niedziela, 27 kwietnia 2014

Sezon 2 - Rozdział 58 - Maria? Znowu przyszłaś mnie nękać?

Maria ma dla Angie pewną wiadomość.
Co to będzie?
Dowiecie się czytając rozdział! ;)
Musiałam dzisiaj wstać nieco wcześniej, bo musiałam na dziesiątą być w przychodni. Odkąd wróciliśmy z rocznicy, spałam do godzin popołudniowych... Przez pożar w Studio mogłam sobie na to pozwolić. Około 8, budzik zadzwonił. Wstałam, wyłączyłam go i poszłam do łazienki. Całe szczęście Martina się nie obudziła. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam się rozczesywać.
- "Habla si puedes, grita que sientes... Dime a quien quieres y te hace feliz..."*
- Bardzo ładnie.
- Kto to powiedział?! - obróciłam głowę w drugą stronę.
Nikogo tam nie było. Z powrotem odwróciłam się w stronę lusterka.
- Serio mnie nie widzisz? - usłyszałam ponownie. - Przecież stoję tuż za Tobą!
- Dlaczego nie widzę ciebie w lustrze? - zapytałam.
Zaczęłam lekko panikować... Czyżbym już była taka stara, że wydaje mi się, że słyszę coś, co nie istnieje?
- Siostra, nie szukaj mnie w nim, bo i tak nie zobaczysz.
- "Siostra"? - zdziwiłam się. - Maria? To ty? Błagam powiedz, że tak...
- Tak, tak... To ja. Naprawdę mnie nie widzisz?
- No nie...
- Poczekaj chwilę... - odwróciłam głowę z powrotem w stronę drzwi.
Nie minęło parę sekund, a zobaczyłam mamę Violi. Sądziłam, że to się nie dzieje... Że to są tylko halucynacje... Lecz wiedziałam, że to dzieje się naprawdę. Moja siostra zawsze mnie 'odwiedzała' kiedy tylko działo, albo miało się dziać coś nadzwyczajnego.
- Co tym razem zamierzasz mi powiedzieć?
- Angie...
- Poczekaj. - przerwałam jej. - Następnym razem, jak będziesz miała mi złożyć wizytę, to chociaż zrób to jak człowiek, dobra? Zadzwoń, że przyjdziesz, czy napisz SMS... Albo zadzwoń dzwonkiem i wejdź po ludzku, przez drzwi!
- Angeles, w tym problem, że ja nie jestem człowiekiem. Nie mam komórki, a jak zapukam i otworzy mi Pablo?
- Pablo wie, że mnie nawiedzasz.
- Ale to nic. Co Ci to da, jeśli zapytasz się Go "Kto przyszedł?", a On Ci odpowie, że nikt?
- No racja...
- Dobra, Angie słuchaj. Agata wcale nie jest w ciąży. Oszukuje Was. Zakochała się w Pablu i będzie Was teraz manipulować. Powie, że to dziecko jest Jego, będzie Wam zabierać pieniądze, pod pretekstem, że to jest dla dziecka, a tak naprawdę będzie je wydawać...
- Ale co ty opowiadasz?
- Mówię prawdę...
- W takim razie, skoro już tutaj jesteś, to zadam Ci kolejne pytanie... Jestem w ciąży? - spytałam.
- A tego to Ci już nie mogę powiedzieć.
- Niby dlaczego?
- Przez tamtych na górze... Jakbym Ci powiedziała miałam bym krótko mówiąc przerąbane...
- No, Maria... Proszę Cię...
- Nie mogę. Wybacz. A tak właściwie, to powinnam już lecieć do mamy...
- Zostań jeszcze trochę, proszę...
- Nie mogę. Wiesz o tym dobrze. Umarłam. Nie ma mnie na tym świecie... - powiedziała i zniknęła.
No, na serio? Odłożyłam szczotkę na półkę, prędko się ubrałam i pobiegłam do mojego męża, aby Mu o tym wszystkim powiedzieć, jednak On nie mógł, a raczej nie chciał w to uwierzyć... Przekonywałam i przekonywałam, a On nic... Patrzył na mnie, jak na jakąś wariatkę...
- To jest kolejne kłamstwo!
- Nie pleć bzdur...
- Tak, Pablo! Jestem tego pewna! Była u mnie moja siostra i wszystko mi powiedziała!
- Angie. Powiedzmy sobie szczerze... - zaczął. - Twoja siostra zmarła dwanaście lat temu. Nie ma jej już z nami i nie zjawi się tutaj tak nagle. Agata jest w ciąży, z tymże nie wiadomo, kto jest ojcem tego dziecka. Pamiętasz? Podobnie było z Martiną, ale wszystko się wyjaśniło. Jak dziecko się urodzi, zrobimy mu testy i po sprawie... Rozumiesz?
- Pablo, ale prawda jest inna.
- Nie, Angie... Prawda jest taka, że Ty nie chcesz tego dziecka...
- Miała już tego serdecznie dość... - powiedziałam. - Myślałam, że pójdziesz ze mną do lekarza, ale jak widać, Ty masz ochotę się dzisiaj ze mną kłócić...
- Mylisz się. Nie mam ochoty się z Tobą kłócić. Mówię Ci tylko to, co sądzę.
- A wiesz co ja sądzę? Ja sądzę, że Ty chcesz mieć to dziecko z Agatą!
- O, może jeszcze powiesz, że nagle zmieniasz zdanie i pomyślisz, że to ja ją zgwałciłem, tak?
- Nie... - odpowiedziałam. - Sądzę, że zrobiliście to oboje z wielką przyjemnością! A nawet, że było Ci z nią lepiej niż ze mną, bo gdyby tak nie było, nie robiłbyś tego! - krzyknęłam.

Wyszłam z domu i poszłam do przychodni. Lekarz zrobił mi wszystkie badania i wyjawił, czy będę mamą... Okropnie się bałam tego co usłyszę. Chciałam, żeby był przy mnie mój mąż, lecz nie chciałam słuchać Jego kazania...
- Panienko Angeles...
- Tak?
- Otóż, według wyników...

* - "Mów jeśli możesz, wykrzycz co czujesz... Powiedz mi kogo naprawdę kochasz..." - "Habla si puedes" (w każdym bądź razie tak śpiewa Sharon <3).

Jak myślicie? Angie jest w ciąży czy nie?
Jak na razie tylko ja to wiem! ;D
Jutro się dowiecie! ;)
Ten rozdział taki nieco krótszy, bo wcześniejszy był trochę dłuższy niż normalnie.


Dobra, idę! Muszę dokończyć czytać lekturę!
Miłego wieczora! :)
bloggerka

6 komentarzy:

  1. ''Przez tamtych na górze...'' Nie wiem czemu, ale od razu pomyślałam o Tusku XDD
    Seriooo, w takim momencie skończyć? XD
    Miłego czytania lektury :''D
    Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre, dobre xD.
      Dzięki. Czeka mnie długa noc... xD.

      Usuń
  2. Ja mam takie przeczucie, że jednak będzie w tej ciąży, ale co ja wiem? :) Rozdział jak zwykle bardzo fajny, taki paranormalny. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;).

      Jak czytałam ten komentarz, to po raz pierwszy przeczytałam:
      "Rozdział jak zwykle bardzo fajny, taki psychopatyczny...".
      No i wyszło na jaw, że nie potrafię czytać xD.

      Usuń
  3. Ja też pomyślałam o Tusku :pp moim zdaniem nie bedzie w ciazy :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... ;D.
      No nie wiem, nie wiem...
      Się okaże ;).

      Usuń

Rozdział się podobał? Skomentuj!
Może to właśnie dzięki Tobie powstanie next? :)