Ten rozdział jest dedykowany jest
wszystkim dziewczyną nieszczęśliwie zakochanym.
- My nie możemy być razem...
- Pablo, ale... ale jak?!? Dlaczego?!? - poleciały mi łzy.
- Angie, nie płacz, proszę... Po prostu nie możemy.
Byłam zrozpaczona... Byłam prawie pewna, że to właśnie z Nim chcę żyć. Kochałam Go... On mnie też... Czy po prostu mnie wykorzystał? A może bał się, że będę się spotykała z Germanem za Jego plecami? Czy może mnie wykorzystał? Nie, Angie! On by ci tego nie zrobił! On cię kocha!
Zbierałam się do wyjścia. Spojrzałam na Niego. Chyba też za bardzo nie był zadowolony z tego co powiedział. Zawiedziona w końcu wyszłam. Mieliśmy przecież razem mieszkać... Miałam z Nim być...
Wróciłam do domu mojego przyjaciela. Usiadłam na sofie i rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam mnóstwo zdjęć, których jakoś nigdy tutaj nie widziałam... On mnie przecież musi kochać! Gdyby tak nie było, nie widziała bym tutaj tych wszystkich. Spojrzałam w prawo, zdjęcie nas razem, na studiach... Spojrzałam w lewo, zdjęcie ze świąt, z zeszłego roku... Dlaczego tak późno obudziłam się z miłością do Niego?
Wzięłam swoje torby z rzeczami (dobrze, że miałam je tylko dwie) i ruszyłam przed siebie. Niestety (a może stety) po drodze spotkałam Violę.
- O, hej, Angie! Jak tam u Pabla?
Gdy usłyszałam Jego imię zadrżałam.
- A wszystko dobrze...
- Czemu jesteś smutna? Dlaczego masz przy sobie te torby?
- Och, Violetto... To bardzo skomplikowane...
- Wyrzucił Cię z domu? Wróć do nas, proszę...
- Nie, nie wyrzucił... Myślisz, że twój tata pozwoli mi wprowadzić się z powrotem?
- Tak, tak! Na pewno! Mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne, pytaj...
- Czy Pablo Cię jeszcze kocha?
- Hm... Tak. On mnie kocha. On bardzo mnie kocha.
Tak przynajmniej mi się wydawało.
- Chodźmy do domu. - rozkazała nastolatka.
Viola przekręciła klucz w zamku. Niestety już w progu czekał German.
- Angie... Co Ty tu robisz? I jeszcze z rzeczami?
- Nie chciała bym ci przeszkadzać, ale... Nie mam gdzie się podziać i... spotkałam Violettę na ulicy, no i pomyślałam...
- Tak, Angie, możesz. Nie ma sprawy. Twój pokój stoi pusty.
Skierowałam się już w stronę schodów, lecz on musiał dodać to pytanie...
- Zostawił Cię?
- Nie, On mnie kocha.
Weszłam, rozpakowałam się i poszłam spać.
Byłam w szpitalu. Miałam już wejść do sali, ale usłyszałam głos Jego i... Jackie!?!
- Prawda, że się cieszysz? - zapytała.
- Wiesz, że to bardzo duża odpowiedzialność?
- No, tak... ale nie mamy wyboru.
- Tak...
- Muszę iść. Do zobaczenia.
Na szczęście wychodząc, nasza nauczycielka tańca mnie nie zauważyła. Wchodząc do pokoju poczułam lekką niepewność. Czego się obawiałam? - Nie wiem.
- Jaka duża odpowiedzialność?!? Możesz mi coś tu wytłumaczyć?
- Nie ważne... To naprawdę nic wielkiego.
- Nic wielkiego, tak? To dlaczego to "nic wielkiego" potrzebuje dużej odpowiedzialności?
- Nie chcę Ci tego tłumaczyć. W każdym razie nie tu i nie teraz.
- Dlaczego?
- Bo ten temat powinniśmy rozważyć na spokojnie, a nie w szpitalu! - wrzasnął.
- No, już dobrze... okej...
Nastała chwila ciszy.
- Nie sądziłem, że po tym co Ci powiedziałem będziesz chciała tutaj przyjść...
- Wyganiasz mnie? - uśmiechnęłam się.
- Nie, nie, nie. Z kąt taki pomysł? Bardzo cieszę się, że przyszłaś. - powiedział. - Jutro wychodzę przyjdziesz po mnie?
- Jako...?
- Przyjaciółka. Najlepsza przyjaciółka.
Tego się obawiałam. Wiem, że to zerwanie musiało mieć związek z moim wrogiem.
- Za bardzo Cię kocham, żeby tego nie zrobić. - pocałowałam go w policzek.
Następnego dnia poszłam po Niego. Pomyślałam, że może pomogę mu się spakować.
- Hej, może Ci w czymś pomóc?
- O, tak. Jesteś mi bardzo potrzebna.
- Tak? Do czego?
- Do życia...- zarumieniłam się.
Wracaliśmy do domu spacerując. Rozmawialiśmy o tym i o tamtym.
- Oddałaś pamiętnik Jackie?
- Nie oddam jej jak wrócimy do pracy.
- Wrócimy?
- No, tak... Idę do pracy, wtedy kiedy ty będziesz mógł wrócić... Muszę Ci przecież pomagać..
- Angie... - pogłaskał mnie po policzku.
Doszliśmy już pod dom. German właśnie wychodził z domu. "Muszę mu pokazać, że Pablo mnie nadal
kocha..." - pomyślałam. Pocałowałam Go. Nie protestował. Wyczułam, że chyba mu się to nawet podobało... Mój szwagier odszedł.
- Co Ty robisz? Przecież mówiłem Ci, że nie możemy być razem...
"Ale, gdy Cię całowałam jakoś nie protestowałeś..." - pomyślałam.
- A tak właściwie to czemu?!? Powiesz mi w końcu?
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak.
- Ale obiecaj mi, że to nie zmieni relacji między nami.
- Obiecuję, Pablo...
- No więc...
----------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie, co Pablo powie Angie?
Kolejny pocałunek Pangie!
Ale nie bójcie się - Germangie też się jeszcze pocałuje :)
Już jutro piątek!
bloggerka
Ps. Ap ropo piątku... Jutrzejszy rozdział nie pojawi się wcześniej niż przed 18. Gdzieś koło, 19... Najpóźniej 20... Wiem co sobie pewnie myślicie "Zaczyna się weekend, a ona nie wstawi wcześniej rozdziału tylko później", ale otóż idę jutro po szkole ze znajomymi na pizzę, to zabalujemy z jakieś 5 godzin... a później jeszcze trzeba... wytrzeźwieć :D
Super rozdział jak zwykle;) Trochę szkoda że jutrzejszy będzie później, ale to nic. Czy Pablo zerwał z Angie przez to że Jackie wmowila mu, że jest z nim w ciąży tak jak pisała w pamiętniku???
OdpowiedzUsuńNic nie zdradzę :).
UsuńPoczekaj do jutra...
Nie liczyłam na to;) muszę się uzbroić w cierpliwość xd
UsuńNo,przerwać w takim momencie! : D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.:) Co więcej,dopiero teraz przeczytałam Twój komentarz ujawniający imię oraz wiek i muszę powiedzieć,że jestem zaskoczona.Bardzo dobrze piszesz! :) Nie to,żebym dyskryminowała osoby z podstawówki,ale nie myślałam,że masz 12 lat.
Tak,czy tak cudowny blog.:) Masz talent.☺
Obyś nigdy w to nie zwątpiła! : P
Wiktoria
PS.Wybacz brak komentarzy z mojej strony,ale w II gimnazjum idzie się "zauczyć"na śmierć. >.<
Bardzo mi miło.
UsuńDziękuję Ci :)
A co do PS:
Nic się nie stało. Cieszę się, że wróciłaś :D
Miłej nauki!