Dobra, już jest.
Krótki, bo nie chciałam, żebyście dłużej czekali.
Byłam w Studio i prowadziłam zajęcia z grupą, w której była Violetta. Najbardziej lubię właśnie te zajęcia, gdyż jest na nich najfajniej. Ale ciii... Nie mówcie o tym nikomu.- Dobra, kochani. W związku z nadchodzącym koncertem, przydałoby się, żeby ktoś napisał piosenkę. - powiedziałam.
- A o czym ona ma być? Miłości, przyjaźni?
- Ona ma być o... Chwila. - zatrzymałam się. - Coś jakby się przypala...
- Rzeczywiście... Hmm... Co to może być?
- Poczekajcie, sprawdzę.
Wyjrzałam przez drzwi i zobaczyłam... ogień. Musiałam o tym jak najszybciej poinformować uczniów.
- Kochani... Nie chcę tutaj rozsiewać paniki, lecz... W Studio wybuchł pożar. Musimy jak najszybciej stąd wyjść!
Wszyscy zaczęli wychodzić, którędy tylko się dało. Drzwiami, oknami... Oczywiście moim obowiązkiem było przepuszczenie wszystkich... Zdziwiło mnie, że nie było żadnego alarmu, ani nic... Gdy wszyscy opuścili salę, wyszłam na korytarz... Szybko odkryłam, że nie był to dobry pomysł, gdyż płomień był już taki wysoki, że sięgał sufitu, który się złamał i spadł. Kawałek z niego spadł mi na nogę. Niby to był tylko kawałek, lecz był na tyle ciężki, że nie mogłam się ruszać.
- Pomocy! - zaczęłam krzyczeć.
- Nikt już Ci nie pomoże... - usłyszałam czyiś głos.
- Kto to mówi? - zapytałam.
- Ja... - obróciłam głowę w drugą stronę. Zobaczyłam tam...
- Maria? - zdziwiłam się. - Co ty tu robisz?
- Przyszłam Cię zabrać do mnie. Do mnie, do mamy, taty... Nadszedł już Twój czas.
- Ale ja chcę zostać tutaj! - krzyknęłam. - Ja mam rodzinę... Martina... Pablo... Violetta... - nagle straciłam przytomność.
Maria chyba miała rację... To był już mój czas... Zobaczyłam światło, w którego stronę zaczęłam iść... Gdy już doszłam, coś gwałtownie wciągnęło mnie do środka. Dookoła było bardzo jasno... Zobaczyłam twarz mojej mamy... Wyciągnęła ona do mnie rękę.
- Chodź... - powiedziała.
Kiedy już znalazłam się tam, na górze, powiedziała mi, że czeka mnie jeszcze jeden, najważniejszy w życiu egzamin. Stanę przed sądem, który oceni czy mogę trafić do nieba... Nagle usłyszałam pewien głos...
- Angie... Nie rób mi tego... - poczułam czyjąś łzę, na swoim policzku.
Otworzyłam lekko oczy, lecz widziałam wszystko zamglenie. Szybko je zamknęłam. Poczułam, że ktoś ściska moją dłoń. Na dodatek bardzo mocno. Po dotyku rozpoznałam, że to był Pablo. Nie miałam siły na nic. Nie wiedziałam, jak mogę Mu zakomunikować, że żyję. Próbowałam ruszyć głową, lecz nawet na to nie miałam siły. Spróbowałam ścisnąć Jego dłoń. Nie za bardzo mi się to udało, lecz On to poczuł.
- Angie, obudziłaś się? - zapytał.
Delikatnie obróciłam głowę w Jego stronę, bardzo powoli i ostrożnie. Uśmiechnęłam się i powiedziałam cicho:
- Tak...
- Pójdę po lekarza. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Następnego dnia, mogłam już wyjść ze szpitala, gdyż nie miałam wcale tak dużo obrażeń. Miałam tylko trochę oparzoną rękę, na której musiałam nosić bandaż, ale się tym nie przejmowałam. To przecież nic takiego strasznego. Wracaliśmy ze szpitala na nogach. Z jednej strony bardzo chciałam zobaczyć, jak Studio teraz wygląda, a z drugiej nie... Pomyślałam, że jeśli będziemy koło niego przechodzili, to zobaczę, jeśli nie, to nie... Jednak skręciliśmy w ulicę, na której była nasza szkoła. Stwierdziłam, że raczej coś tam jeszcze zobaczę, lecz nie zostało z niej nic... Zupełnie nic... Było tylko widać przypaloną trawę... Mury, instrumenty... Wszystko spłonęło...
- I co teraz będzie? - zapytałam się swojego męża przytulając Go.
- Nie mam bladego pojęcia, Najdroższa... - odparł całując mnie w czoło.
Co z nim teraz będzie? Odbudujemy je, czy zostanie tylko w naszej pamięci? Nie, raczej będziemy się starać je odbudować... Tyle osób tutaj przychodziło na lekcję... Tyle osób chciało się tutaj dostać... Nie, to się nie mogło na tym skończyć... Ja dopilnuję, żeby wszystko było, tak jak dawniej... Nie zostawię tego tak... Zaczęliśmy wracać powolnym krokiem do domu, a tam czekało na nas jeszcze więcej niespodzianek...
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :).
Nie powiem Wam, o której pojawi się next.
Do zobaczenia!
bloggerka
Ps. Glosujcie w ankiecie. Jest dla mnie istotna co do przyszłych rozdziałów.
Czas do jutra! :)
O jezu - pożar!
OdpowiedzUsuń:)
Usuń