I jest!
Udało mi się wstawić
jeden z dwóch zaległych rozdziałów!
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :).
Zapraszam do lektury! ;D
Byłam załamana... Nie wiedziałam komu wierzyć... Czy przyjaciółce, czy mężowi... W życiu bym nie pomyślała, że któreś z nich, może mnie oszukać, a tu proszę, jednak... Agata twierdziła, że Pablo chciał już odkąd tylko przyjechała do Buenos Aires, ją zgwałcić, natomiast Pablo bronił się przed tym. Co prawda, przyznał się, że mnie zdradził, ale twierdził, że Aga też sama tego chciała... Serce podpowiadało mi, że winna jest moja przyjaciółka i, że to ona mnie teraz okłamuje, natomiast rozum mówił mi, że wina stoi po stronie Pabla. Przez to Jego zachowanie w młodości... Możliwe, że wrócił do starych nawyków, ale jednocześnie serce zaprzeczało ku temu... Sama nie wiedziałam, co mam myśleć. Największy problem z nich wszystkich, to miałam właśnie ja... Siedziałam właśnie w naszej sypialni i myślałam nad tym wszystkim. Zapisywałam każde za i przeciw... Nagle moją ciszę przerwał mój mąż.- Angie, przepraszam Cię! Ile razy mam to jeszcze robić? - zapytał w wejściu.
- Nie wiem! Nie wiem, czy mi już w ogóle na Tobie zależy! - krzyknęłam z nerw.
- Nie mów tak proszę... - odparł. - Na pewno w jakimś malusieńkim stopniu Ci musi zależeć, bo zaczerniej był tutaj i teraz nie była.
- Pablo! - zdenerwowałam się, lecz chwilę później tego pożałowałam. - Mógłbyś mi darować? Ja sobie muszę to wszystko przemyśleć... Na spokojnie...
- Przypominam Ci, że nie masz dużo czasu.
- Tak. Wiem, o tym. - odparłam i wyszłam z pokoju.
Schodząc na dół trafiłam na swoją przyjaciółkę. Stwierdziłam, że właśnie z nią powinnam o tym porozmawiać. Spytałam się jej, czy miała by na to chwilę, a ona odpowiedziała, że właśnie z tą sprawą do mnie szła. Usiadłyśmy w kuchni i zrobiłam nam gorącej herbaty.
- Och, Aga... Ja już sama nie wiem, co mam robić...
- Powinnaś Mu wybaczyć... Przecież sama mówiłaś, że zdradziłaś Go już nie raz.
- Tak, ale ja się z nikim nie przespałam!
- Angie... Ty czegoś nie wiesz... - Agata zaczęła mówić.
- Ale czego niby?
- No bo...
- Nie wiem, jak On mógł tak potraktować moją najlepszą przyjaciółkę... - przerwałam jej. - Ty byś mnie nigdy tak nie potraktowała, prawda?
- Nie, Angie... Nigdy... Ale mam do Ciebie prośbę. - powiedziała. - Ty Go kochasz. Nadal tak bardzo, jak wtedy. Nie możesz Mu tego zrobić i nie możesz z Nim nie pojechać.
- Ja nie mogę? A On mógł Cię tak po prostu zgwałcić?
- Angie... Zależy Ci na Nim i nie możesz tak po prostu się obrazić. Łączy Was coś naprawdę wielkiego i wspaniałego...
- Poprawka: łączyło.
- Nie, Angie. Nadal łączy. To dobry pomysł z tym wyjazdem na rocznicę. Porozmawiacie sobie szczerze.
- Ja nie wiem, czy ja tego chcę.
- Ty tego chcesz. To widać.
- Dobrze... Ale pojadę tam tylko dlatego, że ty stwierdziłaś, że Pablo nic takiego ci nie zrobił, oraz dlatego, że nie chcę, aby pokój w hotelu i bilety na samolot się zmarnowały.
Znowu nie miałam zbyt dużej ochoty na rozmowę ze swoim mężem na ten temat, dlatego załatwiłam to szybko. Poszłam na górę, wzięłam walizki i zaczęłam się pakować. Pierwsze co pomyślał, gdy mnie tak zobaczył, to, że wyprowadzam się, bo jest mi zbyt ciężko. Jednak szybko i sprawnie wytłumaczyłam Mu, że po prostu pakuję się na wyjazd. Ucieszył się bardzo z tego powodu. Bardziej niż dziecko z nowej zabawki.
Następnego dnia, już od rana byliśmy w samolocie do Madrytu. Nasza córka została z bratem Pabla, oraz z moją przyjaciółką. Nie mam pojęcia, czy to była dobra decyzja, bo przecież Agata mogłaby ją zatulić na śmierć. Siedzieliśmy w samolocie i byliśmy już w locie. Miałam miejsce obok swojego męża, co przecież jest rzeczą normalną, ale ja jednak, nie chciałam się do Niego odzywać, a przecież powinnam. W końcu to jest nasza wspólna rocznica ślubu, a nie tylko moja. Jednak nim się obejrzałam, On pierwszy, nawinął jakiś bezsensowny temat. Rozmowa zaczęła się powoli rozwijać. Gdy w końcu ponownie zaczęłam się śmiać z Jego żarcików On nagle zapytał:
- To co? Zgoda?
- To jest takie trudne... - odpowiedziałam bezmyślnie.
- Że co niby jest trudne? Angie, przepraszałem i przepraszam Cię już setki razy... Mówiłem Ci, że nie zgwałciłem jej przecież... Nie zrobiłbym Ci tego...
- No, ja wiem... Ale jest ten problem, że któreś z was kłamie, a któreś mówi prawdę i ja po prostu się boję, że wybiorę niewłaściwie...
- Ale przecież na czas rocznicy może się ze mną pogodzić... Przecież ten tydzień jest tylko i wyłącznie dla nas i powinniśmy go spędzać razem, a nie osobno...
- No niby tak... - stwierdziłam. - Dobrze, tak więc jest między nami wszystko, tak jak było. Do czasu powrotu do domu. Później pomyślimy, co dalej.
- Jak się cieszę. - odparł i pocałował mnie w usta.
Ani to jakieś specjalne... Ani nic...
Rozdział jak rozdział, a przecież powinien się wyróżniać, bo to już 50, a raczej 150!
Trudno... Taka przypadła kolejność.
Ale z drugiej strony to lepiej, bo gdyby wydarzyło się coś ważnego,
to zapewne kazałabym Wam dłużej na niego czekać. :D
Dobranoc!
bloggerka
No, przynajmniej na tą rocznicę się pogodzili :D
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na next! ♥
PS. Ja akurat mam plan na 50 rozdział i odwrócę wszystko do góry nogami XD
Dzięki :).
Usuń