i pogotowie.
- Czas zgonu pana Pabla Galindo, druga trzynaście w nocy. Natomiast, Violetty Casttio... jedenasta pięćdziesiąt trzy w południe. Nieletnia, jak można się domyślić przecięła sobie szyję, przez co nie mogła oddychać, a po siedmiu minutach nastąpił zgon. Mężczyzna spożył trzy paczki tabletek, nie określono jeszcze jakich. Nie mogę nic więcej stwierdzić. - powiedział lekarz.
Wróciłam do domu zapłakana, lecz tam, też nikt nie mógł mnie pocieszyć... Zobaczyłam tym razem nieprzytomnego Germana leżącego w salonie. Na stoliku obok, leżała kartka napisana ręcznie, przez niego. Najprawdopodobniej ręce bardzo mu się trzęsły, gdy to pisał:
Zabiłem naszą córkę.
Słyszałem o Pablo i Violetcie.
Chcę do nich dołączyć.
German.
Ponownie wezwałam policję. Oczywiście nie zabrakło łez...
- German Casttio umarł poprzez uduszenie. Czas zgonu, dwunasta trzydzieści siedem. Odciski palców wskazują na to, że popełnił on samobójstwo. Julia Casttio zmarła poprzez upadek. Jej ojciec upuścił ją ze schodów. Zmarła do razu. Godzina zgonu, dwunasta trzydzieści dwa. - oznajmił lekarz.
Usłyszałam jeszcze suwak z czarnego worka, w którym było ciało mojego szwagra, a jednocześnie męża... Zostałam sama... Gdybym walczyła wtedy o Pabla, pewnie by się to nie zdarzyło... Poszłam do kuchni i wzięłam najostrzejszy nóż jaki znalazłam. Następnie poszłam z nim, do sypialni. Przekręciłam drzwi na klucz i zastawiłam komodą. Usiadłam w kącie. Z całej siły wbiłam sobie ten nóż w klatkę piersiową, konkretnie celowałam w serce...
"Widzę czarne wrota,
a za nimi grota,
a w tej grocie światło mruga.
Może czyni cuda?
Nie, to się nie uda..."
- Angeles Casttio (Saramego) zmarła z powodu wbicia ostrego narzędzia w klatkę piersiową. Przebiła serce. Czas zgonu trzynasta trzynaście. Kobieta była w ósmym tygodniu ciąży. Ojcem dziecka był zmarły...
----------------------------------------------------------------------------------
Dramatyczne, bez ładu i składu. -
Tak można określić ten rozdział.
Wiem, rozdział jest taki trochę inny,
lecz jutro wszystko się wyjaśni.
Całusy
bloggerka