Ten rozdział dedykuję
mojej znajomej.
Gdy wróciłam On [Pablo] trzymał otwartą kopertę i list w swoich rękach... Miałam ogromną nadzieję, że to nie jest to co napisałam, lecz sama nawet w to nie wierzyłam. Pablo skończył czytać i spojrzał się na mnie.- Angie... - zaczął.
- Pablo, ja Ci to wytłumaczę! - przerwałam Mu. - Chodzi o to, że German... że On wyznał mi...
- Angie! - krzyknął Pablo. - Spokojnie... - dodał bardzo przyjaznym tonem. - Ja wiem, że Ty mi to wytłumaczysz. Nawet nie musisz, bo Cię kocham...
Pocałowaliśmy się. Jaki On jest wspaniały! Mógł mnie posadzić o zdradę, wyrzucić z domu, albo (co najgorsze) zerwać ze mną... Ale nie! Chciał mnie wysłuchać... Nawet nie... Nie kazał mi się przecież tłumaczyć... No i dodał, że mnie kocha... Zmienił się... Kiedyś był bardzo zazdrosny... Uśmiechnęłam się.
- Pablo... - zaniemówiłam.
- Spokojnie Angie. - przytulił mnie.
- Przepraszam Cię bardzo za ten list...
- Mogę mieć tylko jedno pytanie, Najdroższa? Jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj...
- Oczywiście, pytaj.
- Dlaczego napisałaś w liście, że jestem najmniejszą przeszkodą, abyście byli parą?
- To jest bardzo skomplikowane... German wyznał mi, że mnie nadal kocha... Akurat wtedy porwała Cię Jackie. Sądził, że nie mogę być z nim, bo kocham Ciebie. Oczywiście tak jest, tylko nie chciałam mu tego mówić. Mówiąc mu, że jesteś najmniejszą przeszkodą chciałam mu też wyznać prawdę, o tym, kim naprawdę jestem.
- Angie, znowu?
- Co znowu?
- Chcesz zamaskować kłamstwo, innym kłamstwem.
- Wiem, że źle robię, ale przysięgam, że powiem mu całą prawdę chociażby nie wiem co. Tylko niech wyjdzie ze szpitala.
- Nadal czegoś tutaj nie rozumiem. Dlaczego mu wtedy to powiedziałaś? Kochasz go?
- On jest moim szwagrem. Zawsze będzie częścią mojej rodziny. Jeśli będziemy w przyszłości będziemy brali ślub, on także będzie częścią Twojej, a raczej nasze rodziny. Musisz się z tym pogodzić.
- Wiem o tym.
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć...
- Tak?
- Ktoś zlecił Jackie Twoje porwanie... Wykorzystał to, że wcześniej Cię szantażowała.
- Kto to był?!?
- To był... German.
- Co?!? Zabiję go!
- Uspokój się, Pablo.
- Tak, już. Trochę mnie poniosło... Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
- Sama nie wiem... Powiedź, jak to się stało, że zniknąłeś wtedy w parku?
- A, właśnie! Nie uwierzysz w to co usłyszysz! No więc... Gdy odszedłem z pod Studio, ruszyłem w stronę umówionego miejsca i nagle z pod Resto Band ze strony zaplecza wybiegła Jackie i... Gregorio.
- Ściemniasz. Gregorio?
- Tak, właśnie on. Dalej pamiętam tylko jak dostałem jakimś ciężkim przedmiotem w głowę... Później obudziłem się w naszej sypialni. Drzwi były zamknięte...
- Musisz to powiedzieć Antonio i policji.
- Nie, po co?
- Jak to: po co? Nie pracował by już w Studio, poszedł by do więzienia razem z Jackie.
- Nie, Angie.
- Dlaczego nie? Przecież on...
- Zrobimy tak. - przerwał mi. - Jak Ty powiesz o Germanie, to ja powiem o Gregorio.
- Ale ja nie mogę. Przecież wiesz.
- No właśnie Angie. Powiedzmy, że ja też nie mogę.
- Dlaczego?
- Pamiętasz to zdarzenie w Centrum Sol?
- To z gitarą?
- Tak, to. Dowiedziałem się, że napis został napisany przez Gregoria... Gdy on się o tym dowiedział powiedział, że powie, że Violetta jest Twoją siostrzenicą. Wiedziałem, że będziesz miała przez to kłopoty i obrazisz się na mnie.
- To już zaszło za daleko... - mruknęłam pod nosem.
Wstałam i zaczęłam zakładać buty.
- Dokąd idziesz?
- Do Violi.
- Po co?
- Muszę jej powiedzieć całą prawdę.
- Skąd taka nagła zmiana decyzji?
- To wybrnęło już za daleko. Wpakowałam nie tylko siebie w te kłopoty, ale także Ciebie.
- Może pójdę z Tobą?
- Nie. Muszę to sama załatwić. Zostań i... ugotuj coś.
- W piecyku jest pieczeń... - usłyszałam wychodząc przez drzwi.
Szłam powolnym krokiem rozmyślając jak jej to powiem. "Violu, jestem.... twoją ciocią." "Twój tata cię okłamał i ja niestety też... Naprawdę nazywam się Angie, a raczej Angeles Saramego i jestem siostrą twojej mamy." "Violu, twoja mama, Maria, była moją siostrą." - Takie i inne scenariusze chodziły mi po głowie. Doszłam pod dom Casttio. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Olga.
- O witam, panią, pani Angie.
- Dzień dobry, Olgo. Jest Violetta?
- Tak, jest u siebie. Zaraz ją zawołam, tylko... niech mi pani powie... Na kiedy mam zrobić tort?
- Jaki tort?
- No, jaki, no!?! Weselny! Kiedy pani wychodzi za Pabla?
- Oj, Olgo! Na razie mi się jeszcze nie oświadczył. Zawołasz Violettę?
- Tak, tak... Już... VIOLETTA! ANGIE PRZYSZŁA DO CIEBIE!
Chwilę później nastolatka była już na dole.
- Hej, Angie. - przywitała się.
- Cześć, muszę ci coś powiedzieć...
----------------------------------------------------------------------------------
Czy Angie się przełamie i wyzna Violetcie prawdę?
Możecie się tylko domyślać :D.
Pozdrawiam
bloggerka
A już myślałam że będzie afera hehehe :)) Cieszę się że wycieczka była fajna :) Rozdział wspaniały!!!!! czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńLubię tak straszyć moich czytelników :))
UsuńWycieczka była naprawdę wspaniała, dzięki!
(I to chyba dzięki wczorajszemu Twojemu komentarzowi :D)
Serdecznie dziękuję!
Niestety, next jutro później.
Poniedziałek i wtorek były dniami leniuchowania
(miałam tak jakby weekend 4-dniowy),
no i jeszcze juto mam dodatkowe...
Życzcie mi powodzenia, bo jutro -
będę starała się wystartowac do mojego Pawła!
Ps. Widziałaś mój komentarz na Twoim/Waszym blogu ???