niedziela, 6 kwietnia 2014

Sezon 2 - Rozdział 33 - Przyjazd Edwarda...

W tym rozdziale pojawia się brat Pabla.
Jaki ma charakter? Jak wygląda?
Odpowiedź poniżej! :)
Tego dnia byliśmy z Pablem na lotnisku i czekaliśmy na Edwarda. Byłam bardzo ciekawa, tak właściwie wszystkiego. Tego jak się zachowuje, jak wygląda, co ostatnio porabiał, kiedy się dowiedział o tym, że ma tutaj rodzinę... Dawno mnie tak ciekawość nie zżerała. Samoloty startowały i przylatywały jeden za drugim. Szumu było dookoła. Ja i mój mąż siedzieliśmy na ławce w holu i czekaliśmy. Tak właściwie, to nie wiedzieliśmy na co... Bo jak niby mieliśmy się dowiedzieć, że to właśnie on? Nie wiemy o nim, absolutnie nic, a nic... Od tego siedzenia nieco zgłodniałam. Wstałam i podeszłam do automatu ze słodyczami, w którym kupiłam sobie batona. Nagle podszedł do mnie mężczyzna mniej, więcej mojego wzrostu.
- Good morning. Can you help me, please? - spytał.
- Yes, of course.
- My name is Edward, and...
- Edward? - zapytałam. - Can you speak spanish?
- Yes...* - odpowiedział. - Znaczy tak...
- To dobrze, nie za bardzo znam angielski. - uśmiechnęłam się. - Masz na imię Edward? Jak jeszcze mi powiesz, że szukasz Pabla Galindo, to dobrze trafiłeś.
- Tak, a niby dlaczego?
- Ja jestem z Nim. On siedzi sobie na drugim końcu korytarza.
- Nie wiedziałem, że Pablo ma taki dobry gust co do dziewczyn... - powiedział. - Jak masz na imię?
- Oj, przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Angeles, ale znajomi mówią do mnie po prostu Angie. - podałam mu rękę, a on mnie w nią pocałował. - To co? Idziemy?
- Myślałem, że coś kupujesz...
- Już kupiłam.
- Ale nie wyjęłaś z automatu. - sięgnął moją przekąskę. - Proszę. - podał mi.
- Dzięki.
Ruszyliśmy w stronę mojego męża. Gdy doszliśmy, on wstał z miejsca.
- Pablo, to jest Twój brat.
- To ty Edwardzie? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak. A Ty jesteś Pablo, prawda?
- Tak... Przepraszam cię, ale nie wiem za bardzo jak się zachować...
- Ja też... - odpowiedział. - Co powiesz na to, żeby się przytulic?
- Okej... - odparł i następnie zrobili to, co zaproponował.
Mój mąż pomógł mu zapakować walizki do samochodu i jechaliśmy do domu. W międzyczasie opowiadał nam o sobie. Byliśmy bardzo tego ciekawi.
- No więc, wiecie tylko o mnie tyle, że jestem z Brazylii i że mam 28 lat? No więc tak. Nie będę wam opowiadał o mojej nauce, bo to jest nudne. Powiem tylko, że z zawodu jestem lekarzem. W miarę podoba mi się ta praca. Moim hobby jest muzyka. Piszę własne teksty piosenek...
- Naprawdę? - nie dowierzał mój mąż. - Nie wiem, czy wiesz, ale jestem dyrektorem Studio 21, obecnie Studio On Beat...
- Tej prestiżowej szkoły? Oj, to bracie gratuluję! Wszędzie ją znają.
- Może pokazałbyś mi w domu te teksty?
- Jak chcesz, ale skoro jesteś dyrektorem Studio, to dla Ciebie mogą one być kiepskie...
- Nie sądzę. - uśmiechnął się Pablo. - Opowiadaj dalej. Od kiedy wiesz, że masz mnie?
- Od niedawna... Od jakiegoś miesiąca, półtora... Gdy tylko się dowiedziałem, to zacząłem Cię szukać. I w końcu udało mi się nawiązać kontakt z tatą... A Ty?
- Ja się dowiedziałem dopiero wczoraj.
- Dziwne... Dopiero wczoraj Ci powiedział? Serio?
- Tak...
Nagle stwierdziłam, że muszę to jeszcze przedyskutować z ojcem Pabla. Czy ten facet na pewno jest Edwardem, czy tylko udaje. Poprosiłam mojego męża, aby zatrzymał się na ulicy, na której znajdowało się więzienie, w którym był zamknięty Michael. Powiedziałam Pablowi, że idę do sklepu spożywczego, gdyż muszę kopić sos do spaghetti, oraz makaron i mięso, bo nie ma nic na obiad w lodówce.

Nie miałam zbyt dużo czasu, dlatego chciałam zrobić to jak najszybciej. Wyjęłam zdjęcie nowo poznanego człowieka z torby i pokazałam je Michael'owi.
- To jest Edward, tak? - zapytałam.
- Tak. To w 100% on.
- Skąd wiesz? - zapytałam.
- Przysłał mi swoje zdjęcie, żebym mógł go rozpoznać, gdy przyjadę po niego na lotnisko, a ja zapomniałem Wam je dać.
- Dobra, dzięki. - powiedziałam. - Musze lecieć, bo Pablo nie wie, że jestem u ciebie. Sądzi, że jestem w spożywczym.
Wyszłam. Do domu został mały kawałek. Gdy dojechaliśmy ugotowałam spaghetti, zjedliśmy, pokazaliśmy Edwardowi dom, gdzie ma pokój, gdzie łazienka... Chcieliśmy, aby się z tym wszystkim oswoił. Wieczorem mieliśmy oglądać film, w związku z czym, 10 minut przed tym musiałam zrobić popcorn. Gdy już był gotowy, wyjęłam go z mikrofali i wsypałam do miski. Nagle do kuchni wszedł Edward.
- Angie, jesteś z Pablem? Od jak dawna? - zapytał.
- Chodzimy ze sobą już jakiś rok...
- Tylko chodzicie?
- Nie. Jesteśmy małżeństwem od ponad pół roku.
- O, już małżeństwo... Trochę szkoda... - powiedział.
- Niby dlaczego? - uśmiechnęłam się.
- Nie ważne... - odpowiedział, wziął do ręki miskę z popcornem i wyszedł do salonu.
----------------------------------------------------------------------------------
* - dla tych gorszych z angielskiego, dialog przetłumaczony:
- Dzień dobry. Mogłabyś mi pomóc? - spytał.
- Tak, jasne.
- Mam na imię Edward i...
- Edward? - zapytałam. - Umiesz mówić po hiszpańsku?
- Tak...

Taaa... Rozdziały coraz później dodawane, ale przynajmniej są :P.
Jeśli wytrwam, to poprawię jeszcze chociaż jeden rozdział z tych trzech zaległych
i wstawię go za ok. godzinkę :D.

"Piosenka na dzisiaj" ostatnio strasznie mi się spodobała :).

Miłej nocy!
bloggerka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)